5. [エルボーパッド]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 8 października, środa

Tak właściwie nigdy zastanawiałem się nad tym, ile czasu zabierają mi treningi i nauka, dopóki nie zacząłem prowadzić tego dziennika. Poniedziałek i wtorek przeleciały mi tak szybko, że mam wrażenie, jakby zlały się w jedność, a i teraz, w środę, jest już grubo po dwudziestej trzeciej. Jednym z plusów takiego trybu bycia jest na pewno to, że często nie ma mnie w domu, a tym samym unikam wielu stresujących pytań od rodziców. Ale z drugiej strony nie mam nawet wolnej chwilki na zrobienie czegokolwiek innego. Jak w takim wypadku mam sobie znaleźć inne hobby?

Wczoraj Hinata zapytał mnie, dlaczego noszę ochraniacz tylko na jednym kolanie. Bardzo się zmieszałem i zakłopotałem. To dla mnie dość intymna kwestia. Traktuję ją swoje prywatne tabu, ale myślę, że mogę to opisać w tym miejscu. W końcu, jeśli umrę, to będzie mi już wszystko obojętne. Po prostu...

Któregoś razu na treningu Noya zapomniał zabrać swoich ochraniaczy na łokcie. Tego dnia wiele razu rzucał się za piłką na prawą stronę, aż w pewnym momencie zdarł sobie skórę prawie do krwi. Zrobiło mi się go żal, dlatego podczas krótkiej przerwy zaproponowałem mu, że pożyczę mu jeden ze swoich ochraniaczy na nogę. Z początku nie chciał się zgodzić, ale go przekonałem. Wspólnymi siłami dopasowaliśmy rozmiar odpowiedni do jego ręki (on ma takie małe łapki, a łokcie jakie rozkoszne...). Może nie był to zbyt profesjonalny ani doskonale przylegający sprzęt, ale działał, nie dopuścił do dalszego obdzierania. Od tamtego momentu, na znak przyjaźni, zarówno ja, jak i on nosiliśmy po jednym ochraniaczu (ja na lewe kolano, on na prawy łokieć). Oczywiście każdy w swoim rozmiarze, tamtym razem to była jedynie prowizorka na potrzeby chwili. A jednak (według mnie) to wygląda bardzo wymownie, kiedy stoimy razem obok siebie.

Ach, jak ja bym chciał pocałować go w te słodkie, małe rączki...

Nishinoya jest genialny. W tym drobnym ciałku mieści się tyle energii, że mnie to aż przeraża. Wszędzie go pełno, biega jak szalony praktycznie po całym boisku. Daje z siebie wszystko, byle tylko utrzymać piłkę w grze. To niesamowite, ile razy uratował nas z opresji... Niedługo czeka nas poważny mecz z Aoba Johsai. Jestem przekonany, że wygramy, a jeśli nie, to chociaż wyjdziemy z tego z honorem. Właśnie dzięki obronie Noyi.

Ale chwilowo on (jak i ja) żyjemy tylko i wyłącznie dziesiątym października. Jego urodzinami. Udało mi się wyhaczyć dziś na szybko jakiś prezent, ale nie jestem w pełni usatysfakcjonowany. Kupiłem mu trzy tomy jakiejś mangi, która wydała mi się ciekawa, ale nie mam pojęcia, czy on w ogóle lubi czytać... Jeśli nie, to zawsze może postawić je na półce, żeby ładnie wygląd-

O mój boże, czy to jest kre-

...

Przed chwilą miałem atak. Zacząłem się dusić. Na krótki moment poczułem, jak płatki kwiatów zatykają mi dopływ tlenu. Nie mogłem nic zrobić, jedynie przeczekać i ostatkiem sił wypluwać z siebie te chwasty. Teraz się trzęsę. Na podłodze leżą kwiaty skąpane w krwi. To z całą pewnością krew. Widzę, jak się rozlewa. Jak plami różowe płatki... Jestem przerażony. Lekarz kazał mi dzwonić, kiedy zobaczę krew, bo to oznaczałoby, że jest ze mną coraz gorzej i potrzebuję ciągłej obserwacji.

Ale ja nie mogę opuścić urodzin Nishinoyi. Wystarczy, że to posprzątam, wyrzucę, nikt się nie zorientuje, prawda? Prawda...?

Wszystko zaczyna mi się rozmazywać przed oczami. Płaczę... Boję się. Czy naprawdę nie mogę mieć normalnego życia? Głupia, niespełniona miłość! ... Ale z drugiej strony, przenigdy nie oddałbym tego uczucia. Ja naprawdę bardzo go kocham.

Asahi

Ps. Posprzątałem krew. Na szczęście nie widać przebarwień na podłodze. Mam nadzieję, że nikt się nie zorientuje. Od teraz muszę się bardziej pilnować. Muszę dotrwać przynajmniej do jego urodzin. To mój priorytet.

Pss. Właśnie napisał do mnie Sugawara z pytaniem, co kupuję Noyi, bo on waha się pomiędzy breloczkiem do torby w kształcie piłki siatkowej a skarbonką. Pochwalił mój wybór mang. Chyba łudzi się, że Nishinoya wciągnie się w czytanie. Ja zresztą też... Ale i tak muszę mu dokupić jeszcze coś ekstra. Zdecydowanie na to zasługuje. Mój kochany aniołek...  

Asahi, znowu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro