Rozdział I
Jim nie zemdlał. Wyglądało to bardziej tak jakby wszystko wokół nagle zalała smoła. Trwało to zaledwie kilka sekund. Po chwili park zniknął, a ciemność ustąpiła miejsca gwieździstemu niebu. Jim spojrzał w dół. Znajdował się jakieś trzydzieści metrów nad ziemią. Co gorsza- spadał. Ziemia zbliżała się niepokojąco szybko. Jim próbował obrócić się tak, żeby jak najbardziej złagodzić upadek, ale wiedział, że nie przeżyje zderzenia z ziemią. Zostały jeszcze cztery metry. Trzy. Dwa. Metr. Pół metra. Tuż przed zderzeniem, wszystko się zatrzymało. Jim zawisł kilka centymetrów nad ziemią. Potrzebował chwili żeby otrząsnąć się z szoku. Udało mu się rozejrzeć dookoła.
Znajdował się w jakimś obozowisku. Wszędzie dookoła były porozstawiane namioty. Po środku płonął ogień. Cały teren ogrodzony był siatką, za którą widać było las.
-No proszę- odezwał się głęboki głos nad jego głową.
-Komuś tu udało się nieźle namieszać.
Nad chłopakiem stał mężczyzna. Długie blond włosy miał zwinięte w kok na czubku głowy. Jego oczy były w kolorze nieba, jednak czaił się w nich chłód. Miał karmelową cerę bez najmniejszej skazy. Jego błękitna tunika falowała na wietrze. Problem w tym, że nie było wiatru.
-Gdybyś był nieco bardziej pokorny, być może dałoby się tego uniknąć- mężczyzna machnął ręką i Jim przestał unosić się w powietrzu. Leżał teraz na ziemi, plecami do góry, związany i zakneblowany.
-Szybkie wprowadzenie- rzekł nieznajomy- bunt nie jest mile widziany. Opór będzie karany. Nie licz na to, że ktoś cię ocali. Twój los należy teraz do nas- mężczyzna wyszczerzył zęby w pozbawionym humoru uśmiechu. Coś chwyciło Jima za ramiona i postawiło go na nogi. Chłopak starał się nie okazywać strachu. "Spokojnie- myślał- nic ci nie zrobią. Nie opieraj się, a wszystko będzie dobrze".
-Słodkich snów chłopcze- rzekł mężczyzna. Jim poczuł się sennie. Walczył z ciążącymi powiekami. "Nie zasypiaj". Ostatecznie wygrało zmęczenie. Chłopak odpłynął, a ostatnim co pamiętał, był złowieszczy uśmiech mężczyzny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hejka! Zmieniłam zdanie. Rozdziały będą się pojawiały NAJPÓŹNIEJ co tydzień. Tak. Nudzi mi się. I tak. Sama nie mogę się doczekać by wam to pokazać. Przypominam, że konkurs trwa. Poza tym- DZIĘKUJĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ!!!!!!!!!!!!!! 23 odczyty. WOW. Po prostu WOW. A więc seria idzie dalej. Mam nadzieję, że z mojej weny da się jeszcze coś wykrzesać. To tyle. Do poczytania już wkrótce!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro