29.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

29.
Matka Willow nieźle sobie wszystko zaplanowała. Trzeba było przyznać, że dokładnie przemyślała, jak zmanipulować córkę. Zdawała sobie sprawę, że dziewczyna zareaguje emocjonalnie, bo chodziło o jej rodziców, a nie obcych ludzi. Mąż nawet nie zdawał sobie sprawy, że stał się środkiem do osiągnięcia celu. Jego pobyt w szpitalu dawał kobiecie przewagę, z czego doskonale zdawała sobie sprawę. Miałem ochotę się jej pozbyć. Powinna zniknąć z życia Chev i przestać mieszać. Wiedziałem, że kobiecie w ogóle nie zależało na córce. Jej zachowanie o tym świadczyło. Od samego początku nie wzbudziła we mnie żadnego współczucia. Zapewne ojcu Willow też nie zależało na córce. Tyle że na razie nie mógł się wypowiedzieć. Może nawet nie chciałby się spotkać z Willow. A co jeśli pokłócił się o to z żoną? Czy była w stanie zrobić mu krzywdę? Zaczynałem mieć różne myśli. Myśli, które w ogóle mi się nie spodobały. Matka dziewczyny wykorzystała wypadek męża, żeby wyciągnąć od niej pieniądze. Pewnie tylko dlatego ją znalazła. Inaczej nigdy by się nie odezwała. Przecież już dwa razu uciekła, żeby nie zajmować się córką. Nienawidziłem tej kobiety, bo zamierzała wykorzystać własne dziecko. Dziecko, które od zawsze powinna chronić. Dlaczego tacy ludzie mogli zostać rodzicami, gdy było tysiące innych osób, które latami się o to starały, a i tak zostawały z niczym? To niesprawiedliwe. Najgorsze, że najbardziej cierpiały na tym dzieci, które były niechciane i niekochane. Zaniedbane.

Dziewczyna poprosiła mnie o pomoc. Jednak myślałem, że będzie chodziło o coś zupełnie innego. Wprost powiedziała, że chciała pożyczyć ode mnie pieniądze dla swojej matki. Nie wierzyłem, że była aż tak naiwna. Powinna się poważnie zastanowić. Jednak nie zamierzała. Uznała, że nie miała czasu, ale to nieprawda. Gdybym chociaż trochę wierzył w dobre intencje matki Chev, nie miałbym nic przeciwko. Zorganizowałbym jakoś kasę, ale nie zamierzałem. Wiedziałem, że to bez sensu. Kobieta wcale nie chciała nic więcej. Wykorzystywała swoje dziecko, które tęskniło za rodzicami. Nawet nie byłem pewien, czy pieniądze były jej potrzebne na leczenie męża. Chevrolet chyba nie uważała, że ulegnę. Musiałbym być idiotą. Raczej liczyłem na to, że dziewczyna zrozumie moją decyzję. Nie powinna dać się naciągnąć matce. Obawiałem się, że Chev nie będzie zadowolona z mojej decyzji.

– Chev, nie dam ci tych pieniędzy – powiedziałem stanowczo.

Wiedziałem, że dziewczynie się to nie spodoba. Niestety ktoś z nas musiał zachować trzeźwy umysł. Chevrolet kierowały emocję. Chciała zrobić coś, co zatrzymałoby przy niej matkę. Jednak to nie był dobry sposób. Tym bardziej że za jakiś czas się rozczaruje. Czemu nie dostrzegała niepokojących sygnałów? Nawet nie przemyślała dokładnie, co się stanie, gdy ulegnie matce. Poza tym za jakiś czas kobieta mogła wrócić i zażądać od córki więcej pieniędzy. W ten sposób Willow nigdy się od niej nie uwolni. Rozumiałem swoją dziewczynę, ale moje wsparcie to jedyne, na co mogła liczyć w tej sytuacji. Pieniędzy nie dostanie. Mogła znaleźć inny sposób, żeby pomóc ojcu. Powinna porozmawiać z jego lekarzem, a nie ślepo wierzyć matce, która ją porzuciła, gdy była dzieckiem. Dla mnie ta kobieta ani trochę nie była wiarygodnym źródłem informacji w żadnej kwestii. Zapewne cały czas kłamała.

– Nie chcesz mi pomóc? - Spojrzała na mnie zaskoczona. – Mam go skazać na śmierć, bo przez lata się ze mną nie kontaktowali! Mają szansę to naprawić. Czemu nie chcesz mi pomóc?

Atakowała mnie bez powodu. Przecież to ja stałem po jej stronie! Rodzice nie chcieli naprawić nic. Czemu nie dostrzegała prawdy? Powinna przypomnieć sobie pierwsze spotkanie z matką, która nie wyglądała na zadowoloną, że odnalazła w końcu swoją córkę, której nic nie było. Nawet je nie przytuliła. Nie wytłumaczyła, dlaczego zostawiła dziecko bez opieki. Samo to sprawiało, że Willow nie powinna jej ani trochę współczuć. Ona zasłużyła na współczucie. Matka dziewczyny powinna się starać o naprawienie relacji między nimi, a nie ona. Jednak tłumaczenie tego sprawiało, że Chev uważała mnie za wroga. Bo przecież nic nie rozumiałem. Myliła się! Rozumiałem więcej, niż jej się wydawało. Matka wróciła, bo nie chciała zostać sama. Bała się tego tak bardzo, że była gotowa odezwać się do córki. To akt desperacji, a nie miłości. Wcale nie chodziło o uczestniczenie w życiu Chevrolet. Wyczuła, że córka dobrze sobie radziła, więc próbowała to wykorzystać. Uznała, że dziewczyna odda jej wszystkie pieniądze, bo przecież miała chłopaka, który ją utrzyma. Tylko że nie sądziła, że pomyli się co do mnie. Chyba nie myślała, że byłem aż tak zakochany w swojej dziewczynie, że bez słowa oddam jej kasę dla mamusi? Jeśli tak, miała mnie za głupca i postanowiłem udowodnić jej, jak bardzo się myliła. Nie pozwolę tej kobiecie wykorzystać Chevrolet. Nawet jeśli się przez to pokłócimy.

– Pomyślałaś, że tylko po to wrócili? - Patrzyłem na nią. – Dla kasy.

– Te pieniądze są dla ciebie ważniejsze! - Pchnęła mnie wkurzona.

Nieprawda! Miałem ochotę na nią wrzeszczeć. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak mnie wkurzyła. Czy ona nic nie rozumiała? Byłem zdenerwowany, że uznała, że nie chciałem jej pomóc, bo akurat dla niej zrobiłby wszystko. Jednak nie dam się wykorzystać. Poza tym, skąd pomysł, że miałem dwadzieścia tysięcy, żeby przekazać je kobiecie, której nawet nie znałem? Widocznie Chev wcale nie wiedziała, że nie zarabiałem milionów w swojej robocie. Powinienem jej chyba powiedzieć, ile dostawałem wynagrodzenia za swoją pracę. Może wtedy by coś do niej dotarło. Nie mogłem sobie pozwolić, żeby wywalić w błoto kilka tysięcy. Tym bardziej że miałem własne ważne wydatki. Gdybym o tym nie myślał, długo byśmy nie nacieszyli się mieszkaniem. Nie zamierzałem też robić długów u nikogo. To najgłupszy pomysł. Lepiej, żeby Chevrolet nie przyszło do głowy brać jakąś pożyczkę. Jej matka mogła to zrobić na własne dane, zamiast wymagać, że córka zadłuży się dla niej. Cała ta sytuacja zaczynała doprowadzać mnie do szału. Nie potrafiłem zachować spokoju, gdy dziewczyna mnie atakowała.

– Nie mam takiej kwoty! – podniosłem głos. Miałem ochotę potrząsnąć dziewczyną, żeby przejrzała na oczy. Niech się w końcu ogarnie! – A leczenie twojego ojca wynosi pewnie o wiele mniej, niż powiedziała ci matka!

Rozmawiałem z lekarzem. Chwilę i niewiele mógł mi powiedzieć. Przecież nie byłem nikim z rodziny, a żona mężczyzny zastrzegła sobie, że tylko ona mogła być informowana o jego stanie zdrowia. Już to wydało mi się podejrzane. Zależało jej, żeby córka nie wypytywała o nic lekarzy, którzy mogliby wyznać dziewczynie prawde. Wtedy kłamstwo kobiety od razu wyszłoby na jaw. Jednak, gdy wspomniałem przy lekarzu o leczeniu, dowiedziałem się, że matka Chev i ona nie musiały wykładać całej kwoty, żeby ratować ojca. Ku mojemu zaskoczeniu rodzice Willow mieli wykupione ubezpieczenia. Akurat tego się po nich nie spodziewałem. Przecież byli nieodpowiedzialni. Dziewczyna powinna porozmawiać z lekarzem i dokładnie dowiedzieć się wszystkiego. Miała do tego prawo. Nie mogła naiwnie wierzyć matce, bo próbowała ją wykorzystać. Kiedy to do niej dotrze? Chev nie mogła być aż tak ślepa. Ignorowała wszystkie niepokojące sygnały. Mogła w inny sposób pomóc rodzicielce. Jak miałem jej przemówić do rozsądku? Żaden sposób nie wydawał się dobry.

– Na mnie też byś żałował?!

Przegięła! Starałem się nad sobą panować. Wiele byłem w stanie znieść, ale nie to. Próbowałem tłumaczyć sobie, że dziewczyna wcale tak nie myślała, gadała bez zastanowienia, ale i tak zabolały mnie jej słowa. Miałem dość. Nie byłem wrogiem Chev. Zapominała, że też miałem uczucia i że chodziło mi tylko o jej dobro. Nikt inny się dla mnie nie liczył. Zrobiłbym dla niej wszystko. Tylko dla niej, chociaż doskonale wiedziałem, że to wariactwo. Przykro, że akurat teraz musiałem przypomnieć dziewczynie, że była dla mnie ważna. Powinna to wiedzieć. Zdawałem sobie sprawę z tego, że powrót rodziców Willow nie przyniesie nic dobrego. Byłem o tym przekonany, a mimo to ani razu nie wspomniałem, że Chevrolet powinna sobie odpuścić i się z nimi nie spotykać. Dziewczyna widziała się z matką tylko dwa razy, o których wiedziałem, a już się kłóciliśmy. Co się stanie z nami, jeśli kobieta zacznie mieszać córce w głowie bardziej?

– Oddałbym wszystko dla ciebie. - Wściekły chwyciłem jej twarz w dłonie, zmuszając, żeby na mnie spojrzała. Próbowałem się uspokoić. – Ale im nie dam cię wykorzystać. Przykro mi, Chev. - Pokręciłem głową. – Nie licz na mnie w tej sprawie.

Miałem nadzieję, że coś do niej dotrze, że spróbuje mnie zrozumieć. Patrzyłem, jak zacisnęła szczęki. Nie zgadzała się ze mną. Chyba też zasłużyłem na to, żeby liczyła się z moim zdaniem. Nie wiedziałem, co robić. Czułem, że nas to zniszczy. Czemu dziewczyna pozwalała, żeby emocje wzięły górę nad tym, co nas łączyło? Czemu nie mogliśmy wymyślić razem innego sposobu, żeby pomóc jej ojcu, skoro na tym jej zależało? Zaczynałem odnosić wrażenie, że w tej sytuacji Chevrolet widziała we mnie wroga. Akurat we mnie. Nie mogłem w to uwierzyć. Czy nie wystarczająco dałem jej do zrozumienia, że chodziło tylko o nią, że chciałem ją chronić? Trudno. Nie zamierzałem zmienić zdania w kwestii pomocy finansowej dla jej matki. Kobieta musiała znaleźć inny sposób na zdobycie dla siebie pieniędzy. Na pewno sobie poradzi. Tak samo, jak powinna trzymać się z daleka od córki. Od jej przybycia do Nowego Jorku Chevrolet chodziła zestresowana i rozdrażniona.

– Pieprz się! - Wyrwała się z mojego uścisku.

Pozwoliłem, żeby wyszła z mieszkania. Oboje musieliśmy ochłonąć. Lepiej, jeśli przez jakiś czas oboje pobędziemy sami. Dziewczyna może sobie wszystko przemyśli i uzna, że miałem rację. Chociaż wątpiłem w to. Żadne tłumaczenia jej czegokolwiek nic nie dadzą. Szkoda tylko, że zaufała osobie, której nie powinna. Matka namieszała jej w głowie. Wystarczyło, że się pojawiła. Wykorzystała najgorszy sposób, żeby skrzywdzić córkę. Nie tak zachowywał się kochający rodzic. Nawet nie spróbowała dowiedzieć się, jak dziewczyna radziła sobie bez niej, nic nie wyjaśniła. A szkoda. Może wtedy łatwiej byłoby nam ją zrozumieć. Chociaż akurat na moje współczucie liczyć nie mogła. Zdawałem sobie sprawę z tego, że kobieta wkrótce odejdzie. Chev znowu zostanie sama. Właśnie dlatego nie powinna odcinać się ode mnie. Zniszczy wszystko dla rodziców, którzy nadal jej nie chcieli. Czy zdawała sobie sprawę, że mogłem nie wytrzymać? Kochałem swoją dziewczynę, ale czasami sama miłość nie wystarczyła. Zwłaszcza gdy wolała zaufać komuś innemu.

Starałem się nie denerwować, gdy dziewczyna długo nie wracała do domu. Nie odpisywała nawet na moje wiadomości, co było nieodpowiedzialne. Przecież się o nią martwiłem. Jednak uznałem, że dam jej jeszcze dwie góra trzy godziny dla siebie. Wykorzystałem ten czas na sprawdzenie sąsiadki, która poinformowała ją o powrocie rodziców. Czy wiedziała, co działo się z Willow przez ostatnie lat? Ona sama nic o tym nie wspomniała, żeby utrzymywała kontakt z kimś z Detroit. Chyba za bardzo skupialiśmy się na codzienności, bo nie bardzo wnikałem w przeszłość dziewczyny. Może powinienem się tym zainteresować wcześniej. Czy wtedy udałoby nam się uniknąć tej chorej sytuacji? Nie byłem tego pewien, ale może dowiedziałbym się czegoś więcej na temat rodziców swojej dziewczyny i czego się po nich spodziewać. Obawiałem się, że bez pomocy Michaela niewiele zdziałam. Akurat on był w stanie dowiedzieć się o ludziach bardzo dużo. Nie raz sprawdzał osoby, z którymi pracował. Głównie, dlatego że nie chciał stracić zainwestowanych pieniędzy. Chociaż czasami odnosiłem wrażenie, że mój przyjaciel miał więcej pieniędzy niż rozumu.

Chev wróciła wieczorem. Nie odezwała się do mnie słowem, a nawet trzasnęła drzwiami swojego pokoju. Chyba chciała dać mi do zrozumienia, że nie miała ochoty ze mną rozmawiać. Niestety nie zamierzałem odpuścić. Zastanawiałem się, gdzie była Chev, skoro nie miała żadnych koleżanek. Przynajmniej o żadnej nie wiedziałem, a wątpiłem, żeby gadała z którymś z moich znajomych. Od razu by mi o tym powiedzieli. Nawet nie wiedziałbym, gdzie jej szukać, gdyby nie wróciła na noc. Musiałbym czekać, aż wróci albo się do mnie odezwie. Tak mało o niej wiedziałem. Wcześniej w ogóle mnie to nie martwiło. Jednak teraz było inaczej. Bałem się, że zniknie. Co, jeśli matka w jakiś sposób zmusiłaby córkę do wyjazdu? Nawet nie chciałem myśleć, że Chevrolet by mnie zostawiła. Nie wyobrażałem sobie tego. Pewnie poszła do szpitala. Może chciała się w końcu dowiedzieć, co z ojcem. Miałem nadzieję, że nie rozmawiała z matką. Nie powinna się z nią spotykać, ale niestety tego nie mogłam jej zabronić.

– Nic nie powiesz? - Zajrzałem do sypialni dziewczyny.

Czekałem, czy powie mi gdzie była. Chyba miałem prawo to wiedzieć. Dziewczyna zaczęła się szykować do łóżka. Ignorowała mnie, co w ogóle nie było zabawne. Obserwowałem ją, zastanawiając się, jak się zachować. Starałem się dać Chev tyle swobody, ile potrzebowała, ale powinna ze mną porozmawiać. Nie chciałem, żeby sama musiała radzić sobie z problemami. Przecież miała mnie. Nawet nie szykowałem się, że zaśniemy razem. Dziewczyna pewnie zepchnęłaby mnie z łóżka, gdybym się koło niej położył. Jednak to nie znaczyło, że zamierzałem odpuścić. Musieliśmy porozmawiać i ustalić, co dalej. Chevrolet nie mogła zrobić nic głupiego. Zaczynałem obawiać się, że załatwi pieniądze i nawet nie chciałem myśleć skąd. Wpakuje się w kłopoty. Nie będę jej wtedy w stanie pomóc. Musiałem ją przed tym ochronić. Przecież nie była idiotką. A ja nie chciałem pakować się w tarapaty. Przez lata unikałem problemów, a wystarczyło pojawienie się w moim życiu Willow, żebym prawie trafił do więzienia. Więcej dla niej nie zaryzykuję. Miałem zbyt wiele do stracenia. Wierzyłem, że dziewczyna w końcu pozwoli mi wyjaśnić, czemu miałem obawy związane z jej matką.

– Dobranoc – burknęła, zakrywając się kołdrą.

Patrzyłem na nią zaskoczony. Raczej spodziewałem się, że zacznie na mnie krzyczeć. Wtedy mógłbym powiedzieć, co o tym wszystkim myślałem. Musiałaby mnie wysłuchać. Jednak nie przewidziałem, że dziewczyna postanowi mnie zignorować i po prostu zasnąć. Westchnąłem, opierając się o ścianę. Wcale nie zamierzałem odpuścić. Poważnie myślała, że wyjdę? Nawet mnie to rozbawiło. Chyba czekała nas kłótnia, bo nie pozwolę jej zasnąć. Co miałem zrobić, żeby dziewczyna zrozumiała, że nie chciałem sprawić jej przykrości? Musiała przejrzeć na oczy, zanim będzie za późno. Nie była małym dzieckiem, które polegało na rodzicach. Nie musiała się ich bać. Cokolwiek nią kierowało, musiała być ostrożna. Jej rodzice i tak odejdą. Zapewne stanie się to chwilę po tym, jak ojciec Chev opuści szpital. Prędzej, jeśli da pieniądze matce, czego nie mogła zrobić. Naiwnym było wierzyć, że kasa odbuduje jakiekolwiek więzy w tej rodzinie. Akurat przez pieniądze łatwo było wszystko zniszczyć. Widziałem takie rodziny. Michaela rodzina była jedną z nich.

– Poważnie? - Patrzyłem na dziewczynę, która nadal leżała przykryta kołdrą. – Jesteśmy dorośli i myślałem, że porozmawiamy.

W porównaniu do niej przez te kilka godzin się uspokoiłem. Przynajmniej do czasu, aż nie zacząłem się martwić, że długo nie wracała do domu. Czekałem cierpliwie, mimo że nie odpowiadała na moje wiadomości. Powinienem jej wykrzyczeć, że zachowała się nieodpowiedzialne, bo nie wiedziałem, co się z nią działo. Moja złość przynajmniej byłaby wyjaśniona. Dałem jej czas dla siebie na przemyślenie wszystkiego. Myślałem, że gdy wróci do mieszkania, porozmawiamy i pomyślimy, co dalej. Przeliczyłem się. Nie wiedziałem, co robiła Chev kilka godzin, ale zająłem się szukaniem czegoś o jej rodzicach w Internecie. Jedyne źródło, z którego mogłem skorzystać bez pomocy Willow. Niestety ci ludzie nie mieli żadnego konta w mediach społecznościowych, a nie znałem reszty ich rodziny ani znajomych, żeby wyszukać coś więcej. Jedynym źródłem informacji była kobieta, która skontaktowała się z Chev, która zapewne nie chciałaby ze mną rozmawiać.

– Zgaś światło i wyjdź! – krzyknęła.

– Chev!

– Willow, do cholery! Nazywaj mnie Willow!

Stałem zaskoczony. Myślałem, że gdy byliśmy sami, nie musiałem nazywać jej prawdziwym imieniem. Przynajmniej wcześniej tak właśnie było. Nie rozumiałem, co działo się w głowie mojej dziewczyny. Skąd miałem wiedzieć, co sobie myślała? Powinna mi powiedzieć, chociaż co się z nią działo przez ostatnie kilka godzin. Miałem wrażenie, że coś przede mną ukrywała i mi się to nie podobało. Jeśli wpakuje się w kłopoty z powodu swojej matki, ciężko będzie mi jej pomóc. Chevrolet powinna pomyśleć o sobie. Nie mogła ryzykować wszystkiego, nawet gdyby jej rodzicielka okazała się kochającą mamusią, do cholery! Wkurzało mnie zachowanie dziewczyny.

– Porozmawiaj ze mną.

– Wyjdź stąd, co cholery! – wrzasnęła.

Odpuściłem. Postanowiłem wyjść, ale nie zgasiłem światła. Za to usłyszałem głośne bluźnierstwo. Jednak nie byłem w stanie się zaśmiać. Przestało mnie bawić zachowanie Chev. Może rano będzie łatwiej z nią porozmawiać. Chociaż obawiałem się, że dziewczyna zacznie mnie unikać. Byłoby dobrze, gdyby nie kontaktowała się ze swoją matką za moimi plecami. Jeśli chciała się z nią spotkać, wolałbym, żeby zrobiła to w mojej obecności. Tylko w ten sposób mogłem ją ochronić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro