Rozdział I - Zraniony ptak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


[Ja, godz. 9:23] Yuuri, nie spiesz się na lotnisko. Pół godziny psu w dupę :/ Parę minut temu mówili, że to raptem kwadrans, przed chwilą kapitan podał nową informację. Jest opcja, że opóźnienie się zwiększy.

[Yuuri <3 godz. 9:24] Stało się coś? Jesteście cali?

[Ja, godz. 9:25] Niekorzystne warunki pogodowe. Im bliżej Fukuoki, tym zabawniej :)

[Yuuri <3 godz. 9:26] Szczerze? Wolę kwitnąć na lotnisku do białego rana, bylebyście szczęśliwie wylądowali niż żeby...

[Ja, godz. 9:28] Na miłość boską, Yuuri, spokojnie :) Jak pogoda u Ciebie?

[Yuuri <3 godz. 9:30] Muszę wcześniej wyjechać, bo mamy cudowną szklankę na drodze :<

[Ja, godz. 9:32] Nosz kurwa mać

[Yuuri <3 godz. 9:32] ?

[Ja, godz. 9:33] Opóźnienie wzrosło do 45 minut. Pierdolę ten interes ¯\_ツ_/¯

[Yuuri <3 godz. 9:34] Lepiej trzy kwadranse za późno niż trzydzieści lat za wcześnie.

[Ja, godz. 9:35] Co oni mają z tym zwiększaniem opóźnienia?

[Yuuri <3 godz. 9:35] Czekaj, skoro jesteś na pokładzie.. nie włączyłeś trybu samolotowego?!

[Ja, godz. 9:36] :D

[Yuuri <3 godz. 9:37] CHOLERA JASNA, VICTOR! PRZYRZĄDY POKŁADOWE! CHCESZ WSZYSTKICH ZABIĆ?! OD CZEGO MASZ TRYB SAMOLOTOWY?! CHUJ CI W DUPĘ!

[Ja, godz. 9:38] Grozisz czy obiecujesz? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

[Yuuri <3 godz. 9:39] Jak wyłączysz telefon, zastanowię się nad drugim.

[Ja, godz. 9:40] No dobrze już, dobrze :) Do zobaczenia na lotnisku! Kocham Cię!

[Yuuri <3 godz. 9:41] Ja Ciebie też, kretynie :')

Rosjanin uśmiechnął się, po czym wygasił ekran telefonu, uprzednio włączając tryb samolotowy i spojrzał przez okno. Tak bardzo pragnął już rzucić się narzeczonemu w ramiona, a opóźnienie jedynie odwlekało ten moment. Czując, jak zniecierpliwienie potęguje tęsknotę, Nikiforov przysunął dłoń do twarzy i przycisnął obrączkę do ust.



W tym samym czasie, w domku na obrzeżach Hasetsu, Yuuri śledził stronę Flightradar24, wciskając usta w obrączkę na dłoni. AFL 310 rzeczywiście miał dobre 45 minut opóźnienia. W myślach bruneta tłoczno było od czarnych scenariuszy – wyczerpanie paliwa, zafałszowanie odczytów przyrządów pokładowych, zapchane rurki Pitota, oblodzenie... Te kilka dni rozłąki sprawiło, że Katsuki momentami kompletnie odchodził od zmysłów – potrafił zawalić połowę skoków na treningu czy po raz dziesiąty iść do kuchni tylko po to, by przypomnieć sobie, że właśnie zapomniał, po co właściwie tu przyszedł. Albo włożyć pilota od telewizora do lodówki.

Bo lepiej, żeby żaden inny pilot nie znalazł się w lodówce.

- Pieprzone perpetuum mobile – Japończyk westchnął ciężko, wstając od biurka i kierując się do kuchni z zamiarem zaparzenia sobie herbaty – Sam się nakręcam. Więcej nie oglądam Katastrofy w przestworzach po nocach.

Planowe lądowanie lotu AFL 310 miało nastąpić o godzinie 12:35 czasu japońskiego, jednakże doliczając 45 minut opóźnienia, wychodziło na to, że samolot wyląduje najwcześniej o 13:20. Miał jeszcze sporo czasu.

Muszę coś ze sobą zrobić, zanim do reszty stracę głowę, gapiąc się w te pieprzone kropki i kreski.

Yuuri uznał, że najlepszym sposobem na oderwanie się od czarnych myśli będzie dopicie ciepłej herbaty, mały trening na lodowisku, a potem spokojne wyszykowanie się do wyjazdu na lotnisko.

Jeszcze zalać benzynochlejca, założyć łańcuchy na koła...

Wyłączył telepudło, lecz komputer zostawił uruchomiony z Flightradarem na podglądzie. Gdy wróci, będzie mógł sobie rzucać okiem na położenie samolotu, w międzyczasie zbierając się do drogi w kierunku Fukuoki.



- Naprawdę aż 45 minut?... Co się tam dzieje?

- Załoga robi wszystko, co w jej mocy, jednakże jesteśmy bezradni wobec kaprysów pogody...

- A bo wie pani... Ja się muszę w busa przesiąść, następny kurs dopiero jutro, a z takim opóźnieniem...

Nikiforov otworzył oczy. Chciał odruchowo się przeciągnąć, jednakże przeszkodził mu w tym pas, który zazwyczaj pozostawiał zapięty podczas lotów. Ot, przyzwyczajenie. Wolał dmuchać na zimne.

Roztrzask pomiędzy strefami czasowymi męczył go niesamowicie, choć spał całą noc. Z Moskwy wyleciał chwilę po godzinie 23:00, zaś w Miyazaki miał wylądować po 13:20, uwzględniwszy już opóźnienie. Chociaż lot był niezwykle spokojny, bez turbulencji i większych przygód, spanie w samolotowym fotelu różniło się od snu we własnym łóżku.

- Ach, do dupy z taką pogodą, co nie, panie Nikiforov?

Gdy przetarł jasnoniebieskie, opalizujące łagodnym turkusem, zaspane oczy, spojrzał na pasażera siedzącego obok niego. Wadim Kiryłowicz może i robił interesy na większą skalę, ale był przy tym człowiekiem dość prostodusznym. Poznali się całkiem przypadkiem – już na pokładzie samolotu. Mężczyzna nie należał do najszczuplejszych, lecz nie był też przesadnie gruby. Ot, dobrze zbudowany jegomość o ciemnych jak noc włosach i bystrych, brązowych, świńskich oczkach. Jak sam skwitował swoją podróż: byle szybko uwinąć się z interesami i wracać do rodziny. Zupełnie jak Nikiforov.

- Jest jakaś szansa, że to ustrojstwo doleci w tym stuleciu? – retoryczne pytanie Wadima okraszone stroskanym uśmiechem nieco sprowadziło Victora na ziemię.

- Całkiem możliwe – westchnął szarowłosy, zerkając przez okno. Nic się za nimi nie dymiło, nic nie płonęło, żadna część nie latała luzem. Po prostu zima w całej swej okazałości otuliła niebo i ziemię, przy okazji utrudniając lot.

Victor wyciągnął telefon z kieszeni i sprawdził godzinę. Wyświetlacz przywitał go zdjęciem jego oraz Yuuriego. Tęskny uśmiech zagościł na twarzy łyżwiarza, gdy uświadomił sobie, ile jeszcze czasu minie, nim się zobaczą, zwłaszcza że wizja przylotu o czasie ulotniła się już dawno.



Wbrew obawom Yuuriego, trening nie poszedł wcale tak źle. Wylądował wszystkie skoki, nie popełnił żadnego błędu – był stuprocentowo skupiony na swoim zadaniu. Tylko on, mlecznobiała tafla lodowiska i muzyka niosąca się echem po hali, tworząc osobliwy koncert na dwa głosy wraz z odgłosami płóz sunących po lodzie. Zadowolony z siebie – ze swej jazdy i faktu, że nie dał się otumanić mrocznym wizjom – wrócił do domu. Wstawił wodę na herbatę, uszykował termos, po czym zerknął na ekran komputera, by prześledzić zmianę położenia rosyjskiego Boeinga. Pośród malutkich ikonek samolocików, które leniwie sunęły po mapie, wyśledził maszynę Aerofłotu i uśmiechnął się, widząc ją coraz bliżej Japonii.

I wtedy samolot zniknął z radaru.



Mając przed sobą perspektywę jeszcze kilku godzin w powietrzu, Victor ponownie zasnął, w dłoni trzymając telefon, którego wyświetlacz radośnie ogłaszał wszem i wobec, że związek jego i Yuuriego ma się dobrze. Tak to jest, jak się zapomni ustawić odpowiednie parametry wygaszania. Wadim uśmiechnął się na widok zdjęcia słynnego łyżwiarza śpiącego sobie jak gdyby nigdy nic obok niego oraz jego narzeczonego. Najdelikatniej jak tylko umiał, dwukrotnie stuknął palcem w ekranik telefonu Nikiforova – żeby pozostało mu cokolwiek z baterii do kontaktu z rodziną.




Yuuri z niedowierzaniem potrząsnął głową.

Nie. To niemożliwe. Ten pieprzony samolot nie mógł sobie tak po prostu zniknąć! To pewnie ten cholerny Flash Player albo inna Java. Tak, to na pewno strona nawaliła.

Odświeżył kartę i po chwili mielenia strony zastał ten sam widok. Kiedy Katsuki miał wpaść w kompletną panikę, zauważył, że nie tylko nieszczęsny samolot Aerofłotu zniknął, lecz także inne samoloty znajdujące się w jego sąsiedztwie.

Spokojnie. Radar ześwirował. Zaraz wszystko wróci do normy.

Kontynuował krzątaninę: parzył i słodził herbatę, szykował pudełko na lunch, wciąż starając się odgonić psie myśli.

Spokojnie, Yuuri. Za chwilę wszystko wróci do normy.

Włączył nawet kanał informacyjny w telepudle, lecz nie zastał tam niczego ponad prognozę upierdliwej pogody i wiadomości lokalnych. Gdy wychodził z domu i wyłączał laptopa, kilka samolotów zdążyło się z powrotem pojawić na radarze.

W takim razie za chwilę wróci też samolot Victora.

Katsuki, kierując się jakąś dziwną przezornością, sięgnął jeszcze do jednej z komód, wyjmując coś wygodnego na przebranie dla narzeczonego. W taką pogodę naprawdę warto być przygotowanym na każdą ewentualność.

Kiedy Yuuri zatankował auto i po raz ostatni sprawdził, jak miewa się akumulator oraz czy wszystkie układy są sprawne, ruszył na ostatni przystanek przed wyjazdem na lotnisko Fukuoka – do knajpki swych rodziców.

- Yuuri! Jedziesz po Vityę? – już od progu powitała go jego mama, uśmiechając się radośnie – Sobie chłopak wybrał dzień na powrót. Paskudna pogoda!

- Opóźnienie poniżej godziny, więc nie jest najgorzej – brunet czule przywitał się z matką i zaraz spojrzał na nią błagalnie – Mamo, mógłbym cię prosić?...

- Oczywiście, kochanieńki – pani Hiroko wzięła od syna pudełko na lunch, które ten przyniósł ze sobą, i zaraz zabrała się do nakładania solidnej porcji katsudonu – Jeszcze cię zje po drodze i tyle będziemy mieli z kierowcy.

To nie tak, że Yuuri miał coś przeciwko Victorowi za kółkiem. Po prostu jego rosyjski styl jazdy nijak nie pasował do japońskich dróg. Nikiforov wykazywał ogromny brak zaufania zarówno do innych uczestników ruchu drogowego, jak i do oznakowania czy sygnalizacji. Kiedy miał przed sobą puste drogi, jeździł spokojnie i płynnie, jednakże jadąc w godzinach szczytu, wykazywał sporo nieracjonalnych i raptownych zachowań, zaś klaksony atakujące go z każdej strony oraz przedziwne manewry innych kierowców kwitował kilkoma rosyjskimi, jakże uprzejmymi słówkami rodem z Counter Strike'a.

- Yuuuuuri! – Minako, która była stałym gościem tego lokalu, znów zalegała przy stoliku przed telewizorem, zajadając się pysznościami i popijając sake – O, chłopie! Co to za skwaszona mina?! Myślałam, że jadąc po narzeczonego, będziesz bardziej w sosie. Coś się stało? Pokłóciliście się, gołąbeczki?

- Nic takiego – okularnik odparł szybko, swe troski kryjąc za wymuszonym uśmiechem – Samolot Victora zniknął z radaru, ale przy okazji poznikały też inne i...

- A tam, radar się spieprzył – nauczycielka baletu uśmiechnęła się radośnie do Yuuriego – Nic się nie bój.

- Gotowe, kochanie – w tym samym momencie wróciła pani Hiroko, niosąc rozkosznie ciepłe pudełko z katsudonem w środku – Zniknął? Och, to pewnie tylko drobna awaria, skoro inne samoloty też gdzieś umknęły. Wyjeżdżasz teraz czy zostaniesz na obiedzie?

Yuuri chciał odpowiedzieć, gdy wesoły program w TV został przerwany, a zamiast kolejnej porcji ciekawostek na temat zakulisowych przygód skoczków narciarskich, pojawił się prezenter odczytujący komunikat.

Przerywamy nasz program, aby nadać specjalną wiadomość...


[ autorka ilustracji + beta: Senmarii -> www.facebook.com/Senmarii ]

---

FlightRadar24 - strona internetowa służąca do śledzenia przestrzeni powietrznej na świecie, samolotów oraz lotnisk.

Rurka Pitota - przyrząd do pomiaru ciśnienia całkowitego przy przepływie płynów, stosowany również do wyznaczania prędkości przepływu. W samolotach jest to element prędkościomierza. Jej zapchanie uniemożliwia odczyt prędkości samolotu, przez co pilot może łatwo doprowadzić do upadku maszyny.

Tryb samolotowy - obecnie nie ma dowodów, by normalne użytkowanie telefonów w czasie lotu skutkowało zakłóceniami pracy przyrządów pokładowych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro