Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia dziencioły za oknem [T.I] obudziły ją. Mimo wczorajszej smutnej sytuacji ubrała się i wyruszyła zobaczyć się że Stachem. W sumie była ZDETERMINOWANA. Stachu jeszcze ją pokocha. Szła przez ulicę i nagle podjechała do niej karoca. W niej siedziała ta blondi dziącha. Wysiadła i podeszła do [T.I].
-CHEJ CHEJ - pszywitała się
-Arrivederci
-Ej ej. Nie bądź taka niedostępna. Choć!
-Nie
-Bo Cię porwe
-Kk
No i [T.I] została porwana. Łęcka była szczęśliwa, ale nie wiedziała, że jej hot kuzyn Julek Ochocki wszystko widział!

W tym samym czasie Wokulski siedział i grzał krzesełko swoimi majestatycznymi pośladami.

Były one twarde, lecz za razem jędrne niczym świeże bułeczki z Lidla. Siedział bowiem i rozmyślał o swoim obiekcie westchnień, pięknej [T.I]. Jego budowa anatomiczna pośladów była uzasadniona, gdyż jak to mówią twarda dupa, miękkie serce. Jego krągie mięśnie pośladkowe wyglądały niczym worki mąki położone na drewnianym stole, które sprzedawał ruskim za mamonę. Iza Łęcka mogła jedynie wyobrażać sobie jak przyjemne w dotyku były, gdyż wiedziała, że serce Wokulskiego należy już do [T.I]. Tykają je, były niczym ciasto na pierogi robione przez babunie. Można by je porównać do dupy namalowanej niczym przez Michała Anioła. Wokulski siedział zamyślony niemalże jak "Myśliciel" Auguste'a Rodina, twardo siedząc mając wewnętrzne rozkminy, gdzie mogła podziać się [T.I] (Moja Daddy to pisała. Buzi Kochanie)

Spojrzał na zegarek. [K.O]-oka się spóżniała. Myślał, że zaspała, ale w jego mózgu tworzyły się złe przeczucia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro