Od tamtego dnia |18+|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten one shot nie jest przeznaczony dla niedojrzałego czytelnika; nie popieram również gwałtów. W tym one shocie chcę pokazać, jak bardzo daleko może posunąć się poczucie winy w związku.

Sil nigdy nie podejrzewałby się o takie myśli, gdyby nie ujrzał wtedy cierpienia. Wypisanego na twarzy, utrwalonego w jękach i błaganiach. 

Nie posłuchał, choć Vester wyraźnie go prosił, by tego nie oglądał. Tamtego dnia Sil zdał sobie sprawę z tego, że nie tylko nie boli go widok cierpiącego przyjaciela, ale wręcz sprawia mu przyjemność. W dziwny, nienaturalny sposób satysfakcjonuje go. 

Vester leżał na łóżku jak kłoda, marząc, by ten koszmar się skończył. Nienawidził takich dni, ale bał się samotności jeszcze bardziej niż bólu. 

— Sil! — krzyknął, szarpiąc torsem w górę. Jego twarz była mokra od łez, a włosy rozczochrane. — Błagam, przestań! — Na jego nagą skórę spadło kolejne uderzenie. Nie spodziewał się, że Sil posłucha, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jego błagania podniecają Sila, sprawiają mu przyjemność, więc błagał. 

Vester został brutalnie przekręcony na brzuch; pod jego brodą znalazł się trzonek bicza. Wciągając powietrze spazmatycznie, chłopak zamknął oczy. 

— Kocham cię — szeptał, jakby usiłując to sobie wmówić, żeby poczuć się mniej wykorzystanym. 

Znów jęknął, gdy Sil złapał go mocno za biodra i ścisnął skórę między palcami. 

— Chcesz, żebym czuł się dobrze, prawda, Ves? — Sil polizał jego ucho. Vester tylko zacisnął pięści i oparł się na nich mocno, by nie upaść. 

— Tak — odparł, przełykając ślinę. Wiedział, jak to się skończy, ale nie potrafił zaprotestować. Bał się zostać sam. W końcu co on mógł dać Silowi poza swoim ciałem? Sil dawał mu opiekę, ochronę, czułość, budował go, a Vester? Co on mógł Silowi zaoferować?

Zacisnął oczy, gdy poczuł jego ciało przy swoim. Jego oddech przyspieszył, a mięśnie spięły się. Krzyknął. A później jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze, i jeszcze…

Sil wcale na niego nie czekał; wręcz przeciwnie, radował go widok ewidentnie cierpiącego Vestra. Z każdym jękiem wbijał się w niego głębiej i agresywniej, ale Vester nie próbował go powstrzymać. 

Szatyn wrzasnął rozdzierająco, gdy Sil wgryzł się w jego kark, zostawiając malinkę w kolorze zachodzącego słońca. 

— Sil… błagam — wyjąkał, ukrywając twarz w dłoniach. Nie potrafił już tego znieść. Dzisiaj „tortury” trwały znacznie dłużej. Jakby Sil chciał przekonać się, ile może wytrzymać. 

Jego głowa została brutalnie odciągnięta w tył. Ich usta się spotkały, ale to nie był czuły pocałunek. Był namiętny i zachłanny; jedynie Sil czerpał z niego przyjemność. Chorą przyjemność z zadawania bólu innym. 

Vester zdusił szloch, gdy było już po wszystkim i zwinął się w kulkę. Nie wiedział, ile jeszcze wytrzyma, ale musiał dać radę. Inaczej przecież zostanie sam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro