Rozdział 1 Początek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Rosja
Chernya Cholmy
Więzienie o zaostrzonym rygorze
Gabinet dyrektora.~

Mężczyzna ubrany w zielony mundur, palący cygaro w dusznym, małym, obskurnym, acz normalnym jak na rosyjskie standardy gabinecie i siedzący przy swoim biurku, usłyszał dźwięk dzwoniącego telefonu.
Odebrał, a z słuchawki dobiegł chrapliwy głos naczelnika, innego ośrodka karnego.
Mężczyzna zmarszczył brwi, a kaskada emocji przelewała się falą przez jego twarz, z każdym nowym wypowiedzianym zza słuchawki głosem w trakcie tej, jakże dla niego absurdalnej, rozmowy
- Jesteś pewny? Przecież tu są sami mężczyźni, do tego zwyrodnialcy, nikt tu nie siedzi za niewinność.
– Uwierz mi to jedyne rozwiązanie...- usłyszał w słuchawce.
- A dowiem się przynajmniej co takiego zrobiła?
Gdy znajdzie się w twoich skromnych progach, cała jej barwna kartoteka będzie twoja.
                             •••

~Czarny Delfin
Lokalizacja nieznana
Cela numer 782
Godzina 23:49~

Rudowłosa dziewczyna leży na plecach, na pryczy.
Wszystko byłoby okej, a więzienie można by uznać za normalne.
Ale muszą pojawić się pewne anomalie, odbiegające od normy.

° Po pierwsze: dziewczyna ubrana jest w kaftan bezpieczeństwa, a jej nogi zostały przykute do łóżka.
W ustach ma knebel, co warto zauważyć.
° Po drugie: mimo ujemnych temperatur, młodą kobietę, skazano na zamarzanie w celi bez koca lub przynajmniej porządniejszego materaca.
° Po trzecie: no właśnie, czym zawiniła ta niewinnie wyglądająca, przeciętnego wzrostu, niepozorna, śliczna nastolatka?

Nagłe uderzanie pałki klawisza i darcie mordy strażniczych psycholi, wyrwało dziewczynę z półsnu.
Rudelka, po mentalnym uspokojeniu,  poruszyła się na tyle, na ile pozwoliły jej te wszystkie więzy, a swoje niebieskie oczy, o kolorze serca oceanu, zwróciła w kierunku pancernych drzwi.

Po szczęknięciu wielu zamków, do środka wkroczył gad w średnim wieku— mówili na niego Petrov.
Był to jeden z najgorszych strażników więziennych, jakich dziewczyna w swoim krótkim życiu, mogła spotkać.
Nadgorliwie wykonujący swoją pracę, nie znający litości, nadużywający swojej władzy, która przecież była taką samą iluzją jak fakt, że osadzeni w Czarnym Delfinie opuszczą to miejsce w inny sposób, niż poprzez worek na zwłoki.
A jednak naszej bohaterce się to udało.
Zakpiła tym samym z każdego jednego klawisza, który postawił sobie za punkt honoru, zniszczenie jej ducha, psychiki i ludzkiej twarzy.

Mężczyzna uśmiechnął się obrzydliwie, patrząc na osadzoną.
- To ostatnie twoje chwile tutaj, zdziro. Pakuj się.
Więźniarka przewróciła oczami, nie poruszając się, co było dosyć zrozumiałe.
Mężczyzna zaśmiał się kpiąco i rzekł:
- No tak.
Podszedł do niej i odpiął łańcuch łączący kajdany, które miała na stopach, z poręczą łóżka.
Odpiął kaftan i zdjął go z jej torsu, nie szczędząc sobie przy okazji, dotykania jej ciała gdzie popadnie.
Szarpnął ją za włosy, a gdy stała wydawał polecenia:
- Zdejmij spodnie, stringi i zrób przysiad.

Gdy zakończył przeszukiwanie więźnia, odezwał się znowu:
- Spakuj się. Masz 5 minut.

Dziewczyna ubrała spowrotem dresy i spakowała się do czarnej sportowej torby, która pamiętała lepsze czasy.

Wyciągnęli ją z celi.
Jeden ze strażników zakuł jej ręce za plecami i trzymał  kobietę zgiętą w pół.
Popchnął ją korytarzem. Ruszyli w eskorcie czterech innych strażników.

Po przemierzeniu labiryntu korytarzy, znaleźli się na dworze, teraz musieli pokonać drogę do więźniarki, która miała przewieźć osadzoną i gdy grupa ludzi tak pokonywała kolejne metry, brodząc w śniegu, mając go aż po łydki i przechodziła przez bramy, które podłączone były do prądu, z okna swojego gabinetu obserwował ich naczelnik.
- Narozrabiałaś ostatnio maleńka. Niech ci się wiedzie...- rzucił mężczyzna pełen zamyślenia i dziwnego marazmu, patrząc w okno i widząc zimowy krajobraz, nie przywodzący na myśl cudownych wspomnień z okresu dzieciństwa, ciepłych świąt czy spotkań w gronie bliskich.

^^^^^^^^^^^^^

Wkurwiłam się generalnie na rakpada bo usunął mi notatkę

I nie chcę mi się pisać drugi raz tego samego

Więc elo

Jak będziecie grzeczni ( no dobra i tak wiem, że jedna osoba to przeczyta)
To pogadam z Boyką i kolejny rozdział pojawi się już za kilka godzin ze specjalną dedykacją od Króla wojowników.

I tak wiem, że nudny ten rozdział, ale od czegoś trzeba było zacząć

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro