Rozdział 8 Rozmowa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lily pov.

Na wstępie tak wspomnę, że jeśli ktoś uważał, że od teraz ja i Boyka zaczniemy się lubić. To się kurewsko pomylił.
Ciągle wyzywam go od gburów i brutali, a on próbuje mnie rozstawiać i pokazuje mi swoją znikomą władze tutaj.
Ale nie ze mną.
Od przybycia tutaj ustawiłam sobie za punkt honoru, by sprzeciwiać mu się na każdym kroku.
A dodatkowo bardzo go tym irytuję, a ja lubię się droczyć.

Szliśmy w tej chwili na trening, co stało się moim rytuałem od kilku dni.
Nie wyobrażam sobie teraz dnia bez przerzucania żelastwa, pompek i podciągnięć.

Na sali każde z nas zajęło się swoim, co mnie ucieszyło. Jeszcze tego brakuje, by jakiś facet wpieprzał się w mój trening, tak jak we wszystko inne.

Ale wszelkie siły natury mnie nie słuchają, więcej; lubią robić mi na złość.
I już wkrótce mogłam usłyszeć boksera, który musiał wtrącić swoją wiedzę.
Przestałam zajmować się workiem i spojrzałam na niego.
Stał oparty o ścianę i przyglądał mi się.
- A ty nie masz przypadkiem lepszych rzeczy do roboty? Zresztą mógłbyś po prostu pozwolić mi na sparing ze sobą, zamiast oczekiwać, że zrobię olbrzymi progress na rzeczy martwej.
- Chcesz walczyć ze mną?- zapytał i zaśmiał się, choć po chwili kontynuował: - Z motyką na słońce się porywasz.
- Ah tak? Może się boisz, że dziewczyna ci wpierdoli.- przyznaję, że teraz powiem wszystko by go wkurzyć i zrobię to świadomie ha ha.
- Uważaj na słowa lepiej. Poza tym walczysz jak 10- latek. Pokonanie ciebie nie będzie żadnym wyzwaniem.
- Więc nie zajmie ci to wiele czasu. Chyba, że...- zaczęłam podchodząc do niego bliżej- ...masz świadomość, że nie będzie to dla ciebie spacerek po plaży i wymiękasz.- zakończyłam stojąc dwa kroki przed nim.

Chciałam go wkurzyć, chciałam z nim walczyć, chciałam na własne oczy zobaczyć jego siłę i chciałam by wziął to na poważnie.
Czekałam na jego reakcję i próbowałam zgadnąć jaka ona będzie.
Ku mojemu ogólnemu rozczarowaniu mężczyzna olał mnie i moje odzywki.
- Udowodnij swoją wartość, to się zastanowię.- powiedział.
Halo właśnie chcę to zrobić, typie. Czego ty nie rozumiesz.
Byłam zła. Nie myśląc wiele, co zamierzam zrobić lub powiedzieć, krzyknęłam do odchodzącego boksera.
- A ty jak się tutaj znalazłeś?! Wielki Boyka, którego wszyscy się boją, a odmawia walki z małą dziewczynką.
Mężczyzna jedynie zaśmiał się ponuro i odszedł.

A ja wkurzona ściągnęłam rękawice rzucając je na maty, sama przy tym siadając na ziemi.

Yuri Boyka pov.

I choć rozdrażniły mnie jej słowa, postanowiłem ostatni raz pochamować emocje i puścić jej słowa mimo uszu.
Nie to, że nie chciałem jej wypróbować, bo byłem ciekaw i to bardzo.
Ale w tej chwili ta walka byłaby nierówna jeszcze bardziej od tych, które stoczyłem z innymi więźniami, mężczyznami, warto wspomnieć.
Teraz wszystko jest w jej rękach, jeśli odnajdzie motywację i będzie chciała się ze mną równać, czeka nas znakomita zabawa.
Czy w tej chwili uznałbym, że mi zagraża?,  nie sądzę.
Ale jest w niej coś, co pozwala mi myśleć, że Liliana się nie podda i będzie dążyła do walki.
A przecież o to mi chodziło.
Mogę pokonać ją teraz, jednym nokautem, jasne.
Ale w tym nie ma zabawy dla mnie i fair-play w stosunku do niej.
A nie chciałem tak szybko niszczyć iskry, która się w niej tliła, na wypadek gdyby po porażce chciała się poddać.
Choć gdyby to zrobiła, już nie byłaby wart mojej uwagi.

Lily pov.

Wróciłam do swojej celi.
Zostałam na siłowni jeszcze chwilę by zaliczyć pompki i ćwiczenia na plecy.
Gdy weszłam zauważyłam Boykę leżącego na łóżku, z rękami pod głową.
Nie zaszczycając go spojrzeniem, przeszłam obok jego łóżka i udałam się do łazienki.
Byłam zła na niego, za to, że mnie zlekceważył i nie dał mi nawet szansy.
Myślałam, że można się z nim dogadać, ale teraz znowu nie widziałam w nim nikogo innego niż gbura, który chciał mną rządzić zaraz gdy się tu znalazłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro