Nienazwana część 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Dany,

  Przyszedł moment w moim życiu, w którym nie mam odwagi wypowiedzieć słów, które cisną mi się na usta. Zwyczajnie nie potrafię, nie dam rady. Sprawiłaś, że stchórzyłem. Sam zadaję sobie ból większy od tego, który potrafią zadać obcy, a przecież coś o tym wiem, ponieważ już kiedyś umarłem. Zaufaj mi, ból śmierci jest niczym w porównaniu z tym co czuję teraz. I boję się Dany, boję się jak cholerne dziecko potwora z szafy. Ja nie boję się potwora. Boję się Ciebie, boję się zobaczyć ból w Twoich fiołkowych oczach, które przecież tak pięknie się śmieją. Nie chcę tego. Obdarłbym się ze skóry byle tylko być z Tobą.

  Spróbuj mnie zrozumieć, nigdy niczego nie miałem. Wychowałem się jako bękart. Zawsze sam, odtrącany, odpychany, niechciany. Poszedłem do Nocnej Straży, tam się ślubuje, że nigdy nie weźmie się żony. Udawałem, że jest dobrze. Nie jest. Spierdoliłem to wszystko totalnie. Popełniłem w życiu wiele błędów, ale żaden nie był tak tragiczny jak powrót do życia, bo musisz wiedzieć, że zostałem zamordowany i wskrzeszony. Wskrzeszony by pomagać, dawać radość i spokój. Ktoś kto to wszystko zaplanował też spierdolił, bo ja niosę za sobą tylko smutek i śmierć.

  Śmierć. To okropnie piękne słowo. Nie myśl, że jestem nieskazitelny. Nie chcę, żebyś miała o mnie fałszywe mniemanie. Miałem i mam krew na rękach i żadna woda jej nie zmyje.

 Wracając, nigdy nic nie miałem. Tylko wilkora. Całe życie szliśmy razem, sami, bez względu na wszystko. Raz było lżej, raz ciężej, tak bywa. Gdy Cię poznałem, wreszcie zaczęło się wszystko układać. Zakochałem się w Tobie, zadurzyłem od pierwszej chwili, gdy stałaś dumna i wyniosła witając mnie. Pokochałem Cię tak jak nikogo nie kochałem przed Tobą. Były inne. Jedna ruda, kochałem ją, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy Cię zobaczyłem zrozumiałem co to miłość, ale nie wymagaj bym to opisał. Mówienie o uczuciach nigdy nie było moją mocną stroną.

 Zakochałem się w Tobie całym sobą, a Ty ku spełnieniu wszystkich marzeń wojownika z północy ( nie lubię być nazywany królem, zrozum kochanie) odwzajemniłaś! A ja kochałem Cię dalej. Twoje usta gdy szeptały moje imię. Twoją delikatną małą dłoń, którą trzymałaś w mojej dłoni. Mojej dłoni przyzwyczajonej do chłodnej stali miecza. Twoja mała rączka rozgrzała ją do czerwoności, ale to nic. Nie chciałem jej puszczać, nie chciałem już niczego. Miałem ochotę płakać ze szczęścia. Byłaś ze mną, a ja byłem z Tobą. Pierwszy pocałunek był jak maść na skołatane bólem serce. Świat się zatrzymał. Miałem to gdzieś. Mógł się nawet zawalić, kawałek po kawałeczku i naprawdę nic by mnie to obchodziło. Nareszcie miałem kogoś kto kochał mnie takiego jakim byłem. Bo wiedz, że wbrew wszystkiemu co się dowiedziałem uważam się za bękarta.

 Całe życie marzyłem o tytule, o nazwisku, a teraz gdy okazało się, że moje nazwisko jest najważniejsze w całych Siedmiu Królestwach... wypieram się go. Nie chcę być królem. Wolę być bękartem, ale być z Tobą niż królem bez Ciebie.

 Gdy Ci o tym powiedziałem też się bałem. Sprawiłem Ci ból. Nie dziwię się. Naprawdę, rozumiem, ale wiedz, że mnie boli dwa razy mocniej. Jesteś moją ciotką. Myślisz zapewne, że to drwina z Ciebie. Nie, to moja wina, biorę ją na siebie. Wiem, że wolałabyś o tym nie wiedzieć, byłabyś szczęśliwsza tak jak ja, ale musiałem CI powiedzieć. Nie umiałbym całować Twoich ust, patrzyć w Twoje oczy wiedząc, że byłem nieszczery. Nie jestem rycerzem, ale honor zawsze mi towarzyszył.

 Oddalamy się. Czuję to, wiem, że cierpisz. Skrzywdziłem Cię. Ta myśl sprawia, że mam ochotę rwać sobie włosy z głowy, wyć do księżyca, do kogokolwiek. Bo nikogo nie kochałem tak jak Ciebie. Gdybym stracił wszystko, a miał Ciebie dziękowałbym bogom i o nic więcej nie prosił.

 Sama widzisz. To nie drwina z Ciebie. Tylko ze mnie. Z głupiego chłopaka, bo nie mogę nazwać się mężczyzną. Nigdy nic nie miałem, nawet nie prosiłem. Zostało mi dane to o czym marzyłem, Ty, a teraz jesteś mi odbierana. Nie, nie zaprzeczaj. Czuję dystans między nami, gdy patrzysz na mnie. Już nie z miłością. Patrzysz z niepewnością. To rani bardziej niż miecz.

 Myślałem, że mogę porwać się z motyką na słońce, zamrozić ogień, ale jestem jak rzeźbiarz bez rąk. Rzeźby w mojej głowie są wyraźne, ale choćbym chciał nie potrafię ich wyrzeźbić. Tak bardzo chciałbym Ci powiedzieć, że Cię kocham, że będzie wszystko dobrze, tylko bądź ze mną. Zaprę się wszystkiego. Wiedz, że nie mogę rano spojrzeć w lustro. Nie, nie jestem pijany. Wiem, że możesz tak pomyśleć czytając to , bo nigdy nie byłem wylewny.

 Nie byłem i nie jestem. Wiesz jaki jestem? Rozbity. Nie mam zamiaru udawać, że jest dobrze. Może nie jestem tak silny jak wszystkim się wydaje. Ale jakie znaczenie mają inni? Ty mówiłaś mi, że jestem silny! Ty byłaś moją siłą. Nie interesują mnie inni. Interesujesz mnie Ty i tylko Ty. Jeśli miałbym wybrać śmierć to chciałbym umrzeć w Twojej obronie. Jeśli miałbym wybrać ostatni widok chciałbym zobaczyć Twoje oczy. Jeśli miałbym wybrać ostatni smak, chciałbym poczuć Twoje słodkie usta...

  Sprawiłaś, że bękart do tego stopnia poczuł się jak król, że okazało się, że jest królem i ma do tronu większe prawa niż Ty. Weź je. Zabierz wszystko co mam. Uczyń mnie bękartem, ale błagam, wróć.

 Tak, błagam. Nie jestem w stanie żyć bez możliwości patrzenia jak się uśmiechasz. Stałaś się narkotykiem, który chcę przedawkować. Stałaś się królową, za którą chcę umrzeć. Stałaś się kobietą, z którą chcę być.

  Wiedz, że nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak przy Tobie. Wiesz dla czego? Bo przy Tobie nie myślałem o przeszłości, którą mam za sobą. Myślałem, myślę i chcę umrzeć z myślą o Tobie. Walczyłem ze śmiercią ze smokami, z ludźmi. Nie bałem się niczego tak bardzo jak tych słów, które chcę Ci powiedzieć. Zrozumiem jeśli to nic nie da. Usunę się dla Ciebie w cień. Nie chcę Twojego tronu, chcę tylko Ciebie. Nic innego nie ma dla mnie znaczenia. Wierz mi. Chcę zbudować NAS. Nie będę królem, wyrzekam się tego, zabierz to sobie, ale wróć. Jeśli chcesz. Proszę, nie łam mnie bardziej. Sama wiesz najlepiej, że wcale nie jestem taki twardy jak chciałbym być.

Kocham Cię, Daenerys. Kocham Cię do szaleństwa, Dany.

Jon Snow, nie Aegon Targaryen. Zostaję Snowem z własnej woli. Nie chcę być smokiem, chcę zostać wilkiem.

Jon Snow.






Piszę bo to moja forma wyrazu. Kiedy nie mam jak wywalić z siebie natłoku emocji. Dziś jest mi ciężko, więc napisałam to. Potrzebowałam tego. Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro