Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louis pyta Harry'ego czy mogą iść na podwójną randkę z Niallem i Liamem, więc Harry organizuje to, mając nadzieję, że to pocieszy Louisa po dzisiejszym poranku. Dlatego dzwoni do Liama i pyta czy może wyjść z nimi dzisiaj wieczorem.

Harry wybiera Louisowi ubrania; parę czarnych, przylegających jeansów, morską koszulę z krótkim rękawem zapinaną na guziki i blezer, by utrzymać ciepło. Louis zatwierdza ubiór; bardzo lubiąc swoją koszulkę, ale jest troszeczkę zdenerwowany widocznością pasa.

- Nie będzie tego widać, tatusiu? - Pyta nerwowo.

- Nie, nie będzie kochanie. A nawet jeśli, to wszyscy będą wiedzieli do kogo należysz, prawda? - Harry uśmiecha się, wciąż będąc delikatnym dla niego, na wypadek gdyby znów emocje przejęły nad nim kontrolę. Policzki Louisa się czerwienią, ale kiwa głową i przytula swą twarz do klatki piersiowej swojego tatusia.

- Dobrze. Załóż swoje buty i chodźmy.

Dwie pary spotykają się w włoskiej restauracji, której zażądał Louis, ponieważ była jego ulubioną i jak Harry mógł powiedzieć nie? Liam unosi swe brwi, próbując w jak najcichszy sposób zapytać jak idzie. Louis uśmiecha się i kiwa głową, ciasno przytulając Liama.

- Wciąż muszę z tobą porozmawiać, - szepcze Louis do jego ucha. - Nic złego, nie martw się, - dodaje, kiedy Liam sztywnieje. Liam kiwa głową i chwyta Nialla za rękę, kiedy wchodzą do restauracji.

Louis śmieje się i uśmiecha przez cały wieczór, pocierając swymi stopami o nogi Harry'ego i posyłając mu flirtujące mrugnięcia ponad stołem, Harry jest szczęśliwy widząc go tak beztroskiego i radosnego.

- Dobrze się bawisz, Lou? - Chichocze Harry. Louis blednie i przestaje się uśmiechać.

- Przepraszam tatusiu. Czy zrobiłem coś źle? - Pyta z trzęsącym się oddechem, łzawiące oczy patrzą w dół na obrus na stole.

- Nie... kochanie, chcesz wyjść na chwilkę na zewnątrz z tatusiem? - Pyta szybko Harry, chwytając rękę Louisa, kiedy wstaje. Louis kiwa wstydliwie głową i podąża za Harrym na zewnątrz, siadając na ławce za restauracją.

- Zostanę ukarany? - Pyta potulnie Louis z oczami mocno wpatrzonymi w ziemię.

- Boże, nie, - Harry wzdycha. - O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego miałbym cię karać za dobre spędzanie czasu?

Louis nie odpowiada, tylko przeciera swe oczy.

- Naprawdę sądzisz, iż bym cię skrzywdził bez żadnego powodu?

- Zayn tak robił.

Harry czuje jak jego serce się zatrzymuje. Przestaje oddychać, a jego oczy wypełniają się łzami.

- Czy to kara? - Pyta ponownie Louis, kiedy Harry nic nie mówi.

- Nie, skarbie, oczywiście, że nie. Nie zrobiłeś niczego źle. Tak bardzo się cieszę, iż dobrze się bawisz, kochanie. Musimy później porozmawiać.

- Oh nie... przepraszam. Czy to przez to co powiedziałem o... nim? - Szlocha Harry, przyciągając swoje kolana do klatki piersiowej oraz otulając się własnymi ramionami i z twarzą schowaną pomiędzy nogami.

Harry dobiega do niego, ale Louis odpycha jego ręce.

- Proszę, nie krzywdź mnie! - Płacze Louis, mrugając oczami.

A Harry tylko dołącza do płaczącego Louisa.

Siedzą na ławce tak długo, że Niall i Liam wychodzą, by znaleźć ich jakby to powiedzieć, jak najdalej od siebie, do tego w łzach.

- Hej, hej, co się stało? - Pyta Liam, przeczesując włosy Louisa z jego twarzy.

- Powiedziałem mu! - Krzyczy Louis, - Ja tego nie chciałem!

- Powiedziałeś mu co, kochanie?

- Jak paskudny był Zayn.

Liam owija swój płaszcz dookoła Louisa, obydwoje Harry i Louis byli nieświadomi burzowej pogody.

- Harry, chcesz zostać u mnie na noc? - Oferuje Liam.

- Umm..., byłoby świetnie, dzięki, - pociąga nosem.

Więc Louis i Liam jadą samochodem Liama, a Niall zawozi siebie i Harry'ego, Harry'ego samochodem do domu Liama.

Liam bierze Louisa na górę i ściągnął jego ubrania, ignorując pas cnotliwości wokół jego bioder, następnie naciąga na niego parę piżamowych szortów i posyła go do łóżka. Odpala odgłosy deszczu, bez których Louis nie jest w stanie zasnąć poza domem i wręcza mu jego smoczek.

- Porozmawiamy rano, dobrze Lou? - Pyta.

- Przepraszam.

- Za co?

- Za zniszczenie naszych randek, - Louis marszczy czoło i wślizguje smoczek pomiędzy swe wargi.

- Nie zrobiłeś tego. Jest w porządku, idź spać, dobrze? Branoc Lou, kocham cię.

- Kocham cię Li.

~*~

Liam i Harry siadają na dole, Niall decyduje się poczytać Louisowi lub przynajmniej dotrzymać mu towarzystwa, kiedy pozostała dwójka rozmawia.

- Więc... - wzdycha Liam, przebiegając rękami po swojej twarzy. - Zgaduję, że masz pytania?

- Tak. Oczywiście nie musisz odpowiadać, ale byłoby to pomocne. Chcę tylko wiedzieć co się stało, więc będę mógł uniknąć pewnych rzeczy.

- Zayn był dla niego naprawdę miły na początku. Zakochali się, myśleli że będą ze sobą na zawsze i wtedy, kiedy Louis powiedział Zaynowi o swoim fetyszu i grze wiekowej, Zayn wykorzystywał to na swoją korzyść. Nadużywał Louisa. Louis przyszedł do mojego domu z oparzeniami po papierosach na pośladkach, krem rozgrzewający był rosmarowany na jego kutasie.

Harry krzywi się.

- Wykorzystywał Louisa jakby był podeszwą jego buta. Często zaniedbywał opiekę postpenitencjarną i tok myślenia Louisa. Louis wciąż go widział, zależało mu na nim. Wtedy Zayn odszedł, kiedy znalazł sobie kogoś innego. Louis nie jest sobą od tego czasu. Nie wiem czy kiedykolwiek przyzna się, że był wykorzystywany, ale wiem, iż boi się, że stanie się to ponownie.

Harry wzdycha i rozmawiają troszkę więcej, nim dają sobie spokój i idą do łóżek. Harry wybiera inną sypialnię niż Louis na wypadek gdyby ten nie czułby się z tym komfortowo w tym momencie. Harry musi trochę sam pomyśleć, naprawdę.

To nie zmienia tego jak bardzo lubi Louisa, ale musi przemyśleć ten cały biznes pan/uległy. Czy to zdrowe dla Louisa, po tym przez co przeszedł. Chce zdjąć jutro pas cnoty, spędzając cały dzień na dogadzaniu Louisowi i spróbuje cnotliwości później.

Jego chłopiec zasługuje na to, by być traktowanym jak król. I jeśli to ma cokolwiek wspólnego z Harrym, to bez wątpienia tak będzie. Więc Harry wykonuje parę telefonów, nim zasypia śni o następnym dniu.

Marzy o sprawieniu, że Louis jest szczęśliwy i w jego ramionach na wieki. Louis chce tego samego. Żaden z nich nie wie czy to jest osiągalne, ale na pewno chcą spróbować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro