Rozdział 36

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ślub zbliża się o wiele szybciej, niż oczekiwano. Harry jest na skraju dni prowadzących do tego, wypełniając swój czas pakowanie i spędzaniem czasu ze swoim chłopakiem.

Kilka dni przed dzwoni do Gemmy, Louis zaczął płakać, kiedy dzwonili do niej w dniu, kiedy poszli na zakupy. Kiedy Harry go przytulał i pytał co się stało Louis jedynie wzruszył ramionami z czerwonymi policzkami.

(- Nie, Lou , powiedz mi - mówi Harry tonem domagającym się odpowiedzi.

- Po prostu spanikowałem. Co jeśli powiem coś źle i znienawidzi mnie nim nawet się spotkamy? - Denerwuje się Louis, przywierając swoim kciukiem do swoich ust dla komfortu. Harry mierzwi jego włosy, całując kącik jego oka oraz kręcąc głową.

- To niemożliwe, aby ktoś cię nienawidził. Moja siostra cię pokocha. A nawet jeśli nie, nie musi, ponieważ ja cię kocham. A tylko to ma znaczenie, prawda?

- Tak. - Louis uśmiecha się. - Ale wciąż chcę, aby twoja rodzina mnie polubiła.

Harry przewraca oczami, akceptując pocałunek, który Louisa składa na jego wargach, nim obydwoje tulą się do siebie jeszcze bardziej.)

Kiedy dzwonią do niej na Facetime poraz drugi, wychodzi to o wiele lepiej, niż za pierwszym razem.

- Cześć Gemma. - Harry uśmiecha się, siedząc z Louisem na swoim podołku. Obydwoje są delikatni i śpiący, obudzeni po 'drzemce po seksie'.

- Cześć Harry. A ty musisz być Louis - mówi, uśmiechając się bardzo podobnie do Harry'ego. Louis uśmiecha się delikatnie, przejeżdżając paznokciem kciuka po swoim nadgarstku. Harry natychmiastowo to zauważa i chwyta obydwie dłonie Louisa w jedną swoją, wyłączając jego szkodliwe ruchy.

- Jeśli ja jestem Louis, a to jest Harry, to ty musisz być Gemmą. - Gemma śmieje się, dzięki czemu Louis koi swoje nerwy. - Miło jest dostosować imię do twarzy.

- Cóż, czekałam sześć miesięcy na to, by cię spotkać - mówi Gemma, unosząc swoją brew i patrząc na Harry'ego. - Obydwoje przyjeżdżacie na ślub?

Louis i Harry kiwają zgodnie głową, uśmiechając się do siebie.

- Więc...

Rozmawiają przez około pół godziny, nim Harry ogłasza, że muszą kończyć, ponieważ Louis czuje się śpiący. Żegnają się, a Louis ześlizguje się, by położyć się na poduszkach, obejmując swoimi ramionami talię Harry'ego.

- Widzisz? - Harry uśmiecha się. - Lubi cię.

- To dobrze. A tatuś mnie lubi? - Pyta śpiąco Louis.

- Tatuś cię kocha - poprawia go Harry, kładąc się obok Louisa i całując jego policzek.

- Louis kocha tatusia.

Jadą do domu mamy Harry'ego, Louis ma na sobie jedną z koszulek Harry'ego oraz ciasną parę jeansów, a Harry nosi chustę na włosach oraz luźną koszulę. Ich garnitury znajdują się na tylnych siedzeniach, a ich są torby w bagażniku. Palce Harry'ego bębnią nerwowo o udo Louisa, dopóki Louis nie przytrzymuje jego dłoni, całując jego knykcie, aby go uspokoić.

- Będzie w porządku. I nawet jeśli nie chcesz czegoś zrobić albo być w jakieś sytuacji po prostu się wycofaj. Chcę abyś cieszył się tym weekendem i bawił się ze swoją rodziną, nie sprawiał złych wspomnień.

Harry wpatruje się w Louisa i ściska jego dłoń.

- Dziękuję, Lou. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, że wiem, iż mam twoje wsparcie w tym tygodniu.

- Masz moje wsparcie przez cały czas tatusiu.

- Mówiąc o tatusiu. - Harry wzdycha. - Nie wiem co moja mama i siostra by na to powiedziały.

- Mogę do ciebie mówić Harry. Albo Haz. Lub jakieś nazwy zwiezątek. Możemy do zrobić. - Louis uśmiecha się.

- Jesteś taki silny. Co musiałbym zrobić, aby na ciebie zasłużyć? - Pyta, głaszcząc swoim kciukiem dłoń Louisa.

- Coś wspaniałego. - Louis uśmiecha się bezczelnie, wytykając język do Harry'ego.

~*~

- Co jeśli poczuję się mały?

- Wtedy moim głównym priorytetem będzie zaopiekowanie się moim małym chłopcem bez względu na moją rodzinę - odpowiada łatwo Harry.

- Nie chcę przerywać twojego tygodnia z rodziną. Zrujnuję to... mój boże. Nie powinienem z tobą jechać.

Harry zjeżdża na pobocze oraz ignorując deszcze wychodzi, podchodząc do strony Louisa i również wyprowadza go z samochodu. Louis przestał mówić, gdy Harry zatrzymał samochód.

Louis przytrzymuje się bicepsa Harry'ego, kiedy ten wbija go w bok samochodu, ich nosy są zaraz obok siebie. Harry może usłyszeć jak serce Louisa bije szybko w jego klatce piersiowej, jego usta są otwarte w panice i zdezorientowaniu.

- Tatusiu.

- Nie. Louis nie myśl ani nie mówi o sobie w taki sposób. Jeśli mnie potrzebujesz, jestem tu dla ciebie. Dla mnie, to nie zrujnuje tego tygodnia. Nie chcę gdziekolwiek jechać, jeśli ciebie tam nie będzie. Cholernie kocham się tobą opiekować. I powiem to tak bardzo jak mnie potrzebujesz. Kocham każdą pojedynczą cząstkę ciebie. Dużego chłopca Lou. Oraz małego Lou. Jestem kompletnie w tobie zakochany i to boli, że czasem nie potrafisz tego dostrzec. Ale spędzę całe moje życie, próbując ci to udowodnić, jeśli to jest tym co da los.

Teraz, co zrobię jeśli będziesz mały?

Louis pochlipuje, łzy spływają po jego policzkach.

- Zaopiekujesz się mną - mówi słabo Louis, krztuszącym głosem.

- Dokładnie. Co zrobię, jeśli będziesz dużym chłopcem?

- Zaopiekujesz się mną - mówi bardziej pewnie, zarabiając zadowolony uśmiech od Harry'ego.

- Dobry chłopiec - nagradza go Harry, przyciągając Louisa do swojej klatki piersiowej do długiego, potrzebującego uścisku. Wciskają swoje twarze pomiędzy szyję tego drugiego i stoją w ciszy pozwalając temu co się właśnie stało, spłynąć.

~*~

Aby przełamać ciszę Louis szepcze do ucha Harry'ego, najpierw ścierając łzy z jego ramienia. - Tak bardzo cię kocham. Dziękuję.

Obydwoje drżą, ubrania przylegając do ich skór, kiedy Harry pochyla się, sine wargi ocierają sine wargi, równie zimne.

- Jeśli będziemy kontynuować całowanie może to się przerodzić w coś co bardziej nas ogrzeje - chichocze Harry, wciąż go całując.

- Tatusiu?

- Tak, księżniczko?

- Z-zimno mi. - Louis trzęsie się. Harry uśmiecha się, całując jego głowę.

Wracają do samochodu, Harry zarzuca na Louisa koc i włącza ogrzewanie.

- Wszystko w porządku? - Pyta Harry, kiedy pochyla się nad Louisem.

- Mam się dobrze, dziękuję, tatusiu - odpowiada Louis. Harry kiwa głową i całuje go jeszcze raz. Dwa. Trzy razy, nim zamyka jego drzwi, udając się na miejsce kierowcy.

Zatrzymują się na stacji benzynowej po jakieś ciepłe napoje i dla odpoczynku Harry'ego.

Louis idzie do toalety i kiedy wraca Harry stoi z książką i misiem. Uśmiecha się podchodząc do Harry'ego i obejmuje go. Staje na palcach, by powoli go pocałować.

- Chciałem cię rozweselić - wyjaśnia Harry. Książka ma bladoróżową okładkę i czarnymi literami jest napisane 'szczęśliwe myśli i szczęśliwe wiersze'. Miś ma na sobie garnitur i uśmiecha się do Louisa.

- Dziękuję tatusiu. Jesteś taki miły.

I pomyśleć, że to miała być tylko jazda...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro