|| 6. | Musisz mnie złapać ||

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

5 maja, sobota

Skylor była pewna, że mieszkanie u Smithów będzie dużo łatwiejsze i przyjemniejsze. Mimo tego iż czuła, że czas płynął bardzo szybko, minął dopiero tydzień od pożaru. Miała wrażenie, że większość osób w posiadłości traktuje ją jak wroga. Mając na myśli większość - myślała o Kaiu i Eddiem. Mały chłopiec robił wszystko, aby pozbyć się dziewczyny z domu. Rudowłosa musiała przyznać, że był bardzo zawzięty i sprytny jak na sześciolatka. Na przykład raz rozbił wazon i zgonił na nastolatkę. Nikt oczywiście mu z początku nie wierzył, ale chłopiec wybrnął z sytuacji i sprawił, że wszyscy zaczęli mu wierzyć. Chen ignorowała dzieciaka, ale z każdym kolejnym żartem miała serdecznie dość. W dodatku wyglądało na to, że Kai wspierał brata, chociaż mogła zauważyć, że bracia nie są ze sobą blisko. Mogłaby rzec, że młody nie trawi bruneta.

Zaczęła schodzić po schodach, ubrana w jeansową sukienkę sięgającą do połowy ud. Wiosna była już dość ciepła i ludzie mogli pozwolić sobie na krótkie rękawy. Skylor skierowała się w stronę salonu, gdzie zostawiła wcześniej telefon. Spędzała poranny czas z ojcem na rozmowie o wakacyjnej pracy, której nie chciała się podjąć. Chen proponował córce pracę w restauracji, jednak dziewczyna wolała spędzić ten czas na odpoczynku i opalaniu się. Miała wyrzuty sumienia związane z odmową oferty, ale znając życie, zawsze będzie mogła spróbować pogadać z ojcem drugi raz.

Weszła do wielkiego pomieszczenia, zauważając, że na sofie siedzi rozłożony Eddie z białym urządzeniem w ręku. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się czy się tylko przewidziała. Mogła się założyć na własną głowę, że chłopiec miał jej telefon, jednak nie wiedziała jak go odzyskać. Postanowiła wybrać spokojny sposób, więc z uśmiechem na twarzy podeszła do radosnego Smitha, próbującego odblokować ekran blokady. Sky była dumna ze swojego hasła, ponieważ od dwóch lat nikomu nie udało się go odgadnąć.

Odchrząknęła, zakładając obie ręce na biodra, chcąc wyglądać poważnie. Zagryzła dolną wargę w stresie, ponieważ chłopiec miał większą władze w domu niż ona. Brązowe oczy zaczęły wpatrywać się w rudowłosą. Eddie, zdając sobie, że była to Skylor, od razu schował telefon za siebie, wyciągając język w stronę dziewczyny. Chen ścisnęła pięści, biorąc głęboki oddech, aby się uspokoić. Musiała być mądrzejsza od sześciolatka i nie dać się sprowokować. Uśmiechnęła się szeroko, siadając obok chłopca.

- Powiedz mi, Eddie, dlaczego próbujesz się włamać do mojego telefonu? - zapytała, z nadzieją, że szybko odzyska telefon. Chciała wrócić do pokoju zanim ktoś z domowników zauważy jej zatarg z chłopcem.

- Moja sprawa. - mruknął, wstając i wpatrując się w nastolatkę. Wyciągnął telefon zza siebie i pomachał nim w powietrzu. - Musisz mnie złapać.

Zaczął uciekać po całym salonie, a zdenerwowana i zdesperowana Skylor ganiała za nim. Eddie był o wiele niższy i szybszy, dzięki czemu sprawnie przeciskał się w wąskich przejściach utworzonych z mebli. Brązowooka miała wrażenie, że przebiegła maraton. Zatrzymała się, łapiąc głębokie oddechy, aby unormować funkcje życiowe. Serce waliło jak szalone, słyszała je aż w uszach. Zdziwiła się gdy, zauważyła, że Eddie odkłada telefon na szafkę i rzuca się przez oparcie na białą sofę. Sama wyprostowała kręgosłup i szybko dostała się do telefonu, całując urządzenie w wyrazach tęsknoty.

Skylor nieufnie przeniosła wzrok na psotnego chłopca. Uniosła brew i wskazała na telefon, chcąc się upewnić, że nie jest to kolejny głupi żart. Eddie wzruszył ramionami i wstał z kanapy. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się przyjaźnie, po czym wyszedł z salonu jakby nic się nie wydarzyło. Chen na chwilę się zawiesiła, aby poskładać wszystkie informacje do kupy. Ciągle nie mogła zrozumieć, dlaczego młody Smith był dla niej taki niemiły.

Stwierdziła, że zapomni o całej sprawie. Schowała telefon do kieszeni jeansowej sukienki i postanowiła udać się do swojego pokoju. Musiała zadzwonić do którejś z dziewczyn i umówić na spotkanie. Skylor dziwiła się, że sekret o mieszkaniu z Kaiem wciąż był bezpieczny i żadna z przyjaciółek nie zaczęła nic podejrzewać. Oczywiście wiele razy chciały odwiedzić albo odprowadzić przyjaciółkę do domu, jednak rudowłosa sprytnie spławiała dziewczyny. Nie mogła pozwolić, aby Kai Smith miał zniszczoną reputację w szkole przez jej głupie pomyłki i niezdarne zachwianie. W drodze do pokoju zatrzymała się, zdając sobie sprawę, że od kilku dni chłopak jej unikał. Owszem, widzieli się na obiadach czy kolacjach, jednak to nie było to samo. Unikał nawet jej wzroku, jakby nie istniała.

Weszła do pokoju, kierując się w stronę łóżka. Usiadła na miękkim materacu i wyciągnęła telefon, żeby móc zadzwonić do przyjaciółki. Przez chwilę zastanawiała się z którą powinna się umówić na spotkanie. Ostatnio Seliel i Nya ciągle wpakowywały się w kłopoty i coraz częściej wagarowały. Skylor próbowała zrozumieć koleżanki, jednak wydawało się to niemożliwe. Uznała, że najrozsądniej będzie zadzwonić do Pixal, która jako jedyna miała na cokolwiek czas. Wybrała numer do białowłosej i w ciszy wsłuchiwała się w sygnał łączenia. Po chwili mogła usłyszeć spokojny głos, który dobrze znała.

- Hej, Pixal, to ja Sky. Masz może ochotę wyjść w weekend na zakupy? - zapytała, spoglądając na paznokcie, które powoli zaczęły robić się za długie. Nie należała do osób, które lubią mieć "długie szpony", jak to zwał jej ojciec.

- Oczywiście. Niestety muszę kończyć, ponieważ razem z Zane'm wybieram się do lasu na spacer. - powiedziała, a Skylor mogła przysiąść, że w tle słyszała chłopaka starszej, który coś mówił do dziewczyny. - Mogłabyś później mi napisać o której konkretnie godzinie się spotkamy?

- Jasne. Miłej randki. - zaśmiała się i zakończyła połączenie. Spojrzała na godzinę na wyświetlaczu i westchnęła, odkładając telefon na miejsce. Był weekend i znowu się nudziła.

Rudowłosa ułożyła się na plecach na jednoosobowym łóżku i wpatrywała się w biały sufit. Zaczęła rozmyślać o kolejnych dniach, które spędzi w domu Smithów. Miała nadzieję, że Kai i Eddie polubią ją i w końcu zaakceptują fakt, że z nimi mieszka. Eddie ukazywał swoją niechęć do dziewczyny, denerwując ją, a Kai po prostu ignorował osobę Skylor.
Podniosła się, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Nastolatka krzyknęła "proszę", a do pokoju weszła Anna z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozejrzała się po pomieszczeniu i wlepiła wzrok w młodszą. Kobieta podeszła do dziewczyny i usiadła obok niej.

- Robisz coś ciekawego? - zapytała, chociaż znała odpowiedź. Starsza uwielbiała towarzystwo Skylor i rozmowy z nią. W końcu mogła porozmawiać z kimś kto ją zrozumie czy wysłucha do końca, ponieważ Ray nie zawsze uważnie słuchał. Chen pokiwała głową na boki, ciągle wpatrując się w sufit. - No to zabieram cię na małe zakupy do centrum handlowego. Podobno są przeceny na buty!

Rudowłosa podniosła swoje ciało i przystała na pomysł Annabeth. Zakupy z mamą Eddiego były przyjemnością. Kobieta była dość żywiołowa i uparta, co prawdopodobnie odziedziczył po niej chłopiec. Anna wyszła z pokoju dziewczyny, aby mogła spokojnie się przygotować.

Skylor podeszła do wielkiej szafy i stwierdziła, że ubierze czarne jeansy z dziurami na kolanach oraz pomarańczowy t-shirt z logiem zespołu rockowego. Szybko się przebrała i udała do łazienki, gdzie poprawiła fryzurę i delikatny makijaż. Wolała być przygotowana na każdą sytuację, ponieważ nigdy nie wiadomo co może się stać, a dodatkowo lubiła ładnie wyglądać. Wróciła do swojego pokoju, z którego wzięła małą czarną torebkę. Włożyła do niej telefon, portfel i na wszelki wypadek tusz do rzęs, ponieważ dziewczyna miała tendencję do pocierania oczu.

Zeszła na dół i udała się od razu na korytarz, gdzie czekała na nią pani Smith. Z uśmiechem na twarzy pochwaliła wygląd nastolatki i obie wyszły z domu. Wsiadły do srebrnego samochodu starszej i pojechały w stronę centrum handlowego. Po drodze Annabeth opowiadała Chen dużo historii, które wydawały się być bardzo koloryzowane. Skylor to nie przeszkadzało, ponieważ lubiła słuchać Annę. Najbardziej lubiła historie o Kaiu. Kobieta mogłaby opowiadać o chłopaku całymi dniami i nocami, mimo iż nie była jego biologiczną matką. Przyznała, że traktuje Kaia jak własnego syna, ale nigdy nie miała odwagi mu tego powiedzieć, bo brunet miał własną matkę.

Zatrzymały się na parkingu przed wielkim centrum handlowym, gdzie kobieta zaparkowała samochód. Wysiadły z pojazdu i od razu skierowały się do wejścia budynku. Obie z początku nie wiedziały gdzie powinny zacząć swoje zakupy, więc zdecydowały się na sklep z obuwiem. Żona Raya aż skakała z radości, gdy zobaczyła sklep. Nie przypominała dorosłej kobiety, a raczej nastolatkę z nadpobudliwością. Co chwilę podchodziła do rudowłosej i kazała jej przymierzać różne buty. To od czarnych botek do złotych baletek. Skylor musiała przyznać, że jeszcze nigdy nie była na tak męczących zakupach, które uważała jednak za udane.

Annabeth podeszła do Skylor z kolejną parą butów, ale tym razem miała założone je na swoich nogach. Były to czerwone szpilki z pozłacanymi czubkami. Wyglądała na zachwyconą. Przeszła się kilka razy po sklepie, aby sprawdzić wygodność butów i zdecydowała się na zakup. Skylor wybrała sobie białe tenisówki do biegania, ponieważ stwierdziła, że zacznie ćwiczyć. Zauważyła, że przez obiady u Smithów trochę przytyła. Anna dbała o dziewczynę jak o własną córkę.

Kobieta miała zamiar usiąść obok brązowookiej i zdjąć nowe buty, więc podała nastolatce swoją torebkę. Zatrzymała się na chwilę i zaczęła wpatrywać przed siebie. Skylor skupiła się na twarzy Smith i mogła zauważyć, że na jej czole pojawiły się delikatne zmarszczki, a usta wykrzywiły się w delikatnym grymasie.

- Annabeth czy wszystko w porządku? - zapytała, odwracając się w stronę, gdzie patrzyła kobieta. Widziała jedynie ludzi spacerujących z torbami lub robiących zakupy.

- Skylor zapłać za wszystko moją kartą. Muszę coś sprawdzić. - odezwała się poważnym głosem. Nim Skylor zdążyła zapytać o co chodzi, mamy Eddiego już nie było. Zniknęła z butami, które nie były jeszcze opłacone.

Dziewczyna spojrzała na wkurzonego pracownika sklepu, który stał i tupał nogą o drewnianą podłogę sklepu. Skylor zaśmiała się niepewnie i podrapała po głowie. Przeprosiła sprzedawcę i zapłaciła za buty. Miała szczęście, że sprzedawca zdążył wcześniej zeskanować buty Anny, bo inaczej miałyby problem. Ponownie przeprosiła i w pośpiechu opuściła sklep.

Sky zaczęła się rozglądać dookoła za zaginioną kobietą, jednak nie mogła dostrzec jej w tłumie. Naburmuszona i zmartwiona Chen była ciekawa dziwnego zachowania starszej. Wiedziała, że jest nadpobudliwa i trochę dziwna, jednak nie spodziewała się, że aż do takiego stopnia, by uciekać ze sklepu w szpilkach, za które nawet nie zapłaciła. Wzruszyła ramionami i kontynuowała poszukiwania. Skylor postanowiła zadzwonić do brunetki, ale jej telefon został w torebce, którą dała dziewczynie.

Po piętnastu minutach poszukiwań postanowiła na chwilę odpocząć na drewnianej ławce umieszczonej na głównym korytarzu centrum handlowego. Rudowłosa była pewna, że chodziła w kółko, ponieważ budynek był bardzo duży, a Annabeth mogła być wszędzie. Westchnęła zrezygnowana i oparła się o oparcie ławki. Zamknęła na chwilę oczy i próbowała zrozumieć co mogło sprawić, że Anna wybiegła. Wypytywała nawet ludzi o kobietę, bo sama za bardzo nie wiedziała co zrobić. Nagle usłyszała kłótnie, a wśród niej znajomy głos należący do osoby, której poszukiwała. Otworzyła szeroko oczy i gwałtownie wstała, rozglądając się za źródłem kłótni.

Skylor zdziwiła się kiedy zauważyła Annabeth idącą obok ochroniarza centrum. Mężczyzna wyglądał na zmęczonego i zirytowanego. W ręce trzymał aparat fotograficzny, który należał do brunetki. Chen zmarszczyła brwi i podeszła do zadowolonej z siebie kobiety, która wykłócała się o aparat. Sky zaczęła się zastanawiać co właśnie zrobiła mama Eddiego skoro została zatrzymana przez ochroniarza...

__________________________

Korekta by Monilovata, dziękuję ❤️

Po tym rozdziale w końcu zacznie się coś dziać. Zdradzę wam, że z mamą Eddiego będzie niezła zabawa. Planuję też, żeby dodać więcej dialogów, bo ostatnio zaczęłam się ograniczać bardzo i pisać więcej opisów, bruh.

Pytanie do was - co chcielibyście zobaczyć w książce? Mam jeden rozdział, który nie został dokończony, ponieważ wydawał mi się za nudny, a muszę coś tam dać. Rozważę każdą propozycję.

Miłego i widzimy się za tydzień! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro