16. Reassuring

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Harold, przestań! - Och, cholera - To był trzeci raz, kiedy Louis upuścił klucze do mieszkania. Dłonie Harry'ego znajdowały drogę pod jego ubrania. Mógł poczuć alfę na swojej skórze oraz na swoich sutkach.

- Proszę, muszę otworzyć drzwi - zajęczał omega, zassysając oddech, kiedy Harry wykręcił jego sutek.

- A ja muszę otworzyć ciebie swoim językiem.

Louis prychnął z zniecierpliwieniem, otwierając drzwi kopnięciem i przechodząc przez framugę z alfą przyklejoną do swoich pleców.

Jakimś cudem udało im się nie złamać żadnych kończyn (ani mebli), kiedy się całowali, idąc przez mieszkanie aż do sypialni. Omega jęknął, kiedy poczuł jak alfa ociera się o jego biodro. Mógł poczuć penisa alfy przez swoje joggersy. Sięgając w dół, objąć wybrzuszenie Harry'ego i ścisnął je.

- Haz? - Zapytał omega ze zmieszaniem, kiedy usta Harry'ego się otworzyły. Podążył za wzrokiem alfy i jego oczy spoczęły na bałaganie, z którego składało się gnia... cokolwiek znajdowało się na podłodze pod oknem.

O Boże, O mój drogi Boże. Harry nigdy nie miał tego widzieć. Nie, kiedy to było takie żałosne. Nie, kiedy nie było perfekcyjne. Nie, kiedy nikt w ogóle nie powiniene wiedzieć o tym, że coś takiego zbudował.

- Nie! - Usłyszał swój krzyk, kiedy zaczął wyrzucać swojego chłopaka z pokoju. - Nie - jęknął, odpychając Harry'ego od swojej klatki piersiowej i próbując zakryć oczy alfy.

Dłonie Harry'ego złapały go za nadgarstki i poczuł jak alfa przyciąga go do siebie. - Cicho, kochanie, Uspokój się.

- To nie to na co wygląda! - Zapłakał Louis, kiedy poczuł jak Harry go wąchał. Stał się wiotki pod wpływem tego dotyku, napięcie opuściło jego ciało, kiedy przeszedł go dreszcz. - Przestań na to patrzeć! - Krzyknął, kiedy dostrzegł, że wzrok alfy wędrował za niego. Wargi Harry'ego wykręciły się, kiedy odwrócił swoją uwagę z powrotem na omegę.

- Nie patrzę - obiecał alfa, nawet jeśli pokazał swoje dołeczki. W jego zielonych oczach igrały iskierki.

- Nie wiem dlaczego wariujesz, kochanie - powiedział uspokajająco Harry, kiedy omega odsunął wzrok. - Jest takie piękny. Wygląda na bardzo komfortowe.

Louis złapał brzeg kurtki Harry'ego. - Nie jest. Przestań kłamać! - Kłócił się. - Jest... nawet nie jest skończone.

- Co powiesz na to, że skończymy je razem? - Zaoferował alfa, a omega się trząsł. - Moim zaszczytem będzie pomoc tobie.

Louis skrzyżował swoje ramiona, aby się nie kręcić. To nie jest coś. To, po prostu chciałem wypróbować nowe miejsce do odpoczynku.

- Zdecydowanie to nie jest rzeczą - drażniący ton Harry'ego sprawił, że Louis uszczypnął swojego chłopaka w brzuch.

- Nie drażnij się - zarumienił się.

- Poważnie, Lou. Chcę ci pomóc z twoim gniazdem - powiedział szczerze Harry, nim omega zatkał mu buzię dłonią.

- To nie jest, gnia... to! - Louis tupnął nogą z frustracji, a Harry przyciągnął go do uścisku.

- Przepraszam, kochanie, przepraszam! Wiem, to po prostu... fort - zapewnił go alfa, w ramach przeprosin liżąc policzek omegi. Louis w końcu się uspokoił, kiedy kołysali się w miejscu.

- Jak zamierzasz mi pomóc? - Zapytał cienkim głosem.

- Chodźmy do IKEA. Weźmiemy parę kocy, poduszek i maskotek.

Louis czuł się taki zażenowany, kiedy wtulił się w klatkę piersiową Harry'ego. - IKEA jest tak daleko.

- Ja poprowadzę. To nie problem. Poza tym, możemy zjeść klopsiki. Wiem też, że lubisz pieczonego łososia.

Omega w końcu skinął głową, po tym jak przez chwilę to rozważał. Jego alfa wydawał się być zdeterminowany, kiedy prowadził Louisa w stronę drzwi. Nic nie mógł na to poradzić, ale rozpływał się nad tym jak jego alfa się o niego troszczył.

~*~

Louis pochylał się nad prostym kocem. Był w kolorze miętowym. Żuł intensywnie swoją wargę, kiedy jego głowa przechyliła się na inną wystawę, na której znajdował się żółty koc ze słonecznikami. Obydwa były miękkie.

- Har... - powiedział spanikowany, kiedy poczuł za sobą ciało oraz coś pluszowego co zostało mu wetknięte przed twarz.

- Hej, kochanie, to mi przypomina ciebie - powiedział jego alfa, śmiejąc się, kiedy potarł pluszakiem o nos Louisa. Okazało się to być tęczową lamą.

- Albo może ten? - Zapytał alfa, wyskakując z innym pluszakiem, którego trzymał. Louis zachichotał na słodkiego, pomarańczowego lisa.

- Sugerujesz, że jestem podstępny i sprytny? Nie jestem lisem - kłócił się Louis, na co alfa wzruszył ramionami.

- Nigdy tego nie powiedziałem, słoneczko. Jednak jesteś ponętny jak lis.

- Nie jestem kobietą, głupi alfo - powiedział omega, nawet jeśli się zarumienił.

- Mężczyzna też może być ponętny, przynajmniej w moim świecie.

Louis zachichotał na to jak Harry bronił swojej wypowiedzi i zabrał lisa od alfy, wkładając go do koszyka.

- Wygrałeś, loczku.

~*~

Na początku Louis czuł się za bardzo samoświadomy i miał zamiar wyprosić Harry'ego z sypialni. Jednak w tym samym czasie nie chciał się czuł samotny, podczas budowania, więc pozwolił Harry'emu pomóc sobie w zaaranżowaniu nowych poduszek, które kupili. Był pod wrażeniem tego z jaką łatwością alfie udało się przesunąć łóżko.

- Dobra, teraz możesz się odpieprzyć - powiedział Louis, śmiejąc się, kiedy Harry zrobił minę niczym żaba.

- Chcę popatrzeć - alfa wydął wargi.

- To nie jest zabawne - wymamrotał Louis, kiedy Harry opadł obok na łóżko.

- Kocham patrzeć jak robisz cokolwiek. - Harry wzruszył ramionami. Louis musiał dźgnąć go w dołeczek kilka razy, nim zaczął ustawiać poduszki i pluszaki. Po upewnieniu się, że wypełnił każdą szparę ubraniami, usiadł na swoich piętach z satysfakcją.

Cała jego uwaga była skupiona na tym co zbudował, dzięki temu zapomniał o skurczach i o zimnych potach związanych ze swoją pozorną gorączką. Zapach Harry'ego był główną przyczyną komfortu, kiedy przejeżdżał dłońmi po kocach.

- Zrobione - ogłosił, próbując nie brzmieć na zbyt rozmarzonego. Uniósł wzrok, by zobaczyć jak Harry patrzył na niego. - Chodź, dołącz do mnie - powiedział, ruszając palcami na alfę, który wyglądał na zszokowanego.

- Naprawdę? Mogę? Wpuszczasz mnie do swojego gnia... fortu?

Louis skinął głową, siadając ze skrzyżowanymi nogami i przytulając lamę do swojej klatki piersiowej.

- Chcę cię pocałować - przyznał, mówiąc do lamy, nawet jeśli jego wzrok skłaniał się ku Harry'emu.

Nigdy nie widział, aby alfa poruszał się tak szybko, kiedy zeskoczył z łóżka i podszedł do koca. Jego oczy zamknęły się, kiedy poczuł palce alfy na swojej szyi, które delikatnie ją ścisnęły.

Westchnął ukontentowany, kiedy wargi Harry'ego znalazły jego własne. Całowali się, każdy pocałunek miał znaczenie i ich języki powoli się odkrywały. Pchnął alfę na górę kocy i wspiął się na większego chłopaka. Harry jęknął, kiedy zassał malinkę na jego szyi.

- Mogę cię wylizać? - Zapytał Harry między gorącymi pocałunkami, kiedy omega ocierał się o niego.

Louis mógł poczuć falę śluzu wylewającego się z niego na tą sugestię. Skinął dziko głową.

- Tutaj czy na łóżku? - Zapytał alfa, łapiąc go za biodra.

Louis musiał się zatrzymać, aby pomyśleć. - Chcę to zrobić tutaj... ale wtedy wszystko ubrudzimy - powiedział smutno, kiedy się rozejrzał na wszystkie swoje ubrania i koce. Nie chciał tego wszystkiego zniszczyć.

- Możemy to wszystko wyprać, kiedy skończymy, kochanie - zagruchał Harry. - Mam też suszarkę, wiesz. Wszystko będzie zrobione w mgnieniu oka.

- Ale co z naszym zapachem? - Zapytał zestresowany Louis.

Poczuł jak Harry pociera jego plecy. - Zawsze możemy nałożyć nasze zapachy po zrobieniu prania. To nie problem.

Harry miał magiczny sposób na to, by wszystkie zmartwienia Louisa zniknęły. Omega przygryzł swoją wargę, a alfa przejechał palcami po jego zmarszczonych brwiach.

- Zostańmy tutaj - wyszeptał, całując słodko alfę.

- Z przyjemnością - wyznał alfa.

~*~

- Pospiesz się! - Błagał, kiedy pisnął przy kocu. Nawet jeśli był miękki to jego penis wciąż był wrażliwy, kiedy ocierał się o materiał. Odwrócił wzrok, jego policzki były zarumienione na szkarłat, aby zerknąć na Harry'ego, który wgryzał się w jego pupę. Krzyknął, kiedy poczuł jak alfa liże jego kość ogonową.

- Cicho, kochanie. Jesteś zbyt piękny. Potrzebuję czasu, by cię docenić - powiedział alfa, całując jego tyłek i rozchylając jego pośladki.

- Nienawidzę tego jak się ze mną drażnisz! - Jęknął Louis, opadając swoją twarzą na poduszkę. Już ociekał preejakulatem i kiedy ponownie spojrzał za siebie, mógł dostrzec czerwoną główkę penisa Harry'ego pomiędzy alfy nogami. Pragnął tego.

- Myślałem, że już się przyzwyczaiłeś do drażnienia. Wiesz jak kocham się z tobą bawić - powiedział nonszalancko Harry, kiedy powoli pocierał swoim kciukiem dziurkę omegi.

Louis jęknął, jego biodra posunęły się do przodu, kiedy poczuł paznokcie alfy przy swojej dziurce.

- Nienawidzę cię. I nienawidzę twoich gierek. Nienawidzę... - jego gadanie zostało przerwane, kiedy poczuł ciepły oddech na swojej wrażliwej dziurce.

Jęknął obsesyjnie, kiedy poczuł język na swojej dziurce. Taki gorący i mokry, że Louisa pisnął, kiedy pojawiło się drugie liźnięcie, pocierając eksperymentalnie o jego dziurkę, kiedy wyprodukował kolejną warstwę śluzu. Mógł usłyszeć jak Harry go połyka i łapczywie liże jego dziurkę.

- Mmmmmmm - jęknął, kręcąc swoim tyłkiem przy twarzy Harry'ego, a alfa przytrzymywał jego biodra. Powolne i drażniące liżenia alfy zamieniły się w szybkie dziabnięcia. Z każdym liźnięciem, Louis czuł jak język wbija się w jego dziurkę, wślizgując się coraz dalej. Zaktrzusił się szlochem, kiedy poczuł palec Harry'ego na skraju swojej dziurki, otwierający go, przechodzący przez pierścień mięśni.

- Twój śluz jest moim pieprzonym antidotum, Lou - powiedział Harry w jego skórę, a następnie przygryzł jego dziurkę, uzyskując więcej śluzu.

Louis czuł się tak, jakby nigdy nie miał przestać go produkować, czuł się tak, jakby zawsze był mokry dla Harry'ego.

- Haz, proszę, proszę, proszę - błagał o to, by place Harry'ego się w niego wślizgnęły, rozwierając go i robiąc miejsce dla wędrującego języka alfy.

- Dojdź dla mnie, kochanie.

Louis otarł się swoim penisem o kołdrę, czując tarcie. Jego jądra były pełne spermy, którą chciał uwolnić. Język Harry'ego robił kółka wokół jego dziurki i alfa zatrzymał się, by składać obok malinki. Całe zimno związane z jego pozorną gorączką cudotwórczo zniknęło i zostało zastąpione przez gorące pożądanie.

Krzyknął, wyginając plecy, kiedy dochodził, brudząc koc swoją spermą, a palce Harry'ego skuliły się do jego prostaty. Opadł na koce, czując jak sperma przykleja się do jego klatki piersiowej, ale nie miał energii do tego, by się poruszyć.

- Tak dobrze sobie poradziłeś, kochanie. - Harry złożył ostatniego buziaka na jego dziurce, nim przykrył plecy Louisa swoją klatką piersiową. Oczy omegi mrugały leniwie, kiedy poczuł koniuszek twardego penisa Harry'ego przy swoich pośladkach.

- Chcę cię też zadowolić - powiedział, kiedy leżał tam, ujeżdżając swój orgazm.

Harry zachichotał. - Nie musisz, kochanie. Mogę się opanować.

Louis pokręcił głową, odwracając się i łapiąc Harry'ego za kark. Pocałował czule gardło alfy.

- Chcę cię ujeżdżać - jęknął.

Ciemne, zielone oczy Harry'ego wpatrywały się w jego niebieskie. Louis wykrzywił brew, szczypiąc sutki alfy.

- Proszę bardzo, pozwól mi się wygodnie ustawić - zaśmiał się, kiedy alfa puszczał w jego stronę śmieszne miny.

- Jesteś pewien, że nie jesteś zmęczony?

- Och, zamknij się, Harold. Dlaczego muszę błagać o twojego knota?

Alfa zaśmiał się, odrzucając swoja głowe do tyłu i czując jak Louis ssie malinkę na jego gardle.

- Dobra, dobra, mały wampirze, wstawaj. - Z łatwością podniósł Louisa na swoje kolana i zmienił ich pozycje, tak że teraz leżał na zmiętej pościeli. Mógł poczuć jak sperma Louisa spływa po jego plecach, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Właściwie to otarł się swoją skórą o brudną pościel. Chciał pachnieć swoją omegą.

Przestawił Louisa, tak żeby siedział wygodnie na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się, jego dłoń wędrowała w dół i drażniła się z bezwładną długością omegi. Louis wrócił do życia z jękiem, kiedy położył swoje dłonie na jego penisie.

Louis pchnął swoim tyłkiem w stronę twardego penisa Harry'ego, pozwalając jego krzywiźnie wsunąć się w pulsującą długość alfy.

- Uujeżdżaj mnie do zachodu słońca, kowboju - powiedział alfa, a Louis się uniósł, szukając odpowiedniego kąta.

- Musisz mówić? Nienawidzę twoich głupich ust - omega jęknął, kiedy sięgnął za siebie, bawiąc się podstawą penisa alfy i łapiąc go. Żuł go, a następnie skierował główkę penisa Harry'ego do swojego wejścia i pozwolił jego twardej długości przejść przez jego luźną dziurkę.

- Ach! - Jęknął Louis, kiedy się wślizgnął, mimo że robił to powoli, rozkoszując się penetracją. Harry jęknął, kiedy poczuł ciepłe ściany zaciskające się wokół niego. Nic nie mógł na to poradzić, ale uniósł swoje biodra.

- Haz! - Krzyknął Louis, jego dłonie przytrzymały się ramion alfy na ten nagły ruch. Harry warknął, walcząc z chęcią przekręcenia ich, tak żeby mógł uderzać swoim wygłodniałym penisem o prostatę omegi.

- Przepraszam, kochanie. Jesteś taki boski - powiedział, sięgając do policzka omegi w ramach przeprosin, a młodszy chłopak prychnął. Louis wziął głęboki wdech, nim skończył obniżać się na twardym penisie. Harry patrzył jak omega się trząsł, jego wargi były zaciśnięte między wargami, kiedy wykorzystywał swój czas, by przyzwyczaić się do intruza.

- Nie zacząłem się jeszcze ruszać - powiedział omega, uderzając w jego klatkę piersiową. Harry zachichotał, z miłością klepiąc biodra omegi, kiedy ten zaczął się delikatnie poruszać. Na początku omega uniósł się na biodrach i opadł na penisa Harry'ego, drażniąc się, nim powoli przyspieszał tempo do stabilnego rytmu.

- Kurwa! - Warknął alfa, jego dłonie złapały za delikatne biodra omegi, a Louis zaczął nimi kręcić. Mógł zobaczyć gwiazdy, komety, galaktyki w swoim polu widzenia, kiedy ścianki Louisa naciskały na jego główkę, gdy czuł jak preejakulat z niego wypływa.

Musiał walczyć z tym, by utrzymać swoje oczy otwartymi, więc mógł podziwiać obscenicznie pięknie stworzenie siedzącego naprzeciwko niego. Szyja Louisa była odchylona na bok, wykrzywiona pod takim kątem, że Harry mógł dostrzec wystające żyły, a jego dłonie znajdowały się po bokach żeber alfy. Harry mógł poczuć opuszki palców na swojej skórze, która przyjemnie pod wpływem tego dotyku płonęła.

- Och! - Jęknął Louis szorstko, gdy Harry zaczął pchać, próbując zrównać się z tempem omegi. Obydwoje wydobywali z siebie głośne odgłosy, kiedy ich rytm się zsynchronizował, a biodra Louisa opadały, kiedy Harry pchał do przodu.

- Kochanie, tak, utrzymaj to. Nigdy nie pozwolę ci zejść ze swojego penisa, cholera - przeklął, kiedy trzymał smukłą talię omegi i osuwał go na swoim penisie. Louis jęczał potrzebująco, kiedy jego knot się rozszerzał, będąc uwięzionym w ciasnej dziurce omegi.

Mógł zobaczyć, że penis omegi również napuchł i jego główka teraz przeciekała. Położył na nim swoją pięść, na co Louis jęknął.

- Ach! - Krzyknął omega, kiedy alfa doszedł, wystrzelając swoją spermą, a jego knot zablokował się w odpowiednim miejscu, głęboko w omedze.

- Chodź tutaj do mnie, kochanie - zagruchał Harry, kiedy bawił się penisem Louisa. - Poczuję się lepiej, kiedy dojdziesz.

Mógł zobaczyć łzy w niebieskich oczach, kiedy Louis pochylił się, aby go pocałować. Ich zęby odbiły się od siebie, pocałunek był niedbały, z dużą ilością śliny, a Harry ściskał penisa omegi w swojej dłoni. Louis doszedł z niemym krzykiem, a alfa warknął, przygryzając dolną wargę omegi.

Louis opadł na niego, wąchając jego siłę, kiedy alfa przebiegał dłonią po jego plecach. Mógł wyczuć omegę, zlizując wyrzut z policzka szatyna.

- Czy sprawiłem, że poczułeś się dobrze? - Zapytał śpiąco omega, a Harry pocałował go.

- Już wiesz, że jesteś najlepszy. Nikt się mną nie zajmuje tak jak ty, kochanie.

Mógł poczuć jak Louis się uśmiechnął przy jego skórze.

- Rozumiem, że wypieprzyłem z ciebie tą pozorną gorączkę? - Drażnił się, a omega prychnął. Czuł jak Louis złączył ich palce, a następnie uniósł ich złączone dłonie, by pocałować tą Harry'ego.

Zaśmiał się, kiedy omega się wykrzywił. - Mam na myśli, pozorna gorączka czy nie, mój knot zawsze działa, prawda? - Aby udowodnić swoje rację, uniósł swoje biodra, sprawiając że Louis jęknął, kiedy knot otarł się o dziurkę omegi.

Louis zlizał zaschniętą spermę z palców alfy, nim przygryzł jego mały palec. Alfa warknął, a omega zachichotał. - Nigdy nie umawiałem się z kimś kto miał taką obsesję na punkcie swojego knota jak ty, Harold.

- Wariuję tylko na myśl o tym, by być wewnątrz ciebie, Lou. Chodź.

Louis uszczypnął nos alfy swoimi palcami. - Do ciebie należy sprzątanie, proszę pana. Posprzątasz, a ja będę spał i oczekiwał, że obudzę się w czystym forcie.

Harry wzruszył ramionami, przyciągając Louisa bliżej za talię. - Dla ciebie wszystko, słoneczko.

~*~

Harry patrzył jak sen spowijał twarz jego miłości. Zachód słońca podkreślał jego policzki. Przytulał do siebie lamę i miał kilka koców obok swojej klatki piersiowej, trzymając w nich nos. Alfa był oczarowany tym widokiem, kiedy odgarniał karmelową grzywkę Louisa na bok. Nie mógł opisać miłości, którą czuł do omegi, swojej omegi. Jednak widok Louisa bezpiecznego w ich gnieździe mógł być jego ulubionym widokiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro