🧡9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Emily

- Ty jesteś kurde niepoważny! - Amber puknęła Jacob'a w czoło.

Ja z Jacob'em wyszliśmy z aresztu nieco wcześniej niż dziewczyna, więc my zdążyliśmy zrobić sobie mocną "pogawędkę", jednak ona dopiero teraz nadrabia zaległości. Nie wiemy właściwie co ją zatrzymało na komendzie, ale olaliśmy to. Teraz Amber zamieniała się w złego glinę.

- Jak mogłeś ukrywać w piwnicy coś tak cholernie... cholernego?! I nie powiedzieć nam o tym!

- Chcia...

- Okej, pół biedy z tą pieprzoną maszyną, ale bomba?! Odbiło Ci do reszty!

- Gdyby...

- Nawet nie wiesz jaki zawał mieliśmy! Ty myślisz, że wejście FBI to codzienność? Czy kurna zawsze jeździ ulicami św. Mikołaj?!

- Gada...

- I dlaczego do cholery nie odbierałeś? Coś ty zjebał z...

- Kuźwa daj mi dojść do słowa!

Mimo, że rozmawiali w salonie, doskonale ich w kuchni słyszałam. Pokroiłam arbuza, aby go przynieść do nich, jednak obawiałam się, czy Amber nie splunie pestką w oko chłopaka. Weszłam do salonu jedynie z komórką w ręce.

Jacob opowiadał chwilę wszystko, co mi dzień wcześniej. Nie dowiedziałam się niczego nowego, oprócz rozmowy z panem Kamskim.

- Był pod wrażeniem idei konstruowania androidów, więc zainwestował w projekt zwany "Cyber Life". Chciał, abym dołączył, jako nieoficjalny twórca.

- Dlaczego nieoficjalny? - zmarszczyłam brwi.

- Nie ukończyłem jeszcze odpowiednich szkół wyższych. Jakby nie patrzeć - nadal nie zdałem matury. Póki co, szefem jest Kamski i jakaś Amanda, jednak ja mogę wejść na to stanowisko dopiero później.

- Trochę do dupy.

- Dlaczego? Będę dodatkowo zarabiał jako główny programista w tej firmie.

Amber westchnęła ciężko. Zawiadomiła nas, że idzie pod prysznic, a później idziemy do Yoongi'ego w sprawie dziury w suficie.

Fakt, zapomniałam o niej. Amber przeszkadzała ona najbardziej, ponieważ to w jej pokoju był otwór w podłodze.

Nie czekałam zbyt długo. Chwilę później byłyśmy już w autobusie. Kiedy dziewczyna dała znak o wyjściu na zewnątrz (nie wiem skąd znała adres, ale pomińmy to) przed naszymi oczami ukazała się sporawych rozmiarów willa.

W drzwiach zastałyśmy Jimina, najwyraźniej w dobrym humorze.

- Nie myśl sobie, że przyszłyśmy do ciebie. - zaczęła Amber

- Jest Suga?

- Na górze, trzecie drzwi od lewej. - otworzył nam szerzej, sam idąc w stronę kanapy. Ciągle towarzyszył mu ten sam wścibski uśmieszek.

- Dzięki - mruknęła dziewczyna, patrząc na niego sceptycznie.

W środku dom był mniej nowoczesny niż wyglądał na zewnątrz, jednak wiele tam robił brud. Kiedy deptałam po kawałkach starej pizzy, Amber patrzyła z niesmakiem na czyjeś gacie z kaloryfera.*

Weszłyśmy po schodach na górę. Było tam naprawdę sporo pokoi, jednak nas interesował jeden. Ledwo otworzyłam drzwi, ale zobaczywszy chłopaka bez koszulki od razu je zamknęłam, speszona. Amber rozbawiło to lekko, jednak nie na długo. Zobaczywszy J Hope'a od razu jej humor podupadł.

Pov. Amber

- Witam panie - rzekł teatralnie, a ja czułam coraz bardziej jak nie chcę z nim rozmawiać. - Co wy tak narozrabiałyście ostatnio?

- Nie ważne - rzuciła Emily.

- Mam lepsze pytanie: czego stałeś jak ciołek w tych krzakach zamiast pomóc?

- To nie miałoby sensu.

- Ja za to nie widziałam sensu w waszych odwiedzinach.

Przez drzwi wyszedł Yoongi. Dojrzałam cień zakłopotania w oczach przyjaciółki.

- Tak źle, że chcieliśmy po prostu odwiedzić nasze nowe koleżanki? - o moje ramię oparł rękę, którą natychmiast zepchnęłam. Odpowiedział podobnym ruchem, popchnięcia mojej ręki, jednak widać, że się przy tym dobrze bawił. Ja natomiast miałam dosyć tego dnia.

- Nie pozwalaj sobie - rzuciłam ostrzegawczo.

- Żebyś się nie zdziwiła.

Popchnęłam go mocniej, aby się odwalił, czym chciał oddać, jednak natychmiast rozdzielił nas Suga.

- Ejejej, bez takich. Załatwmy szybko co musimy, a sprawy osobiste później. O co właściwie chodzi? - skierował do nas pytanie.

- Kuźwa, zrobił nam dziurę nad łbami i jeszcze nie skumał po co my tu jesteśmy. - ręka wylądowała na moim czole wydając potężne plasknięcie.

- Chodźmy do jadalni. Będzie to chyba najczystsze miejsce, żeby was rozgościć, czy coś.


*Pozdrawiam z tego miejsca dwie osoby. Jedna chce mi właśnie usilnie ukraść kartkę, na której pisałam ten rozdział. Druga zamiast „pizza" przeczytała „p*zda". <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro