30.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

BLAKE







Kurde! Zagadałem się z Kinsley, chociaż niewiele zdążyłem powiedzieć, ale zapomniałem o Marcy, na którą czekałem. Dlatego tutaj przyszedłem. Nie było żadnego innego powodu. Nie planowałem zobaczyć się Kinsley. W ogóle o tym nie pomyślałem. Chociaż wiedziałem, że mieszkała niedaleko. Powinienem unikać przychodzenia tutaj. Szczerze liczyłem, że się nie spotkamy. Nie chciałem, żeby dziewczyna dowiedziała się o moim nowym związku w ten sposób. Tak samo, jak nie chciałem wiedzieć, jak sobie radziła. Twierdziła, że była szczęśliwa, ale nie wyglądała na zadowoloną, gdy zauważyła Marcy. Chociaż to nic nie znaczyło. Może sobie coś wymyśliłem. Jednak miałem wrażenie, że powinienem z nią szczerze porozmawiać. Nie umiałem dłużej udawać, że Kinsley nic dla mnie już nie znaczyła. Od pewnego czasu czułem wątpliwości co do swoich wyborów. Starałem się skupić na Marcy, ale coś mi w niej nie pasowało. Tym bardziej że ona nawet nie wykazała chęci, żeby znaleźć sobie pracę, a raz nawet spytała, kiedy mogłaby się do mnie wprowadzić. Wolałem, żeby tego nie zrobiła. Zbyłem ją, ale wiedziałem, że ten temat powróci w najbliższym czasie.

– Przepraszam, trzeba było napisać – zaczęła się tłumaczyć.

Przecież to nie jej wina. Wolałem nie rozmawiać z Marcy o swojej byłej dziewczynie. To jej nie dotyczyło. Tym bardziej że próbowałem zapomnieć o Kinsley. Powinienem od razu powiedzieć jej, że z kimś się spotykałem. Chciałem być z nią fair. Chociaż nie rozmawialiśmy od dawna. Cieszyłem się, że dziewczynie się układało. Zawsze chciałem dla niej dobrze. Szkoda, że nie mogłem cieszyć się z nią. Podjęła decyzję, którą musiałem się pogodzić. Nie podobało mi się to. Jednak na jej widok wszystkie uczucia wróciły. Nie spodziewałem się tego. Wydawało mi się, że była mi obojętna, ale to nieprawda. Jedno spotkanie sprawiło, że wszystko odżyło. Nie zapomniałem o niej, ale teraz to już nieważne. Spieprzyłem sprawę. Kinsley na pewno nie chciała nic naprawić. Inaczej już dawno spróbowałaby się ze mną skontaktować. Nie wykonała żadnego kroku, dając mi do zrozumienia, że nas skreśliła. Powinienem skupić się na swoim nowym związku. Nie było miejsca na żadne sentymenty.

– Nic nie szkodzi. - Próbowałem się uśmiechnąć.

– Spłoszyłam ją.

Nie, raczej wkurzyła, ale nie chciałem tego mówić. Nic dobrego mi z tego nie przyjdzie. Nie powinienem mieszać Marcy w to, co mnie kiedyś łączyło z byłą dziewczyną. Nie rozmawialiśmy o tym i nie miałem zamiaru nic zmieniać. Niby po co? Wolałem też nie słuchać o byłym chłopaku Marcy. Czy próbowała mnie do niego porównywać? Oby nie. Nie byłem podobny do faceta, który utrzymywał swoją kobietę i nie oczekiwał od niej niczego. Dziewczyna wrótce pewnie się o tym przekona. Musieliśmy skupić się na sobie. Za jakiś czas znowu zapomnę o Kinsley. To nie powinno być trudne. Musiałem tylko pamiętać, żeby nie przychodzić po swoją dziewczynę. Lepiej, żeby przyjeżdżała do mnie sama. Uniknę wtedy spotkań z Kinsley. Jeszcze któraś z kobiet uznałaby, że szukałem powodu, żeby częściej zjawiać się w okolicy. Narobiłby sobie tylko problemów. Pragnąłem nieskomplikowanego życia.

– Nie.

– Coś do niej czujesz? - Przyglądała mi się.

Tak. Niesamowite, że potrafiłem się jeszcze do tego przyznać. Przecież kilka tygodni temu wmawiałem sobie, że nienawidziłem Kinsley. Zraniła mnie. Powinienem być na nią zły. Jednak była kobietą, którą kochałem. To akurat się nie zmieniło. Wcale nie chciałem o tym rozmawiać z Marcy. Nie z nią. Wcale nie chciała słuchać o mojej poprzedniej partnerce. Układałem sobie życie. Przynajmniej próbowałem. Myślałem, że szło mi całkiem dobrze. Przynajmniej do dziś. Nagle zwątpiłem w swoje wybory. Nie mogłem cały czas myśleć o Kinsley. To wiele komplikowało. Sama mnie zostawiła. Uznała, że nasz związek nie miał sensu, zamiast szczerze ze mną porozmawiać. Zawsze uważałem, że wyjaśnienie sobie problemów mogło wiele naprawić. Szkoda, że dziewczyna tak nie uważała. A może przestała mnie kochać. To było bardzo możliwe i bolało najbardziej. Przypomnienie sobie tego sprawiało, że znowu czułem ogromną złość.

– Obiecałem ci spacer? - Patrzyłem na dziewczynę. Próbowałem udawać, że spotkanie Kinsley nic dla mnie nie znaczyło. Nie powinno. - Idziemy?

Miałem nadzieję, że za chwilę zapomnę o spotkaniu z Kinsley. Nie mogłem pozwolić, żeby dziewczyna miała nade mną przewagę. Ona na pewno się mną nie przejmowała. Była zadowolona. To kolejna rzecz, która mnie zabolała. Przez większość czasu chciałem być facetem, który by ją uszczęśliwił. Starałem się. Jednak z Kinsley czasami ciężko się żyło. Pewnie kogoś miała. Ani razu po naszym rozstaniu nie próbowała się ze mną skontaktować. Liczyłem, że po czasie zda sobie sprawę, że popełniła błąd. Widocznie uznała, że postąpiła dobrze. Pozbyła się mnie. Sam miałem ochotę zadzwonić do dziewczyny wiele razy, ale zbyt mocno mnie zraniła. Nie rozumiałem, jak mogła dojść do wniosku, że będzie mi lepiej bez niej. Nigdy nawet nic takiego nie zasugerowałem. Wydawało mi się, że przez problemy w domu Kinsley uważała, że każde zwrócenie jej uwagi oznaczało, że ktoś tylko czekał na jej porażkę. To nieprawda. Jednak ciężko było jej to wytłumaczyć. Nie byłem gotowy na przyjaźń z nią.

– Tak. - Marcy uśmiechnęła się i nie kontynuowała tematu.

Przynajmniej ona nie musiała udawać, że wszystko było dobrze. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co działo się w mojej głowie. Opowiadała o czymś zadowolona. Nie wtrącałem się do rozmowy. Nie mogłem skupić się na gadaniu dziewczyny. Myślami byłem gdzieś zupełnie indziej. Miałem nadzieję, że Marcy o nic mnie nie zapyta. Wtedy od razu zauważyłaby, że jej nie słuchałem. Próbowałem. Jednak wtedy doszedłem do wniosku, że nudzi mnie gadanie dziewczyny. Cały czas zastanawiałem się, co poczuła Kinsley na nasz widok. Czy była zazdrosna? Możliwe. Chociaż nie powinna. Przecież była szczęśliwa. Właśnie na taką wyglądała. Chyba nie przestałem jej kochać. Nie mogłem układać sobie życia z kimś innym. Byłem beznadziejny, bo rozważałem proszenie byłej dziewczyny o to, żeby dała mi szansę. Nie mogłem nie spróbować. Chciałem dokładnie wiedzieć, dlaczego skreśliła mnie ze swojego życia.

– I co o tym myślisz?

– Czy mówiłaś o pracy?

Zgadywałem. Nawet nie przejmowałem się tym, że Marcy mogła odkryć, że wcale jej nie słuchałem. Czy w ogóle zauważyła, że między nami nie było żadnej chemii? Nie czułem przy niej nic. Podobała mi się, ale moje uczucia niewiele zmieniły się od momentu, gdy zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Myślałem, że to chwilowe. Jednak nic się nie zmieniło. Miałem nadzieję, że temat zszedł na pracę. Tym bardziej że zapytała mnie o zdanie. Wcześniej wspomniałem, że pomogę jej w poszukiwaniach. Chciałem, żeby sobie coś znalazła, żebym nie musiał jej utrzymywać. Poza tym liczyłem, że to odwlecze naszą rozmowę od przeprowadzki Marcy do mnie. Nie wyobrażałem sobie, żeby dziewczyna została w moim mieszkaniu dłużej niż na noc. Gdy zostawała u mnie, wkurzało mnie, że chciała układać wszystko. Wprowadzała swoje porządki, mimo że wcale jej o to nie prosiłem. Owszem, nie lubiłem bałaganu, ale Marcy wcale mie musiała po mnie sprzątać. I lepiej, żeby nie chowała swoich ubrań do mojej szafy.

– Tak. - Roześmiała się.

Okazało się, że dziewczyna znalazła ofertę pracy i chciałby, żebym na to zerknął po powrocie do domu. Bardzo chętnie. Nie chciałem, żeby trafiła w złe miejsce. Jednak uprzedziła mnie, że nie miała wysokich oczekiwań co do pracy i nie robiła ambitnych planów w związku z tym. Powinienem się tego spodziewać. Przecież wcześniej nawet nie musiała iść do pracy. Nie protestowała, gdy chłopak zaproponował jej, żeby została na jego utrzymaniu.

Zanim wróciliśmy, zabrałem jeszcze dziewczynę na obiad. Wtedy wciągnęła mnie do rozmowy. Zadawała pytania, na które odpowiadałem od niechcenia. Zwłaszcza gdy chodziło o moją pracę. Wolałem, żeby ludzie z zewnątrz nie wiedzieli, co działo się w firmie Larssona. Poza tym moje narzekanie mogłoby zniechęcić Marcy, a nie tego chciałem. O swojej rodzinie nie chciałem rozmawiać w ogóle. W porównaniu do dziewczyny na swojego ojca nigdy nie mogłem liczyć.

– Dobrze się bawiłeś? – odezwała się, gdy odprowadzałem ją pod dom rodziców.

Zastanawiałem się tylko, czy znowu spotkam swoją byłą dziewczynę. Oby nie. Nie dlatego tutaj przyszedłem. Nie chciałem się kolejny raz natknąć na Kinsley. Miałem wystarczający mętlik w głowie po naszym poprzednim spotkaniu. Nie potrzebowałem więcej wątpliwości co do swojego nowego związku, a to właśnie czułem, gdy zobaczyłem swoją byłą dziewczyną. Poza tym nie wiedziałbym, jak z nią rozmawiać przy Marcy. Co powiedzieć? Czy obie by próbowały ze sobą rozmawiać? A może Kinsley zaczęłaby na mnie narzekać, żeby zniechęcić dziewczynę do mnie. Czy Marcy była zazdrosna? Wcześniej wyglądała na speszoną. Nie wiedziała, jak się zachować. Wcale nie musiała nic mówić. Chociaż za jakiś czas pewnie zapyta mnie o Kinsley. Pewnie nawet się znały. Mieszkały niedaleko siebie. Rozmawiały o mnie kiedykolwiek? Nie. Inaczej dziewczyna by coś wspomniała. Poza tym nie przypomniałem sobie żadnej opowieści o Marcy.

– Tak.

Miałem nadzieję, że nie zwróciła uwagi, że zachowywałem się dziwnie przez większość czasu, gdy spacerowaliśmy. Tylko podczas obiadu próbowałem skupić się na dziewczynie. Chciałem jak najszybciej wrócić do siebie. Sam, co niestety musiałem podkreślić podczas posiłku. Miałem do przemyślenia wiele rzeczy. Głównie na temat Kinsley i naszego związku. Analizowałem wszystkie sytuacje, które mogły prowadzić do naszego rozstania. Zapewne Marcy by się to nie spodobało. Myślałem, przecież o innej dziewczynie. Będąc z nią. Żadna kobieta by tego nie zniosła i nie zachowałaby się spokojnie. Próbowałem uniknąć dramy. Jednak wydawało mi się to nieuniknione. Powinienem poświęcić Marcy sto procent uwagi. Ona powinna być dla mnie najważniejsza. Jednak nie byłem w stanie zrobić nic, żeby zapewnić dziewczynę, że nie musiała się niczego obawiać. Kinsley zawróciła mi w głowie. Zresztą nie pierwszy raz. Znowu niewiele wystarczyło, żebym nie mógł o niej zapomnieć. Czy zdawała sobie sprawę z tego, jaki miała na mnie wpływ? Na pewno nie.

– Do jutra? - Pocałowała mnie w policzek.

Marcy chciała spotykać się codziennie. Wcale mi to nie odpowiadało. Chciałem mieć trochę czasu dla siebie. Dziewczyna pewnie nudziła się w domu albo nie chciała spędzać czasu z rodzicami. Niestety nie mogłem zabierać jej gdzieś każdego dnia ani zapraszać do swojego mieszkania, gdzie zaczynała czuć się, jakby już się tam wprowadziła. Czasami musiałem odpocząć i nie widziałem w tym nic złego. Związek nie polegał na tym, żeby całe dnie spędzać razem. Mieliśmy przecież prawo poświęcać się swoim hobby albo nie chcieć przebywać w swoim towarzystwie. I wcale nie musiało to świadczyć o braku uczuć. Atmosfera w pracy doprowadzała mnie do szału. Ciągłe plotki, pretensje i stres, sprawiały, że znowu miałem ochotę pójść na zwolnienie. Próbowałem unikać konfliktów, ale czasami nie dawałem rady. Wracałem do domu zmęczony i nie miałem ochoty na kontakt z nikim. Nic nowego, ale Marcy jeszcze nie wiedziała, jak wpływała na mnie praca. Jej obecność przy mnie niewiele zmieni.

– Zadzwonię.

– Dobrze. - Uśmiechnęła się. – Pa.

Nawet nie wyobrażała sobie, co działo się w mojej głowie i z jakimi wątpliwościami się mierzyłem. Na razie nie musiała o tym wiedzieć. Chociaż za jakiś czas czekała nas poważna rozmowa. Mogła wiele zmienić, ale to mogłem jeszcze odwlekać. Nie czekałem, aż dziewczyna wejdzie do domu. Nic złego jej się przecież by nie stało. Okolica była bezpieczna. Przekonałem się o tym, gdy przyjeżdżałem do byłej dziewczyny. Nie chciałem dłużej tutaj zostać, bo bałem się spotkać Kinsley albo jej rodziców. Nie wiedziałem, co dziewczyna nagadała matce. Miałem wrażenie, że kobieta za mną nie przepadała. Z wzajemnością. Chociaż dziewczyna mogła w ogóle nie rozmawiać ze swoją rodzicielką. Z tego, co wiedziałem, ich kontakt był kiepski. Kobieta często wytykała córce błędy i miała do niej pretensje. Raz nawet zapytałem, czy mogła mieć żal. do niej, że mąż odszedł. Kinsley powiedziała wtedy, że tak. Rozumiałem, co czuła, chociaż wiele razy zarzucała mi, że było inaczej. Przez matkę dziewczyna każde zwrócenie uwagi odbierała jako atak, mimo że wiele razy nie miałem nic złego na myśli.

Następnego dnia zastanawiałem się, co zrobić. Uwiadomiłem sobie, że nie czułem do Marcy nic. Zwykłe zauroczenie, a może chodziło tylko o jej wygląd. Cały czas szukałem dowodu, że było inaczej. Niestety. Nie znalazłem ani jednego powodu, żebyśmy nadal byli razem. Związałem się z nią tylko, dlatego że nie chciałem być sam. A może dlatego, że uznałem, że przy Marcy łatwiej będzie mi zapomnieć o byłej dziewczynie. Uważałem, że z czasem będzie lepiej. Jednak nie zamierzałem czekać dłużej. Jak niby miałem powiedzieć jej, że to koniec? Potrzebowałem przetrawić swoje myśli, zamienić je w słowa. Marcy zostawiła dla mnie faceta i swoje wygodne życie, ale to była jej decyzja. Do niczego jej nie namawiałem. Była dorosła i wiedziała, że nasz związek mógł nie przetrwać. Przecież liczyła się z ryzykiem. Żadne z nas nie mogło niczego przewidzieć. Nie chciałem się nią zabawić.

Przez kilka dni w pracy szukałem powodu, żeby znaleźć się z dala od Clary. Szef podał mi datę, kiedy dziewczyna zostanie zwolniona. Na początku nie wiedziałem po co. Jednak w końcu zdradził, że po jej odejściu czekał mnie awans. Już sobie wyobrażałem plotki Bonnie na ten temat. Będę potrzebował kilku dni urlopu, żeby to przetrawić. Marcy próbowała się ze mną kontaktować kilka razy. Wysyłała urocze SMS-y. I swoje zdjęcia. Na niektórych z nich była prawie naga. W ogóle mnie to nie ruszyło. Zbywałem ją, tłumacząc się brakiem czasu. Powinna to zrozumieć. Nie wiedziałem, co wymyślić, żeby mi odpuściła. Odwlekałem nasze spotkanie. Jednak nie mogłem robić tego zbyt długo. Dziewczyna na pewno zorientuje się, że coś było nie tak. Zacznie snuć swoje teorie. Musiałem wyjaśnić jej jakoś, że nic nie czułem. Chociaż próbowałem. Naprawdę myślałem, że nam się uda. Nie zabawiłem się Marcy.

Będę musiał porozmawiać z Kinsley. Na tej rozmowie zależało mi bardziej niż na spotkaniu z moją dziewczyną. Jednak wcześniej musiałem zerwać z Marcy. Niezależnie od tego, co się wydarzy, nie chciałem z nią zostać. Obie rozmowy na pewno będą trudne. Przecież nie wiedziałem, czy moja była dziewczyna jeszcze coś do mnie czuła. Sam ryzykowałem, ale inaczej nie przekonam się, czy była w stanie dać mi jeszcze jedną szansę. Będę o nią prosił. Oszalałem na punkcie Kinsley, chociaż nie chciałem się do tego przyznać nigdy. Czy ona naprawdę nie zauważyła ani razu, że mi na niej zależało? Byłbym w stanie dla niej zrobić wiele. Wystarczyło tylko poprosić. Gdyby nie była uparta, nadal bylibyśmy razem i nasze kłótnie nie trwałyby długo. Dziewczyna czasami zapominała, że związek to kompromisy nie tylko jednej strony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro