malutkie pocieszenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zawieszam, ale macie to.

- Co to za jakiś, taniec intelektualnego spierdolenia?! - wysoce zniesmaczony Anthony Stark podszedł do komputera.

Steve Rogers pokręcił głową z dezaprobatą. Przeczesał swoje blond włosy i skierował spojrzenie na monitor.

- Spokój, Stark. Nie tylko Ty jesteś wkurzony. - Natasha stała oparta o ścianę za Rogersem. - Jakoś to przeżyjesz.

- JAKOŚ TO PRZEŻYJĘ?! - głos Starka osiągnął ledwo słyszalną częstotliwość decybeli. - Przecież to skandal! Jak ta mała pizdogryńska wolnotężyca może już nie chcieć o nas pisać!

Jego dłoń wskazywała na Wattpada odpalonego na laptopie Clinta.

- Może po prostu już ma dość twoje debilizmu? - Barnes z ogromnym zainteresowaniem oglądał swoje paznokcie.

- Mojego debilizmu? - Tony rzucił mu mordercze spojrzenie.

- Czekajcie, patrzcie na to. Chyba coś pisze. - Thor nieufnie spojrzał na maszynę.

- A tak, racja. - Loki zajrzał mu przez ramię - Jeśli to znowu jest jakiś "imagin" o mnie, to będę zmuszony wymierzyć jej karę.

- Czepiasz się Loki. - Parker postukał w ekran - Karou ma zawsze świetne pomysły.

- Peter, dziecko - Tony niebezpiecznie przybliżył jego twarz do swojej - Jej pomysły są jak wyrok śmierci na nasze indywidualne postrzeganie świata. Wszyscy jesteśmy tacy sami!

- Nie unoś się Tony. - Deadpool wszedł do pomieszczenia - Stara się jak może. Doceń.

- Mi się tam podoba - mruknął Bucky.

- Oczywiście, że ci się kurwa podoba, skoro zaliczasz każdą laskę i jesteś najseksowniejszy, najprzystojniejszy i naj....

- Dosyć. Widzicie? Ona jeszcze wróci, to tylko przerwa.

- Masz rację.

- To co, idziemy na shwarmę?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro