Imagin Loki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powracam znów. Dobre pomysły, ale jestem jeszcze bardziej wkurzona niż wczoraj. Może kogoś zabiję naprawdę, a może tylko w imaginie. Jeszcze nie wiem.

Dla theSIMS44

Uwięziona na zawsze w srebrnym medalionie. Wieki temu, podczas wyprawy na inną planetę przegrała walkę z silnym czarodziejem, a ten zamknął ją w wisiorku. Przez lata nosił go przy sobie i wypuszczał dziewczynę, kiedy nikt nie patrzył i nie kot usłyszeć jej krzyków wołania o pomoc. Była ruda, co dla ludzi w jej wymiarze było równoznaczne z byciem czarownicą. Mieli rację więc nie przejmowała się zbytnio. Nie mogli jej spalić - była nieśmiertelna. Jednak jedną walkę w swoim życiu przegrała i skończyła jako naszyjnik. Teraz jakimś dziwnym cudem, znalazła się w śród łupów w Asgardzie. Była jak dżin w lampie, widziała co się dzieje wokół niej. Poznawała ludzi, ale nie mogła się wydostać. Próbowała wszystkiego, ale żadne zaklęcie nie działało. Jedynym sposobem było to, że jej nowy Pan pozwoli jej odejść. Nie wiedziała jak ma znaleźć takiego idiotę. W końcu kto by nie chciał mieć czarodziejki, na każde jego skinienie, uwięzionej w jego medalionie?

Pewnego dnia, leżąc na stercie złota, usłyszała kroki. Uwielbiała robić sobie żarty z ludzi więc postanowiła nastraszyć potencjalnego gościa skarbca. Jednak gdy tylko siłą woli sturlała się ze sterty, zamiast pod nogi strażnika wpadła na Loki'ego. Ledwo udało się jej zdusić przekleństwo - już raz się spotkali. Wstrętny manipulant, oszust, kretyn, idiota i żądny władzy bożek. Westchnęła, kiedy podniósł srebrny medalik i przyjrzał mu się uważnie. Po chwili skupienia na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już wiedział, co, a raczej kogo, znalazł. Schował go do kieszeni i pośpiesznie opuścił pomieszczenie. Czuła każdy jego krok, a Asgardzki zamek znała na pamięć. Szli do jego komnaty, po chwili usłyszała trzask drzwi i zamykany zamek.

Loki wyjął ją z kieszeni i z jeszcze większym uśmiechem niż poprzednio, położył ją na stoliku.

- No, Julio, witam Cię ponownie. Dawno się nie widzieliśmy.

- I miałam nadzieję, że tak już pozostanie. - dziewczyna przewróciła oczami, dobrze, że Loki nie mógł jej teraz widzieć.

Zaśmiał się i otworzył medalion, jednak nie pozwolił jej wyjść.

- Wypuść mnie, Ty szkaradny zielońcu. - Julia uderzyła dłońmi w zaczarowane szkło wewnątrz swojego małego więzienia.

- Najpierw podaj hasło - Loki był szalenie zadowolony z siebie.

- W dupę trzasło.

- To nie jest hasło.

- Kij Ci w masło?

- Julio, to wciąż nie takie hasło.

- W łeb Cię trzasło?

- To przestaje być zabawne i robi się żałosne - lodowy olbrzym zaczynał się irytować.

Dziewczyna wewnątrz medalionu świetnie się bawiła.

- Hasło.

- Dziewięć kóz się w nosie pasło.

- Masz ostatnią szansę, dziewczyno. Podaj hasło.

- Pięć łysoli głośno wrzasło.

Julia tarzała się ze śmiechu po swojej małej komnatce. Dopóki jej nie wypuści, nic jej nie grozi. Medalion jest niezniszczalny, a ona w środku bezpieczna. Nagle odechciało się jej wychodzić. Zbyt dobrze się bawiła drażniąc Loki'ego.

Jednak jemu nie było do śmiechu. Wręcz przeciwnie - chyba zrobił się zły. Nie lubił, kiedy ktoś stroił sobie z niego żarty. Postanowił wyciągnąć dziewczynę zaklęciem. Wymamrotał kilka słów, a Julia z przerażeniem obserwowała jak jej szklana szyba pokrywa się coraz większa pajęczyną pęknięć.
Rozbiła się na tysiąc kawałków, a ruda czarownica stała dwa metry od wkurzonego boga. Kiedyś pewnie by się bała, znaleźć w takiej sytuacji, ale teraz miała ochotę na zabawę.

- Lokiś! Ile to już lat? - przezornie stanęła za stolikiem.

- Zbyt wiele, Julio. - W jego zielonych oczach pojawił się błysk, który bardzo dobrze znała.

- Wiesz, że jeszcze Ci nie wybaczyłam, prawda? - poprawiła rude włosy - Nie zasłużyłeś na to.

Mężczyzna uniósł brwi i zrobił krok w jej stronę. Dziewczyna uśmiechnęła się i pobiegła na drugą stronę komnaty.

- Będziemy się teraz bawić w berka? - irytacja w jego głosie tylko poprawiła jej humor.

- Każda kobieta wie, że to mężczyzna powinien biegać za kobietą. - wyszczerzyła zęby.

Po chwili ganiali się po całym pomieszczeniu. Loki bezskutecznie miotał zaklęciami w jej kierunku, a jej jakimś cudem udawało się ich uniknąć. Loki powoli robił się wściekły, miał już dość biegania za nią. Choćby niewiadomo jak szybko, materializował się przed nią, ta zawsze zdążyła uciec. W końcu zrobił coś, czego oboje się nie spodziewali. Podszedł do stolika i jednym szybkim ruchem rozbił medalion na części.

Julia natychmiast się zatrzymała. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Jej usta poruszały się, ale nie wychodził z nich żaden dźwięk. Brat Thora wykorzystał ten moment i jednym ruchem przyszpilił ją do ściany, odcinając jej możliwość ucieczki. Ich twarze dzieliły centymetry.

- Dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptała. Patrzyła się prosto w jego zielone oczy, wciąż nie mogła uwierzyć w to co zrobił.

- Jakoś musiałem Cię złapać, prawda? - przekrzywił głowę. Dłońmi przytrzymywał ręce czarodziejki nad jej głową.

- Ale teraz już nigdy nie będziesz mógł mnie uwięzić. Będę mogła uciec, zaczarować Cię i w ogóle....- niepewnie lustrowała jego twarz.

- A zrobisz to? - spytał miękko, puszczając jedną z jej rąk i przesuwając palcem po jej policzku.

- A powinnam?

- A zasługuję na twoje wybaczenie?

- A jak myślisz?

- A czy w ogóle liczy się, co ja o tym myślę?

- A mógłbyś, debilu, przestać odpowiadać pytaniem na pytanie?

Rude włosy i niebieskie oczy.

Julia.

Jedno spojrzenie na jego usta i po chwili dotykały jej ust. Na początku niepewnie, dopiero kiedy zaczęła odwzajemniać pocałunek, puścił jej drugą rękę i przyciągnął do siebie. Wplotła palce w jego włosy i pozwoliła posadzić się na stoliku. Jednym ruchem zrzucili resztki jej więzienia na podłogę. Usadowił ją tak, że stał pomiędzy jej udami, wciąż przyciskając jej plecy do swojej klatki piersiowej.

Kiedy jego usta znalazły się na jej szyi, wiedziała, że będzie w stanie wybaczyć mu wszystko.

- A czekaj chwilę. - oderwał się od malinek na jej szyi i wpatrzył w jej oczy.

- Czego? - warknęła niecierpliwie, muskając palcami jego kark.

- Hasło.

- Wal się, Loki.


~~~~~~

Brakuje mi imaginów z Pietro, którego mogłabym uśmiercić.

K.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro