Thorki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla Was wszystko ;-;

Ciemne chmury nad asgardzkim zamkiem, przesłoniły widok na panoramę miasta. Zbierało się na burzę, ale tym razem nie za sprawą Thora. Ten leżał spokojnie w łóżku. Czytał jedną z książek, którą pożyczyła mu Jane. Nagle drzwi do jego komnaty uchyliły się i wyjrzał zza nich Loki. Zmrużył oczy i zmierzył spojrzeniem postać na łóżku. Blondyn leniwie przeniósł na niego wzrok. Uśmiechnął się pod nosem i przewrócił stronę lektury. Brunet jak zawsze, potraktował to, jako zaproszenie i bezszelestnie zbliżył się do posłania. Usiadł na krawędzi i ponownie podejrzliwie rozejrzał się. Robił tak za każdym razem, mimo tego że już nie pierwszą noc spędzał w komnacie brata. Thor już zdążył się do tego przyzwyczaić więc nie zwracał uwagi, na zachowanie boga kłamstw. Zielonooki powoli ułożył się w pościeli. Był cały spięty, wpatrywał się tępo w sufit. Po swojemu, odwiedził brata ubrany w sam dół od piżamy. Nieruchomy, pozwalał by wiatr łagodnie przepływający przez uchylone okno, bawił się jego włosami. Gromowładny wiedział, co powinien zrobić. Zwlekał z tym jednak, chciał jeszcze trochę przetrzymać swojego partnera. Nielegalnego, oczywiście. Nikt nie wiedział o ich sekrecie, a Loki wyglądał jakby ukrywał to sam przed sobą. Thor odłożył książkę i wyciągnął ramię do postaci na łóżku. W jednej sekundzie wtuliła się w niego i ponownie znieruchomiała. Chłopak Jane westchnął i zaczął delikatnie głaskać brata. Nie chciał go spłoszyć, bo wbrew pozorom, nie zależało mu tylko na seksie. Kiedy był w Asgardzie, miał tylko jego. Jane była za daleko, a sam Loki pod wpływem uczuć, nieco łagodniał. Jego ręką przemknęła na plecy bruneta. Odpowiedziało mu ciche mruknięcie. Młodszy z braci wsunął się całym ciałem na kolana starszego. Ułożył się, jak mu było wygodnie i wreszcie zrelaksował. Wypuścił powietrze z płuc i mocniej przywarł do drugiego ciała. Thor automatycznie objął go jednym ramieniem, podczas gdy druga dłoń gładziła włosy. Odchylił głowę do tyłu. Był zmęczony całym dzisiejszym dniem. Obecność drugiej osoby w łóżku, trochę mu pomagała. Jak zawsze jednak, chciał czegoś więcej. Podciągnął Loki'ego do góry, tak, że tamten siedział okrakiem na jego kolanach. Zielone oczy wpatrywały się w niego z ufnością. Minęło mnóstwo czasu, zanim brat mu zaufał. Wciąż bał się zranienia, ale chyba fakt, że znali się od dziecka pomógł mu przekonać się do brata. Spojrzenie zamieniło się w pytające, a chłodna, delikatna dłoń przesunęła po szorstkim policzku blondyna. Intensywnie niebieskie oczy przekazały jasną informację. Loki wyraźnie posmutniał, zwiesił głowę i nieco się zgarbił. Wiedział, co oznacza to spojrzenie. Kolejną noc, podczas której, posłuży za szmatę. Kochał brata i ufał mu, ale bolało go, że najczęściej służył tylko do jednego, a raczej nie on, a jego ciało. Duszy nie miał już od dawna. Zdjął spodnie i ułożył się w dobrze sobie znanej pozycji, klęku podpartym. Po chwili poczuł za sobą ciepło i silne dłonie na biodrach. Zadrżał i zmusił się do rozluźnienia mięśni, wiedział że jeśli będzie spięty, jeszcze tylko pogorszy sprawę. Był szczupły, o delikatnej budowie. Thor dokładnie o tym wiedział, ale czasami przestawał się hamować. Kiedy wszedł w niego po raz pierwszy tej nocy, z oczu Loki'ego uciekły dwie łzy. Nienawidził siebie, za to co robił, ale po wszystkim mógł liczyć na ochronę i te minimum uczucia, tak bardzo potrzebnego mu do życia. Czasami był zbyt samotny by siedzieć samemu w komnacie. Przychodził wtedy tutaj, godząc się tym samym na swój los. Liczył wszystkie pchnięcia brata, dzisiaj było ich tylko trzydzieści. Czuł się brudny. Po wszystkim ubrał się i położył jak najdalej od Thora. Nie było mowy o siedzeniu. Mógł tylko leżeć. Kolejna samotna łza pędziła na spotkanie z atłasem poduszki, ale w ostatniej chwili zatrzymała ją ciepła dłoń. Od tyłu silne ramiona zgarnęły go do siebie. Delikatnie, większe i masywniejsze ciało szukało bliskości u zimnego mężczyzny. Loki przytulił do swojego torsu jedną rękę brata, pozwalając by druga spoczywała na jego biodrze. Teraz już będzie dobrze, nic mi nie grozi. On się wszystkim zajmie i już nigdy mnie nie skrzywdzi. Bóg niezgody i chaosu powtarzał to sobie noc w noc. Mimo tego, że wiedział, że to kłamstwo. Król kłamstw oszukiwał sam siebie. Ale czego się nie robi, dla choćby odrobiny miłości?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro