18 - Rycerz na białym koniu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po ostatniej naszej rozmowie zauważyłam, że Robert poświęcał mi jeszcze więcej uwagi. Nawet przestał czytać, tylko siedział obok mnie, podczas gdy ja czytałam „Władcę Pierścieni". Wpatrywał się wtedy we mnie jak sroka w gnat albo obejmował mnie i pozwalał traktować się jako poduszka do opierania się przy lekturze.

– No już przestań mi się tak przyglądać, jakbym była ósmym cudem świata! – Westchnęłam któregoś dnia, kiedy akurat gapił się na mnie, oparty o przeciwległy koniec ławeczki w altanie. Odłożyłam czytnik, bo właśnie skończyłam „Powrót Króla".

– No, bo jesteś.

– Mówiłeś, że gdzieś jeszcze jest ta historia Arweny i Aragorna. Był tylko ślub... – Zignorowałam jego komplement.

– W Dodatkach. Poczekaj, znajdę ci...

Poderwał się z pozycji półleżącej i usiadł obok mnie. Przerzucił rękę przez moje ramię, więc byłam jakby zamknięta pomiędzy jego ramionami. On szperał w czytniku, a ja skupiłam się na dziwnej sensacji w żołądku. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie, mimo że całowaliśmy się już chyba z milion razy. Czułam jego oddech w okolicach swojego ucha, od czego rozchodziły się dziwne dreszcze po całym moim ciele.

– Tutaj – szepnął i podał mi ebooka.

Zaczęłam czytać, ale on nie zwolnił uścisku. Siedziałam zamknięta w jego objęciach, a on przytulił swój policzek do mojego policzka. Właściwie to... czytaliśmy wspólnie. To było jakieś takie bardzo... intymne. Czułam się w tym momencie tak nierealnie, że ledwie mogłam skupić się na tej historii, na którą czekałam przez całą książkę!

Nagle doszłam do momentu, kiedy Aragorn spotkał Arwenę i „(...) dostrzegł (...) w jej oczach światło elfów i mądrość wielu lat (...)". Czy to nie tymi słowami opisał mnie Robert wtedy tu, w altanie? Zanim pocałował mnie po raz pierwszy? Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego z niedowierzaniem. On zacytował mi książkę! On... on musiał znać ten fragment na pamięć!

– Tak. – Uśmiechnął się.

Przeczytawszy następne zdanie – „W tej wszakże chwili [Aragorn] pokochał Arwenę Undómiel, córkę Elronda.", zabrakło mi tchu. Co oznaczało jego „tak"? Czy tego, że dobrze się domyśliłam, skąd wziął cytat? Czy może... czy może potwierdzał... Nie, w to nawet ja nie byłam w stanie uwierzyć.

Oczywiście, że wzruszyłam się na koniec. Stwierdziłam, że Tolkien obszedł się z Arweną niezbyt delikatnie.

– Nie masz wrażenia, że on jej nie lubił? – spytałam z niesmakiem, odkładając czytnik.

– Kto?

– Tolkien. Obszedł się z nią jak świnia! Wielka, tłusta, wredna świnia.

– Czemu tak uważasz? – Robert parsknął śmiechem, słysząc moją opinię.

– Ukarał ją za to, że była szczęśliwa. Musiała odcierpieć to, że wybrała los śmiertelniczki.

– Taka była tego cena. Ona to wiedziała od początku.

– Ale przecież kto jej kazał iść do Lorien, w którym już nikogo nie było? Nie mogła zostać z córkami? Czemu Tolkien tak ją sponiewierał? On jej nie lubił! – Podsumowałam.

– Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób – przyznał Robert.

– A porównaj sobie z Eowiną! – Podjęłam wątek. – O niej pisał o wiele cieplej. I jeszcze jej takiego fajnego faceta znalazł.

– A co? Spodobał ci się Faramir?

– No, szlachetny, mężny, a jak trzeba to i delikatny. Ideał.

– Hmmm...

– Co?

– Zazdrosny jestem.

– A której cechy ci brakuje? – spytałam z przekornym uśmiechem.

– Jestem samolubny...

– Tak? Nie zauważyłam. Pomagasz w obowiązkach domowych. Mnie to wygląda na mało samolubne. Jak już bym miała mówić o kimś, że jest samolubny... – Urwałam nagle, bo przecież nie wypadało obrażać jego siostry.

– Ale jadę sobie – mruknął.

– Nie przypominaj mi ciągle... Uch, nie znoszę być taką altruistką.

– A mnie się wydaje, że nie umiesz inaczej. – Ocenił.

– I dlatego zawsze mam pod górkę.

– Jak możesz mi się dziwić, że widzę w tobie Arwenę?

– A ty znów o tym? – Zaśmiałam się, żeby ukryć zmieszanie.

– No, ale sama przyznaj, ile podobieństw.

– Taaa... Jestem taka kryształowa i nieskazitelna... – mruknęłam z przekąsem.

– Tego nie powiedziałem... - Uśmiechnął się przekornie, na co musiałam go szturchnąć. Roześmiał się. No tak, zrobił to specjalnie! – Chodzi mi o takie drobiazgi, które tobie się wydają wadami, a przecież są zaletami.

– Ale przez te, jak to określiłeś, zalety wszyscy dookoła mnie wykorzystują. Nawet Emilia... Nawet po tym, co zrobiła, ja nadal jestem dla niej miła. Nie umiem jej odmówić pomocy. Powinnam jej wygarnąć... A nie umiem.

– Bo ją lubisz. I nie potrafisz być wredna. Naprawdę to taka straszna wada? Poza tym pamiętaj, że zawsze będziesz mi się mogła wygadać. Wiesz... po szkole. Ja powinienem być jeszcze przed zajęciami, to możemy sobie pogadać chwilę na jakimś Skypie czy innym czacie. A jak dalej nie będzie ci dawała spokoju, to się z nią rozmówię.

– Mój ty rycerzu na białym koniu! – Roześmiałam się. – Naprawdę byś jej nagadał?

– No, jak nie przestanie cię swatać z tym oszołomem, to nawet przyjadę i wybiję jej te pomysły z głowy.

– A jak zamierzasz to zrobić?

– Dam jej do zrozumienia, że jestem bardzo zazdrosnym chłopakiem.

– Chciałabym to zobaczyć.

– Ja to bym wolał, żeby ona dała sobie spokój z tym Tombakiem.

– Może jak jej powiem, że mam chłopaka, to da mi spokój? Tak sobie myślę, że ona to robi w dobrej wierze. No wiesz... Trochę pobawiłam się w dobrą wróżkę przy niej i przy Rafale. I ona teraz próbuje się odwdzięczyć.

Robert nagle zaczął się śmiać. Wpatrywałam się w niego zdumiona, nie mogąc zrozumieć, co go tak rozbawiło.

– Cała ty! – wykrztusił po chwili.

– Ale że co?

– Masz przez nią nerwicę i spać po nocach nie mogłaś, a teraz sama próbujesz ją usprawiedliwić... Powiem ci, Elka, że coraz bardziej się zastanawiam, co taka dziewczyna jak ty widzi w takim chłopaku jak ja...

Objął mnie mocniej, a ja wtuliłam się w jego ramię. I nagle zrobiło mi się tak strasznie smutno na myśl o tym, że prawie przez rok nie będzie pod ręką żadnej ławeczki czy kanapy, na której będziemy mogli sobie tak posiedzieć przytuleni. Może Robert miał trochę racji o tym podobieństwie do Arweny, choć według mnie z innego powodu: ze mną też Los obchodził się niezbyt delikatnie.


J.R.R. Tolkien „Władca Pierścieni. Powrót Króla", tłum. Maria Skibniewska, Dodatek A „5. Fragment historii Aragorna i Arweny".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro