MAJÓWKA cz. 2 [scorbus]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Widzimy się jutro o 14:00 z pansmione ♡

tw; pierwszy raz, ocieranie, przekleństwa

shot od 

Wiecie co jest dziwne? Moment kiedy w swoim najlepszym przyjacielu zauważacie coś więcej.

I to nie było tak, że nagle zauważył, jak piękny jest... znaczy, to też.

Ale bardziej chodzi o te mniejsze rzeczy.

Czyli jak duże ma dłonie w porównaniu do jego własnych, jak często poprawia swoje włosy w waszym otoczeniu, uśmiecha się niepewnie, pomimo że z jest ust potrafią wyjść niegrzeczne słowa w formie żartu oczywiście.

Te dłuższe dotknięcia, bo coś tutaj masz, muszę po tamto sięgnąć i ze swoim wzrostem jedyne na co się nadasz, to na moją podporę. 

— Jesteś ślepy czy ślepy? — prychnął Scorpius. — Ta książka zaczyna się na E, czyli jest przed tymi z F.

Albus i Scorpius starali się ułożyć alfabetycznie książki z pokoju Malfoy'a. Były wakacje, więc już nikt się nie dziwił, dlaczego ci nocują u siebie. Już za miesiąc zaczynają ostatni rok szkolny, jednakże teraz o czym myśleli, to, to, że są teraz razem szczęśliwi.

— Nie jestem tobą zgaduję — odgryzł się Potter. — Narzekasz na mnie, a to ty myślałeś, że Y jest przed X.

— Zamknij się — parsknął szarooki, wyrywając książkę z dłoni niższego, przez co ich dłonie otarły się o siebie.

— Nazywam się Scorpius Malfoy i nie znam alfabetu, pomimo że mam prawie siedemnaście lat — rzekł piskliwym głosem zielonooki.

— Czy ty naprawdę musisz? — westchnął, kładąc jedną wolną dłoń na ramieniu niższego, przypadkowo ocierając małym palcem o odkrytą szyję, kiedy to ten odłożył książkę na prawidłowe miejsce.

Albus czując palec ocierający się o jego szyję zamilkł. Wiedział, że nie było to specjalnie, ale jednak... odczuł to inaczej niż zazwyczaj.

— Mylę Y z X — zaćwierkał, starając się nie poznać po sobie, że to jedno otarcie spowodowało w nim zamilknięcie.

Jednakże Scorpius ślepy ani głuchy nie był. Można by było rzec wręcz przeciwnie, widział bardzo dobrze, słuch miał wyostrzony, przez co, że był wrażliwy na głośne dźwięki, było to przekleństwo, jak i wdzięk. Jego ojciec proponował mu pójście do ludzi z doświadczeniem i będzie po problemie, lecz nie chciał, nie odczuwał takiej potrzeby, będzie był sprawiedliwie z tym co dostał po swojej zmarłej już matce.

— Ugh, zamknij się — rzekł szarooki, a jedyne na co miał ochotę, to dotknąć ponownie chłopaka przed nim, ile by oddał, gdyby miał taką moż-

— Zmuś mnie.

Możliwość. 

Czując nagły przypływ odwagi, Scorpius uniósł dłoń, kładąc ją na szyję Albusa, sprawiając, że ten uciszył się, nie wiedząc, co mógłby powiedzieć.

— Myślałem, że będzie to trudniejsze — na widok oniemiałego przyjaciela Malfoy postanowił się wycofać, przeczuwając, że to co zrobił nie było najmądrzejsze.

— Naprawdę myślisz, że twój jeden dotyk wystarczy, aby mnie zamknąć? — Potter zaśmiał się głośno. — Tego jeszcze mugole nie widzieli.

Wszystkich Potterów łączyła jedna ważna rzecz, nie poddawali się szybko i nie lubili przegranych.

— Jeden dotyk? — Scorpius uniósł dłoń. — W takim razie co powiesz na dwa? — druga dłoń wylądowała na policzku zielonookiego, unosząc jego głowę. — Kapitulujesz, Potter? Już i tak przegrałeś nim cokolwiek powiedziałem, to wszystko z góry twoja przegrana.

— Chciałbyś.

— Chcieć? — Malfoy parsknął. — Ja to wiem.

Malfoy'owie kochają wygrywać, szczególnie z drugą osobą w walce jeden na jeden.

Jaki ojciec, taki syn.

Potter zacisnął swoje usta i obserwował, jak Scorpius uśmiecha się swym typowym uśmiechem zwycięzcy. Brunet nie chciał tego przyznać, ale to co Malfoy powiedział wcześniej było prawdą, przegrał nim wszystko się zaczęło, to wszystko z góry było przegraną.

— E jest przed F — powtórzył blondyn.

— Jesteś takim idiotą.

— Nie większym niż ty.

— Mówi to osoba co pomyliła Y z X. E z F jeszcze są do siebie w miarę podobne — mruknął Albus. — Dalej jesteś idiotą.

— Zamknij się — przewrócił oczami, zdejmując dłonie z ciała niższego chłopaka.

— Zmuś mnie, idioto.

Potter nie spodziewał się, że szarooki przyciśnie jego usta do tych jego, przypierając go do biblioteczki. Między nimi już coś wcześniej było, wszelkie uczucia ukrywały się i potęgowały w ciszy, a teraz wydawało się, że była to idealna pora na upust tego wszystkiego.

Scorpius po chwili zdał sobie sprawę co tak naprawdę zrobił i to nie wydarzyło się tylko w jego myślach. Odsunął swoją głowę, rozszerzając oczy, wyzywając się okropnie w myślach.

— Cholera, przeprasza, nie powi-

— Zamknij się, idioto.

Albus złączył ponownie ich usta, zaciskając dłonie na koszulce wyższego chłopaka, przyciągając go do siebie.

— Jak już coś zacząłeś, to, to dokończ — mruknął Potter, rzucając mu wyzwanie.

— Dokończę — przyrzekł mu Malfoy. — W tobie.

— Idiota.

Scorpius ułożył dłonie pod uda Albusa, przez co ten podskoczył i splótł nogi wokół pasa wyższego. Obdarowywali się ciągle pocałunkami, nie mając zamiaru przerywać.

Nie chcieli tego, zdecydowanie nie chcieli.

Zamiast przy biblioteczce, sekundę później znaleźli się na łóżku blondyna, gdzie Scorpius mocno przyciskał go do kołdry. 

— Albus, jesteś pe-

— Tak, mniej gadania, więcej robienia.

Po tych słowach decydujących o zdaniu Pottera nie trzeba było czekać aż rozbiorą się do bielizny, wydając z siebie ciche westchnienia, przez to, że w końcu mogli tak się dotknąć.

— Scorp~ — jęknął mu w usta Pottera, kiedy ich czułe miejsce otarło się o siebie. — Jeszcze raz, proszę — kolejne otarcie. — Jes-

— Wiem, słońce — przerwał mu Malfoy, ocierając się znowu.

I jeszcze. I jeszcze. I jeszcze.

Brunet wydawał dźwięki w ich pocałunku, które blondyn z dumą połykał, wędrując swym językiem po jamie ustnej zielonookiego. Krople potu tworzyły się na ich czołach, a biodra Scorpiusa zaczęły delikatnie boleć od ciągłego ocierania się, jednakże nie miał zamiaru przestać.

— Scorp~ — Albus przerwał ich pocałunek, odchylając głowę. — Kurwa. Scorp. Ja-

— Wiem, wiem — sam Malfoy po chwili wydał z siebie cichy jęk. — Ja też.

— Kurwa- Kurwa- Kurw- — Albus zacisnął powieki, wydając z siebie głośny jęk. — Scor~

— Dajesz, słońce, dojdź przede mną. 

Albus otworzył szeroko usta, wydając kolejny głośny jęk, odchylił głowę, wyrzucając swe biodra w oznace mocniejszej stymulacji, nie musiał długo czekać aż kolejny jęk opuści jego usta, a fala spermy uderzy w jego bokserki.

Tuż po nim stało się tak samo ze Scorpiusem.

Oddychali szybko, mając zamknięte oczy. Potrzebowali uspokoić się, dzięki czemu później zaczną rozmawiać.

Bo przecież najlepsi przyjaciele nie uprawiają seksu bez powodu.

____

wow, napisałam to wszystko w trzydzieści minut, mając presję gości w domu

O 15:00 wpada na moim profilu poradnik, gdzie możecie zadawać mi pytania związane z platformą. Będę tam właśnie odpowiadała na wasze pytania, dawała rady czy też opowiem swoje własne spostrzeżenia na temat Wattpada. Kto pyta nie błądzi. Myślę, że jestem w stanie pomóc tym, którzy będą chcieli rozpocząć swoją przygodę z pisaniem czy też nakierować tych, którzy są w sytuacji jak ja, czyli siedzą tutaj parę lat i próbują wykrzesać z siebie co najlepsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro