MAJÓWKA cz. 1 [wolfstar]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jutro jak i pojutrze również pojawią się shoty o 14:00

tw: pierwszy raz remusa, handjob

shot od devilish-btch

Atmosferę można było kroić nożem.

Nie pokłócili się, nie skrywali do siebie jakichś nieprzyjemności, było coś... inaczej.

Zwykłe spojrzenie wprost w oczy, sprawiało, że ich brzuch się uciskał, oddech uciekał, a umysł szalał. Nie chcieli na siebie patrzeć, lecz inaczej nie potrafili. Odrzucało to ich jak i przyciągało.

Jeden z ich przyjaciół określił to mianem " Napięcie seksualne ". Początkowo go wyśmiali, no bo proszę was, napięcie seksualne? Owszem, nie uprawiali ze sobą stosunku, choć mieli o tym parę rozmów, jednakże nie śpieszyło im się, nie czuli takiej potrzeby, więc dlaczego nagle z dnia na dzień miałoby coś się zmienić?

Dlaczego dotyk zaczął parzyć? Dlaczego oczu zaczęły topić? Dlaczego słowa się plątały? Dlaczego nie było tak jak zawsze?

Lupin prędzej spodziewał się, że ich pierwszy raz będzie szybkim numerkiem w łazience czy innym miejscu, nie był gotów na takie odczucia ze zwykłego spojrzenia czy też dotyku.

Dotyk okropnie parzył, ale kiedy tylko opuszkami palców sunął po dłoni chłopaka, chciał więcej. Oczy topiły go w nieświadomość i dawał im na to szansę. Słowa plątały się, bo nagle dostrzegli, jak ubogim zasobem słów się posługiwali, iż jedyne co mogą przy sobie coś powiedzieć, to to, że czegoś chcą. Nie potrafili sprecyzować tego uczucia, ponieważ nie nadawali się do opisywania czegokolwiek, tym bardziej ich samych. 

To nie tak, że brzydziła ich myśl wspólnego stosunku, wręcz przeciwnie, uwielbiali się dotykać, czuć bliskość drugiej osoby, samo przytulenie się powodowało, że poziom stresu spadał na sam dół, a rósł spokój, bezpieczeństwo jak i miłość.

— Syriusz — wyszeptał zielonooki, oddając pocałunki niższego chłopaka. — Proszę — dodał, kiedy duże dłonie paliły jego brzuch swym dotykiem.

— Już kochanie — mruknął Black, rozpinając rozporek młodszego. — Już ci pomagam — zjechał ustami na szyję Gryfona, pozostawiając tam po chwili parę mniejszych czy też większych śladów.

— Syriusz...

— Nie bądź niecierpliwy, kochanie.

Spodnie Remusa opadły na jego kostki, kiedy to Syriusz nie miał jedynie na sobie jedynie koszulki, jednakże to nie dziś on miał być spełniony dzisiejszego dnia, tylko chłopak, który jedynie co potrafi z siebie wydać, to dźwięki przyjemności, imię czarnowłosego oraz prośby.

— Oh~ — Lupin zakrył swoje usta, kiedy dłoń starszego naparła na jego bokserki.

— Nie zakrywaj swoich ust — ręka została ściągnięta. — Chcę słyszeć każdy twój dźwięk, nie powstrzymuj się.

Dłoń Syriusza ponownie naparła na czułe miejsce wyższego, co spowodowało u niego kolejny jęk, tym razem głośniejszy, sprawiający, że ten aż odchylił głowę do tyłu, dawając tym szansę Blackowi na dalszą podróż pocałunkami po szyi. Remus nie musiał długo czekać aż i jego bokserki zjadą na jego kostki, a te będzie stał na nogach, które wydawały się być teraz stworzone z galaretki, więc uścisk Syriusza zacieślił się, gdy czuł, jak szatyn opada w jego ramionach, gdyż trudno było mu ustać samemu.

— Syriusz — zapłakał wręcz zielonooki, kiedy dłoń starszego znalazła się na jego penisie. — Syriusz, proszę~

— Shh — pocałował wyższego w usta, uciszając go, a jego dłoń zaczęła stymulować męskość chłopaka. — Jest wszystko okej?

— Syriusz, szybciej, błagam~ — Remus sapnął w jego usta.

— Jeśli rozkazujesz.

Dłoń Blacka przyśpieszyła, sprawiając, że myśli Lupina dawno odpłynęły, stał się jednym wielkim bałaganem przyjemności, którego zasób słów ograniczył się jedynie do jęków, które czarnowłosy słuchał z ogromną przyjemnością.

Uczucie dłoni Syriusza na czułym miejscu parzyło Remusa, jak i sprawiało niewyobrażalną przyjemność. To nie było to samo, kiedy robił to sam, myśląc o szarookim. Teraz to było realniejsze od wszystkiego, co kiedykolwiek się działo.

— Syriusz! — jęknął głośno Remus, czując zbierające się uczucie w jego podbrzuszu.

Samo dojście zabierało mu zazwyczaj dłuższą ilość czasu, ale teraz wszystko było ze sobą spotęgowane.

— Syriusz- Ja- — nie był w stanie dokończyć swych słów, przez kolejne westchnięcia przyjemności.

— Dajesz, kochanie, dojdź dla mnie — Syriusz wyszeptał swym ochrypiałym głosem prosto do ucha Lupina, który na niski ton głosu jęknął głośno. — Dajesz kochanie — zachęcił go, sam się nakręcając. — Dojdź dla mnie — pożerał wzrokiem twarz Lupina, wykrzywiającą się w przyjemności.

— Syriu~

Dotyk nie parzył go, jak nigdy wcześniej. Szare oczy zatopiły go całkowicie w swej otchłani, a Lupin wydał z siebie najgłośniejszy jęk dotychczas, pozwalając buzującym emocjom wypuścić się, dochodząc mocno w dłoni Blacka.

— Kochanie — mruknął ciepło Syriusz, muskając jego usta, serce szatyna biło okropnie szybko. — Jestem taki z ciebie dumny.

___

macie shota... to ten, ja idę spać dalej XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro