Bilet 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- „Panie i panowie, dziękujemy za odwiedziny i mamy nadzieję, że podobał wam się pokaz. Freddy i reszta zespołu są już dość zmęczeni, ale wrócą ponownie w przyszłym tygodniu, po kilku dniach zaplanowanej konserwacji. Mega Pizza Plex Freddy'ego Fazbeara jest już zamknięty, inicjując nocne protokoły" - gdy usłyszałam ogłoszenie warknęłam podirytowana. Takie rzeczy powinno się oznajmiać od dobrej godziny, a nie dopiero po zamknięciu! Spojrzałam z irytacją na jeszcze nie upieczone ciastka na blaszce, a emocje jakby nagle ze mnie uciekły. Westchnęłam cicho i zrezygnowana odłożyłam blaszkę, której nawet nie zdążyłam wstawić do piekarnika. 

- Bakey! - w moment odwróciłam się na stanowczy głos Vanessy, która pojawiła się za mną nie wiadomo skąd. Światło latarki z początku mnie oślepiło, więc dopiero po chwili zobaczyłam ją w całości. Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie z czujnością jastrzębia, a następnie na to co robiłam, a jej wzrok momentalnie złagodniał, gdy zauważyła ciastka. - Bakey... - powtórzyła z cichym westchnieniem pełnym współczucia. 

- Tak Vanesso? - przechyliłam głowę spoglądając na nią ciekawsko. - Chciałabyś spróbować moich ciastek? - spytałam szczęśliwie. - A może wolisz babeczki? Mam całą masę babeczek! - wskazałam ręką na żółte półki, jednak gdy tam spojrzałam zauważyłam tylko żółte, zakurzone półki, bez babeczek. - Oh...

- Twoje luki w pamięci się nie poprawiają - westchnęła cicho Vanessa, ponownie świecąc mi na twarz latarką.

- Luki w pamięci? Przecież wszystko doskonale pamiętam! - oburzona zmrużyłam oczy, a gdy wspomnienia wróciły uśmiechnęłam sama do siebie, czując jakby ciepło rozeszło po mojej klatce piersiowej. Wciąż żyłam jakby to wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj. - Pamiętam jak Roxy, Freddy, Bonnie i Chicka tańczyli i śpiewali razem na scenie, a ja jeździłam po tłumie w swoich wrotkach rozdając ciastka i babeczki. Wszyscy tak dobrze się bawili - spojrzałam na Vanessę gestykulując żywo rękami, śmiejąc pod nosem. Wtedy jednak zamarzłam, gdy przypomniałam sobie jak długo już nie widziałam moich przyjaciół. Uniosłam wzrok na kobietę. - Vanessa...

Kobieta spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, jednak wyraźnie zaciekawiona.

- Tak Bakey?

- Zobaczę jeszcze kiedyś moich przyjaciół? - spojrzałam na nią dociekliwie i usłyszałam ciszę. Czemu nie odpowiada? Kobieta patrzyła w dół, jakby za wszelką cenę unikała mojego wzroku.  Naprawdę jestem aż taka straszna?

- Kiedyś tak - mruknęła i w końcu odważyła się na mnie spojrzeć. Uśmiechnęłam się. - Aa, i co do tych ciastek, żeby się nie zmarnowały - upiekłabyś mi je? - kobieta uśmiechnęła się lekko rzucając światło latarki na blaszkę, a moje oczy niemalże zaświeciły w ciemnościach Bakey's Bakery Station.

- Oczywiście!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro