Miasto Aniołów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Hinata - krzyknąłem, aby na chwilę zatrzymać chłopaka. - Masz być jutro w szkole - nakazałem z groźną miną. Nie chciałem tak wyjść, ale nie wiedziałem jaki wyraz twarzy przybrać do takiej sytuacji.

- Nie będziesz mi rozkazywał - stwierdził chłopak ze zmarszczonymi brwiami i nadętymi policzkami.

- Hinata.... - zacząłem niepewnie, powoli przygotowując się do tego, co miałem powiedzieć. - Proszę bądź jutro w szkole - poprosiłem, odwracając wzrok, ponieważ to było dla mnie bardzo krępujące.

- No skoro mnie tak ładnie prosisz... - stwierdził rudy chłopak, udając zamyślonego - to będę - oznajmił, wsiadając na rower i odwracając się w moją stronę. - To do jutra, Kageyama - powiedział, machając do mnie, po czym odjechał.

Chciałem mu coś powiedzieć, coś bardzo ważnego, coś co dusiłem w sobie od dłuższego czasu...

Jednak...

Dla niego jutro nigdy nie nadeszło...

Kilka dni później

Dzień jego pogrzebu był pochmurny i deszczowy, zupełnie inny niż Hinata był za życia.

Jednak mnie nie było wśród opłakującej go rodziny i przyjaciół.

Ja siedziałem sam, w domu, wtulony w swoje kolana, pozwalając łzom powoli spływać po twarzy jedna po drugiej...

Nie byłem w stanie pożegnać Hinaty, nie potrafiłem tego zrobić...

Nie potrafiłem się pogodzić z jego śmiercią. Nie powiedziałem mu jeszcze tego. Nie powiedziałem mu tej jednej ważnej rzeczy. Nie zdążyłem mu jej powiedzieć...

To nie powinno się tak skończyć, on nie powinien był odejść w ten sposób...

Zginął w ,,wypadku", został potrącony przez pijanego kierowcę. Niczemu nie zawinił, po prostu znalazł się w złym miejscu o złym czasie. To nie była jego wina...

On chciał żyć.

Ja chciałem, żeby on żył...

Ale to i tak bez znaczenia, jedyne co mogę teraz zrobić, to płakać.

Być może gdybym wtedy poprosił go żeby pomógł mi sprzątać sale on dalej mógłby żyć....

Ale teraz jest już za późno

***


To pierwszy raz gdy przyszedłem do szkoły od śmierci rudowłosego chłopaka.

Wszystko wróciło do normy, musiało tak się stać, w końcu nikt nie będzie wiecznie opłakiwał jednej osoby

Ja też nie zamierzałem popadać w jakąś depresję ani nic w tym stylu, po prostu musiałem trochę odpocząć od tego wszystkiego, nabrać dystansu, ochłonąć .

Jednak wbrew wszystkiemu wiedziałem że najtrudniejsze zadanie dopiero przede mną...

Stanąłem przed rozsuwanymi metalowi drzwiami.

Z pomieszczenia, które znajdowało się w środku można było usłyszeć dźwięk upadającej piłki i piski butów.

Mimo, że nie byłem tam jedynie ponad tydzień, to to miejsce wydawało mi się bardzo nostalgiczne

Podszedłem do drzwi i delikatnie je otworzyłem

Automatycznie wszystkie rozmowy ucichły i oczy członków klubu były teraz skierowane wyłącznie na mnie

- Cześć - powiedziałem i wszedłem na bardzo dobrze znaną mi drewnianą podłogę

Zdjąłem torbę z ramienia i postawiłem ją na ławce wyciągając z niej buty na zmianę

-Dobrze cię znów widzieć - powiedział Suga posyłając mi miły uśmiech - Cicho tu było bez ciebie i Hi... - zaczął jednak nie dokończył, wyglądało to tak jakby wymówienie imienia rudowłosego przy mnie było czymś zakazanym

- Dziękuję Sugawara Senpai - odparłem i wszedłem na boisko, chciałem w jakiś sposób rozluźnić atmosferę jednak nic nie było już takie samo jak kiedyś i każdy to odczuwał

Nie mogłem się dzisiaj na niczym skupić

Ciągle wystawiałem zbyt szybkie piłki do atakujących bo miałem nadzieję że w ostatniej chwili pojawi się Hinata i uderzy moją wystawę...

Każdy to widział , ale tylko Suga odważył się do mnie podejść i zaproponować mi przerwę

Siedząc na ławce zacząłem żałować ze przyszedłem do szkoły, może gdybym pojawił się dopiero za kilka dni to nie byłbym taki żałosny

-Oi Kageyama - powiedział ktoś jednak gdy uniosłem głowę i się rozejrzałem to nikogo nie było- Twoje wystawy są beznadziejne, mnie już nie ma, więc musisz się bardziej postarać - oznajmił głos a gdy się obróciłem zobaczyłem siedzącego obok mnie rudowłosego chłopaka

-H-hinata? - zapytałem z szeroko otwartymi oczami - Ty żyjesz...?

- Oczywiście, że nie Kageyama idioto, przecież umarłem kilka dni temu, rozjechało mnie auto, nie było nawet co zbierać - stwierdził śmiejąc się pod nosem - Wiesz jak są te teorie że dusza nie może spocząć w pokoju , ponieważ jakaś sprawa wciąż trzyma ją na ziemi - dodał po chwil energicznie machając nogami - Wychodzi na to, że to przez ciebie ciągle tu jestem - westchnął głośno i położył się na ławeczce - Powiedz to co chcesz i pozwól mi odejść - mruknął niezadowolony

Jednak ja tylko patrzyłem otępiale przed siebie zastanawiając się już nad wyborem najlepszego psychiatry

-Co się tak gapisz? - zapytał machając mi dłonią przed twarzą

-Hinata kretynie cicho bądź , próbuję myśleć ! - krzyknąłem a Shimizu senpai spojrzała na mnie współczującym wzrokiem - Myślisz , że to dla mnie takie proste? Ty w ogóle tu jesteś czy to tylko moja wyobraźnie ? Niedawno pogodziłem się z twoją śmiercią a teraz znowu ze mną rozmawiasz i wyglądam przez ciebie jak szaleniec - oznajmiłem ściszając głos aby nie robić zbyt dużego zamieszania

- Zawsze tak wyglądałeś - odpowiedział rudowłosy i wybuchnął śmiechem

Westchnąłem tylko głośno i spojrzałem w sufit zastanawiając się czy aby na pewno wszystko jest ze mną w porządku

-Kageyamaaaa pospiesz się , nie chce już tu być - marudził mi nad uchem Hinata

-No dobra! - warknąłem - skoro jest tylko wytworem mojej wyobraźni to co mi szkodzi-mruknąłem po czym głośno westchnąłem

Już miałem mu wyznać to co dusiłem w sobie od tak dawna, jednak powstrzymałem się w połowie zdania

To była moja szansa...

Tak długo jak nie wypowiem tych słów.... Hinata może być wciąż przy mnie...nie ważne w jakiej postaci...

-Powiem ci w swoim czasie - oznajmiłem wstając i wbiegłem na boisko ponieważ Suga zawołał mnie ruchem dłoni

-Wracaj tu Kageyama! - krzyknął znajomy mi głos jednak go zignorowałem

Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech

Hinata tu jest...

Jeszcze wczoraj błagałem boga żeby dał mi drugą szansę, a teraz... ten rudowłosy idiota naprawdę jest ze mną, w innej postaci co prawda ,ale to wciąż on

Może nie było tego widać na zewnątrz ale w środku nie posiadałem się ze szczęścia.



Po następnej godzinie treningu moje wystawy na nowo stały się idealne

Było to dość ciężkie bo pomimo wszelkich podjętych przeze mnie prób nie potrafiłem wymazać obrazu rudowłosego z mojej głowy

***

-Dobra robota Kageyama - powiedział Daichi klepiąc mnie po plecach gdy wychodziliśmy ze sali gimnastycznej

-Dziękuję - odpowiedziałem po czym skierowałem się w stronę domu zostawiając swoich starszych kolegów za sobą

-Kiedy nadejdzie '' w swoim czasie '' ?- zapytał Hinata idąc obok mnie ze zmarszczonymi brwiami

- Jak o tym zdecyduje - odpowiedziałem na co rudowłosy jedynie ciężko westchnął

Przez dłuższą chwilę szliśmy w milczeniu , od czasu do czasu spoglądałem na Hinate ale ten nigdy nie patrzył w moją stronę

-Czy....bolało? - zapytałem przerywając niezręczną ciszę .

Chłopak spojrzał na mnie po czym wlepił swój wzrok w gwiazdy

-Tylko na początku... Ale później poczułem niesamowitą ulgę, to nie tak ze cieszę się, że umarłem, ale czuję, że teraz jestem bardziej żywy niż wtedy gdy żyłem naprawdę - odpowiedział po chwili zastanowienia - Ale wiesz Kageyama.... Nawet w obliczu śmierci przyjemna była świadomość posiadania przyjaciela - oznajmił szczerząc się do mnie

Opuściłem głowę i również się uśmiechnąłem jednak specjalnie zasłoniłem twarz włosami aby rudowłosy tego nie widział

Chciałem z nim zostać już na zawsze...

Ale gdzieś w głębi serca czułem że jeśli tak się stanie to oboje będziemy cierpieć...

-Kageyama... - zaczął niepewnie powoli nabierając powietrza - proszę pozwól mi odejść - oznajmił, jednak mi nawet przez myśl nie przeszło zaakceptowanie jego prośby

-Nie, jeszcze nie teraz - warknąłem po czym przyspieszyłem zostawiając chłopaka za sobą

Byłem samolubny i bardzo dobrze o tym wiedziałem, ale nie mogłem go pożegnać... Już raz to zrobiłem, więc dlaczego muszę przechodzić przez to ponownie?

-Kageyama idioto zaczekaj! - krzyknął z oddali a ja zwolniłem, nie chciałem teraz jego towarzystwa, ale myśl że może zniknąć w każdej chwili przerażała mnie tak bardzo że postanowiłem schować swoją dumę do kieszeni

-Ja wiem, ja wiem - zacząłem przerywając chłopakowi który chciał zacząć coś mówić - Zrobię to, tylko daj mi czas okej? - zapytałem wypuszczając powietrze i patrząc na rudowłosego

-Okej... Ale pomyśl nad tym rano - odpowiedział i zaczął iść przed siebie w kierunku mojego domu

Dołączyłem do niego i bez słowa kontynuowaliśmy naszą podróż a naszym jedynym świadkiem były gwiazdy



***



-Smacznego - powiedziałem robiąc lekki ukłon przed jedzeniem które wcześniej przygotowała dla mnie siostra

-Smacznego - dodał po chwili Hinata pomimo tego że nic nie jadł

Rudowłosy nie spuścił ze mnie wzroku nawet przez chwilę ciągle mi się przypatrywał jakby próbował wyczytać coś z mojej twarzy

-Wiesz co jest najśmieszniejsze w ludziach? - zapytał a ja jedynie zaprzeczyłem kręcąc głową - To że wszystko robią na odwrót - odpowiedział delikatnie unosząc głowę - Spieszy im się do dorosłości a później płaczą nad utraconym dzieciństwem, tracą zdrowie żeby zdobyć pieniądze a później tracą pieniądze aby odzyskać zdrowie, żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają nigdy naprawdę nie żyjąc - powiedział a te słowa aż nienaturalnie zabrzmiały z jego ust

- Do czego się teraz odnosiłeś? - zapytałem odkładając pałeczki i spojrzałem na chłopaka.

- Po prostu zacznij żyć Kageyama, bo jak widzę jeszcze nie zacząłeś tego robić - oznajmił ze zmarszczonymi brwiami

-O co ci znowu chodzi?! - warknąłem uderzając pięścią o stół - Wiem, że chcesz odejść, ale pomyśl też o mnie! - krzyknąłem pozwalając ponieść się emocjom - JA NIE CHCE ZNOWU TEGO PRZEŻYWAĆ! JUŻ RAZ CIĘ POŻEGNAŁEM WIĘC... więc.... zostań ze mną chodź kilka minut dłużej, nie każ mi tego znowu robić - powiedziałem a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy

-Przestań być tak cholernie samolubny- mruknął rudowłosy podchodząc do mnie i łapiąc mnie za ubrania - Myślisz że to dla mnie proste? Myślisz, że proszę cię o to żeby zrobić ci na złość?! Naprawdę myślisz że jestem takim potworem żebym dla zabawy prosił osobę którą kocham aby pozwoliła mi odejść?! NAPRAWDĘ MASZ MNIE ZA KOGOŚ TAKIEGO ?! - krzyknął a na jego różowych policzkach również pojawiły się łzy

Dopiero po chwili dotarło do mnie znaczenie wypowiedzianych przez niego słów " osobę którą kocham"...

Jednak chyba na to jest już trochę za późno... Czyż nie tak Hinata?

-Nigdy nie prosiłem cię żebyś mnie kochał ! Nigdy mie prosiłem cię żebyś mnie potrzebował ! Nigdy cię o to nie prosiłem ! Prosiłem żebyś został ! Ale ty i tak odszedłeś ! - odparłem już nawet nie patrząc na niego ponieważ przez łzy miałem rozmazany obraz

-Przepraszam okej?! Przepraszam że się w tobie zakochałem! Przepraszam że cię potrzebowałem! I Przepraszam że odszedłem , ale nie miałem na to żadnego wpływu! Więc błagam cię Kageyama... Nie cierpmy już więcej - poprosił łapiąc mnie za rękę

Upadłem na kolana wciąż nie puszczając jego dłoni i zacząłem płakać jak dziecko

W końcu to do mnie dotarło...

Czego bym nie zrobił, Hinata już nie wróci... On już umarł...

A ręka której teraz się tak kurczowo trzymam to moja szansa na pożegnanie...i wypowiedzenie słów, które przez tak długi czas nie mógły przejść mi przez gardło

-Ja też cię kocham - wyjąkałem dusząc się łzami - Tak bardzo się boję dni w których już cię nie będzie - dodałem czując, że rudowłosy chłopak się nachylił - Tak bardzo przerażają mnie dni bez twojego uśmiechu - mruknąłem niewyraźnie puszczając jego rękę - Tak bardzo się boję życia bez ciebie! - krzyknąłem unosząc głowę

Przed sobą zobaczyłem Hinate z uśmiechem na twarzy, który tłumił widok łez, jego twarz była rozluźniona i nawet ja mogłem poczuć to uczucie ulgi które teraz mu towarzyszyło

- Dziękuję ci Kageyama... Jestem ci naprawdę wdzięczny - powiedział powoli do mnie podchodząc a po chwili mnie objął.

- Chciałbym jeszcze chwilę z tobą zostać - oznajmiłem wtulając się w ramię chłopaka

- Ja też... Ja też - odpowiedział głaszcząc mnie po włosach - Będę na ciebie czekał - stwierdził z uśmiechem na twarzy a ja wiedziałem już że to koniec naszych wspólnych dni

Już nigdy więcej nie uderzy mojej wystawy

Już nigdy więcej nie zagra na turnieju krajowym

Już nigdy więcej nie będzie zdawał egzaminów

Już nigdy więcej nie będzie śmiał się z całą drużyną

Już nigdy więcej nie będzie grał w gry Kenmy

Już nigdy więcej się nie uśmiechnie

Już nigdy więcej nie będzie sprzątał sali

Już nigdy więcej się nie zakocha

Już nigdy więcej nie będzie mógł mnie nazwać idiotą

Już nigdy więcej nie wytyczy mi błędów

Już nie będzie mógł zrobić tych wszystkich rzeczy, które sprawiały mu radość do tej pory, już nigdy nie będzie mógł doświadczyć rzeczy których jeszcze nie poznał....

-Dziękuję Hinata.... Ja również będę czekał - powiedziałem ale rudowłosego już tu nie było a świadomość że już nigdy się nie pojawi bolała jeszcze bardziej...

Jednak poczułem się szczęśliwy, ponieważ zaakceptowałem rzeczywistości, której tak bardzo się obawiałem....




"Można odejść na zawsze, by stale być blisko"








Hinata zawsze będzie zajmował najważniejsze miejsce w moim sercu, ale już nie w moim życiu, wiele się od niego nauczyłem i widzę swoja wartość, jednak teraz muszę ruszyć naprzód tak jak tego chciał

飛ぶ - Fly















Pisałam tego one Shota przez prawie pół roku bo bardzo się wahałam co powinien on zawierać i no w końcu go skończyłam pomimo że nie wyszło do końca tak jak chciałam, jednak mam nadzieję że ten one shot nie okazał się jakoś zbyt wielkim zawodem TwT
Miłego dnia ❤️🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro