Minionek?!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chce tylko zaznaczyć że to coś zwane książką nie ma na celu obrazić nikogo, powstała jedynie w celach humorystycznych

Zapraszam do tego jakże cringeowego dzieła!



- MARK! Znowu się spóźnisz! Wstawaj!!! - krzyczała moja mama

- Już wstaje! - wypełzłem z wyrka, ubrałem mundurek Raimon'a, zszedłem na dół, wziąłem bułkę ze stołu, ubrałem buty i wyszedłem z domu żegnając się z mamą

- Mark! - zatrzymałem się

- Cześć Silvio! Jak tam?

- Dobrze - w drodze do szkoły doszedł do nas Nathan i szliśmy dalej we trójkę

Na lekcji matematyki

- Dobrze, na początek zapytam czy wszyscy mają zadanie domowe - o kurwa.... Zapomniałem! Podnieść ręke czy nie... Dobra podniosę

- Pan Evans - zapisał w dzienniku - Następnym razem zamiast minus będzie jedynka. Dobrze w takim razie kto mi powie jaki jest wynik w zadaniu pierwszym? - zapytał i nagle dostał skórką od banana w twarz - Kto to zrobił?!

- To nie my! - krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie, a po chwili dziewczyny zaczęły piszczeć i wchodzić na ławki

- Co się stało? - zapytał nauczyciel

- Jakieś żółte coś łazi po klasie!!! - krzyknęły, a po chwili zobaczyliśmy jakiegoś żółtego stworka w ogrodniczkach i jednym oku na środku

- Banana? - zapytało małe stworzonko, a Caleb'owi zaświeciły się oczy, wyciągnął z plecaka banana (ciekawe po co mu banan w szkole...) i dał żółtemu stworkowi. Te popatrzyło na banana, ale po chwili go zjadło i coś tam po swojemu krzyknęło. Nie minęła minuta a do klasy wbiegło całe stado tego czegoś. Dziewczyny zaczęły piszczeć i rzucać książkami w te coś

Tym czasem na korytarzu przed klasą

- Debilu! Miałeś się ich pozbyć!

- To się pozbyłem

- Ale nie do szkoły!

- Nie mówiłaś gdzie! Powiedziałaś tylko że nie chcesz tego widzieć! - Cookie jebła łbem w ścianę

- I co teraz geniuszu?

- Nie wiem!

- Idź tam i je stąd zabierz!

- Gdzie?

- Do domu Fudou! One lubią banany on też czyli pasują do siebie!

- Dobra idę - blondyn powoli otworzył drzwi, ale tak szybko jak je otworzył to jeszcze szybciej zamknął

- Co znowu?

- Patologia

- Że co kurwa?!!!! - dziewczyna otworzyła drzwi i zobaczyła dziewczyny stojące na ławkach i rzucające książkami, chłopaków którzy próbowali je wygonić, Fudou przytulał jednego stworka, a nauczyciel próbował ich uspokoić. Cookie tylko zamrugała szybko 2 razy, nie wierząc w to co widzi. Zamknęła drzwi

- I co? No patologia!

- Ja wiem Afuro, ale trzeba je stąd wziąć 

- Powiedz jak - Cookie tylko podrapała się po karku

- Nie mam pojęcia

- O! Mówiłaś że lubią banany, nie?

- No i co w związku z tym?

- Jakby wziąć banana i je gdzieś zaprowadzić?

- One pójdą za bananem! Brat jesteś genialny! Tylko skąd my wytrzaśniemy banana?

- Ta dam! - blondyn pomachał jej bananem przed twarzą

- Dobra, to banana mamy, to teraz idź - popchnęła go przed drzwi - Tylko niczego nie zchrzań - blondyn otworzył drzwi i nagle wszystkie stworki spojrzały w jego stronę, dziewczyny przestały rzucać książkami i wszyscy patrzyli na niego

- BANANA! - krzyknęły żółte stworki i zaczęły zbliżać się do blondyna

- E-em... COOKIE! SPIERDALAMY! - Cookie razem z blondynem zaczęli spierniczać a stworki biegły za nimi

- Nie sądziłam że ich jest tam aż tyle! - krzyknęła zdyszana Cookie

- Ja też nie. Dobra to gdzie je bierzemy?!

- Do domu Fudou

- A wiesz gdzie on mieszka?!

- Kurczak.... Nie wiem!

- Po prostu zajebiście! To co teraz?!

- Biegnij dalej! - dziewczyna zawróciła

- Co ty chcesz zrobić?! COOKIE?! Kurwa...

U Cookie

Dziewczyna biegła ile sił w nogach do klasy

- KIDOU! - krzyknęła gdy była w drzwiach klasy

- Co?

- Wiesz gdzie mieszka Fudou?!

- A co ty ode mnie chcesz?! - krzyknął Fudou

- Wiesz czy nie?!!!!!

- No wiem *podaje adres*

- Dzięki - dziewczyna wybiegła z klasy i popędziła do Aphrodi'ego

~~~~~~~~~

- Jestem! - krzyknęła gdy go dogoniła

- I co wiesz gdzie mieszka?!

- Wiem! *podaje adres*

- PRZECIEŻ TO JEST NA DRUGIM KOŃCU MIASTA! 

- Użyjemy naszych skrzydeł!

- Dobra, ale to jak wyjdziemy ze szkoły!

- Oke!

Gdy wyszli ze szkoły rozwinęli swoje skrzydła i wzbili się delikatnie w powietrze. Żółte coś biegło za nimi, krzycząc coś po swojemu

Gdy dotarli do domu Miłośnika Bananów Cookie wleciała w drzwi, które od razu się otworzyły. Blondyn wleciał do domu, a stworki biegły za nim. W końcu rzucił banana na podłogę, wyleciał z domu i zatrzasnął drzwi. Przez szybę w drzwiach było można zobaczyć jak żółte coś bije się o banana

- Ciekawe jaka będzie mina Caleb'a jak to zobaczy

- Sam jestem ciekawy 

- Dobra, jeden problem z głowy, teraz tylko do szkoły i do empiku! - tak, blondyn obiecał jej że pójdzie z nią do galerii a głównie do empiku. Chociaż dziewczyna mówiła że musi kupić sobie jakieś ubrania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Ten dzień był gówniany! - Cookie narzekała tak już z 10 minut. Byli w drodze do galerii

- Czemu?

- Ty się jeszcze pytasz czemu?! Zacznijmy od tego że spóźniliśmy się na lekcje, były CZTERY niezapowiedziane kartkówki, oblałam się sokiem, na w-f'ie mieliśmy bieganie na czas, a żeby tego jeszcze było mało jakiś debil na mnie wpadł przez co się wyjebałam i zdarłam kolano! Wystarczy?!

- Tak... Wystarczy...

- Gdyby nie to że idziemy teraz do empiku (Empika? Nie wiem jak jest poprawnie) to uznałabym ten dzień jako jedno wielkie gówno!

Przez resztę drogi Afuro słuchał monologu Cookie na temat anime, które skończyła niedawno oglądać

W empiku białowłosa kupiła sobie mangę "Sick" (polecam serdecznie ( ͡• ͜ʖ ͡• ) ), "Ten Count" tom 5 i 6, "Sypiając z Diabłem" i "Labirynt uczuć"

W innych sklepach nic poza ubraniami

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Fudou szedł chodnikiem do domu. Do treningu zostały mu jeszcze dwie godziny, więc postanowił coś jeszcze zjeść

Niczego nie spodziewający się chłopak otworzyć drzwi, wszedł do domu i zamknął je za sobą

Zdjął buty i wchodząc do salonu rzucił torbę w kont

Podreptał do kuchni w celu wzięcia swojego ulubionego owocu

- Zniknął? Przecież zawsze leżał na tym specjalnym talerzyku... - powiedział gdy zobaczył ze banana nie ma na swoim miejscu

Postanowił więc sprawdzić swój składzik na banany, gdzie zawsze było ich pod dostatkiem

Otworzył drzwi składzika i zamarł

W środku panoszyły się żółte stworki, które głośno o czymś gawędziły po swojemu, a do tego podjadały mu banany!

- POMOCY! SZKODNIKI ZJADŁY MOJE BANANKI! - krzyknął przerażony

Szybko wybiegł ze składzika po czym zaczął szukać w szufladzie numeru do kogoś kto zajmuje się insektami

Gdy znalazł to czego szukał zadzwonił tam niezwłocznie, ale jego rozmowa z tym kto odebrał była dość dziwna...

- Halo? - odezwał się głos w słuchawce

- Potrzebuje pomocy!

- Rozumiem że to jakieś insekty są w pańskim domu?

- Tak! Ale nie to jest najstraszniejsze!

- A więc co tak Pana przeraziło?

- Te insekty zjadają moje zapasy bananów!

-...........................................

Koniec końców przyjechał jakiś gościu co się tym zajmuje, zbadał sprawę, zadzwonił gdzieś, a po około godzinie przyleciał jakiś specjalny samolot, z którego wyszło kilka osób, wzięli te stworki i zapakowali je w jakieś pudło po czym samolot odleciał

I tak oto skończyła się historia Fudou z żółtymi stworkami, którymi potem eksperci nazwali Minionkami

Dziękuje za uwagę
A teraz idę spać

Dowidzenia dobranoc

~Cookie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro