I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zaliczone! - dwójka superbohaterów po raz kolejny przybiła sobie żółwika, co stało się ich nawykiem już od pierwszej misji. Kolczyki Biedronki zapikały po raz trzeci, dając znak że zostały jej tylko dwie minuty do przemiany zwrotnej.

- Muszę lecieć Czarny  Kocie... do zobaczenia! - dziewczyna złapała za swoje jo-jo z zamiarem udania się w swoją stronę, jednak przeszkodził jej w tym delikatny uścisk na nadgarstku.

- Biedronko... - chłopak spojrzał w fiołkowe oczy partnerki które dzisiejszego dnia, wyjątkowo emanowały radością. - Co powiesz na mały patrol dziś wieczorem?

Ciemnowłosa zamyśliła się przez chwilę, jednak słysząc kolejne piknięcie swojego Miraculum od razu przystała na propozycję. Blondyn wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu.

- W takim razie... o 22.00 tam gdzie zawsze? - zaproponował a dziewczyna skinęła głową z uśmiechem.

- Lecę bo zaraz zobaczysz mnie bez maski - zachichotała i ponownie złapała za swoje jo-jo, tym razem bez przeszkód. Zasalutowała do partnera, i poleciała w swoją stronę.

- Ah, Biedronko... - blondyn westchnął, obserwując jak jego partnerka skacze z dachu na dach. Sięgnął po swój kicikij, i także udał się do domu. Dzięki zwinności, jakiej nauczył się podczas ratowania świata, po kilku chwilach znalazł się już w swoim pokoju.

- Schowaj pazury... - szepnął, a kostium superbohatera znikł, zastępując go normalnymi ciuchami.

Znów był Adrienem. Tym jakże 'idealnym' modelem, za którym uganiało się większość dziewczyn. Bez maski nie miał ani chwili wolności, czy chociażby własnego zdania na dany temat. Ciągle musiał się podporządkowywać woli swojego ojca, co wcale nie sprawiało że był szczęśliwy.

- Długo jeszcze będziesz się tak nad sobą użalał, czy w końcu zlitujesz się i dasz mi camembert? - Kwami założyło ręce i z oburzeniem spojrzało na swojego pana - pragnę ci przypomnieć ze muszę jeść serek, aby odzyskać energię po przemianie zwrotnej.

Chłopak przewrócił oczami i rzucił opakowaniem sera w czarne stworzonko, co spowodowało jego upadek na ziemię. Zachichotał, a Plagg burknął coś pod nosem i zajął się pochłanianiem przysmaku.

- Jak myślisz... kim ona jest? Bez maski? - oparł czoło o chłodną szybę okna,  które zajmowało całą ścianę jego pokoju - czy bez tego lateksowego kostiumu również jest taka niezwykła?

Stworzonko zaprzestało jedzenia, i z otwartą buzią spojrzało w stronę blondyna. Chwilę potem wybuchnęło śmiechem, a chłopak podniósł jedną brew, patrząc na niego jak na ostatniego idiotę.

- Co cię tak bawi, Plagg? - zapytał a Kwami z trudem próbowało opanować atak śmiechu.

- No bo... wy naprawdę nie wiecie kim jesteście? To takie trudne? - połknął ostatni kawałek camembertu, i wykrzywił się w uśmiechu - Wiesz... nawet bym ci to powiedział ale tajemnica to tajemnica młody...

- Tak wiem... - westchnął, a jego wzrok powędrował na oświetlone gwiazdami, ciemne niebo - chyba nigdy się tego nie dowiem...

*

- Wow, było naprawdę bardzo blisko! - Tikki podleciała do swojej właścicielki, i usiadła na jej nodze - prawie ujawniłabyś się przed Czarnym Kotem!

- Wiem Tikki... - ciemnowłosa podała Kwami ciasteczko i rzuciła się na łóżko - jedz szybko bo musimy się jeszcze spotkać z Czarnym Kotem. Kompletnie nie wiem czemu się na to zgodziłam...

- Cóż... może dlatego że w końcu się w nim zakochałaś, a Adriena wybiłaś sobie z głowy... - stworzonko uśmiechnęło się, a nastolatka lekko zarumieniła.

- N-nie! To... to nie tak...!

- Skoro tak twierdzisz... - Kwami zachichotało a dziewczyna przewróciła tylko oczami.

Po spożyciu przysmaku przez Tikki, dziewczyna przemieniła się w Biedronkę i wyszła na balkon. Zahaczyła jo-jem o jakiś budynek, i udała się w stronę miejsca spotkania. Towarzysz już tam na nią czekał.

- Cześć Kocie! - delikatnie uśmiechnęła się a chłopak odwzajemnił gest. Poklepał miejsce obok siebie, dając znak by usiadła przy nim. Dziewczyna ochoczo przysiadła na skraju budynku i z uśmiechem zaczęła wpatrywać się w gwiazdy - Więc... o czym chciałeś porozmawiać Chat?

Chłopak podrapał się niepewnie po karku i głośno wypuścił powietrze z ust.

- No cóż... chciałem... zapytać cię o jedną rzecz...

- Hm?

- Gdybyś była zakochana w dwóch chłopakach na raz... co byś zrobiła? Którego byś wybrała?

Dziewczyna odwróciła wzrok, i zacisnęła usta w wąską linię. Miała bardzo podobny problem...

- Cóż... myślę że chłopak w którym zakochałabym się na początku odpada. Przecież gdybym naprawdę coś do niego czuła, to nie zauważyłabym tego drugiego prawda?

Kot podniósł wzrok na towarzyszkę i uśmiechnął się.

- Tak, też tak myślę... dziękuję księżniczko.

Na słowo księżniczko jej serce zabiło szybciej, choć sama nie wiedziała wtedy dlaczego.

Siedzieli tak dłuższą chwilę w milczeniu wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. W końcu Biedronka postanowiła przerwać ciszę.

- A... wyznałeś swoje uczucia tej pierwszej dziewczynie? W-wiesz gdyby tak było, to może miałbyś szansę na... coś... - powiedziała spoglądając w stronę towarzysza. Chłopak wstał, a ciemnowłosa po chwili zrobiła to samo.

- No cóż... - nachylił się nad jej uchem, a dziewczyna poczuła miętowy oddech na swojej skórze - kochałem cię, Biedronko...

Kiedy to powiedział odsunął się od swojej partnerki, złapał za swój kicikij i oddalił się w swoją stronę.

W ciszy otaczającej bezchmurną noc, można było usłyszeć głośny dźwięk zderzenia jo-jo z ziemią...

*****

Łapcie pierwszy rozdział 🙌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro