XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyna zapukała w drewniane drzwi, które same się otworzyły.
Niepewnie weszła do środka, rozglądając się po niewielkim pomieszczeniu.

- Witaj, Marinette - staruszek uśmiechnął się ciepło, wskazując reką by usiadła naprzeciwko niego.

Usadowiła się na podłodze, zerkając na niego badawczym wzrokiem.

- Dzień dobry, mistrzu - powiedziała, obserwując jak starzec wyjmuje z szafki tajemniczą, zieloną maść - Tikki kazała mi tutaj przyjść w związku z tym.

Dotknęła palcem wskazującym złamanego miejsca, czego po chwili pożałowała. Skrzywiła się z bólu.

W milczeniu podszedł do ciemnowłosej, nakładając maź na owe miejsce. Nie poczuła w tamtym momencie bólu, wręcz przeciwnie. Po jej twarzy rozeszło się przyjemne uczucie, spowodowane zielonym lekarstwem.

- Powinno przejść - uśmiechnął się, chowając lek z powrotem do szafki. Dziewczyna poruszyła nosem, jednak nie odczuwała już żadnego dyskomfortu, spowodowanego złamaniem.

- Dziękuję, mistrzu - wstała z zamiarem udania się w stronę drzwi, jednak przeszkodził jej w tym łagodny głos starca.

- Zaczekaj - spojrzała na niego przez lewe ramię w tył.

- Tak?

- Chciałem ci tylko powiedzieć że już jutro dołączą do was nowi bohaterowie.

*

Biegł po dachach budynków, by jak najszybciej ujrzeć ciemnowłosą. Dowiedział się, iż po niemiłym incydencie z Jeanne złamała nos. Chciał upewnić się czy to aby napewno prawda.

Zapukał w niewielkie okienko, które chwilę później otworzyła uśmiechnięta dziewczyna. Jego widok uszczęśliwiał ją za każdym razem, gdy tylko się spotykali.

- Witaj, księżniczko - ukłonił się teatralnie, na co cicho zachichotała.

- Co tutaj robisz, Chat? - zapytała, zerkając w jego zielone, kocie oczy - Już późno.

- Chciałem zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku. Podobno ktoś złamał ci nos.

Dziewczyna westchnęła.

- Jest dobrze. Nic sobie nie złamałam.

Nie mogła mu przecież powiedzieć o spotkaniu z człowiekiem, który podarował jej miraculum.

- Na pewno? - zapytał podchodząc blisko niej. Zdecydowanie zbyt blisko.

Patrzyli sobie przez dłuższą chwilę w oczy, co ciemnowłosa przerwała cofając się dwa kroki w tył.

- N-na pewno - wydukała.

Nastał moment niezręcznej ciszy, w którym ponownie spojrzeli sobie nawzajem w tęczówki.

Obydwoje chcieli rzucić się sobie w ramiona, jednak postanowili pozostawić to w sekrecie. Dziewczyna spuściła wzrok w dół, delikatnie się przy tym czerwieniąc.

Nie chciała by dowiedział się o uczuciu kierowanym do niego.

- Hej, co jest? - podszedł bliżej, nie spuszczając wzroku z fiołkowych oczu dziewczyny. Delikatnie podniósł jej podbródek, przez co poczuła jak gęsia skórka ogarnia prawie całe jej ciało.

Jej oddech przyspieszył, a serce zabiło kilka razy szybciej. Ich nosy zetknęły się ze sobą, a usta dzieliły tylko milimetry.

Przymknęła powieki, nie zważając już kompletnie na nic. Pragnęła tylko poczuć smak jego ust, zanim jej pechowe fatum da o sobie znać.

Wplątała palce w blond włosy, które opadały mu trochę na czoło. Wyglądał tak słodko.

Szkoda tylko że nie umiała zauważyć tego wcześniej. O wiele wcześniej.

Wtem drzwiczki do jej pokoju rozchyliły się, a ciemnowłosa kobieta z przerażeniem spojrzała w miejsce w ktorym się znajdowali.

- TOM! - wrzasnęła - W NASZYM DOMU JEST PEDOFIL!

Oszołomiona nastolatka patrzyła pełnym zdezorientowania wzrokiem na rodzicielkę, której nie powinno tu w ogóle być.

Nie zauważyła nawet w którym momencie blondyn zniknął, pozostawiając po sobie jedynie lekko uchylone okno.

Na górę wbiegł mężczyzna w fartuchu, który ubrudzony był mąką.

- Kochanie, co się stało? - zapytał, nie widząc żadnej nieznajomej mu osoby - Tu nikogo nie ma.

Kobieta spojrzała to na swoją córkę, to na męża.

- Marinette... - wyszeptała drżącym głosem - K-kto to był?

- Czarny Kot - wydukała, niewiedząc czy dobrze robi mówiąc jej o tym - On... Przyszedł by oddać mi coś co zgubiłam.

Źle się czuła z tym że musi okłamywać własną matkę. Jednak nie miała innego wyjścia.

- Ale on... - dotknęła palcami skroni, chcąc uporządkować sobie wszystko w głowie - Był tak blisko!

Wzruszyła ramionami, ukazując obojętny wyraz twarzy. Postanowiła udawać że nie zaszło nic nadzwyczajnego podczas spotkania z zielonookim.

- Tylko oddał mi torebkę. Nic więcej.

Mężczyzna w kuchennym fartuszku otulił ją swoim ramieniem, po czym zaprowadził na dół. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.

Wyszła na balkon, z nadzieją że zastanie tam chłopaka w czarnym lateksowym kostiumie. Po blondynie jednak nie było śladu.

Zrezygnowana weszła Z powrotem do pokoju i rzuciła się na ogromne łóżko. Czerwone stworzonko usiadło na poduszce obok niej.

- Jestem żałosna - skwitowała, chowając twarz w dłoniach - Prawie zrobiłam z siebie kretynkę na jego oczach.

- Nie mów tak! - kwami przytuliło się do jej policzka, chcąc pocieszyć właścicielkę.

Dziewczyna westchnęła zawiedziona tym, że w pocałunku z kocim superbohaterem przeszkodziła jej własna matka. W dodatku stwierdziła iż jest on pedofilem.

*

Trójka ludzi przemierzała górskie szczyty w poszukiwaniu samolotu, którym mieli dostać się na magiczną wyspę o której mówił Mistrz Fu.

- Jesteśmy dziewczyny! - zawołał wesoło Felix, jednak blondynki nie podzielały jego entuzjazmu. Zamiast tego przysiadły na jednej ze skał, próbując złapać oddech.

- Daj... - wysapała zielonooka - daj nam chwilę odpocząć.

Blondyn spoważniał, jakby w jednej chwili zamienił się charakterem wraz ze swoim bratem.

- Nie ma czasu na odpoczynek, Aurore - stwierdził, poprawiając plecak na plecach - im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziemy się działań mojego braciszka.

Kobieta zamilkła, podnosząc się z głazu. Jej przyjaciółka nie chętnie zrobiła to samo, omal nie przewracając się na ziemię.

- Chodźmy więc - powiedziała, kierując się w stronę latającej maszyny - dasz radę, Claire.

- Już idę! - krzyknęła, podążając za dwójką ludzi, którzy już wchodzili na pokład prywatnego samolotu.

*****

No hej ✨

Chciałam tylko poinformować was, iż już niedługo na moim profilu zawita kolejne fanfiction na temat Miraculum :D

Wydaje mi się że opowiadania z taką fabułą jeszcze nie było na wattpadzie, więc serdecznie zapraszam.

Do następnego! 🧀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro