28- Kocham Cię

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MARINETTE

Czemu Erick powiedział takie okropne rzeczy? Czemu dał się pobić Adrienowi? Czemu nawet nie starał się obronić? Czemu uciekł bez słowa wyjaśnień? Przecież nie był niczemu winien...

Czy będzie mi jeszcze dane mu podziękować?

Miliony pytań bez odpowiedzi chodziły mi po głowię. Byłam zbyt rozdarta, by trzeźwomyśleć. Ostatnie słowa Ericka, wypowiedziane do mnie na osobności, zaprzeczały teorii blondyna. Nie był on zwykłym brutalnym nastolatkiem, pragnącym tylko mojego ciała. Zrobił to tak, jakby wiedział, że Adrien się zdenerwuje i zacznie o mnie walczyć. Jakby wiedział, że Adrien gdzieś tu był. Jak to możliwe?

-Marinette - odezwał się, obejmujący mnie chłopak. - Już wszystko w porządku.

-Nic nie rozumiesz - powiedziałam, czując napływające do moich oczu łzy. - To on był przy mnie przez kilka ostatnich tygodni! - krzyknęłam, odrywając się od niego. - To on mnie wysłuchiwał, pomagał i spędzał ze mną czas! Jak śmiesz od tak po prostu przychodzić tu po tym wszystkim?

-Mari, ja...

-JAK MOGŁEŚ MNIE TAK IGNOROWAĆ?! - przerwałam mu. Poczułam, że moje policzki robią się mokre, a do ust spływają słone kroplę, których już dawno nie czułam. - Myślisz, że o tym zapomnę?!

-To nie tak.

-A jak?!

-Mari.. ja chciałem cie bronić - wydukał, patrząc mi w oczy. Dostrzegłam w nich żal.

-Bronić? - powtórzyłam z drwiną na ustach. - Czy ty się słyszysz człowieku?!

-Nie chciałem być cierpiała!

-TO CI NIE WYSZŁO. - krzyknęłam, po czym wzięłam kilka wdechów, by się uspokoić. Nie chciałam obudzić rodziców. - Czemu miałabym cierpieć? Przed czym miałbyś mnie bronić? Przed Władcą Ciem? Innemu złemu posiadaczowi Miraculum? Przecież ich nie ma. - powiedziałam, przecierając łzy.

Adrien nie odpowiadał. Patrzył na mnie i najwidoczniej szukał dobrego wyjaśnienia lub odpowiedzi, której dotychczas nie znał.

-Chyba - zaczął. - Chyba przed samym sobą.

-Że co? - zapytałam zdziwiona.

-Nie wiem, jak to wytłumaczyć Mari, jednak te wszystkie emocje.. to wszystko, co się wydarzyło.. miało wpływ na nasz związek, a raczej coś co nas łączyło. Bałem się o ciebie, a po tamtej walce,  ja... - zaciął się, a ból w jego oczach był nie do opisania. - Nie chciałem, by to się powtórzyło. Jeszcze, gdy zauważyłem, że się mnie boisz to..

-Boję? - przerwałam mu.

-Wtedy, gdy dosłownie się na ciebie rzuciłem. Nie chciałaś tego, jednak ja nie potrafiłem się potrzymać. Widziałem strach w twoich oczach. To mnie zabolało. Byłem pewien, że prędzej czy później mnie znienawidzisz.

-Jesteś głupi - powiedziałam i rzuciłam się na jego szyję.

Mój nagły ruch mocno go zdziwił. Czułam, jak jego napięte mięśnie powoli się rozluźniają, a ręce ruszają ku moim plecom. Odwzajemnił mój uścisk. Jego ciepłe dłonie były dla mnie ukojeniem. Tak dawno ich nie czułam... Tak dawno mnie nie dotykał.

Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.

Poczułam, że łzy po raz kolejny zbierają się w moich oczach. Ze szczęścia? Smutku? A może z rozczarowania? Sama nie byłam pewna, wiedziałam tylko, że ze mnie upływają.

-Adrien - zaczęłam, czując gulę w gardle. - Nigdy bym cie nie znienawidziła. Jesteś dla mnie ważny. Najważniejszy. Wtedy... ja po prostu nie byłam przygotowana na taki bieg wydarzeń. To nie tak, że się ciebie boję.

-Nie boisz? - usłyszałam jego drżący głos. - I nigdy nie zaczniesz?

-Nigdy - powiedziałam i  odkleiłam się od niego tak, by widzie jego przystojną twarz. Do dziś dziwiłam się, że ktoś taki, jak on, mógł się mną zainteresować. - Kocham Cię.

-Ja Ciebie też Marinette.

Poczułam, jak dłonie chłopaka przyciągają mnie do niego. Nie zamierzałam mu się opierać, zbyt długo zachowywaliśmy między sobą ten nieprzyjemny dystans. Nos Adriena przejechał po moim czole, a sekundę później gładził okrężnymi ruchami mój polik. Był taki delikatny i zmysłowy. W jego gestach widziałam krztę bólu... tak jakby próbował załagodzić sytuację. Ni stąd ni zowąd, jego usta zbliżyły się do mnie na tyle, że poczułam na sobie jego ciepły oddech. Był nierówny i płytki. To z powodu tych wszystkich emocji, czy wstąpiło w niego coś dzikiego? Wiedząc do czego zaraz dojdzie, przejęłam inicjatywę i przechyliłam głowę na tyle, aby nasze nosy nie stykały się, przy zwiastującym buziaku. Tak jak się spodziewałam, usta Adriena złączyły się z moimi, powodując u mnie przyjemny ścisk w podbrzuszu. Czy to te tak zwane motylki? Ten dziki, namiętny, a zarazem pełny uczuć pocałunek, był jednym ze wspanialszych. Dawno nie czułam jego gorących warg, które od zawsze potrafiły rozpalić mnie zwykłymi całusami.

Pragnęłam ich.

Dłonie Adriena zjechały nieco niżej, kierując się do moich pośladków. Nigdy nie byłam przeciwna temu dotykowi, ponieważ był bardzo przyjemny oraz moim zdaniem dosyć stosowny. To nie tak, że pozwalałbym na to każdemu facetowi.. ja po prostu czułam się dobrze w jego towarzystwie i czułam, że mogę mu na tyle zaufać. Chłopak niepewnie ścisnął jeden z pośladków, a gdy usłyszał mój stłumiony jęk, zrobił to mocniej i pewniej. Domyślałam się, że bał się każdego swojego ruchu. Nie był pewien czy się do niego nie zraziłam. Jak mogłabym to zrobić?

Dłonie Adriena zjechały jeszcze niżej, trzymając mnie teraz na udach. Jednym, zgrabnym ruchem, podniósł się z ziemi, przytrzymując mnie mocno, bym nie spadła. Moje usta uwolniły się od przyjemnych całusów.  Poczułam, że się unoszę.. Sekundę później, opadłam na coś miękkiego i przyjemnego - łóżko. Blondyn oparł się rękoma i wisiał nade mną, wpatrując się w moje oczy. Jego kocie spojrzenie niesamowicie mnie pociągało. To aż niewiarygodne, że nawet coś takiego potrafiło mnie rozpalić.

-Adrien - jęknęłam. - Kocham cie.

Przyciągnęłam go do siebie, oddając na jego ustach soczysty pocałunek. Moje ręce powędrowały do jego torsu, a chwilę później znajdowały się na plecach blondyna. Poczułam, jak jego dłonie wciskają się pod moją lekką koszulkę do spania. Dotyk lateksowego kostiumu w tych okolicach mojego ciała mi nie przeszkadzał. Chciałam tego.

-Ja ciebie też - powiedział, odczepiając się ode mnie. - I to bardzo.

Jedna z jego dłoni doszła do mojego biustonosza i właśnie podnosiła jego fiszbinę. Poczułam, jak chłopak w pewnym momencie zamiera. Mięśnie się napięły, a wzrok stał się pusty. Coś nie tak?

-Marinette - wydukał po chwili. - Czy to w porządku?

-Oczywiście głupku - zachichotałam lekko.

Po tych słowach, Adrien podniósł się i wyprostował. Widziałam jak porusza ustami, wymawiając pewną sekwencję, a zaraz potem w moim pokoju rozniósł się zielony blask od którego mimowolnie przymknęłam powieki. Gdy ponownie nastał półmrok, nic nie widziałam. Moje oczy musiały znowu przyzwyczaić się do tej ciemności... Usłyszałam jednak, jak chłopak nachyla się nade mną. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, jego wargi złączyły się z moimi, blokując mi jakąkolwiek możliwość wypowiedzenia się. Język w moich ustach działał cuda. Czułam jak motylki w brzuchu wytwarzają kolejną falę tego przyjemnego ciepła. Nie chciałam, żeby zniknęły. Poczułam na swoim brzuchu opuszki palców Adriena. Był bez lateksowego stroju. Czy zaraz wydarzy się to?

-Marinette - powiedział i cmoknął moją szyje. - Kocham cie - kolejny pocałunek ozdobił moją skórę. - Kocham - kolejny. - Kocham - i kolejny. - Najbardziej na świecie - nasze wargi się spotkały.

-Ja ciebie też kocham Adrien - powiedziałam, odrywając się na ułamek sekundy od chłopaka.

Nasze pocałunki były czułe, pełne pożądania, chciwości i tęsknoty. Nie rozmawialiśmy ze sobą tak długo.. Nie patrzyliśmy w swoje oczy, nie mogliśmy się dotknąć.. objąć. Nie mogliśmy nic. Nasze negatywne emocję chciały z nas wypłynąć. Chciały się wydostać i raz na zawsze opuścić nasze duszę. Powoli traciłam nadzieję, że nasze relacje się naprawią. Bałam się, że to nasz koniec. Dlatego teraz, do moich oczu napływały ciągle nowe łzy szczęścia. Tak się cieszyłam.

Nie chciałam, żeby ktoś odebrał mi tą radość.

Zachciałam mieć Adriena tylko i wyłącznie dla siebie.

Sięgnęłam dłońmi do jego koszuli, i do razu zaczęłam ją z niego ściągać. Nie opierał się, chociaż widać było, że zaskoczyło go moje postępowanie. Pomógł mi ściągnąć swoje rękawy, a zaraz potem, koszula wylądowała na podłodze. Moje ręce powędrowały do jego pleców, torsu i karku. Opuszkami palców gładziłam jego skórę, wywołując u niego lekkie łaskotki i gęsia skórkę. Czując mój delikatny dotyk na własnych barkach, zgiął się niczym prawdziwy kotek, którym był. Zjechałam niżej, do zakończenia jego pleców i jednym, zgrabnym ruchem pociągnęłam jego koszulkę do góry. Adrien podniósł się i agresywnie ściągnął ją ze swojej głowy, na której się zatrzymała. Spojrzał na mnie swoim podniecony wzrokiem. Widziałam, jak bardzo mnie pragnie. Czułam, że jego przeszywające spojrzenie mnie rozbiera. Nie zamierzałam się nawet opierać. Opadł na mnie i jedną ręką wsunął się pod mój luźny t-shirt. Poczułam, jak jego palce poszukują mojego biustonosza, przechodząc po całym brzuchu i żebrach. Nie mógł go odnaleźć? A może bawił się ze mną, chcąc wywołać większe pragnienie? Jęknęłam z rozkoszy, czując jak jego opuszki palców gładzą mój bok. Chłopak korzystając z okazji, wsunął w moje usta własny język i namiętnie mnie całował. Podobało mi się to od zawsze. Od naszego pierwszego pocałunku. Chociaż wtedy czuć w nim było więcej smutku, niż chciwości i namiętności. Czując, że Adrien podciąga moja koszulkę do góry, podniosłam się lekko, dając mu do niej łatwiejszy dostęp. Mógł ją teraz ściągnąć prawie bez problemu. uniosłam ręce do góry, dając mu jeszcze lepszą możliwość, z której skorzystał. Sekundę później moja koszulka leżała już na ziemi, tuż obok t-shirtu i koszuli Adriena.

-Pragnę cie - wydukałam.

Byłam pewna, że brzmiało to pewnie, jak ledwo co wymówione jękniecie, jednak nie dałam rady na więcej. Byłam zbyt podniecona. Mój głos był zbyt niewyraźny. Adrien wyglądał na szczęśliwego, więc najwidoczniej zrozumiał moje słowa. Całe szczęście. Nie odważyłabym się wymówić ich po raz kolejny.

-Ja ciebie też i to od dawna

Jego głos był równie ciężki jak mój. W jego oczach było widoczne pożądanie. Ten wzrok mi się podobał. Bardzo podobał.

-Adrien - powiedziałam, czując zawstydzenie. - Chciałabym się z Tobą kochać.

Mogę policzki zrobiły się bardzo gorące i podejrzewam, że równie czerwone. Patrzyłam, jak Adrien promienieje, na dźwięk, wypowiedzianych przeze mnie słów.

Chyba od dawna marzyłam o tym momencie.


Dziękuje za przeczytanie! Postanowiłam skończyć w tym momencie, ponieważ niektóre osoby nie chciałyby może czytać o pewnych intymnych sprawach XD

Cieszycie się, że akcja się tak potoczyła?

Sądzicie, że już nic nie stanie im na drodze?

CHCECIE WIĘCEJ?
GWIAZDKA? KOMENTARZ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro