3- Prawdziwy romantyk

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W internecie aż huczało o wydarzeniach z ubiegłych dwóch miesięcy, w których brali udział bohaterowie Paryża, Biedronka i Czarny Kot. W wieczornych wiadomościach coraz częściej pojawiały się filmy, nakręcone przez mieszkańców stolicy, ukazujące towarzyszy w walce. Nie raz widzom zapierało dech w piersiach, gdy któryś z bohaterów był zagrożony. Biedronka zyskała na popularności wśród paparazzi i dziennikarzy, którzy chętnie kręcili ją i jej piękną buźkę w akcji. Chatem zainteresowały się bardziej młode nastolatki, które patrząc na niego, wyobrażały sobie przeróżne sceny (erotyczne). Można powiedzieć, że stał się on obiektem westchnień młodocianych, przechodzących dojrzewanie, dziewczyn. Co wcale mu nie przeszkadzało! Bardzo szybko zyskali grono fanów, a gdy ludzie widzieli ich na ulicy od razu czuli się bezpieczniejsi. Największą furorę w sieci robił pierwszy zamieszczony filmik z Biedronką i Czarnym Kotem, w rolach głównych. Znajdował się on na tak zwanym 'Biedroblogu', który stworzyła przyjaciółka Marinette, Alya, podekscytowana tamtym wydarzeniem. Chciała pokazać światu co stało się w ich szkole. Prędko film stał się popularny w sieci i zainteresowano się bohaterami. Ludzie uwielbiali oglądać moment końcowej rozmowy towarzyszy, podczas której Chat był takim gentelman'em. Chodziły nawet pogłoski, że między Biedronką a Czarnym Kotem coś jest! Ale jak było naprawdę? Marinette szybko się przekonała, że chłopak skryty za maską jest typowym podrywaczem, a chociażby tak się zachowuje. 'Można mu zaufać w walce, ale wielkiej przyjaźni z tego nie będzie' myślała. Przeszkadzała jej w nim jego, aż nadmierna chęć bliskości. Czasem nie mogła się od niego odpędzić, nawet w czasie walki! Dziewczyna cieszyła się jednak, gdy dobiegał czas wieczornego patrolu miasta lub, gdy wzywała ją walka. Lubiła obecność Chata, jego głupie żarciki, a nawet, te nieudolne próby adorowania jej. To była chyba najlepsza część tego całego ochraniania miasta.

Marinette siedziała, jak co wieczór, na jednym z wyższych budynków w jej okolicy, patrząc, czy miasto jest bezpiecznie. 'Ehh gdzie ten kocur' pomyślała. Zwykle przybywali w te miejsce z Czarnym Kotem prawie w tym samym czasie, jednak nigdy nie umawiali się na żadną dokładną godzinę, dlatego dziewczyna nie powinna się wściekać. Wiedziała, że niedługo będzie czas się zbierać do domu, ponieważ jutro czeka ją szkoła i spory egzamin. Postanowiła, jednak patrolować okolice jeszcze kilka minut.

W tym czasie Adrien wychodził z kwiaciarni z piękną fioletową różą, załatwioną na jego wcześniejsze, specjalne zamówienie.

-Chyba zwariowałeś chłopie -powiedział Kwami patrząc na trzymaną w dłoni chłopaka roślinę
-Ehh nigdy tego nie zrozumiesz Plagg -odpowiedział po czym dodał- do dzieła! Wysuwaj pazury!

Blondyn przemienił się w Czarnego Kota i trzymając w dłoni swoją, wcześniej kupioną różę zaczął wskakiwać na kolejne budynki, poruszając się w stronę najwyższego w okolicy, na którym zwykle dane mu było spotykać się z jego odważną towarzyszką. Z oddali już widział jej czerwony strój, idealnie dopasowany do kobiecej talii, którą posiadała. Zawsze, gdy ją widział, nie mógł się napatrzeć. Chyba nigdy się do końca nie napatrzy. Marinette siedziała po turecku patrząc dokładnie, na każdą uliczkę i aleje widoczną z tego miejsca. Ze skupienia, wyrwało ją pojawiona się tuż przed jej oczami, długa i piękna, fioletowa róża. 'A to, co to takiego' szepnęła, łapiąc ją za łodygę.

-To prezent ode mnie moja piękna Biedroneczko. Mam nadzieję, że ją przyjmiesz. Bardzo się dla mnie liczy, dla Ciebie też powinna -powiedział Czarny Kot, który zdążył nagle pojawić się tuż obok niej i uklęknąć na prawe kolano

-Oh dziękuje Chat, kolejna róża! -powiedziała Marinette, wąchając kwiatka

Adrien na prawie każde spotkanie z Ladybug kupował jakąś ładną, małą różyczkę, żeby móc jakoś zaskoczyć dziewczynę i wzbudzić w niej miłe uczucia. Nigdy jednak nie dał jej prawidłowo, tak jak chciał. Będąc pod maską Kota był on bardzo bezpośredni,  pod czym czasem ukrywał swoje zawstydzenie.

-Nie taka kolejna, tym razem jest to wyjątkowa róża o wyjątkowym znaczeniu. Nie wyrzucaj jej Księżniczko-powiedział spokojnie po czym szepnął jej do ucha- tylko tego pragnę

Marinette przeszedł dreszcz, a na jej karku pojawiła się gęsia skórka, spowodowana jego tajemniczym tonem. Dziewczyna odwróciła się w kierunku kocura i wolną ręką lekko go od siebie odsunęła. Był zdecydowanie ZA blisko niej.

-Nie martw się, będzie w dobrych rękach -powiedziała Biedronka, uśmiechając się do Chata

Blondyn obiecał sobie, że to właśnie dzisiaj, wyzna Ladybug, co do niej czuję. Może to głupie i niewiarygodne, jednak zakochał się w niej od pierwszego wrażenia. Od dnia, gdy pierwszy raz ją ujrzał, stojącą nad nim, po tym niebezpiecznym uniku. Był pod wielkim wrażeniem, że ryzowała ona własne życie dla niego. Potem za każdym razem, gdy spotykali się, by ratować miasto, zakochiwał się w niej jeszcze bardziej. Był pewien, że każdy by się w niej zauroczył. Widział jednak, że ona, nie traktuje go jak szczerego adoratora, że nie bierze tego na poważnie. Dziś Adrien chciał to zmienić, nie mógł wytrzymać już dłużej, z tym cholernym uczuciem. Wziął się w garść i rzekł:

-Emm Biedronko, chciałbym Ci coś powiedzieć

Marinette spojrzała na niego ze zdziwieniem, jego głos był taki... poważny! Chyba nigdy nie słyszała go takiego, może wydawał się też lekko zawstydzony. 'Ale chwila.. Chat Noir.. Zawstydzony? Niemożliwe' pomyślała. Nie odpowiedziała nic, czekała na dalszą część jego wypowiedzi.

-Nie wiem jak na mnie spojrzysz, czy zmienisz do stosunek po tym co Ci powiem, jednak nie mogę tego dalej ukrywać..

Biedronka słuchała go uważnie, patrząc na jego, nad wyraz, przystojną twarz. Przyglądając się jego wzroku, czuła, jakby próbował się on telepatycznie dostać do jej wnętrza. Było jej lekko niezręcznie, bała się co za chwilę usłyszy. Brzmiało to jak początek miłosnego wyznania, a przecież nie potrafiłaby mu jakkolwiek odpowiedzieć. Na pewno nie tak, jak on by sobie życzył. Może i był pod pewnym względem zabójczo seksowny, miał w sobie coś, przez co pewnie nie jedna dziewczyna wleciałaby za nim w ogień.. ale nie ona. Może, gdyby nie była zakochana, mogłaby spojrzeć na niego jak na obiekt westchnień. Jednak na chwile obecną nie było takiej możliwości. Każdy skrawek jej serca zajmował Adrien -jej cudowny kolega z klasy. Te chwilową cisze przerwało pikanie kolczyków Ladybug, siedziała tu tak długo, że jej czas się kończył. Blondyn stał, próbując dobrze dobrać słowa, które latały mu po głowie. Był tak zdenerwowany, że nie przychodziło mu to gładko. Zniecierpliwiona czarnowłosa odezwała się:

-Ehh kotku, bo widzisz, czas mi się kończy muszę uciekać. Może kiedy indziej mi to powiesz

Wzięła do ręki swojej jojo, posłała kociakowi oczko na do widzenia i już miała się zamachnąć, gdy nagle poczuła ucisk na swojej drugiej ręce. Dłoń, w której trzymała fioletową róże, trzymał delikatnie Czarny Kot. Zdezorientowana i przestraszona spojrzała mu prosto w oczy, te piękne zielone oczy. Zrobiła lekki grymas. Nagle usłyszała spięty głos Chata. 'Co tu jest grane?' pomyślała

-B-bo widzisz Biedronko ja..

'Dasz radę! To Twoja szansa!' pomyślał sam do siebie. Zbliżył się lekko do dziewczyny i po chwili ciszy powiedział nerwowo:

-ja..ja.. kocham - szepnął

'Super Ci idzie, jeszcze dwa słowa' usłyszał Plagga.

-Ja kocham ten no.. -urwał i spojrzał na zdezorientowaną minę Ladybug -ten no cudowny lateksowy kostium! Nie sądzisz, że wyglądam w nim jak ciacho? -zaśmiał się nerwowo

'No pięknie kasanowo' powiedział jego Kwami. Blondyn szybko puścił rękę Biedronki i poczochrał nią sobie włosy, nadal się głupkowato śmiejąc. Był bardzo spięty.

-A no... cudownie w nim wyglądasz koteczku -powiedziała czarnowłosa -a myślałam, że powiesz mi coś innego

-A-a co takiego? -zająknął się

-Myślałam, że chcesz mi wyznać jakieś uczucia, ale to by było lekko dziwne hehe -zaśmiała się cichutko -no sam pewnie rozumiesz. Trochę mi ulżyło, że to jeden z Twoich żarcików

-Taak, mi też. I no jasne, rozumiem Cie -przerwał i znowu nerwowo zachichotał -Jak taki seksowny kocur jak ja, mógłby żywić do Ciebie jakiekolwiek uczucia

Spojrzał na Biedronkę, której uśmiech nagle zniknął z twarzy. Może to dziwne, ale Marinette poczuła się lekko urażona, tym głupim komentarzem. Zrobiła krok do tyłu po czym z kamienną miną powiedziała:

-Jasne. To ja już wracam, miłej nocy Chat

Zahaczyła swoim jojo o kilka słupów i ruszyła w stronę domu, omijając przy tym niektóre bilbordy oraz samochody. Czarny Kot patrzył jak Ladybug znika za budynkami. Gdy już była dosyć daleko złapał się za głowę i krzyknął:

-Fajnie wyglądam w kostiumie?! Co to miało w ogóle być, spaliłem to totalnie!

-No zgodzę się z tym, to było fatalne -Plagg w jego głowie, zaśmiał się -pewnie jesteś już u niej skreślony

-Nawet tak nie mów -westchnął i zgarbił się -mam nadzieję, że chociaż zna znaczenie tej róży i może dzięki temu coś do nie dotrze

***

Marinette wskoczyła przez balkon do swojego pokoju i po sekundzie powróciła do swojej normalnej postaci. Rzuciła trzymaną w dłoni fioletową róże w kąt i położyła się na łóżko.

-Co ten kocur sobie w ogóle wyobraża Tikki?! -krzyknęła- najpierw udaje romantyka, miłe słówka, uroczy ton głosu, ten paraliżujący wzrok i nagle wyjeżdża z jakimś durnym kostiumem! No i jeszcze ten jego tekst. "Jak taki seksowny kocur jak ja, mógłby żywić do Ciebie jakiekolwiek uczucia"- zacytowała z narcystycznym głosem i nadmierną gestykulacją

-Ah Marinette, on po prostu nie umie dobierać dobrze słowa -uspokajała ją Tikki

-Nie umie dobierać dobrze słowa? Głupi dachowiec za dychę i tyle!

Krzycząc to, położyła sobie poduszkę na twarzy, by trochę stłumić jej głos. Była tak zdenerwowana, że aż z niej kipiało. Nie liczyła na żadne wyznania miłości, ale mógłby chociaż nie być dla niej taki chamski. Tikki w tym czasie całą swoją pozostałą siłą, pociągnęła, leżącą w kącie, róże i podsunęła Marinette, prosto pod oczy. Dziewczyna ją złapała i przypomniała sobie słowa Chata: "tym razem jest to wyjątkowa róża o wyjątkowym znaczeniu"

-Wyjątkowa róża o wyjątkowym znaczeniu, co? Ciekawe jakim, pff -szepnęła, rzucając fioletową róże znowu w kąt

-Oh, fioletowa róża jest oznaką miłości od pierwszego wrażenia. Mówi coś typu: "Oh zachwyciłaś mnie. Chcę Cię oczarować, Zasługujesz na to, co najwspanialsze Marinette!" -powiedziała Tikki

Marinette podniosła nagle poduszkę z twarzy.

-Miłość od pierwszego wrażenia? -powiedziała i otworzyła szerzej oczy - Gdyby tak się głębiej zastanowić, to on może..-przerwała -no co ja głupia gadam.. Ten infantylny dachowiec nie zna pewnie nawet tego uczucia!

Tikki położyła głowe na piersi czarnowłosej i wzdychając lekko, pomyślała "Oh Marinette, słońce. Naprawdę tego nie dostrzegasz?'


*A więc 3 rozdział za nami! Chyba trochę was rozpieszczam dodając je codziennie, oby tak było przez dłuższy czas! Mam nadzieję, że wam się podobało!
Napiszcie w komentarzach, czy odpowiada wam taka wersja zdarzeń ^^ oraz czy nie jest to ZBYT szybko.

Pamiętajcie! Zostawiając głos i komentarz bardzo mnie motywujecie do dalszego pisania, także nie zapinajcie o tym! Buziaczki*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro