7- Stracona nadzieja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marinette była niewyspana, przez całą noc nie mogła zmrużyć oka. Jak to możliwe, że ten kocur ciągle chodził jej po głowie? Wstając z łóżka, pogodziła się już z faktem spóźnienia na lekcje, więc nie spieszyła się. Robiła wszystko w swoim tempie. O dziwo, przyszykowała się do szkoły wyjątkowo szybko, bez presji czasowej! Nawet miała chwilę, żeby odpocząć i porozmawiać ze swoim, także ledwo żyjącym Kwami, który towarzyszył jej w nocnych rozmyśleniach. Może i czuła się jak zabita, ale wiedziała co powinna zrobić w związku z Chatem.

-Marinette, jak się czujesz? Może odpuścisz sobie dzisiaj szkołę? Rodzice na pewno zrozumieją -powiedziała Tikki, widząc samopoczucie jej dużej przyjaciółki

-Nie ma szans, mam dziś bardzo ważne lekcje. Poradzę sobie, nie martw się -odpowiedziała i przełożyła sobie torbie przez ramie

Nie czekając na reakcje Tikki, czarnowłosa zeszła po schodach i wyszła prędko z domu. Nie chciała odpuszczać sobie dnia nauki, ponieważ ostatnimi czasy, przez te nocne patrole, pogorszyły jej się wyniki. Musiała się poprawić, więc nie był to dobry moment na robienie sobie wolnego. Marinette od zawsze należała do osób, które patrzyły na możliwe konsekwencje swoich czynów. Od kiedy pamięta, zwraca na to wielką uwagę, czasem nawet je odrobinkę wyolbrzymia. Przyszła do szkoły idealnie na czas, jak z zegarkiem w ręku. Weszła do sali i przywitała się z siedzącą już w ławce Alyą, oraz siedzącymi przed nimi Nino i Adrienem. Była dziś wyjątkowo nieobecna, przez co, nie przejęła się aż nadto jej blond ideałem, aż sama była sobą zdziwiona. A może to nie przez zmęczenie?

Cztery pierwsze lekcje minęły szybko i sprawnie, nadszedł czas na przerwę obiadową. Dziewczyny usiadły przy stolikach w stołówce i zaczęły dyskutować na temat ostatniego postu Alyi na jej Biedroblogu. 'To niesamowite, jakie ta dziewczyna ma wtyczki i kontakty' pomyślała Marinette, widząc jej ostatnie opublikowane zdjęcia, oczywiście z wczorajszego wieczoru. Fotografie przedstawiały pocałunki Biedronki i Czarnego Kota. Czarnowłosa musiała przyznać, że jej przyjaciółka ma zadatki na prawdziwego paparazzi i dziennikarza. Podpisy do zamieszczonych fotek bardzo rozpalały czytelników, którzy czekali na więcej informacji i newsów.

-Oni są tacy.. uroczy! Nie sądzisz? Ten pocałunek ewidentnie był na pożegnanie! -powiedziała zafascynowana Alya

-Wyobraź sobie, że był on powodem pożegnania -szepnęła Marinette, wręcz niesłyszalnie

-Czekam na rozwój akcji, może za jakiś czas będą bardziej eksponować swoją miłość

Usłyszawszy to, czarnowłosa zakrztusiła się piciem. 'Jaką miłość?! Cholera jasna, to nie może tak wyglądać!' krzyknęła w duchu. Chcąc puścić temat w zapomnienie, puściła Alyi znak, że idzie do bufetu po chusteczkę, aby się wytrzeć. Wstała, niestety nie rozglądając się w okół siebie i uderzyła o tackę osoby, przechodzącej akurat obok ich stolika. Sok z jagód, który był dziś rozdawany, przewrócił się od uderzenia i wylądował na koszulce staranowanej dziewczyny, którą była Chloe. 'Jasne, tylko tego mi brakowało' szepnęła, słysząc krzyk tej blond diablicy.

-JAK MOGŁAŚ?! ZAPŁACISZ MI ZA TO WREDNA MAŁPO!

-Chloe uspokój się -Mari machnęła ręką i jak gdyby nigdy nic, zmierzają do bufetu po wcześniej wspomnianą chusteczkę -to tylko koszulka, oddam Ci za nią

-ODDASZ?! NIE POTRZEBUJĘ NĘDZNYCH PIENIĘDZY OD TAKIEGO BIEDAKA JAK TY -Marinette wzruszyła ramionami słysząc to -LEPIEJ MNIE PRZEPROŚ!

-Odechciało mi się, wiesz? -odpowiedziała zirytowana czarnowłosa

-ŻE CO? JAK ŚMIESZ.. WRR -wrzasnęła Chloe i wybiegła ze stołówki, zostawiając zdezorientowaną Sabrinę samą.

Blondynka ruszyła w stronę toalety, gdzie chciała się wykrzyczeć. W tym samym momencie, w swojej kryjówce, Władca Ciem przyglądał się całej sytuacji i w końcu, trzymając w rękach czarnego motyla, powiedział spokojnie:

-Oh, co za zdenerwowanie.. ta złość! To wręcz idealny przypadek dla mojej akumy. Leć i zawładnij nią! -krzyknął wypuszczając z rąk owada

Ćma wleciała do szkolnej toalety i prędko, prawie niezauważalnie wchłonęła się w naszyjnik na szyi Chloe. Dziewczyna usłyszała w głowie niski głos 'Oh, Lady Style, jak ona mogła Ci to zrobić. Daję Ci moc, by się zemścić, ale za małą przysługę. Za miraculum Biedronki i Czarnego Kota, zgadzasz się na taki układ?'. Blondynka pokiwała głową w geście zgody i poczuła jak jej ubrania zmieniają się. Teraz, miała na sobie żółtą, długą prawie za kolana, błyszczącą sukienkę. Rękawy ledwo wystawały za barki, ale były za to bardzo podniesione, jakby wypełnione jakąś gąbką. Miodowa maska zakrywała jej twarz. Czuła się pełna siły, czuła, że może teraz zemścić się na tej bezczelnej Marinette. Wyszła w toalety, robiąc przy tym wielki huk. Wręcz przeleciała do stołówki i wymierzyła pierwszy, zmaterializowany znikąd, cios. Promień uderzył w stół przy którym siedziała Mari wraz ze swoją przyjaciółką Alyą. Dziewczyny przestraszyły się, ludzie w około zaczęli panikować i krzyczeć. Zapanował wielki chaos. Czarnowłosa chciała prędko uciec i zmienić się w bohaterkę, na którą wszyscy czekali, jednak zakumanizowana postać atakowała wyłącznie ją, przez co nie miała szans na ucieczkę. Podejrzewała, że osobą, która chcę się jej pozbyć jest Chloe. 'No niemożliwe, tak się zezłościła o tą koszulkę?' pomyślała. Kazała Alyi prędko stąd zniknąć, a sama robiła szybkie i zgrabne uniki, chowając się co chwila za kolejnymi stołami i drzwiami, w końcu udało się jej w tłumie uciec ze stołówki i schować się w jednej z ubikacji. Myślała, że to dobry moment. Gdy już wypowiadała magiczne słowa przemiany, ktoś otworzył drzwi do toalety mocnym uderzeniem. 'Cholera, tak blisko' zaklęła w duchu. Nie mogła się teraz zmienić.. gdyby to zrobiła, Władca Ciem, mógłby przez to rozpoznać kim jest w prawdziwym życiu, a potem wyrządzić krzywdę jej rodzinie, by zdobyć jej Miraculum. Do tego nie mogła dopuścić. Chloe otwierała po kolei kolejne kabiny, a Marinette modliła się, żeby szybko się znudziła lub, aby na ratunek przyszedł Czarny Kot. 'Chat, szybko, ratuj mnie' pomyślała i aż sama się zdziwiła, że był on pierwszą osobą o której teraz pomyślała. Zwykle zamartwiała się, czy jej sympatia, Adrien, zdążył uciec ze szkoły lub czy schował się w bezpiecznym miejscu. W tym czasie, blondyn szukał dobrej kryjówki, by móc się przemienić w kocurka, którego wszystkie tak bardzo kochały. W szkole był wielki harmider, przez co, wszędzie kręcili się uczniowie. Po kilku minutowych poszukiwaniach natknął się na składzik woźnego -nikt nie powinien tam być. Wszedł tam prędko i w pośpiechu krzyknął:

-Plagg! Wyciągaj pazury!

Jego typowe, szkolne ubrania, zmieniły się w czarny, obcisły, lateksowy kostium, w którym wyglądał tak obłędnie (jak sam sądził). Wybiegł ze składzika i używając swojego zwierzęcego słuchu próbował wykryć, gdzie przebywa teraz jego wróg. Usłyszał krzyk swojej koleżanki Marinetre, wydobywający się z łazienki piętro niżej. Był tak głośny, że pewnie bez swojego super słuchu udałoby mu się to usłyszeć. Dziewczyna została właśnie złapana w sidła Lady Style i lewitowała nad ziemią, przybita do ściany. Ręce trzymała napięte prawie przy swojej szyi, wyglądało to jakby coś niewidzialnego ją przyduszało. Jakimś cudem, ofiara akumy, potrafiła materializować przedmioty oraz używać siły fizycznej wobec kogoś bez najmniejszego ruchu. 'Co za wiedźma' krzyknęła Marinette. W odpowiedzi usłyszała tylko śmiech swojej napastniczki. Dziewczyna czuła się coraz słabiej, za chwilkę zemdleje. Modliła się i krzyczała w duchu imię osoby którą tak bardzo teraz potrzebowała. Usłyszała kolejny, głośny huk. Otworzyła ledwo oczy i w drzwiach zobaczyła jego, Czarnego Kota. Czyżby go przywołała? Blondyn cisnął we wroga swoim kocim kijem. Udało mu się ją uderzyć, przez co całą swoją uwagę przekierowała na kocura, a wtedy Marinette upadła i z ulgą nabrała głębokiego oddechu. Nie mogła jeszcze wstać, czuła, że gdyby tylko spróbowała zrobić najmniejszy ruch, upadłaby na ziemie. Mogła tylko się przyglądać walce jej towarzysza. Robił on zgrabne uniki, jego koci refleks na pewno grał w tym pewną rolę. Udało mu się trochę zakręcić Lady Style, przez te uciekanie. Gdy straciła czujność, chłopak popchnął ją na wystającą umywalkę. Uderzyła w nią mocno i przez silny ból, upadła na kolana. Czarny Kot wykorzystał tę okazję. Złapał Marinette mocno w talii i szybko wyleciał z nią przez okno. Biegł ile sił w jego kocich nogach, a gdy był pewien, że są wystarczająco daleko, zwolnił tempa i postawił dziewczynę na nogi.

-Trochę jej zajmie znalezienie nas -powiedział dysząc

-Dziękuje. Czekałam na Ciebie, już się bałam, że nie przyjdziesz -odpowiedziała Marinette, widocznie przejęta

Chat lekko się zdziwił tym co usłyszał, czemu ta dziewczyna czekała akurat na niego? Co z Biedronką? Przecież ona też mogła przyjść jej na ratunek. Spojrzał w jej, bardzo dobrze mu znane, fiołkowe oczy i poczuł się wyjątkowo spokojnie. Nie wiedział, co za tym stało. Czy był to wynik jej magicznego spojrzenia? A może tych błyszczących ust? 'Ciekawe czym je maluje' pomyślał. Podszedł bliżej, by samemu odpowiedzieć sobie, na zadane pytanie. Zbliżył się do ust dziewczyny i wciągnął nosem aromat jej pomadki. 'Pomarańczowy' rozmarzył się. Marinette lekko się wzdrygnęła, co ten kocur wyprawia? 'Głupi flirciarz' przyszło jej na myśl. Blondyn widząc jej zmieszaną minę szybko się od niej odsunął. W jej oczach widział ból i strach. Nie chciał przecież jej nic zrobić, nic już nie rozumiał. Widząc jej lekkie rumieńce powiedział speszony:

-Dobra, Ty się tu schowaj -wskazał na składzik sportowy - A ja idę uratować resztę szkoły przed sama wiesz kim -puścił jej oczko

Czarnowłosa weszła do pomieszczenia i gdy tylko usłyszała, że Chat gdzieś pobiegł, wyciągnęła Tikki i z torebki i krzyknęła 'Tikki, kropkuj!'. Jej ciało zniknęło pod czerwonym kostiumem w kropki, którego tak bardzo teraz potrzebowała. Wyszła tylnym oknem składzika, na wypadek jakby Kotu zachciało się obrócić się za siebie. Z użyciem swojego jojo, dotarła do szkoły szybciej niż jej towarzysz. Właśnie wchodziła przez drzwi wejściowe, gdy usłyszała mocne kroki za sobą. Brzmiały identycznie jak kroki, które tak bardzo znała. Jak mogłaby ich nie znać, przecież nasłuchiwała ich już nieraz na szkolnych korytarzach. Jednym z jej talentów było właśnie, zorientowanie się o jego obecności, nawet w wielkim tłumie. Już chciała się odwrócić, gdy kątem oka zauważyła żółty, odblaskowy materiał, a zaraz potem fioletową smugę światła, lecącą ku nim. Nadal patrząc w tamtą stronę, rzuciła się do tyłu, gdzie jak podejrzewała, stał on. Chociaż tego nie widziała, była pewna, że udało jej się uchronić go przed pociskiem w ostatniej chwili. Pochylała się teraz nad nim na kolanach, otworzyła szeroko oczy i zszokowana zaniemówiła. Była pewna, że osobę, którą słyszała, był Adrien, jednakże w rzeczywistości był to nie kto inny, jak Czarny Kot. 'To niemożliwe, jak mogłam ich pomylić?!' krzyknęła w duchu dziewczyna. Blondyn patrzył na nią z podziwem. Usłyszawszy wrzask ich wroga, spojrzał w jego stronę i ujrzał kolejny blask światła. Dzięki swojemu kociemu refleksowi, pchnął Biedronkę na bok, lecąc razem z nią, by uniknąć promienia. Teraz pozycja się odwróciła.

-Dziękuję księżniczko, ale może następnym razem, dałabyś pole do popisu MI? -rzekł uśmiechając się zalotnie do niej

Dziewczyna warknęła i zepchnęła go z siebie kolanami, po czym wstała, dzięki lekkiemu odbiciu od ziemi. Kotek zawył z nagłego, chociaż lekkiego, uderzenia. W momencie, gdy się podnosił, jego towarzyszka blokowała kolejne ataki ich wroga. 'Muszę się wziąć w garść' krzyknął w duchu po czym gotowy do walki naparł na atakującą ich dziewczynę. 

-Daj sobie już spokój pszczółko -krzyknął 

-Jestem Lady Style głupi kocurze -odpowiedziała zdenerwowana rywalka -Lepiej powiedzcie mi gdzie jest Marinette i oddajcie mi swoje Miraculum! 

-Jeszcze czego! -ubiegła Chata Biedronka

Czarnowłosa ruszyła w stronę żółtej wiedźmy, unikając lecących w jej kierunku przedmiotów. Było to trudne, ponieważ było ich naprawdę sporo. Kot, widząc całą akcję, postanowił przyłączyć się do jego towarzyszki. 'Teraz będzie jej trudniej atakować nas oboje' powiedział w kierunku Ladybug, gdy ją mijał. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i używając swojego jojo, zaczęła raz po raz oplatać Lady Style jej linką. Chat Noir pomagał jej unikać lewitujących rzeczy lub sam je rozwalał. Widząc, że Biedronka wślizguje się miedzy nogi napastniczki, plącząc ją jeszcze bardziej w sieć wpadł na genialny pomysł. Spojrzał jej w oczy i pokazał ruchem dłoni, że po coś biegnie, dziewczyna odpowiedziała mu skinieniem głowy. Teraz, przez chwilę, była zdana tylko na siebie. Zdenerwowana Lady Style cisnęła w nią większą ilość przedmiotów niż przedtem, przez co trudniej było ich unikać. W dodatku, że jojo było związane na zaakumanizowanej Chloe. Czarny Kot podbiegł do pierwszego lepszego napotkanego śmietnika i pomimo tego, że nie przepada za zapachem odpadów, złapał za materiał i wysypał z niego wszystko. Starał się to robić jak najszybciej, aby jej towarzyszce nic się nie stało. Złapał, już opróżniony kosz i wrócił prędko na miejsce pojedynku. Zastał tam wiele porozrzucanych przedmiotów, związaną już do reszty Lady Style oraz zdyszaną Biedronkę, która patrzyła w jego kierunku. Podnosząc pudło na śmieci, Chat podskoczył do związanej napastniczki. Śmietnik wylądował na jej głowie. 

-Teraz będzie jej trudniej kontrolować przedmioty, skoro ich nie widzi -powiedział blondyn z ewidentnym zadowoleniem 

-Ciekawe, gdzie jest jej akuma- rzekła zamyślona Biedronka

W udo, zapatrzonego w Ladybug kocura, uderzył ostry przedmiot, który rozciął jego lateksowy kostium oraz skórę. Chłopak wrzasnął i upadł na ziemie, wręcz wijąc się z bólu. To był jego pierwszy kontakt z czymś takim. Nigdy wcześniej w czasie walki nie doznał takich obrażeń. Jego dłoń wraz z kostiumem była cała we krwi. Marinette przyglądała się cierpiącemu Chatowi, łzy naszły jej do oczu, lecz szybko je przetarła. 'Czemu już beczysz?' powiedziała sama do siebie. Blondyn spojrzał na związaną Chloe, która szukała ręką kolejnej rzeczy, którą mogłaby cisnąć w ich stronę. Kiedy chłopak zorientował się co robi, było już za późno na przeszkodzenie jej. Metalowa rura, którą miała blisko siebie, leciała właśnie w kierunku przejętej i nieobecnej Biedronki. 'Cholera' krzyknął Czarny kot i rzucił się na nią. Oboje upadli na ziemie, a krew z jego nogi zaczęła lecieć jeszcze mocniej. Podnosząc się, zawył z bólu. 'Jak mogłam do tego dopuścić' pomyślała dziewczyna 'Nie mogę okazywać takich uczuć, nie mogę być taka słaba. To tylko utrudnia nam zadanie. Wszystko moja wina!'. Bez zawahania podeszła do leżącej Lady Style i na omacku wyrwała jej naszyjnik, który zauważyła podczas wcześniejszej walki z nią. Pomyślała, że tylko tak może znajdować się Akuma. 'Bingo' powiedziała na głos, gdy mała ćma wyleciała z biżuterii. Złapała ją w swoje jojo i wypuściła małego, białego motylka. Nadal lekko nieobecna, rzuciła w powietrze okrągły kawałek metalu krzycząc:

-Magiczna biedronka!

Wszystko wróciło do normy. 'Użyła pewnie szczęśliwego trafu, gdy pobiegłem po śmietnik. Pewnie było to do ochrony' pomyślał Chat, obserwując ruchy Biedronki. Była zdenerwowana? A może zła? Sam nie wiedział, ale nie wyglądała na szczęśliwą. Czuła jego spojrzenie na sobie, ale nie potrafiła się do niego odwrócić, nie chciała spojrzeć mu w oczy. Wstydziła się swojego zachowania, swojej słabej osoby. Nie chciała nikomu pokazywać, jaka jest naprawdę. Przecież zawsze miała być tą odważną Biedronką. Nie mogła płakać i pokazywać swoich uczuć w czasie walki. To zaszło za daleko. 'To nie może tak być' pomyślała. 

-AAA -wrzasnęła Chloe -co ja robię w tym śmietniku. Cholera jasna, co to ma być. Wracam do domu, już dzwonię po tatusia -wyciągnęła telefon i uciekła zawstydzona z powodu swoich brudnych ubrań

Marinette trochę to rozbawiło, nic na to nie poradzi. Lubi, gdy tej blondynce dzieje się krzywda. Spojrzała na śmiejącego się kocurka. Uśmiech z jej twarzy odruchowo zniknął. Powróciły zmartwienia. 

-Chat -powiedziała Biedronka, kucając obok do niego-musimy porozmawiać

-Co się stało Biedronsiu? Czemu jesteś taka nijaka? -zapytał kocur

-Chat -przerwała, by przełknąć ślinę -nie staraj się o mnie już nigdy więcej 

Marinette widziała jak uśmiech z twarzy Czarnego Kota stopniowo znika, aż w końcu, na jego miejscu pojawił się gorzki wyraz twarzy. Nie czekając na inną reakcję powiedziała:

-Kocham kogoś innego Chat i to się nigdy nie zmieni

-Że co? -odpowiedział oszołomiony -ja i tak nie przestanę -zmienił swój ton na bardziej stanowczy

-To nie ma sensu. Nie trać na mnie czasu. Nic do Ciebie nie czuję. Nie ma szans, żebym poczuła cokolwiek -kłamstwo, głupie kłamstwo -Poświęcasz się dla mnie, mogłeś dziś zginąć, co gdyby uderzyła Cię tą rurą?! -krzyknęła

-Ty też nie raz mnie ratujesz -odpowiedział stanowczo -na przykład dziś przed szkoła 

Słysząc to, dziewczyna opuściła wzrok.

-Bo myślałam, że to osoba, którą kocham. Chciałam uratować jego. Nie wiedziałam, że to Ty Chat. -przerwała i podniosła głos -Między nami nic nie ma i nigdy nie będzie! Daj sobie ze mną spokój raz na zawsze

'Chodzi to tej szkoły?' wycedził blondyn, przez zaciśnięte zęby. Biedronka zdziwiła się tym nagłym pytaniem. Przecież to nie miało nic do rzeczy. Bała się, że w końcu przekroczą tę niewidzialną granicę, między tym życiem, a życiem prywatnym. Chłopak nie ruszał się, był zapatrzony, w te przesiąknięte smutkiem, oczy. Zniecierpliwiony ponowił swoje pytanie, wzrok jego towarzyszki znowu gdzieś uciekł. Usłyszał ciche 'tak'. Zobaczył, że dziewczyna się podnosi. Mimowolnie złapał ją mocno za rękę i powiedział głośno:

-Księżniczko, kocham Cie 

-Wybacz Chat -odpowiedziała i wyrwała rękę z jego uścisku nawet nie spoglądając w jego kierunku

Nic już nie mógł zrobić. Nie chciał jej wołać. To by już nic nie dało... Gdy zobaczył oddalającą się czerwoną sylwetkę opuścił głowę i poczuł ścisk w gardle. 'Weź się w garść chłopie' usłyszał w głowie głos Plagga 'zobaczysz, jeszcze sama do Ciebie przyjdzie'. Chłopak boleśnie się uśmiechnął i po chwili podniósł się z ziemi. Otrzepał się z kurzu i złapał za swój kocikij. 'Nie zapomniałeś o kimś?' usłyszał ponownie jego Kwami. No racja, prawie zapomniał o Marinette, jego koleżance zamkniętej w składziku. Ruszył więc w jego stronę i po chwili był już przed drzwiami. Wszedł do pomieszczenia i ujrzał pustkę. Nie było tam nic oprócz kilku zestawów piłek oraz stołów do pinponga. Brak Mari. 'Pewnie wróciła do domu' pomyślał. Chciał już sam wracać do swojego miejsca zamieszkania, ale poczuł wielką potrzebę pobycia z kimś. Poczuł potrzebę porozmawiania i wypłakania się, co nie było raczej w jego guście. Rozmowa z Nino odpadała. Mimo, że był to jego najlepszy przyjaciel to nie wiedział on o jego drugim ja. W sumie nie miał nikogo z kim mógłby o tym porozmawiać. No.. prawie nikogo. Na myśl przyszła mu jedna osoba. Osoba z pięknymi oczami, w których można by się aż zanurzyć. 

-Masz jeszcze trochę siły? -zapytał swojego Kwami

-Nie użyłeś kotoklizmu. Masz dużo czasu -odpowiedział Plagg

Adrien, jako Czarny Kot ruszył do mieszkania osoby, której towarzystwa tak potrzebował. Znał ją bardzo dobrze i wiedział, że jest dobrym słuchaczem. Z racji tego, że potrafił wysoko skakać, droga nie zajęła mu dużo czasu. Nim się obejrzał stał na cudzym balkonie. Postanowił kulturalnie zapukać w szybkę, nie chciał się nikomu wpraszać. Nie lubił być niechciany, chociaż i tak się taki czuł. Po chwili czekania usłyszał delikatne kroki. Właściciel pokoju otworzył okno i ze zdziwioną miną zapytał:

-Czarny kot? Co Ty tu robisz?

Sam do końca nie wiedział co tu robi. Nie wiedział, czy nawet jeśli nadarzy się okazja, zdoła wszystko z siebie wyrzucić. Czy da radę powiedzieć, co go boli. Było to nie ważne. Chciał poczuć kogoś bliskość, poczuć się lubiany i potrzebny. Chciał poprawić sobie humor. Z tą osobą, mógłby nawet siedzieć w ciszy, a i tak jej pozytywna energia przeszłaby na niego. Potrzebował dobrej duszy, która się nad nim zlituje, ciepłej dłoni, która go obejmie, uśmiechu, który go rozweseli.. potrzebował tej osoby.

-Przyszedłem w odwiedziny -powiedział z gorzkim uśmiechem -Wpuścisz mnie Marinette?


Mam nadzieję, że rozdział się podobał! Jeśli tak zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz! 

70 GWIAZDEK +25 KOMENTARZY =NEXT

PS. ZAPRASZAMY NA OFICJALNA GRUPĘ MIRACULUM LADYBUG! 

https://www.facebook.com/groups/996058347134092/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro