Rozdział 77 „Tylko byś zawadzała w walce"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Biedronka i Kot patrzyli zblazowanym wzrokiem na ciało Psa. Nawet po zamknięciu jego oczu wydawał się pozbawiony wszelkiego człowieczeństwa. 

Być może myśleliby o tym jeszcze długo, gdyby nie brutalny powrót do rzeczywistości. Marinette ledwo zabrała dłoń z powiek Psa, gdy niespodziewanie usłyszała głuchy huk. Klatka Adriena wygięła się w łuk i po chwili całe jego ciało wzbiło się w górę. Przerażona kobieta zdążyła tylko rzucić okiem na przeciwnika, nim ten zadał cios również jej. Koń uśmiechnął się perliście, po czym kopnął Marinette prosto w klatkę piersiową. Zrobił to tak lekko i wdzięcznie, że cios wyglądał niemal bezsilnie, ale nic bardziej mylnego. Dekolt kobiety piekł niemiłosiernie, a wszystko wskazywało na to, że Kot miał się jeszcze gorzej. Mimo swojego refleksu ciągle leżał na ziemi.

– Jestem wspaniały – Koń oświadczył uroczyście, po czym zarzucił swoimi lśniącymi włosami.

Biedronka błyskawicznie wstała na równe nogi.

– Tylko dzięki moim wskazówkom – odezwał się stojący kilka metrów dalej Szczur.

Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaką strategię obrała ta dwójka. Wiedziała, że Szczur wykorzystywał swoją zdolność do przewidywania słabych punktów wszystkiego i wszystkich wokół, w ten sposób kierując walką Konia. W tym momencie ją jednak przyćmiło. Bez namysłu nabrała rozpędu i rzuciła jojo w stronę ciągle uśmiechniętego wroga. Wyglądał jakby nawet nie zamierzał się obronić, a kobieta szybko zrozumiała dlaczego.

Koń doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Marinette poślizgnie się, a cios będzie zupełnie nieskuteczny. Wszystko dzięki Szczurowi.

W trakcie zamachu stopa kobiety znalazła się na nieokreślonej mazi, która wypływała spod Psa. Biedronka straciła równowagę i kontrolę nad jojo. Zamachnęła się słabo i bezsensownie, lecz mimo to broń sięgnęła mężczyzny. Koń bez większego wysiłku złapał jojo. Zręcznym, niemal perfekcyjnym ruchem przyciągnął kobietę do siebie. Marinette nie mogła wypuścić swojej jedynej broni z ręki, więc wpadła w mężczyznę zupełnie osłupiała.

– Lepiej wyglądam, tańcząc solo – wyszeptał, energicznie odrzucając Biedronkę od siebie.

Kobieta nie miała żadnej kontroli nad swoim ciałem. Widziała, że leci prosto w stronę Szczura, że ten właśnie otwierał drzwi lodówki, że miała wpaść w nią z impetem. Mimo to nie mogła w żaden sposób zareagować. Wszystko to trwało zaledwie 3-4 sekundy.

Dopiero gdy Szczur zamknął drzwi, była w stanie w jakikolwiek sposób zareagować. Nie mogła wprawdzie uwierzyć, że właśnie rzucono nią jak lalką – wprost do lodówki na napoje. Czy mogła wyglądać jeszcze żałośniej? Przecież nie po to tyle ćwiczyła, aby walczyć jak kukła. Zdenerwowała się na samą siebie.

– Tylko byś zawadzała w walce.

Biedronka wściekła się i całą tą wściekłość przełożyła na drzwi. Szarpała za nie dziko, bez żadnego ładu. Chciała jak najszybciej wydostać się z tej żenującej sytuacji i pokonać Szczura. Miała dość swojej bezradności.

– Szarpanie nic nie da. Zamek jest popsuty i nie da się jej otworzyć – powiedział spokojnie. – Możesz tylko zbić szybę. Będzie bolało.

Biedronka momentalnie uspokoiła się. Zrozumiała, że Szczur z nią pogrywał i wszystko zaplanował. To podburzyło ją natomiast jeszcze bardziej. Mocno zaciskając zęby, wbiła pięść w środek szyby. Szkło pękło dopiero za drugim uderzeniem. Wtedy kobieta wypadła też z lodówki i głośno zawyła. Lśniące drobinki szyby pełne były krwi Marinette.

– Złamane paliczki nigdy nie zrastają się poprawnie – Szczur rzucił obojętnie. – Ty masz aż dwa. Obrażenia po walce z Psem też są spore. Nie mówiąc już o cięciach. Najgłębsze ma 3 cm.

– Zamknij się! – przerwała mu, wstając na równe nogi.

Szczur zrobił krok w tył, gdy Biedronka zaczęła go atakować. Z pewnym wyrazem twarzy unikał  każdego ciosu. Kobieta próbowała dosięgnąć go w jakikolwiek sposób – rzucając jojo czy wykorzystując techniki, których się nauczyła – ale nic nie działało. Mężczyzna lustrował swoim czujnym wzrokiem wszystko wokół i wiedział gdzie stanąć, aby cios Biedronki sięgnął jedynie powietrza. I gdy ta zrozumiała, że wytaczanie ataków nie ma sensu, nagle straciła grunt pod nogami. Z hukiem wpadła w studzienkę.

Wiedział to, pomyślała. Do cholery, wiedział to i specjalnie zwabił mnie w tę stronę.

Ledwo zdążyła podnieść wzrok w stronę wyjścia, gdy zobaczyła, jak Szczur zamyka właz. W jedną sekundę wszystko przykryła ciemność. Kobieta nie była w stanie zobaczyć nawet własnych dłoni. Poza cichym szumem wody nie słyszała absolutnie nic. Przeraziła się. Miała wrażenie, że za moment zabraknie jej tlenu. Wyciągnęła drżące ręce przed siebie. Odnalazła ścianę. Oparła się. Chciała uspokoić myśli i oddech – potrzebowała tego, aby wymyślić jakikolwiek sensowny plan. Niestety, nim zdążyła opanować nerwy, do jej uszu dotarł głos Szczura.

– Na twoim miejscu ruszyłbym przed siebie.

Głos był przytłumiony, a echo rozchodzące się po kanałach skutecznie utrudniało lokalizację jego źródła. Biedronka odniosła wrażenie, że Szczur był wszędzie i nigdzie jednocześnie. Zlękła się jeszcze bardziej.

– Najbliższy poluzowany właz znajduje się tylko 30 metrów dalej. Nie wykorzystasz tej okazji?

Marinette położyła dłonie na klatce piersiowej. Nie mogła złapać oddechu. Bała się. Niczego nie widziała, a ból ręki coraz bardziej jej dokuczał. Miała wrażenie, że zaraz się udusi w tych kanałach, że tak żałosny będzie jej koniec. Nie mając zatem nic innego w zanadrzu, aktywowała szczęśliwy traf. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro