1.03
Pov Alex
Wruciłem do domu z narady. Nie moge uwierzyć że Lisica wyjeżdża a zgodziłem się dla dobra sprawy. Kocham ją.
- Ej stary dasz mi ziarna?- zapytał Bluu- mój Kawami.
- Jasne już ide.- zeszłem na dół wziołem to co miałem i się zwinołem. Podałem mu przysmak i zacząłem się uczyć na Matme.
Następny dzień
- Alex!!!- wrzasnął mi jakiś głos przy uchu, wiedziałem że to Bluu.- Jeszcze 10 minut a się spóźnisz!
- Cooo?!- jednym zwinnym ruchem życiłem kołdrą na Kawami. Włożyłem potrzebne żeczy do torby i ubrałem niebieski T-shirt z spodenkami. Przeczesłem moje brązowe włosy. Spakowałem Bluu i ruszyłem biegiem do szkoły. Przy wejściu oczywiście wpadłem na kogoś.
- Cześć Zoe.- żuciłem szybko.
- Em ale chyba wiesz że mamy dzisiaj wszyscy na 9 nie?- zamurowało mnie. Bluu już nie żyjesz.
- Zapomniałem. - przybiłem sobie facepalma. Dziewczyna zaśmiała się.
- Skoro tu jesteś to pomożesz mi?- zapytała robiąc maślane oczka, które już kiedyś gdzieś widziałem.
- Jasne ale w czym?
- Wieszam siatkę na zawody ale jestem za niska na to.- powiedziała rumieniąc się.
- Jasne karzełku.- uśmiechnąłem się. Co ta dziewczyna ze mną robi?.... Stop ja kocham Lisice nikogo innego.
- Ejj tylko nie karzełku.- fukneła na mnie. Zaśmiałem się i zaczeliśmy wieszać siatkę. Już prawie gotowe gdyby nie to że nagle coś wybuchło.
- Zoe schowaj się i nigdzie nie wychodź! - krzyknołem w biegu.
- A ty?!- odkrzykneła ale ja już nie mogłem dalej rozmawiać. Schowałem się za zaułkiem.
- Bluu, nastrosz piórka!- krzyknąłem i zamieniłem się w Are. Wzbiłem się w powietrze, szkając kolejnej ofiary akumy. Na Big Benie stała jakaś postać była piekielnie podobna do Lisicy ale miała inne oczy.
- Jestem Lisica i to ja jestem nową bohaterką Londynu! Pokarz się i walcz ze mną a kto wygra ten jest Mistrzem!- zaśmiała się szyderczo.
- Ej ty jeżeli chcesz dostać moje słoneczko musisz najpierw pokonać mnie!- krzyknąłem wkurwiony.
- Nie.- usłyszałem twardy głos za sobą. Odwróciłem się, to Lisiczka.- Zejdź tu jak chcesz mnie pokonać!
- Prosze nie rób tego?- dłagałem ją.
- Muszę - posłała mi krzywy uśmiech i pocałowała w policzek. BOŻE ONA MNIE POCAŁOWAŁA!!! NARESZCZIE!
Ta która się podszywa za Lisice zeskoczyła z zegara. Zaczeły się obkrążać miejąc mord w oczach.
Pov Zoe
Jako pierwsza żuciła się na mnie moja sobowtórka, zdeterminowane się broniłam i atakowałam, aż ona nieprzecieła mi skóry na nodze. Byłam zmuszona użyć mojej super mocy.
- Ogień Sprawiedliwych!- krzyknęłam a bumerangi zaczeły płonąć. Żuciłam nimi w oszustke. Zaczęły ją obkrążać. Uklękłam na kolano, gdyż ta moc pozbawia mnie masy energii. Ara który cały czas przyglądał mi się zabrał jej broszkę z Akumą. Przełamał ją. Podskoczyłam i złapałam ją.
- Przywróć to co zostało utracone- krzyknęłam i spowrotem upadłam. Podbiegł do mnie Ara.
- Nie ruszaj się.- położył mnie na betonie.- Pióro uzdrowienia!- użył swojej super mocy dla mnie. To romantyczne i chyba zaczynam się w nim podkochiwać, ale niemogę to dla jego dobra. - Teraz lepiej?
- Tak dzięki.- nagle rozbłysło białe światło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro