[2] Rozdział 16 "Zamach stanu"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


     Obudził się zalany potem. O niczym nie śnił, ale całe jego ciało przygotowane było do działania. Gwałtownie podniósł się do siadu i nerwowym wzrokiem zaczął badać swoje otoczenie. Momentalnie zbladł. Znajdował się we własnym pokoju. W rodzinnym domu.

Ignorując zesztywniałe mięśnie i ból, zszedł z łóżka. Stanął pewnie, ale z jakimś błędnym przerażeniem w oczach. Nic nie rozumiał. Po omacku dotykał pościeli, jakby chciał zbadać, czy naprawdę znajdował się w swoim pokoju. Kiedy powoli zaczynał wierzyć w taki stan rzeczy, jego wzrok spoczął mimochodem na nocnej szafce. Przeszedł go dreszcz.

Na szafce leżał pierścień. Taki sam jak wcześniej. Bez najmniejszej rysy. Autentyczny. Pochwycił go w swoje palce i obrócił parę razy. Nie wiedział, czy się cieszyć, czy płakać.

Wszystko to przypominało kiepski film. Blondyn dopiero co był przetrzymywany i na skraju śmierci, a teraz siedział we własnym pokoju z miraculum w dłoniach, a przecież sądził, że już nigdy go nie ujrzy. O co w tym wszystkim chodziło?

Wycierając pot z czoła, nagle zdał sobie sprawę z tego, że w pokoju nie panowała cisza. Telewizor był włączony. Adrien, trzymając pierścień kurczowo w piąstce, podbiegł do źródła dźwięku. Twarz trzymał zaledwie kilka centymetrów od ekranu i zszokowanymi oczyma świdrował po obrazie.

- Zamach stanu! – wrzeszczała kobieta pod wieżą Eiffla.

Obraz sekundę później zmienił się. Teraz pokazywano studio, a w nim rozgorączkowaną prezenterkę.

- Drodzy państwo, właśnie w naszym studiu pojawiła się policja. Tak samo jak w oddziale w centrum.- mówiła szybko.- Transmisja zostanie lada moment przerwana. Jednak naszym obowiązkiem jest poinformować państwo o sytuacji spod ratusza. Z najnowszych informacji wiemy, że na miejscu pojawiły się dodatkowe zastępy. Z relacji świadków wynika, że Biedronka w towarzystwie nieznanego militarnego oddziału dokładnie przeszukuje ratusz. Mówi się już o dwudziestu ofiarach.

Adrien poczuł jak zrobiło mu się słabo. Oparł się o ekran, który w tym samym momencie przybrał czarnego koloru. Chwilę później transmisja została wznowiona, ale z zupełnie innego miejsca.

- Z tej strony Nadja Chamack. Skonfiskowano wszystkie nasze kamery i zdemolowano studio. Część z nas aresztowano. Nadajemy dlatego z naszego awaryjnego studia poza Paryżem. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Około godziny trzynastej doszło do niezwykle krwawych zdarzeń. Zamieszki pod ratuszem, na placu Pigalle, pod wieżą Eiffla... Cały Paryż dzisiaj walczył. My przebywaliśmy pod ratuszem, gdzie w południe zjawiły się zmilitaryzowane oddziały rządu chińskiego. Zginęli niewinni. Mówi się, że celem było pochwycenie Czarnego Kota.

Blondyn cofnął się odrobinę do tyłu. Pierścień w dłoni zaczął mu ciążyć, niemal parzyć. Zdecydowanym ruchem założył go na palec. Nie mógł nie działać. Zwłaszcza po tym, jak zobaczył migawkowe ujęcie Biedronki w telewizji.

Wybiegł z pokoju. Nic nie rozumiał poza tym, że musiał jak najszybciej udać się pod ratusz.

      Kiedy był już na dole, nagle stanęła przed nim Nathalie. Była nawet poważniejsza niż zwykle. Sprawiała wrażenie niemal martwej. Adrien wyhamował. Należą mi się wyjaśnienia.

- O co tutaj chodzi?!- krzyknął, bo nie był w stanie utrzymać nerwów na wodzy.

- Adrienie, musisz się uspokoić.- odparła, dłonie delikatnie opierając na ramionach chłopaka.

Blondyn gwałtownie zrzucił ręce Nathalie z siebie.

- Uspokoić?!- krzyknął zszokowany.- Co ty tam robiłaś? Jak mnie uwolniłaś? Boże... Skąd wy wiedzieliście?!

Wzrok Adriena spoczął momentalnie na drzwiach do gabinetu ojca. Zrozumiał, że Nathalie nigdy niczego nie planowała. To ON był odpowiedzią na wszystko. Rozwścieczony minął kobietę i skierował się w stronę gabinetu. Ta jednak pobiegła za nim. Szybkim ruchem zasłoniła wejście do pomieszczenia.

- Adrienie, nie możesz tam teraz wejść.

- Chyba sobie kpisz.- warknął, będąc już gotowym do szarpnięcia kobiety.

- Po prostu mnie wysłuchaj.- rzuciła raptownie.

Adrien pomachał głową z niedowierzeniem. Wszystko to było dla niego niepojęte. Czuł złość i szok w każdej komórce swojego ciała. Do tego cały czas miał w głowie wiadomości z telewizji.

- Mów.- warknął po chwili.- Tylko szybko.

Nathalie trochę rozluźniła się. Nie napierała na drzwi już tak mocno. Jednocześnie jej twarz przybrała nagłego smutnego wyrazu.

- Adrienie, twój ojciec od dawna wiedział, kim jesteś.- powiedziała spokojnie tak, jakby serce chłopaka właśnie nie stanęło.- Dokonał wszelkich starań, aby ciebie stamtąd wyciągnąć. Do samego końca wierzył, że żyjesz. Planowanie zajęło prawie miesiąc, ale nigdy nie tracił nadziei. Udało nam się też odzyskać pierścień.

- Jak?! Skąd?!- wrzasnął, przerywając Nathalie.- Skąd pierścień?! Skąd on wiedział?!

Adrien nie zdążył uzyskać odpowiedzi. Kobieta nagle zastygła, a jej źrenice zmniejszyły się parokrotnie z przerażenia. Chłopak widział nawet przez ułamek sekundy czerwoną kropką na jej czole. Chwilę potem z tego samego miejsca trysnęła pojedyncza stróżka krwi, a Nathalie padła bezwładnie na podłogę. Umarła natychmiastowo.

Blondyn obrócił się w kierunku strzału. W tym samym momencie drzwi od domu zostały wyważone, a okna na parterze wybite. Pomieszczenie zaczęło wypełniać się całymi oddziałami wojskowych. Adrien szybko zrozumiał, że przybyli tu po niego.

Tata, przemknęło przez jego myśl. Bez zastanowienia minął martwą Nathalie i wtargnął do gabinetu ojca.

Pomieszczenie były puste.

Chłopak jeszcze przez chwilę przeszukiwał gabinet, ale nie było w nim nic nadzwyczajnego ani nic co wskazywałoby na niedawną obecność ojca. Jednocześnie blondyn słyszał zbliżające się oddziały. Bez zawahania przetransformował się i, korzystając ze swojej kociej zwinności oraz szybkości, błyskawicznie przeszukał też resztę do domu. Tylko raz natknął się na wojskowych, ale bez konfrontacji.

Po Gabrielu nie było śladu. Kot doszedł wówczas do wniosku, że nie pozostało mu już nic innego, jak opuścić dom. Nie mógł tam zostać i czekać aż zostanie pochwycony. Dodatkowo wierzył, że ojciec znalazł sobie jakieś bezpieczne schronienie.

       Ruszył w kierunku ratusza. Miał blisko i nie minęło wiele czasu od momentu, kiedy obejrzał wiadomości, ale bał się, że będzie już za późno. Z walącym sercem gnał po dachach, nieświadomie prosząc los o odrobinę dodatkowych minut. Jedyne, czego najbardziej pragnął w tamtym momencie, to zdążyć zobaczyć Biedronkę. Nie było ważne, co potem. Wiedział doskonale, że razem jakoś by to wszystko naprawili. Po prostu jakoś by to było.

Kiedy ujrzał ją pod ratuszem, chwilowo stracił kontakt z rzeczywistością. Jedyne, co liczyło się w tamtym momencie, to jej duże, fiołkowe oczy patrzące wprost na niego. Poza tym nie było już nic. Nie było ratusza, burmistrza, zamieszek. Cały świat w jednej chwili obrócił się wokół jej oczu.


Mini zwiastun:

Rozdział 17 "Dajmy sobie jeszcze jedną szansę"

"Biedronka poczuła nagłą ulgę. Postawa Kota emanowała wszystkim tym, czego teraz potrzebowała najbardziej na świecie. Działała na nią kojąco i dużo lepiej niż jakiekolwiek słowa.

Położyła swoją drżącą rękę na ciepłej dłoni blondyna."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro