Rozdział 3 "Bądź poważny"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

         Adrien nie miał tego dnia dobrego humoru. Wstał półprzytomny i czuł, że miał jakiś nieprzyjemny sen. Nie pamiętał go, lecz obudził się cały spocony, zmartwiony, ogólnie zdołowany.

Ostatnie dwa dni minęły mu bardzo szybko. Uczył się do matury na zajęciach dodatkowych, a jednego wieczoru brał udział w sesji. Przez moment zapomniał już całkiem o urodzinach Marinette, na które przecież cieszył się. Chciał zobaczyć swoich dawnych przyjaciół i zapomnieć na chwilę o przytłaczających go obowiązkach. W tym wyjściu upatrywał jakiegoś niewyjaśnionego lekarstwa, ulgi. Ostatnimi czasy czuł, że działo się z nim coś dziwnego. Dorosłość zaczęła go przytłaczać. Brak czasu dla siebie, innych, a nawet brak jakichkolwiek i n n y c h. Zdał sobie sprawę ze swojej samotności. Biedronka nie pomagała mu w wyjściu z tego dołka. Z Adrienem było zwyczajnie źle.

        Na zakupy do centrum handlowego szedł z uśmiechem na ustach. Miał w planach znaleźć jakiś prezent dla Marinette. Nie bardzo wiedział, co mogłoby jej przypaść do gustu. Sądził jednak, że każda kobieta ucieszyłaby się z jakiejś biżuterii. Oczywiście nie znał gustu dawnej przyjaciółki, lecz liczył na radę ekspedientki.

-Witam, w czym mogę pomóc?

Ekspedientka zaczepiła Adriena, gdy ten pochylił się nad wystawą srebrnych bransoletek. Wyglądała profesjonalnie, więc chłopak postanowił jej zaufać.

-Chcę kupić coś dla koleżanki na jej osiemnaste urodziny.

Kobieta uśmiechnęła się do niego ciepło i otworzyła sąsiednią gablotę z zawieszkami do bransoletek.

-W tym sezonie bardzo modne są delikatne bransoletki ze spersonalizowanymi zawieszkami. Może taka...- mówiła, wyjmując coś z gabloty- mała wieża Eiffla?

Adrien przyjrzał się zawieszce. Doszedł do wniosku, że może i nie znał się na biżuterii, ale nie rozumiał prezentowanego mu fenomenu. Wieża Eiffla wyglądała kiczowato.

-O! Jakie to piękne!

Adrien odwrócił się, słysząc znany mu głos. Chloe właśnie zmierzała w jego kierunku, oczy jednak wlepiając w świecącą wieżę Eiffla.

-Bardzo gustowne!- Stwierdziła, dotykając zawieszki opuszkami palców.- Dla kogo to?- Dodała, patrząc na Adriena.

Blondyn speszył się.

-Chyba nie dla ciebie?- Zaśmiała się.

-Nie, nie.- Powiedział, nerwowo drapiąc się po głowie.- To prezent dla przyjaciółki.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i wyprostowała się jak struna.

-Przyjaciółki? Aaaadrieeen – rękę położyła mu na ramieniu – myślałam, że jestem twoją jedyną przyjaciółką.

Chłopak poczuł, jak ręka Chloe zacisnęła się na jego ramieniu.

-Tak, tak...- Wydusił z siebie, ściągając dłoń Chloe z barku.- Bo wiesz, te urodziny Marinette.

Na dźwięk tego imienia blondynka spięła się, co nie umknęło uwadze Adriena. Zaczął się zastanawiać, czy nie popełnił jakiegoś faux-pas. Tymczasem Chloe jeszcze raz spojrzała na zawieszkę.

-Niech to pani schowa.- Stwierdziła, patrząc niemile na ekspedientkę.- Dla Marinette to coś w kształcie bułki albo croissanta...

Adrien zaśmiał się nerwowo.

-Wiesz co, to ja może poszukam czegoś innego. Nie znam się na biżuterii.

Chloe obróciła się na pięcie i wbiła dziwnie zimny wzrok w zakłopotanego blondyna.

-A co robisz w następną sobotę?- Zapytała, podchodząc do niego.- Mówiłeś, że pomożesz mi z tymi mieszkaniami, więc może jakaś kawiarnia, kino...

Adrien natychmiast zaprotestował.

-Wtedy Marinette urządza swoją imprezę. Przepraszam, nie mogę.

Chloe ułożyła usta w dzióbek, prezentując tym swoje niezadowolenie.

-Nie możesz? No dobrze... To innym razem.- Stwierdziła, wyminąwszy chłopaka.- Tylko pamiętaj, Marinette nie doceni biżuterii.

Adrien chciał powiedzieć Chloe, choćby jakieś „do zobaczenia", lecz nie zdążył. Dziewczyna zniknęła z salonu tak szybko, jak się w nim pojawiła. Blondyn czuł jeszcze przez chwilę pewien niesmak, bo nie lubił kąśliwości dziewczyny, ale zaraz o tym zapomniał.

-Przepraszam panią za nią.- Powiedział do ekspedientki.- Ja też już idę, muszę się chyba lepiej zastanowić nad tym prezentem.

         Jak powiedział, tak zrobił. Usiadł w jednej z popularniejszych kawiarni i zaczął myśleć. Naprzeciwko niego siedziały dwie, młode kobiety. Obie trzymały w dłoniach magazyny modowe i żywo dyskutowały o jakimś azjatyckim projektancie. Adrien nagle osłupiał. Przecież Marinette od zawsze interesowała się projektowaniem! Chłopak zapłacił za kawę i opuścił centrum handlowe. Musiał porozmawiać z ojcem.

-I co wymyśliłeś?- Zapytał Plagg, gdy Adrien wsiadał do samochodu.

-Tata może mi pomóc. Przecież jest projektantem modowym. Mógłby poświęcić Marinette trochę czasu, pokazać pracownię. To jest genialne! Albo zabrałby ją na staż, pokaz?

Oczy Adriena lśniły. Czuł, że taki prezent byłby strzałem w dziesiątkę.

-A jesteś pewien, że się zgodzi?

Blondyn wywrócił oczami.

-Tego nie wiem, ale spróbować warto. Terminy zawsze można jakoś dogadać.

         Jadąc do rodzinnego domu, czuł dziwny spokój. Nagle zrobiło mu się, jakby lżej i cieplej na sercu. Na progu powitała go szczerze uradowana Nathalie. Długo pytała o jego nowe mieszkanie, pracę i naukę. Mówiła też trochę o zapracowanym tacie i o pustce w domu, która pojawiła się po wyprowadzce blondyna. Wreszcie, gdy już wyrzuciła z siebie wszystko, zaprowadziła chłopaka do gabinetu ojca.

Mężczyzna stał właśnie przy stole kreślarskim. Gdy zobaczył syna, oczy mu się lekko rozszerzyły, lecz sekundę później wróciły do normalnego rozmiaru. Ojciec jak zwykle przyjął tę samą kamienną twarz.

-Adrien. Co cię tu sprowadza?- Zapytał, odkładając ołówek.

-Tato, właściwie to przyszedłem z prośbą.

Gabriel podniósł lewy kącik ust do góry z jakimś dziwnym przekąsem. Nie odpowiedział nic jednak. Adrien przybliżył się do ojca i rzucił okiem na jego nową pracę.

-Przygotowania do pokazu?- Zapytał.

-Synu, mów proszę, z jaką prośbą tu przyszedłeś. Mam dużo pracy.

Adrien przytaknął głową.

-Tak... W przyszłą sobotę idę na urodziny dawnej koleżanki. Marinette, może kojarzysz?- Ojciec wywrócił oczami.- Ta, która projektowała. Zresztą dalej to robi. Tak sobie pomyślałem, że...

Tata niespodziewanie mu przerwał.

-W przyszłą sobotę?- Zapytał, podchodząc do biurka i patrząc na jakąś kartkę.

-Tak.

-Ale to niemożliwe. Masz wtedy sesję. Przed chwilą dzwonił do mnie agent Ivany Komorovicz. Robią w Paryżu sesję promującą nową linię perfum.

-Ale-

-Musisz tam być.- Przerwał chłopakowi srogo.- Dobrze wiesz, kim ona jest. To duży zaszczyt, że skontaktowali się z tobą. Poza tym odwołanie tego byłoby kompromitujące. Nie tylko dla mnie, jako twojego agenta, ale też dla mnie jako projektanta. Bądź poważny.

Adrien znał już ten ton głosu i ten wyraz twarzy. Wiedział, że dalsza dyskusja nie miała sensu; mogłaby tylko pogorszyć sprawę.

-No dobrze... To prześlij mi resztę szczegółów na maila. Ja już pójdę.

Ojciec nic nie odpowiedział. Jak gdyby nigdy nic, wrócił do projektowania. Adrien wyszedł z jego gabinetu wyraźnie zasmucony i przybity. Nathalie natychmiast go zaczepiła, pytając o powód nagłej zmiany nastroju, lecz chłopak zbył ją. Czuł się okropnie. Nie miał ochoty na żadną rozmowę. Chciał po prostu wrócić do domu i położyć się na łóżku.

Plagg męczył go w drodze powrotnej pytaniami. „Czemu nie postawiłeś się ojcu? Czemu byłeś tak niemiły dla Nathalie? Przecież nie zależy ci na tej sesji. Zadzwonisz do Marinette?". Adrien nie odpowiedział mu na nic. Było mu przykro i głupio.

          Postanowił zrobić coś, czego nie miał w zwyczaju. Przyjechał do domu, gdzie, mimo protestów Plagga, zostawił swój pierścień. Nie chciał niczyjego towarzystwa tego wieczoru. Kluczyki od samochodu zostawił na stole i wyszedł, nie zamieniając z kwami słowa.

Poszedł do baru. Nigdy jeszcze nie był tam sam. Zawsze towarzyszył mu choćby Nino albo jakieś mniej określone „koleżanki". Nigdy też nie miał w głowie tak prostego planu – upić się. Nie wiedział nawet, czy to mu jakoś pomoże. Nie widział jednak ratunku w niczym innym. Może pomógłby mu porządny sen, ale na to nie mógł liczyć. Prawdopodobnie nie mógłby zasnąć.

Usiadł przy barze i zamówił wódkę. Jedną, drugą, trzecią aż wreszcie zgubił rachubę. Czuł już przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele i delikatny szum w głowie. Nagle sprawa urodzin, taty, zawodu wydała mu się odległa, nawet błaha. Gdy wracał z toalety, z myślą kupienia następnej kolejki, niespodziewanie znieruchomiał. Przy jednym ze stolików siedziała kobieta-anioł. Przetarł oczy, niedowierzając temu, co zobaczył. Pewnym krokiem podszedł do nieznajomej i położył jej rękę na policzku.

-Jesteś... przepiękna.

Kobieta zdecydowanym ruchem strzepnęła dłoń Adriena i odsunęła się.

Serce chłopaka zaczęło bić szybciej. Ona wyglądała zupełnie jak... Biedronka. Miała piękne, ciemne włosy tej samej długości, z taką samą grzywką. Oczy też miała niewyobrażalnie duże i fiołkowe. Usta delikatne, bladoróżowe o kuszącym kształcie. Siedziała z gracją Biedronki. Przyjmowała tę samą, subtelną pozycję, co ona, gdy przysiadywała na paryskich dachach.

-Tobie już chyba wystarczy alkoholu, dzieciaku.- Stwierdziła, wciskając w niego piękne, zimne spojrzenie.

Adrien prychnął i zaśmiał się.

-Masz rację. Teraz potrzebuję już...- Czuł jak budzi się w nim Czarny Kot.- tylko ciebie.

Kobieta wybuchła śmiechem, po czym spojrzała z niedowierzeniem na towarzyszącą jej koleżankę.

-Czy ty go słyszałaś?- Zapytała, wycierając knykciem pojedynczą łzę z oka.- Co za desperat!

Adrien spoważniał nagle.

-Chłopcze, poszukaj sobie kogoś w swoim wieku.

-I w swojej lidze.- Dodała rozbawiona koleżanka.

Blondyn poczuł się urażony. Nagle zyskał całkowitą pewność, że to przecież nie mogła być Biedronka. Włosy nie te, oczy nie te, wszystko zupełnie inne!

-Wiesz co – zaczął, kładąc dłonie na biodrach – nie sięgasz jej do pięt!

Kobiety oczywiście nie wiedziały, że chodziło o Biedronkę. Tymczasem Adrien dumny z siebie chwiejnym krokiem wyszedł z baru. Nad ranem nie pamiętał prawie niczego. Poza bolesnymi obelgami nieznajomej. 

___________________________________________________________

Cześć, 

Wiemy, że ta część jest dość dołująca. A dodatkowo będzie tylko gorzej! 

Staramy się dodawać rozdziały regularnie. Zresztą, pisanie tego sprawia nam wiele przyjemności. Nie ukrywamy jednak, że gwiazdki czy komentarze dają nam dodatkowego kopa, więc fajnie, jeżeli coś  po  sobie zostawicie ;) 

BTW mamy w planach specjalny rozdział świateczny! :D

Biedronki96

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro