Rozdział specjalny "Najlepszy Sylwester w moim życiu"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


           Było już po północy, gdy dziewczyny wciąż stały na balkonie, oczami wodząc po rozbłyskującym niebie. Owinęły się szczelnie kocem i, pijąc wino, komentowały kolejne fajerwerki.

- Patrz tam, tam!- Alya krzyczała, wskazując kieliszkiem na złotawą łunę po ich prawej.

- Te wcześniejsze były lepsze.- Marinette odparła, wzruszając ramionami.

Tego Sylwestra postanowiły spędzić tylko w swoim towarzystwie. Szczerze mówiąc, nie miały też za bardzo wyboru. Nowy rok zwykle witały jeszcze w towarzystwie Nino, ale chłopak tym razem spędzał Sylwestra w Marsylii ze swoim kuzynostwem. Kupiły więc zapas wina, szampana i chipsów, i postanowiły bawić się wyśmienicie tylko we dwójkę.

Marinette nagle zaburczało w brzuchu.

- A co to? Co to za fajerwerki? Nie znam takich.- Alya mówiła, śmiejąc się i tykając brzuch przyjaciółki.

Marinette skuliła się zawstydzona, a chwilę później wybuchła śmiechem. Alya doskonale wiedziała, gdzie dziewczyna miała łaskotki.

- Idziemy otworzyć te cebulkowe?- Marinette zapytała z nadzieją w głosie.

- Czytasz w moich myślach, Mari.

Obie z powrotem weszły do domu, gdzie rozsiadły się na łóżku, między sobą stawiając miskę pełną chipsów cebulkowych. Alya ochoczo rozlewała kolejne kieliszki wina.

- Wiesz co.- Marinette zaczęła.- Ja to jestem już pijana.

Przyjaciółka wybuchnęła śmiechem.

- Przecież jeszcze nawet nie zaczęłyśmy rozmawiać o chłopakach.- Mówiła, podając Marinette kieliszek po brzegi napełniony winem.- Pij, bo zaśniesz.

Granatowowłosa poklepała się po czerwonym od alkoholu policzku, zamyśliła, westchnęła i sięgnęła po kieliszek. Zrobiło jej się przykro.

- Jakich chłopakach...- Wymamrotała, biorąc łyk.- Nie każdy ma tyle szczęścia, co ty.

- Ja?- Zapytała z rozbawieniem w głosie.

- Tak, ty, ty! Ciągle piszesz z Nino, spotykacie się... Przecież ja nie jestem ślepa!

Alya uniosła jedną brew do góry i wzięła łyk wina.

- Taka prawda!- Marinette kontynuowała.- Ja to nawet podejrzewam, że wy już macie TO za sobą.

Przyjaciółka poklepała się po czole na znak tego, że Marinette zwariowała.

- Nino to mój przyjaciel.- Stwierdziła.

- Tak, tak, a ja jestem trzeźwa. Nie chcesz mówić, to nie mów, ale jestem pewna, że gdyby Nino tu był, to właśnie całowalibyście się na balkonie, a ja siedziałabym tu sama – język zaczął jej się plątać – jedząc chipsy i tucząc się. Na wasz ślub przyjdę, pewnie ważąc dwieście kilo. Taki już mój los.

Alya wybałuszyła oczy z niedowierzaniem. Chciała się śmiać, lecz pijacki wywód przyjaciółki zabrnął jej zdaniem nieco za daleko. Powstrzymała więc śmiech i podeszła dziewczynę z innej strony.

- A co by było, gdyby był tu Adrien?

Oczy Marinette powiększyły się nagle i rozbłysły. Zaraz potem jednak spuściła głowę.

- Nic by nie było...- Wyszeptała smutno.

- A ja mogę się założyć, że siedziałby z tobą tak, o tak – mówiła, przysuwając się do przyjaciółki – i szukałby sposobu, żeby złapać cię za rękę. A potem...



Ich ramiona opierały się już o siebie, gdy ich oczy nagle spotkały się. Obydwoje gwałtownie odwrócili wzrok i zarumienili się. Jeszcze nigdy nie byli tak blisko. Jeszcze nigdy nie czuli swojego ciepła.

Blondyn wiedział, że to on powinien wykonać pierwszy krok. Raz kozie śmierć, myślał. Chociaż trzeba przyznać, że bardziej adekwatnym skrzydlatym słowem byłoby: „Kot ma dziewięć żyć".

- Pięknie dziś wyglądasz.- Stwierdził, lustrując dziewczynę wzrokiem.

Marinette zarumieniła się. Zaczęła nerwowo obracać kieliszek w dłoniach. Adrien nagle drgnął, jakby zdał sobie sprawę z czegoś niezwykle istotnego, i zaśmiał się nerwowo.

- To znaczy to nie tak, że tylko dziś wyglądasz pięknie – mówił, drapiąc się po głowie – bo zawsze, nie tylko... Tak.

Marinette zachichotała dźwięcznie, po czym zabrała głos.

- Ty też bardzo dobrze dziś wyglądasz.

Blondyn milczał chwilę, oczy wciskając w jakiś bliżej nieokreślony punkt. Zamyślił się.

- Tylko dzisiaj dobrze wyglądam?- Zapytał.

Marinette nieświadomie wyszeptała pod nosem: „Od momentu, kiedy cię poznałam..."

- Co?

Granatowowłosa zdębiała. Oczy otworzyła szeroko i nieprzytomnie patrzyła w twarz zdezorientowanego chłopaka.

- Co mówiłaś?

- Eeee zawsze dobrze wyglądasz, oczywiście.- Powiedziała tonem dziwnie męskim tak, jakby próbowała naśladować kumpla Adriena.

Dziewczyna, aby przypieczętować swoją nieudaną grę aktorską, pewnie szturchnęła blondyna pięścią w ramię. Nie przewidziała jednak konsekwencji. Adrien zachwiał się, a cała zawartość jego kieliszka rozlała na ciało Marinette. Konkretniej na kawałek biustu i talii.

- O Boże, przepraszam.- Powiedział, odstawiając kieliszek.

- To moja wina aaaaaa- Cedziła, machając dłońmi.

Była już dość pijana, gdyż zaczęła dmuchać na plamę po winie. Adrien kompletnie to zignorował, co świadczyło o tym, że też nie był najtrzeźwiejszy. Mechanicznymi ruchami złapał, tak jakby było to oczywistą oczywistością, za bluzę Nino leżącą nieopodal i zaczął nią wycierać swoją przyjaciółkę. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że ochoczo pocierał biust Marinette. Gdy się odsunął, zszokowany i zdziwiony, dziewczyna była już w stanie „cichej histerii". Jej policzki przypominały teraz pomidory, a wybałuszone oczy przywodziły na myśl przerażonego szczeniaczka. Oddychała niezwykle płytko i nieregularnie. Adrien też się speszył, ale nie aż tak.

- Przepraszam.- Powiedział, zabierając bluzę Nino.

Rzucił ją w kąt tak, jakby była zwykłą szmatką.

- Naprawdę nie chciałem...- Mówił, nadmiernie gestykulując dłońmi.- Chciałem... Nie.

-N-nic się... nie stało.- Wyszeptała, dłońmi dotykając plam na bluzce.

Z przerażeniem odkryła, że przesiąknięty materiał prześwitywał, ukazując całkiem ładny, koronkowy stanik. Natychmiast położyła ręce na klatce piersiowej, nerwowo uśmiechając się.

Adrien już wcześniej zauważył bieliznę Marinette, ale nie mógł o tym myśleć. Wiedział, że źle by się to dla niego skończyło.

- J-ja się przebiorę.

Chłopak przytaknął, a granatowowłosa wstała. Stanęła przed szafą, z której wyciągnęła pierwszą lepszą bluzkę. Gdy podciągnęła już tę ubrudzoną na wysokość pępka, nagle odwróciła się przodem do Adriena i zabrała głos tonem niemal władczym.

-Odwróć się!

- Tak jest!- Powiedział, kładąc rękę na oczach.

Dziewczyna ponownie obróciła się w stronę szafy i zmieniła bluzkę. Adrien nie odmówił sobie tej przyjemności, uniósł jeden palec do góry. Widok mile go zaskoczył. Gdy Marinette zaczęła wracać na łóżko, ten podniósł brodę wysoko, a oczy skierował w stronę sufitu.

- Nie podglądałeś?

- Ja? Nie...

Nie brzmiał przekonująco, ale Marinette była zbyt zawstydzona, aby drążyć temat. Nagle potknęła się o wcześniej rzuconą bluzę Nino i padła w długą wprost na kolana Adriena. Blondyn próbował ją złapać, lecz zdążył jedynie położyć ręce na głowie dziewczyny.

- Jej, Marinette. Mogłaś ostrzec.- Powiedział, próbując rozluźnić atmosferę.

Podziałało. Wcześniej zestresowana osiemnastolatka, teraz była o wiele bardziej zrelaksowana. Delikatne głaskanie po włosach tylko jej w tym pomagało.

- Całkiem tutaj wygodnie.- Rzekła, wtulając głowę w kolana Adriena.

Blondyn uśmiechnął się ciepło. Chwilę milczeli. On wpatrywał się w zrelaksowaną twarz Marinette, a ona przymknęła oczy i zamyśliła się. Z letargu wyrwał ją dopiero delikatny dotyk na policzku. Adrien przestał głaskać ją po głowie, subtelnie zjechał bowiem palcami na twarz dziewczyny. Zarumieniła się.

- Naprawdę jesteś piękna.

Powiedział to bez namysłu, a do tego patrzył prosto w rozświetlone oczy Marinette. Działał już bardziej instynktownie, bardziej kocio, niż miał w zwyczaju. Cały wstyd czy roztargnienie typowe dla Adriena – to wszystko już zniknęło.

- Zwłaszcza twoje oczy.- Dodał.

Adrien raptownie pochylił się, zbliżając swoją twarz do gorącej twarzy Marinette. Dziewczyna czuła już na czole jego ciepły oddech. Gdy chłopak zmrużył oczy, a usta zaczął składać do pocałunku, wszystko legło w gruzach.

-Apsik!

Marinette złapała się za nos i zaczerwieniła.

-Przepraszam.- Wyjąkała rozpaczliwym głosem.

Adrien odsunął się, po czym wytarł twarz po kichnięciu przyjaciółki.

-Naprawdę przepraszam!

Jęcząc tak, Marinette z zażenowaniem podniosła się z kolan chłopaka, chcąc uciec jak najdalej od tej żenującej sytuacji. Nie spodziewała się jednak, że Adrien złapie ją w pasie i z powrotem przyciągnie do siebie. Tym razem nie na kolana. Dziewczyna padła plecami wprost na klatkę piersiową blondyna.

- Nic się nie stało.- Wyszeptał jej do ucha.- Zostań i rozluźnij się trochę.

Dziewczyna skamieniała. Ponownie weszła w stan „cichej histerii". Adrien skwitował to półuśmiechem i rozczuloną miną.

- Wyglądasz uroczo, jak się tak czerwienisz, ale stres to ostatnia rzecz, jaką chcę w tobie wywołać.

Marinette zachichotała i kłopotliwie podrapała się po policzku.

- Tak, tak... Może i masz rację.

Wcale nie uważała, że miał rację. Jej umysł instynktownie chciał uciec jak najdalej. Gdzieś, gzie chłopak nie mógłby zobaczyć jej czerwonej twarzy i gdzieś, gdzie by go z pewnością nie poczęstowała wydzieliną z nosa...

Adrien niespodziewanie pocałował Marinette w ten sam policzek, po którym chwilę wcześniej się drapała. Ciało granatowowłosej stało w silnej opozycji do rozumu; rozpływało się, przelewało przez ramiona chłopaka, gięło, stawało niemal watą.

Gdy Adrien zrozumiał, że dziewczyna nie zamierzała protestować, pozwolił sobie na kolejne dwa całusy. Złożył je powolutku i subtelnie na tym samym, rozgrzanym policzku co wcześniej. Czując, że Marinette mu na wszystko zezwalała, pocałował ją delikatnie po płatku ucha. Zaciągnął się głęboko jej słodkich zapachem, tak jakby chciał nauczyć się go na pamięć, i zamruczał przy tym nieznacznie. Zaraz potem złożył serię czułych pocałunków na odsłoniętej szyi Marinette. Nastolatka mimowolnie odchyliła głowę i oparła ją o ramiona Adriena.

Była już rozluźniona do granic możliwości. Oczywiście wielką rolę odgrywał tutaj też alkohol – oboje czuli ciche szumienie w głowach i lekkie odrętwienie w ciałach.

- Marinette?

- Tak?

Głosy mieli ciche, spokojne, przywodzące na myśl czułe dotknięcie aksamitu.

- Czy - pocałował dziewczynę w ucho – mogę – pocałował dziewczynę w szyję – tak?

I włożył rękę pod bluzkę Marinette, muskając palcami jej brzuch.

Nastolatka przytaknęła głową, zmrużyła oczy i już całkiem poddała się dłoniom blondyna, które zręcznie, ale nie nachalnie, wodziły teraz po jej skórze; po brzuchu, po żebrach, po kręgosłupie... aż wreszcie zatrzymały się na zapięciu stanika. Adrien non stop spoglądał na twarz dziewczyny, szukając w niej ewentualnych oznak protestów. Znajdował tylko przyzwolenie.

Złożył pocałunek na jej karku, jednocześnie rozpinając stanik Marinette.

- Adrien?- Zapytała niespodziewanie, jakby wybudziła się ze snu.

- Tak? - Ręce ponownie oparł na jej kręgosłupie.

- Czy... Czy to nie dlatego, że jesteśmy...

Blondyn uśmiechnął się zawadiacko.

- Pijani?

- Hmph.- Przytaknęła.

Adrien położył brodę na ramieniu Marinette, policzkiem dotykając jej twarzy.

- O siebie się nie martwię.- Wyszeptał do ucha dziewczyny.- Chciałby jednak, żebyś ty też była pewna, czego chcesz.

Marinette podniosła się nagle z klatki chłopaka i obróciła do niego przodem. Włosy miała już w nieładzie, a rozpięty stanik delikatnie zsuwał się z jej ramion. Było to widać nawet przez bluzkę. Patrzyła na Adriena rozmarzonymi oczyma, raz po raz przygryzając malinowe wargi. Wprawiało to chłopaka w stan niemalże szaleństwa.

- Tak?- Pytał, widząc, że Marinette bardzo chciała coś powiedzieć.- Jesteś na mnie zła?

Dziewczyna niespodziewanie rzuciła się na zdezorientowanego blondyna i przywarła całym ciałem do jego klatki. Chwilę potem w akcie jakiegoś szału wpiła się w usta Adriena, niezwykle tym rozkoszując. Chłopak odniósł wrażenie, że Marinette usilnie chciała zbadać każdy szczegół jego warg, języka, ruchów. Był to bardzo długi i namiętny pocałunek. Preludium do wieczności.

W oddali było słychać wybuchające fajerwerki.

Adrien ponownie położył dłonie na plecach partnerki. Wodził nimi długo i delikatnie wzdłuż kręgosłupa, każdym ruchem wywołując lekkie drżenie jej mięśni, po czym zjechał palcami na ten malutki fragment skóry między plecami a pupą. Dziewczyna przywarła do niego jeszcze mocniej. Dotyk piersi Marinette przyciśniętych do klatki Adriena wprawiał go w obłęd.

- Marinette.- Wyszeptał.

Dziewczyna oderwała się od ust chłopaka i spojrzała na niego. Oczy miała już rozmazane, spowite jakby mgłą upojenia, a jej malinowe wargi delikatnie lśniły od kontaktu z wargami Adriena. Była niemal nieobecna.

- To najlepszy Sylwester w moim życiu.- Powiedział, kładąc dziewczynę na plecach, a sam naparł na nią całym sobą.

Oddali się chwili. Byli teraz jednością, tańcem ciał, symfonią wzdychań i szurań, duszą i materią, godziną cudu.

Nie obyło się też bez wpadek. Adrien miał spory problem (jakże go to zestresowało!) z odpięciem paska, a Marinette z zsunięciem z siebie zdecydowanie zbyt obcisłych spodni. Wyglądali nieporadnie i niewinnie. Jak jakieś zwierzątka, które nie do końca miały pojęcie, co właśnie robiły.



- A potem byście leżeli tak wtuleni w siebie i słuchali fajerwerków, i bylibyście taaaaacyyy słooodcy!- Mówiła, rękoma malując kształt serca w powietrzu.- Tak by było.

Alya urwała nagle swą opowieść, widząc, że Marinette już dawno zasnęła. Uśmiechnęła się pod nosem, zabrała przyjaciółce kieliszek z dłoni i sama położyła do łóżka.

- Życzę ci, żeby kiedyś tak było.- Wyszeptała, zamykając oczy.



Taki mały smaczek na rozluźnienie napisaliśmy :D 
W normalnych rozdziałach już tylko sama dramaturgia, więc nawet nie wiecie, jak dobrze pisało się o Sylwestrze, miłości i fajerwerkach!  ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro