Rozdział III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Lux p.o.v.*

Odwróciłam się, za mną stała niska dinozaur'czyca.
-Kim ty jesteś?
-...J-Jestem A-Alphys.
-Ja Lux...Ten szkielet to Outer?
-T-Tak. Z-Został psądzony o zdradę. Ch-Chociaż zaprzecza.
-Muszę mu jakoś pomóc.
-J-Jak zamierzasz to zrobić?
-Nie wiem...gdzie jest?
-I-Idą pewnie p-przez WaterFall. W-W tamtą stronę.
-Dzięki! Trzymaj się Alphys!-pożegnałam się i pobiegłam w wskazanym kierunku.
Pięknie tu było, wodospady, niebieska ziemia, kryształy i te dziwne kwiatki, krzyki, odgłosy  zbroi...zaraz co?
Czyba ich dogoniłam. Schowałam się w zarośla i zobaczyłem jak Undyne ciągnie za sobą Outer'a. Żuciłam kamień w stronę pomostu. Po chwili zatrzymała się, upuściła go na ziemię.
Poszła w stronę pomostu, a ja za ten czas podeszłam do Outer'a.
-!?
-Ciii. (Go to sleep XD) 
-K-Kim jesteś?
-To ja, nie pamiętasz mnie?
-...
-Pamiętam że czekałeś na tą dziewczynę z Ruin.
-Skąd ty to...?
-Potem ci powiem teraz wynośmy się z tad.-
Używając swojego ognia zniszczyłam łańcuch i zabrałam Outer'a. Biegłam z nim przez zarośla co sił. Kiedy usłyszeliśmy krzyki Undyne na tyłach.
-D-Dogania nas!
-Mogłabym dużo szybciej biec...
-Został mnie. Spowalniam cie.
-Myślisz że po kogo tu przyszłam?
-Po mnie?
-Tak!-
Podniosłam go i pobiegłam tak szybko że Undyne już nie mogła nas dogonić, mimo to biegła na zami. W Snowdin minęłam Alphys, która była zdziwiona taką szybką akcją. W końcu jak tylko wyszliśny ze Snowdin ta Rybia panna nas zgubiła. Zdyszana postawiłam Outer'a na podłoże.
-Nic ci nie jest?-spytał.
-Nie, wpożadku Outer.
-Skąd znasz moje imię?
-...po prostu cie znam, choćmy do Ruin.
-C-Co? Przecież wejście jest tam od dawna zamknięte...
-Serio? I wy w to wierzycie?-
Podeszłam do drzwi i zapukałam trzy razy. Otworzyłam mi je Toriel.
-Witaj Lux i...kim on jest?

*Outer p.o.v.*

Lux...te imię kogoś mi przypomina...ale kogo?
-To Outer.
-Dlaczego go tu sprowadziłaś?
-Pojmali go, gdyż przebywał w pobliżu Ruin...i znałam go za dziecka.
-Wychodziłaś z Ruin!?
-Tylko raz jak byłam malutka.
-Rozumiem...dobrze nich zostanie.
-Dzięki mamo!-przytuliła...Królową Toriel i nazwała mamą? Coraz ciekawszych rzeczy sie dowiaduje.
-Raz, w twoim pokoju jest jeszcze jedno łużko. Może tam nocować.
Dwa, dalej jestem zła że mnie nie posłuchałaś.
-Sorki °^°
-...
Choć! Oprowadze cie!
-Ja cie chyba z kąś kojarze...
-Kiedyś się spotkaliśy...dawno temu...

*Lux p.o.v.*

Dlaczego on nie pamięta mnie? Jestem przecież jedynym szkieletem w tym świecie jako dziewczyna, z pękniętą czaszką z fioletowym płomieniem na głowie...więc co mu się stało?

Dlaczego. On. Nie. Pamięta?

*******************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro