Rozdział 7 przód Kaji

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął miesiąc od tego jak zaczęliśmy zdradzać siebie nawzajem. Trzask się na mnie denerwował, że nie zostawiłam jeszcze Adrzeja, ale mi odpowiadała rola kochanki. Było w tym coś ekscytującego.

- Jeśli mnie nie kochasz to to powiedz!

Trzask wparował do mojego mieszkania robiąc trzask. Spędzałam fajne chwile z Dudusiem a on nas nakrył...

- CO DO-

Przerwałam mu

- MÓWIŁAM CI ŻEBYŚ TAK NIE WCHODZIŁ BEZ PUKANIA DO MOJEGO MIESZKANIA!!

- NIE! MAM TEGO DOŚĆ! MYŚLAŁAM, ŻE Z NIM ZERWIESZ! MAM TEGO DOŚĆ! POWIEM WSZYSTKO DLA JEGO ŻONY!

Zaczął wychodzić, a gdy usłyszał, że Endrju za nim biegnie to zaczął uciekać. Niestety Endrju był już dziadkowaty i go nie dogonił bo to t metrach miał już kolkę.

Zaczęłam płakać w rogu łóżka.

- Przepraszam Andrzej... Ja nie chciałam...

- Chciałem zostawić dla ciebie rodzinę... Ile to już trwa?

- Tyle co my.

- Wiesz co? Mam cię dość. Byłaś tylko zakładem. Założyłem się z Bosakiem o to, że dasz mi dupy. Ale po pewnym czasie mi się to spodobało i cię tylko wykorzystywałem.

Zaśmiał się mi prosto w oczy a ja podeszłam do okna. Zobaczyłam anioła i przestałam płakać. Była taka śliczna, lśniace włosy, zgrabne nogi, nie to co ja. Nie chciałam się zakochać, to wyszło samo z siebie. Była jak z moich snów. Jej dłonie były idealne, jasne, długie palce, szczupłe.

W pewnym momencie kobieta ustała, spojrzała się w moje okno a w jej oczach coś błysnęło. Zing.

Kobieta szybko przeszła przez ulicę i skierowała się do mojego bloku. Ustała pod nim, podbiegł do niej Trzask i chciał jej dać buziaka. Zaczęli się kłócić. On też mnie zdradzał? Nie obchodzi mnie to, pod moim blokiem właśnie stoi kobieta mojego życia.

Po chwili weszła do mojego mieszkania, uderzyła śmiecia Endrju torebką.

- Andrzej jak mogłeś! Kochałam cię!

- Tak mnie kochałaś, że zdradzałaś mnie z Trzaskiem od roku?

- Skąd wiesz?

- Nie jestem taki głupi jak się wydaję, zjadł mi dżem.

- MÓWIŁAM CI ŻEBYŚ GO NIE JADŁ! ZRYWAM Z TOBĄ TRZASK, A Z TOBĄ ENDRJU CHCĘ ROZWODU!

- Agata... Jesteś aniołem...

- Kaja... Ty też... Kocham cię.

Podeszła i mnie pocałowała, czy ja śnie? Czy właśnie mija crushi od 5 minut mnie pocałowała i powiedziała, że mnie kocha? Rzuciłam jej się na szyje i zaczęłyśmy się gwałcić na ich oczach.

- KOCHAM CIĘ!! WEŹMY ŚLUB!!

- DOBRZE FAGATKO!!! KOCHAM CIE!!!

Od tamtej pory nasze życia zaczęły się dobrze układać, kochałyśmy się, urodziłam dziecko Trzaska albo Andżeja, Agata tak samo. Wychowywałyśmy jak swoje. Zawaz aborcji został sprowadzony, życie jest piękne.

Pa kochani kocham was

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro