[wolfstar]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

pisała _dementia__ [ wbiło jej ostatnio 200 followersów! POG ]

au

remus i syriusz budzą się po krótkiej drzemce. Dlaczego krótkiej? Większość nocy wykorzystali na robienie czegoś innego, więc nie omieszali się wspomnieć o wcześniej spędzonym czasie. Jednakże jeden z nich wciąż ma ochotę na koontynuajcę...

tw; top syriusz, bottom remus, drażnienie

Przez okno zaczęły wpadać pierwsze promienie porannego słońca. Powoli docierały do łóżka, aż ostatecznie oświetliły twarz leżącego na nim chłopaka. Remus leniwie przetarł oczy oraz odwrócił się plecami do okna, przez denerwujące go światło. Teraz miał widok na ukochanego, który nawet nie okazywał żadnej chęci wstania. Lupin odsłonił z jego twarzy spadające kosmyki włosów, a następnie lekko przejechał dłonią po nieskazitelnym poliku. Syriusz, czując na swojej twarzy znajomy dotyk, przeciągnął się i przysunął do siebie leżącego obok chłopaka. 

— Dzień dobry — mruknął, składając pocałunek na jego głowie. 

— Dzień dobry — odpowiedział szatyn, mocniej wtulając się w starszego. 

— Dobrze spałeś? 

— Świetnie. Poza faktem, że spaliśmy zaledwie trzy godziny. 

— Tylko trzy? — Syriusz podparł się na łokciu, chcąc wiedzieć swojego chłopaka. 

Nie mógł pogardzić widokiem, gdyż jego ukochany poza bliznami, był także przyozdobiony licznymi zaczerwienieniami i gdzieniegdzie śladami po zębach, których sam Syriusz był autorem. 

— Nie pamiętasz? 

— Uwierz mi, pamiętam doskonale. — Syriusz musnął lekko usta szatyna. — Zwłaszcza moment kiedy krzyczałeś moje imię.

— Podobało ci się. — Remus delikatnie się uniósł, aby usadowić się na biodrach starszego. 

— Zawsze mi się podoba — odpowiedział czarnowłosy, przegryzając dolną wargę. 

Gdyż zaledwie parę godzin wcześniej padli ze zmęczenia, nie mieli nawet ochoty się ubierać, przez co poranna erekcja Blacka stykała się z odsłoniętymi pośladkami szatyna. Lupin poruszył biodrami, na co Syriusz syknął. 

— Remus...

— Chcę więcej — odpowiedział chłopak i schylił się, aby pocałować Arystokratę.

Ten ochoczo oddał pocałunek, który zaczął przechodzić w lekko agresywny. Lupin odchylił się i powędrował dłonią do krocza Syriusza. Ten czując dotyk na swojej męskości głośno sapnął. Remus słysząc pomruk zadowolenia zaczął powoli poruszać dłonią, tym samym wprowadzając Blacka w stan upojenia. Jednak kiedy zauważył, że ten jest bliski dojściu zaprzestał ruchów i zszedł z jego bioder.

— Do cholery! — warknął Syriusz, wściekłe patrząc w rozbawione zielone oczy. 

— To za to, że mnie wczoraj pogryzałeś. 

Black nie mogąc znieść stanu, do jakiego doprowadził go chłopak, wręcz rzucił się na niego, automatycznie nad nim górując. Udem nacisnął na krocze Lupina, przez co ten wydał zduszony jęk. Syriusz bezceremonialne oblizał dwa palce lewej dłoni i bez żadnego ostrzeżenia, włożył je w odbyt szatyna. Z ust wyższego ponownie wyciekł jęk, a jego dłonie powędrowały na tors starszego chłopaka. Arystokrata drażnił palcami Remusa, dodatkowo szepcząc do ucha sprośne rzeczy. Chcąc go jeszcze bardziej podrażnić, wolną dłonią chwycił jego członka i zakrył palcem jego czubek.

— Syriusz... 

Z ust Remusa zaczęły wydobywać się coraz głośniejsze jęki oraz obelgi w stronę Blacka za znęcanie się. 

— To za drażnienie — odpowiedział Black, przyśpieszając ruchy dłoni. 

Specjalnie czekał, aż Remus będzie bliski końcu i tak samo jak on w ostatnim momencie zaprzestał swoich czynów i nas nim zawisł. Na jego twarz wkradł się złośliwy uśmiech, co wręcz doprowadziło Lupina do furii. 

— Ty psie! — jęknął, czując się niezaspokojonym. 

— Poproś mnie ładnie, a dokończę. 

Remus zacisnął w złości szczękę, nie chcąc tak łatwo ulegać starszemu. Choć pragnął zostać zaspokojonym, to nie mógł znieść złośliwego uśmiechu Arystokraty. Jednak jego ciało przejęło kontrole, a umysł całkowicie się wyłączył.

— Pieprz mnie — szepnął. 

— Nie słyszałem — odpowiedział Black, szerzej się uśmiechając.

— P-powiedziałem pieprz mnie, Syriusz. — jęknął, chcąc wreszcie zaznać spełnienia. 

— Idealnie. 

Black rozłożył nogi ukochanego i jednym ruchem wszedł w niego całą długością. Słysząc krzyk rozkoszy, nawet nie dał się przyzwyczaić szatynowi do uczucia wypełnienia i zaczął poruszać w stałym tempie biodrami. Remus odrzucił głowę do tyłu, czując, jak członek jego partnera trafia w czuły punkt. Syriusz sam zdając sobie sprawę, że jest blisko chwycił jego podbródek, chcąc patrzeć mu w oczy. 

— Syr- 

Oddech Remusa stał się coraz głośniejszy i bardziej nieregularny, a Black z przyjemnością trzymał jego szczękę, patrząc na wyraz twarzy. Sam, będąc bliski spełnieniu, na koniec pchnął mocniej biodrami, przez co obaj kochankowie doszli z jękiem, mając naprzeciwko siebie swoje twarze. Black oparł głowę o tors szatyna, regulując oddech. Młodszy, zaś zarzucił ręce na jego ramiona mocniej do siebie przyciągając. 

— Powinienem cię częściej gryźć — odezwał się jako pierwszy Black. 

— Możesz próbować — odpowiedział Remus, lekko się uśmiechając. 

— Oh, naprawdę? — Black unosił głowę i ponownie go pocałował. 

Tym oto sposobem tego dnia wcale nie opuścili łóżka.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro