~Rozdział 10~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wrócił do domu Riccardo cały we krwi. Błagał, żeby jego przyjaciel jeszcze spał, bo nie chciał, żeby go widział w takim stanie. Jak wracał to wziął trochę swoich ubrań z domu, więc teraz wszedł do łazienki i ubrania Logana wrzucił od razu do prania. Miał nadzieję, że krew szybko zejdzie. Wziął szybko prysznic, lodowata woda dobrze na niego działała. Ubrał się w czarne dresy, koszulki nie zakładał. Poprawił czarną opaskę na włosach, schował telefon do dresów, opuścił dresy tak, żeby były widoczne jego biodra i wyszedł z łazienki. Riccardo jeszcze nie spał, z otwartymi oczami leżał na łóżku, myśląc sobie. Terry położył się obok niego i westchnął cicho.

— Słuchaj, ja wiem, że... — zaczął, ale szatyn nie dał mu dokończyć.

Wpił się w jego usta, siadając okrakiem na jego odkrytych biodrach. Zaskoczony bramkarz odwzajemnił pocałunek i zacisnął palce na bokach Riccarda. Całowali z uczuciem, bo oboje już wiedzieli, że to miłość. Albo zauroczenie? Dla nich to nie ważne, bo chcieli siebie. Może i miało z tego wyniknąć coś zakazanego, ale wtedy się tym nie przejmowali.

Wtedy Riccardo nie przejmował się tym, że to on jest winnym tej miłości... Bo to on zrobił pierwszy krok... A potem już tylko czekać na zagładę...

Oderwali się od siebie, dysząc ciężko i patrząc sobie w oczy. Czuli, że chcą siebie i nie mogą dłużej tłumić tej miłości. Uczucia jakie się między nimi zrodziło.

Gdyby nie obietnice i gdyby nie pierwszy krok... To wszystko potoczyło by się lepiej i może mieli by szansę na szczęśliwe zakończenie...

Tym razem to Terry pocałował szatyna. Walczył o dominację, cały czas patrząc w oczy Riccarda. W końcu udało mu się wygrać. Całował zachłannie, jakby mu czegoś brakowało. Brakowało mu miłości. Nie dostał jej nigdy. Od nikogo. A teraz... Teraz mógł nią obdarzyć go Riccardo, bo on też chciał tej miłości. Byli pewni, że już sobie nie pomogą, ale życie płata figle i przynosi różne niespodzianki. Mogłoby się wydawać, że dla nich już nie ma szansy na miłość, jednak tak owa była.

Kto by pomyślał, że to wszystko było tylko iluzją? Bo mogło się to skończyć tragedią, wybuchem i nieskończonym zniszczeniem.

Teraz leżeli przytuleni do siebie. Bo co mogli by robić? Już wiedzieli, że mogą się spodziewać wszystkiego, ale i tak zostaną razem. Kolejna pomyłka! Di Rigo już nie czuł się śpiący, wręcz przeciwnie, bardzo się rozbudził. Terry odpłynął myślami. Myślał nad listem, który znalazł u siebie w domu. Poświęci mnie?.. Jednak zakończył swoje myślenie, w momencie, kiedy usta szatyna znowu zetknęły się z jego wargami. Riccardo złożył na nich krótki pocałunek i położył głowę na klatce piersiowej Terry'ego, a chwilę potem już spał. Białowłosy uśmiechnął się i objął go ramieniem. Sam też zamknął oczy i odetchnął cicho zanim zasnął głęboko.

I gdyby wtedy Riccardo dał mu dokończyć... Gdyby nie przerwał... Gdyby zaczekał z tym pocałunkiem, z tym pierwszym krokiem... Może to wszystko potoczyło by się zupełnie inaczej?.. Może mieli by szansę na miłość bez zmartwień?.. Jednak los wydzielił im inne drogi, a życie poustawiało na nich przeszkody z samego zła...

***


Obudzili się około południa, ojca Riccardo nie było w domu. Siedzieli sami. Zjedli jakieś tam śniadanie, a teraz leżeli na łóżku w pokoju szatyna i odpoczywali dalej. Białowłosy cały czas myślał nad listem znalezionym w swoim domu.

I gdyby nie to, że mógł to wszystko uratować jeden ruch... Byłoby gorzej...

Chłopak w pewnym momencie westchnął i wstał z łóżka.

— Idę zapalić — powiedział, wyciągając z bocznej kieszeni od torby treningowej e-papierosa.

Riccardo pokiwał głową i przymknął oczy, żeby znowu dać się porwać w nieskończony wir myśli. Terry wyszedł na balkon i usiadł, opierając się o barierki i zaciągając się dymem. Dym o zapachu limonki, który białowłosy wypuścił z ust, powoli zanikał, kiedy chłopak się w to wpatrywał. Przymknął oczy i oparł też głowę o barierki. Odetchnął, a dym znowu uciekł z jego ust.

Szanse na szczęśliwe zakończenie były wielkie, ale ten pierwszy krok sprawił, że to było niemożliwe... Cholernie nierealne...


W tym samym czasie Riccardo usiadł przy pianinie i spojrzał na kartkę z nutami. Nie zwrócił uwagi na to, że była tam napisana melodia specjalnie do Terry'ego, zaczął grać "All I Want Is You" od Rebzyyx'a, bo w tej chwili to najbardziej opisywało białowłosego, płatnego zabójcę i "idealnego" Di Rigo.

I for mental issues,
Always fuckin' miss you,
Tons of bloody tissues
All of over my room
I need to clean them up
Baby, I'm fucked up
Baby, will you help me?
Because I'm gonna help you...

Może i mieli by szansę na szczęśliwe zakończenie...

All I want is you now
All I wanna do now
Is wait for you to call me
Baby, I'm so sorry
Do you wanna hurt me?
Are you gonna hurt me?
Please don't desert me
Please don't desert me...

To nie tylko wina Riccardo, Terry powinien był przerwać ten pocałunek i dokończyć swoją wypowiedź...

Do pokoju wrócił Terry i usiadł obok Riccarda, który dalej grał, spoglądając na niego kątem oka. Białowłosy zacząć nucić pod nosem i uśmiechnął się lekko, a dym wyszedł z jego ust. Szatynowi to nie przeszkadzało, nadal grał i zaczął trochę wdychać tego dymu.

Oboje byli zepsuci, zepsuły ich ich matki...

Please don't desert me, I was up early
Up all night, I was scratchin' off the 30s
You make me feel dirty
Tell me I'm disgustin'
Tell me that you love me
But really, you mean nothin'...

Szanse na szczęśliwe zakończenie...

—  I don't wanna talk

No, it's not up for discussion
You control my life
I feel like a fuckin' puppet
Keep tellin' me to shut it
Okay, baby, alright
I remember nights
We were dancin' in the moonlight...

Mogli być razem szczęśliwi...

I remember hiding
I was shy and I had stage fright
I remember crying
I just want you to be alright
Want you to be okay
Okay, baby, alright
Want you to be okay
Okay, baby, alright...

Błąd, który popełnili zaważył na całej ich przyszłości. Ten pierwszy krok zadecydował o tym jak potoczy się ich marny los, jak i o tym, że będą cierpieć w okrutnej samotności...

---------------------------------------------------------

Hejkaaa! Mamy kolejny rozdział z piosenką, którą ostatnio słucham cały czas, bo właśnie ona przypomina mi o mojej książce! Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za zakończenie, czyli za 10 rozdziałów... Za 10 rozdziałów koniec. Jednak nie 15. 10. Ale kto wie, może będzie drugi sezon?.. Dajcie znać czy rozdział się podobał!

Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy! 🔥❤️🏀⚽

(1000 słów ♥️)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro