lato zima zawieruha miecio zawsze cie wyrucha rozdział -1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jutro Obudziłam się leżąc. Kurwa ziemia taka nie wygodna. W tamtym momencie ja nie miałam mamy, bo miecio nie było on. Ja podeszłam do drzwi z drewna litego drewna wcześniej wstając z łóżka z drewna litego drewna, a następnie skierowałem swe kroki pierwsze w dniu tym jutrzejszym w kierunku stronę kuchni w której miecia znaleźć porzondam. Doszłam. Ale opadladlam i nie Zdołałam dojść. Leżałam. Płakałam. Ale miecio nie było.

- Gdzie o gdzie o gdzie jest miecio gdzie Mieczysław jeest - tak mówi miecio wychodząc z łazienki.

- O cześć miecio. Leżę - tak mówi mówi snejp leżąc koło mnie.

- Kto to miecio - tak mówi Duda wchodząc przez okno.

Ja patrze na niego, on patrzy na mnie. Miecio podnosi mnie, podnosi też poziom cholesterolu we krwi Jacka. Ale chwila chwila. Gdzież jest Jacek? Czyżby wrócił do Gorzowa Wielkopolskiego? Muszę się tego dowiedzieć. Gdy tata już podniósł mnie i się z łóżka wstaliśmy razem i poszliśmy do kuchni, ale ja nie doszedłem. Upadłam. Ale on opowiedział mnie żart śmieszny a ja się śmiałam hahaha nieśmieszne kim jest ten człowiek. Przecież ja nie mam brata ani taty ani życia. O co chodzi?

Nagle słychać chuk to kapitan Ameryka, przybył z niderlandii magicznej niby landii czy czy też z województwa Wielkopolskiego. Nie wiem już sam.

Siki miał osiem lat gdy to się zdarzyło. Przyszedł tata do niej i dał jej lazurowy kolor biały kolor. To doświadczenie wyryła się w jej pamięci na zawsze. Lub na cztery i pół dnia.

Ale to były tylko jego wspomnienia. Tata, brat i kapitan huk, to wszystko działo się kiedyś a nie jutro. W rzeczywistości dalej leżałam na ziemi a miecio podnosił poziom cholesterolu we krwi Jacka. Te wspomnienia,tak nagle uderzyły we mnie. Ał. Bolało. Jednak w brew bulowi wstała, żyłam, leżałam ale wstałam i słowa piosenki sobie przypomniałem.

Tata śpiewał piosnke ten do snu mego przed snem.

"kolor lazurowy kolor biały dwa pedały mają pały i sandały i nogi też. Wesołej Wielkanocy Marta"

Ale ja nigdy nie nazwałem się Marta.

Dlaczrgo, Oh dlaczego byłem adoptowany?

Miecio podniósł mnie też choć leżał koło mnje. Kopnęłam snejpa jak wstawał żeby się przewrócił skurwiel jebany hahaha. Ale on padł jednak powstał i zabrał miecia i do łazienki go wżucił.

- Tu jest twoje miejsce szmato - tak mówi wujicki jako współprawca zbrodni.

- Co z nią robicie Kury? - krzyczę ja żeby mnie osłyszał.

Wyjebałam w mordę snejpowi i Jackowi i otworzyłam jedno oko wchodząc do łazienki aby miecia uratować życie. Wziąłem go na ręce i wybiegłem niczym matka z dzieciem młodym nieskaszonym świata chujowością. Ja ucieklem z nim do sypialni i położyłem na łóżku z drewna litego drewna

- Siki zimno mi - szepcze miecio mi

I wtedy ja wkładam go do piekarnika który akurat mieliśmy w sypialni przypadkiem i odgrzewam go włączając piekarnik ustawiony na 90 stopni kątów wewnętrznych koła foremnego lub 180 stopni celcjusza bo nie umiem matematyki z termoobiegiem.

Gdy miecio się piecze ja idę na strych i zwalam kutas.

Mówcie nie, bądźcie asertywni. Nie licząc na gwałt, ale był.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro