przepraszam...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Marvin

Trochę szkoda ze Patka musiała już iść, polubiłem ją jest bardzo miła i radosna. Miała piękne szaro zielone oczy. Mam nadzieje że się jeszcze spotkamy...-pomyślałem.

Szedłem przez leśną ścieszką słabo oświetloną, skrótem do domu i nagle usłyszałem dziwny hałas dobiegający za mną.

Odwróciłem się w tamtym kierunku ale niczego nie mogłem zobaczyć. Słyszałem dziwny odgłos dobiegający zza krzaków, nie wiem dla czego ale ruszyłem w tamtym kierunku. Ale to był mój błąd.

Nagle z krzaków wyłonił się duży czarny smok z szaro zielonymi oczami. Warczał na mnie więc wyciągnąłem moją różdżkę i wyczarowałem zieloną poświatę, potem machnąłem różdżką w smoka który się do mnie cały czas zbliżał. Smok oberwał w swoje lewe ucho i warczał z bólu.

Później wielki smok rozprostował swoje skrzydła i wzbił się w gwieździste niebo. I tyle go widziałem. Szybko pobiegłem do domu gdzie czekali na mnie inni.

Gdzie ty byłeś że cie tak długo nie było ..?- zapytał Chase.

Nic nie odpowiedziałem tylko szybko ruszyłem do swojego pokoju po magiczne księgi.

Wybrałem wszystkie księgi dotyczące smoków i innych magicznych stworzeń.

To nie możliwe żeby one tu istniały, to nie możliwe.....- mówiłem po cichu i nie zauważyłem że ktoś wchodzi mi do pokoju. Był to Jack.

Hej, coś się stało...?- zapytał.

Nie uwierzysz co się stało, szedłem normanie leśną uliczką i nagle się odwracam a tam czarny smok. Ale Marv to....

Tak wiem one nie istnieją w naszym świecie ale ja widziałem go na własne oczy, był ogromy cały czarny i miał szaro zielone oczy!! No dobra wieże ci... to co teraz robisz?- zapytał mnie zielono włosy. Szukam w moich księgach ludzi smoków.

............

Mam tego widziałem!!- krzyknąłem na cały głos i pokazałem Jackowi smoka którego widziałem. To Nocna Furia bardzo rzadko spotykana, jedyne co je odróżnia to kolor oczu mogą mieć: jasno żółte albo szaro zielone. Jako ludzie zostają im tylko oczy a całe ciało się zmienia.

Wtedy sobie przypomniałem że dziewczynę która poznałem maiła takie same oczy jak smok którego spotkałem.

Następnego dnia

POV ja

Obudziłam się w swoim łóżku z wielkim bólem głowy. Dotknęłam części głowy która mnie bolała i poczułam coś zimnego. Była to moja krew, dosyć mocno krwawiło. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki i zobaczyłam w lustro. Moje ucho miało dosyć dużą dziurę z której leciała krew. Wyciągnęłam apteczkę i szybko i precyzyjne owijałam bandażem ucho.

Co się stało że mam coś takiego...- mówiłam do siebie.

Mam nadzieje że nikogo nie skrzywdziłam. Wyszłam z łazienki poszłam do swojego pokoju wziąć ubrania i pójść pod prysznic. Po szybkim prysznicu postanowiłam zrobić śniadanie. Poszłam do kuchni i stwierdziłam zrobić sobie makrele z cytrynką.

Po jak że ambitnym śniadaniu postanowiłam posprzątać rzeczy z kanapy które zostawiłam poprzedniej nocy. Wzięłam wszystko do pokoju i nagle zadzwonił mi telefon. Marvin dzwonił więc szybko odebrałam.

Halo, o hej Marvin.

Hej Patka przepraszam że tak wcześnie ale czy będziesz chciała przyjść do mojego domu bo musze ci coś ważnego powiedzieć.

Emm jasne czemu nie a o której mniej wiecej?

No tak koło 12?

No dobra tylko wyślij mi lokalizacje bo znając mnie pewnie się zgubie po drodze.

Hahah dobra już ci wysyłam i do zobaczenia.

Do zobaczenia

Kurde jest 11 a ja nadal mam ranę na uchu. Dobra powiem mu ze się przewróciłam( ach ta moja głupia wyobraznia) . Marvin wysłał mi lokalizacje swojego domu, było to całkiem nie daleko koło mojego mieszkania jakieś 10 min drogi. Szłam leśną ścieszką i nagle doszłam do dużego dwu piętrowego białego domu z szarym dachem. Zapukałam do drzwi i nagle otworzył mi wysoki szczupły mężczyzna z zielonymi włosami. Cześć jestem Patka Furia czy Marvin tu mieszka..?- zapytałam lekko nieśmiało.

Hej jestem Jack jeden z braci Marvina, wejdź....- zaprosił mnie do środka i od razu poczułam dziwny zapach. (to był naprawdę dziwny zapach jakby rozkładające się mięso ) Coś do picia.... Emm nie dziękuję. Po chwili pojawił się Marvin. O hej Patka, przepraszam że ci nie otworzyłem ale po prostu byłem zajęty.

Nic się nie stało...- powiedziałam. Widzę ze poznałaś już jednego z moich braci, większości nie ma obecnie w domu ale myślę że kiedyś ich poznasz. Pokiwałam głową, i ruszyłam za Marvinem do jego pokoju. Kiedy weszłam do jego sypialni zauważyłam że wszędzie były książki z napisem smoko-logoia albo likantropia. Zdziwiło mnie to, Marvin nic nie mówił że interesuje się magicznymi istotami.

Marvin zamknął za sobą drzwi i podniósł jedną z swoich książek która leżała na biurku. Patka na wetnie wiesz co mi się wczoraj przytrafiło,- powiedział magik. Coś się stało....-zapytałam. Wczoraj jak się już pożegnaliśmy szedłem leśną ścieżką i nagle zobaczyłem wielkiego czarnego smoka z szaro zielonymi oczami..!!-powiedział i zaczął przekręcać kartki w swojej książce. Przeraziło mnie to co powiedział,może mnie wtedy zobaczył ale nie jestem pewna bo jeszcze niczego nie pamiętam (jak pełnia się kończy po jakiś kilku dniach powraca nam połowa wspomnień z nocy). Marvin to nie możliwe przecież smoki nie istnieją. Marvin spojrzał na mnie i podał mi książkę a w niej była przedstawiona moja smocza postać, koło mojej postaci były zakreślone punkty podpisane czerwonym markerem. Tego smoka widziałeś....?- zapytałam.

Tak i macie takie same oczy jak ten na rysunku. Marvin sugerujesz że ja jestem ty smokiem..?- zdziwiłam się ze mnie o to pyta. Wszystko się zgada, masz taki samo kolor oczu i ranę w lewym uchu. Szybko zasłoniłam włosami ucho. Patka mi możesz powiedzieć kim jesteś, nikomu nie powiem.- Powiedziała do mnie niskim głosem. Marvin ja nim nie jestem. - powiedziałam łzy zaczęły mi napływać do oczu. Dobrze, przepraszam że to robię.......- powiedział i wyciągnął z kieszeni węgorza. ( węgorze dla nas smoków są jak wirus, nie możemy ich nawet dotykać bo od razu się zamieniamy się w pół-smoki a nie całe). Kiedy węgorz dotknął mojej skóry rzuciłam się w kierunku wyjścia ale nie mogłam bo moje tylne nogi zaczęły się wydłużać i moja skóra zaczęła robić się czarna z czarnymi lśniącymi łuskami i ostrymi pazurami, wyrósł mi też ogon i duże czarne skrzydła.

Krzyknęłam z bólu tak głośno że, do pokoju weszli bracia Marvina. Patrzyli na mnie w przerażeniu a ja zwijałam się z bólu. Po pewnym czasie ból ustał i mogłam wreście wstać na moich pół-smoczych nogach,miałam łzy w oczach. Jak mogłeś mi to zrobić....??!!- spojrzałam na Marvina z łzami w oczach. Nie zdążył odpowiedzieć bo szybko wyleciałam przez okno z pokoju i ruszyłam w stronę lasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro