moje życie na początku

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

A wiec tak, znacie mnie jak poznałam Jacka i jego ego ale nie znacie mnie jak i gdzie się urodziłam i gdzie studiowałam ( no dobra wiecie ale to był tylko fragment nie znacie całej historii o mnie).
A więc tak zacznijmy od samego początku...

( mamy zmiany wiec no)
Oto mój świat... nazywa się Triseria, znajduje się w koronie dużego drzewa którego nazywamy (Matka) *oryginalnie 😂* w nim wszystko się zaczęło. Wokół dużego drzewa latają małe wyspy połączone plnączami. W srodku korony drzewa żyli mieszkańcy ale to nie byli zwyczajni mieszkańcy każdy z nich był innego gatunku smoka, harpii i innych stworzeń magicznych. Na samym szczycie drzewa znajduje się drewniany pałac w którym żyli król i królowa. Król był władcą tej krainy a królowa była zwykłym człowiekiem która pochodziła z innej krainy o nazwie Ziemia, ale mieszkańcom to nie przeszkadzało jedynie jeden z niewielu nienawidził króla i jego żony, był nim Ota.

Ota był królewskim doradcą. A tak naprawdę chciał zgładzić króla i sam zasiąść na tronie. Wracając pewnego dnia królowa oznajmiła ze jest w ciąży. Król i mieszkańcy cieszyli się z tej wiadomości z wyjątkiem Oty. To pokrzyrzuje mu jego plany na przejęcie tronu ale Ota miał w asa w rękawie.

Po wielu miesiącach królowa miała rodzić ale Ota podczas kolacji wlał do kielicha śmiertelną truciznę która ma zaszkodzić Królowej jak i dziecku. Po kolacji królowa poczuła ze to juz czas. Służba zniosła królową do sypialni w której miała urodzić. Moja matka chciała urodzić normalnie bez znieczulenia wiec tak więc rodziła.
Podczas porodu który zajął całą godzinę moja matka była wyczerpana. Jedyne i ostatnie słowa " zaopiekuj się nią, wychowaj ja na silną dziewczynę... bądź dla niej dobrym ojcem"- powiedziała. Król spojrzał ostatni raz na swoją żonę która po tych słowach odeszła. Król wziął dziecko od pielęgniarki na ręce i powiedział. " zaopiekuje się nią.... obiecuje ci to moja Ewo..."

.....

Kiedy zmarła moja matka mój ojciec wyprawił pogrzeb. Wszyscy co umierają idą do lepszego świata. Ojciec opowiadał mi ze kiedy się dowiedział ze to Ota stał za zatruciem i za śmiercią mojej matki. Wyzwał Otę na pojedynek. Jeżeli wygra pójdzie na wygnanie i juz nigdy nie postawi nogi w Triserii, a jak przegra zostanie zabity przez mojego ojca na oczach jego rodziny i mieszkańców.

Walka była zacięta... mój ojciec jest jasno zielonym smokiem z czarnymi rogami i czarnymi paskami na plecach i ogonie. Duże nietopezowate skrzydła. Ożywał tej formy tylko podczas walk albo na radach. Podczas walki Ota trafił swoją magią ojca w ucho przez co do tej pory ma duże zacięcie za lewym uchu. Po dosyć długiej walce ojciec wygrał wiec znaczy to że zabije Otę na oczach jego rodziny i mieszkańców. Pamiętam tylko ze powiedział mi ze wbił mu włącznie w klatkę piersiową.

Kiedy miałam całe 6 miesięcy ojciec opowiadał ze cały czas płakałam i wiecznie byłam głodna ( do tej pory tak jest oczywiście z tym jedzeniem ).
Pewnej nocy obudził się bo usłyszał mój płacz.

Adam POV

Wstałem z łóżka ponieważ usłyszałem płacz Pati. Potszedłem do jej kołyski i wziąłem ja na ręce.
Ciiii....spokojnie... tata tu jest.....Ciiii...- powiedziałem i zacząłem ją delikatnie bujać żeby się uspokoiła. Po pewnym czasie uspokoiła się więc postanowiłem ja nakarmić. Wziąłem juz wcześniej przygotowaną butelkę z mlekiem i ja podkgrzałem moim ogniem. Usiadłem na ziemi i oparłem się o jej łóżeczko i zacząłem ją karmić.

Kiedy wypiła cala butelkę zaczęła robić się śpiąca i w koncu zasnęła. Położyłem ja w kołyscę i zacząłem delikatnie bujać. Patrzyłem na nią przez wieksząść czasu myśląc o jej mocy kiedy się ujawni i jak sobie z nią poradzi.

Godzina 8 : 20
Wstałem z łóżka, Pati jeszcze spała ubrałem się w ciemną zbroję z napierśnikem. Butów nie nosiliśmy tylko odsłanalismy nasze smocze łapy i ogon. I do tego długa ciemna peleryna do ziemi. Kiedy się ubrałem usłyszałem ze Pati się przebudza, podszedłem do niej i pogłaskać ja po głowie przez co na się uśmiechneła. Wziąłem ja na ręce i zeszliśmy na dół na śniadanie. W jadalni było już wszystko przygotowane jedzenie dla mnie i Pati. Usiadłem przy stole a służba przygotowała krzesełko dla dziecka. Usadowiłem córkę na krześle a służba przygotowywała jaj posiłek dla dziecka. Kiedy służka przyniosła posiłek Pati mogliśmy zacząć jeść. Oczywiście musiałem pomagać córce jeść albo żeby niczego nie rozwalała.
Po skończonym śniadaniu służba sprzątania nasze talerze a to co bylo na stole. Wstałem z krzesła i wziąłem Pati na ręce, ruszyliśmy w stronę sypialni. Po drodze spotkałem jeszcze parę służących i mieszkańców. Kiedy weszliśmy do komnaty ojciec położył mnie do łóżeczka.

....

Gdy miałam 3 lata moje moce jeszcze się nie ujawniły. Wtedy mój ojciec zaczął się niepokoić. Wezwał do zamku Marię, wróżbitkę ( satyr).
Pamiętam tylko ze musiałam dać jej trochę krwi. Oczywiście jako dziecko bałam się jak cholera, wiec zawsze gdy napotykałam się na jedną ze służek chowałam się gdzie popadnie. W końcu Tata powiedział mi ze to dla mojego dobra i ze musi się czegoś dowiedzieć. Po kilku chwilach zgodziłam się. Maria przepowiedziała ze moje moc objawia się wkrotce. Ale nieprzewidziała kiedy... i to zaniepokoiło ojca. Cóż Tata podziękował za przeżycie Marii.

Pewnej nocy nie mogłam zasnąć wiec wymknełam się nocą do miasta. ( pewnie teraz sobie myślicie ,, jpd Pati ale ty głupa, nocą to żaden by nie poszedł i w dodatku jeszcze dziecko").


Wyszłam z mojego pokoju najciężej jak mogłam i kierowałem się w stronę ogromnych drzwi które prowadzą do miasta. Otworzyłam je i wyszłam. Miasto o tej porze było bardzo ładnie oświetlone wiec czym prędzej chciałam tam iść.

Wyszłam na ulicę i od razu zobaczyłam mnóstwo mieszkańców ubranych w dziwne stroje. Postanowiłam się do nich przyłączyć ale kiedy mnie zobaczyli przestali robić to co robili.
Co robicie...- zapytałam zaciekawiona.
Nie dostałam odpowiedzi. Po chwili ktoś się odezwał.
Czy ty jesteś córką króla...- zapytał jeden z mieszkańców.
Tak... nie mogłam zasnąć wiec poszłam do miasta....- powiedziałam.
Zapadła cisza, nagle jeden z mieszkańców która wyglądała jak wielki kot podszedła do mnie i usunęła.
Ćwiczymy przedstawienie.... może chcesz nam pomóc...- zapytalala. Tak...- powiedziałam podekscytowana. Kocica podała mi rękę, dałam jej rękę wstała i ruszyliśmy na scenę gdzie czekali inni.

Kocica wyglądała tak...

Pamiętam tylko ze było mnóstwo zabawy z tym przedstawieniem ale jak wróciłam do domu.... dostałam szlaban nie mogłam wychodzić z domu przez rodzinę oczywiście Kocica przychodziła do

mnie i powiedziała mi ze ma na imię Martii.
Bardzo ją lubiłam, pewnego dnia przyszła się.... pożegnać. Bardzo mi swego powodu było smutno bo ona jako jedyna mnie rozumiała. Nie była jak inni ani jak dzieci które mi dokuczały ze względu ze nie miałam mocy. Cóż kiedy Martii wyjechała razem ze swoją drużyną( taki teatr na kółkach). Ja zamknełam się w sobie nie było nikogo kto mógł ze mną porozmawiać, pobawić się. Oczywiście był mój ojciec ale on miał na głowie całe królestwo i za bardzo nie miał czasu na zabawę.

Gdy miałam 5 lat moje moce nareszcie się ujawniły. Z tego powodu mój ojciec wydał ucztę dla wszystkich mieszkańców.

Kiedy miałam 8 lat czas był nauczyła się latania.
Pewnego dnia musiałam wstać bardzo wcześnie na trening. Oczywiście nie chciało mi się wstać wiec tata zrzucił mnie z łóżka.
Po jakiejś 5 min wstałam z ziemi oburzona na tatę.
Tata zamienił się w smoka i zleciał na dół naszego ogromnego drzewa ( oczywiście wyleciał przez okno).

No chyba sobie jaja ze mnie robisz...... i ja mam zrobić to samo.... przecież ja się wywalę....- powiedziałam przełykajac ślinę.
Podeszłam do okna i spojrzałam w dół.
ALE JEST WYSOKO NIE MA ŻADNYCH SCHODÓW...!!- krzyknełam do taty który czekał na mnie na dole.
WYSTARCZY ZE ROZPROSTUJESZ SKRZYDŁA I LEĆ W DÓŁ.... JA CIĘ ZŁAPIĘ...!!!- krzyknął z dołu.

Jeszcze raz połknełam ślinę w gardłe i zaczęłam iść przez siebie. Zmieniłam się w smoka i rozprostowalam skrzydła. ( wiecie jak wyglądam jako smok ale wyobraźcie sobie mnie jako małego smoka z krutszymi włosami).
Zrobiłam krok do przodu i zaczęłam lecieć w dół. Bałam się jak cholera, nagle instynkt wziął górę i rozprostowalam skrzydła i leciałam w dół omijając gałęzie drzewa.

W końcu znalazłam ale na dole.
Popatrzyłam na tatę który był pełen podziwu.
Teraz czas wylecieć na górę...- powiedział co mnie wkurwiło.
TERAZ MI TO MOWISZ.... NIE MOGŁEŚ W MOIM POKOJU TEGO POWIEDZIEĆ....!!!- krzyknełam.
Tata się tylko zaśmiał i wybił się w powietrze. Zrobiłam co on i lecielismy. Tata po jakiej 2 min był już na szczycie a ja byłam w połowie ( kurwa nawet nie wiecie jakie to trudne było). Po jakiejś pół godziny dotarłam na górę cala zdyszana. Wylądowała na dachu ale znowu byłam bym na dole bo nie złapałem się pazurami.

Ja mam już dość....- powiedziałam zdyszana.
Ale to dopiero początek...- powiedział.
Spojrzałam się na niego jak bym zobaczyła ducha.
Po całym dniu trenowania padam na łóżko i zasnęłam. Ojciec mówił ze na drugi dzień nie mógł mnie obudzić.
Następnego dnia trzeba było się nauczyć zianaia ognia i przenikanie przez przedmioty jako dym.
Prawie drzewa nie spaliłam ale z dymem było prościej.

Gdy miałam już 16 lat mój ojciec zorganizował mi urodziny i kupił mi sukienkę ( ten kto mnie zna wie ze nie lubię chodzić w kolorowych sukienkach tylko czarnych).
Ale niestety musiałam ja założyć bo to był prezent od ojca.

Tak właśnie wyglądałam nie dość ze się dusiłam w tej sukni to nie mogłam chodzić.

Kiedy w końcu skończyłam 18 lat ojciec wysłał mnie do szkoły bitewnej w Osami

Tam właśnie poznałam moją wariatkę Wiktorię księżniczkę lodu.
Spędziliśmy w tej szkole całe 5 lat na trenowaniu razem.
Pewnego dnia gdy latalysmy razem w chmurach dostałam wiadomość od ojca ze mam jak najszybciej przylecieć. Porzegnałam się z Wiktorią i ruszyłam do domu.
Kiedy weszłam do domu dostałam list od służki ze mój ojciec został porwany.

Nie wachałam sie ani chwili wzięłam ze sobą mój łuk i leciałam go ratować.
Adresatą listu był Ota.
Tak ten Ota którego ojciec zabił okazało się ze jednak nie zginął tylko został poważnie ranny i został uratowany przez złego demona który dał mu moce.

( nie chce mi się pisać tego wiec przejdzmy trochę dalej ale pewnie się domyślacie co tam się działo )

W końcu zabiłem Otę ale Demon uciekł.

Minęło kilka lat a ojciec poprosił mnie o przejęcie Tronu. Nie chciałam z tym mieć nic ślubnego wiec wyjechałam do krainy mojej Matki czyli tam gdzie się urodziła poleciałam do Irlandii.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Dobra to tyle sporo mi zajęło napisanie tego rozdziału i za to przepraszam ale lecimy juz z następnymi BAY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro