*24*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zayn


Gdy weszliśmy do środka na podłodze przy wejściu leżał list. Nie był w skrzynce, więc listonosz na pewno go nie przyniósł.  Był zapakowany w białą kopertę. Nie był do nikogo zaadresowany.  Harry podniósł list i przeszliśmy do salonu.  Otworzył i rozłożył papier. Od razu rozpoznałem pismo tak charakterystyczne tylko dla jednej osoby. To Niall go napisał. Tylko dlaczego zostawił im jakikolwiek list? Czyżby podejrzewał, że go zabiję? Że zginie w niedługim czasie?

- Czytaj na głos. - poprosił Louis.

- Jak już pewnie wiecie, nie ma mnie na tym świecie. Do końca wahałem się nad moim planem co do uwolnienia was. Niestety nie wszystko wyszło tak, jakbym ja tego chciał. Niestety zabrakło mi czasu. Wiedziałem czym ryzykuję i niczego nie żałuję. Może jedynie tego, że chciałbym osobiście przeprosić Zayna. Nawet nie potrafię wyobrazić sobie, co musi teraz przeżywać. Ale nie mogłem nikomu o tym powiedzieć. Od kilku dni byłem obserwowany przez ludzi Malika - i tu nie mam na myśli Zayna. Yaser, jak już się dowiedzieliście przetrzymywał moją rodzinę. I nie mogłem nic z tym zrobić, jedynie musiałem robić wszystko czego chciał. Uroił sobie chęć zniszczenia własnego syna. A Zayna zabić nie mogłem.

Może to było głupie, ale zamieniłem się z nim miejscami. To ja miałem zginąć, abyście byli bezpieczni. Yaser ma bardzo niebezpiecznych ludzi. Ani policja, ani nawet nasze gangi, nawet jeśli połączyły by siłę nie dałyby rady jego ludziom. Ryzykować waszym życiem nie mogłem. - czytał dalej. - Ale jeśli to czytacie oznacza, że jesteście cali. Yaser nie pozostanie bez winy. Zadbałem, aby więcej nikogo nie skrzywdził. Mam nagrania z naszych rozmów i listy. Byłem zmuszony zgłosić to na policję. Malik nie przekupi ich, ponieważ sprawa wycieknie do mediów, a na to nie pozwolą. Zabezpieczyłem się przed tą ewentualnością. Jestem już trochę zmęczony, więc staram się pisać w skrócie. - zatrzymał się na chwilę.

Harry odetchnął i poprawił się na kanapie. Cały czas patrzyłem się na niego. Ręce  trochę mu drżały, gdy trzymał tę kartkę.

- Yaser nie dostał firmy i udziałów Zayna. To właśnie ta sprawa zajęła mi większość czasu. Załatwiłem tak, aby Zayn stracił udziały zanim Yaser postawił na nich swoje łapy. Nieświadomie Zayn podpisał papiery, dzięki czemu właścicielami firmy jesteście wy, chłopcy. Macie pięćdziesiąt procent udziałów Zayna oraz moje dziesięć procent. Przejęliście większość udziałów. Pozostałą część kupił biznesmen, którego nawet nie zdążyłem poznać. Jedyne co dostał Yaser to kilka milionów z mojego konta. Nie miałem wyboru i mu zapłaciłem, ale pieniądze nie są najważniejsze. Chcę, abyście byli szczęśliwi. Wiem, że sobie poradzicie. Zayn wam pomoże. Ani na chwile nie przestałem kochać tego osła. Owszem, starałem się go znienawidzić, aby było mi łatwiej, ale nie potrafiłem. Kochałem go i nigdy nie przestałem. I nie winię go za nic. Jestem z niego dumny. Zachowałem się samolubnie, zmuszając go do zabicia mnie.  Oprócz niego z nikim nie byłem. To wszystko było jedno wielkie przedstawienie, gdzie my byliśmy pionkami.


Czułem jak po moich policzkach spływają łzy. To było niesprawiedliwe. Niall to wszystko  zrobił dla nas. Cały czas nas chronił. Znosił wszystko sam. Nie mógł nikomu nic powiedzieć. Ja bym tego ciężaru nie udźwignął.

- Napisał coś jeszcze? - zapytał Louis.

- Przeprasza i chce, abyśmy żyli dalej. Prosił, abyśmy zaopiekowali się jego rodziną i tobą. - odpowiedział,spoglądając na mnie.

- Ja nie dam rady. - powiedziałem cicho.

Podniosłem się z kanapy i skierowałem się do wyjścia. Harry złapał mnie przy drzwiach.

- Nic sobie nie zrobię. - obiecałem. - Nie po to Niall oddał życie, abym się zabił.

- Zostań dziś z nami. - poprosili. - Nie możesz być teraz sam.

- Nie będę. - powiedziałem, mając na myśli butelki alkoholu. - Przyjadę jutro.

Odprowadzili mnie aż do samochodu. Harry w końcu oddał mi kluczyki. Pojechałem od razu do domu. Wszedłem do środka. Na wycieraczce w środku również znajdował się list. Zdziwiony podniosłem go z podłogi i poszedłem z nim do salonu. Koperta wyglądała tak samo jak ta u chłopaków. Drżącymi rękami wyciągnąłem kartkę, na której znajdowało się pismo Nialla. Wiadomość był a krótka. Znajdowało się tylko jedno zdanie.

,,Przypomnij sobie ostatni odcinek tego głupiego serialu, który razem z chłopakami oglądaliśmy w twoje urodziny Z."


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro