Rozdział I "Dziecko księżyca"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zapowiadał się piękny tydzień, więc postanowiłam pojechać na dwudniowy biwak z trójką moich przyjaciół: Adamem, Rafałem oraz Charlie, którą kilkamiesięcy temu poznałam na wymianie, jednak szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Każdy z nas zadbał o inną część wyjazdu.Ja oczywiście jako że jestem najlepszą kucharką na świecie... A przynajmniej z naszej czwórki, wzięłam pod swoją kontrolę przygotowanie prowiantu. Coś na obiad kolacje oraz składniki na resztę tygodnia. Wszystko spakowałam zapominając czegoś na pewno,zawsze czegoś się zapomni. Jeśli czegoś nie zapomniałeś to znaczy że zapomniałeś o czymś innym. No to lecim, pożegnałam rodzinę i wybiegłam z pełnym plecakiem. Pewnie będę jak zwykle pierwsza, ale i tak się spieszę, cała ja. Oczywiście byłam pierwsza i czekając, na resztę już układałam w myślach przeróżne scenariusze naszej wyprawy. Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy zapach. Tak babeczki, babeczki o smaku toffi robione przez mą przyjaciółkę Charlie, wyczuję je z promienia kilometra. To rzecz dla której warto żyć...

 Umm, hej. - Powiedziała po chwili zastanowienia.

 Jeśli chcesz możesz do mnie mówić po Angielsku, raczej zrozumiem. - Uśmiechnęłam się oblizując wargi na widok jej babeczek.

 Thank you, ale staram się mówić po Polsku, uczę się. - Także odpowiedziała uśmiechem, jej tendencja do łączenia Angielskiego z Polskim była całkiem urocza, choć mnie też nią zaraziła przez te nasze ciągłe rozmowy.

Babeczki! - Krzyknęłam rzucając się na pudełko, które mi zabrała sprzed nosa przez co upadłam na ziemię bez nich.

Nie teraz, na miejscu zjemy. - Odparła gdy leżałam na ziemi.

Wredna! - Powiedziałam patrząc na pudełko ciastek, ona tylko się uśmiechnęła, wie że ją uwielbiam...

Półgodziny później zjawił się Adam z grillem. I jak zwykle spóźniający się Rafał ze swoim samochodem kempingowym przyjechał jakieś dwie godziny później. Wreszcie wyjazd. Pięć godzin żartów i rozmów minęły jak z bicza strzelił, od razu wyskoczyłam z auta udając zachłyśnięcie się powietrzem. Zaśmialiśmy się i poszliśmy na przechadzkę do lasu w którym spędzimy dwa dni,piękne dwa dni wakacji. Kilka minut zajęło znalezienie nam małej łąki na której zawsze robiliśmy piknik, tak samo i tym razem.

Wznieśmy toast za naszą nową przyjaciółkę! - Wyciągnęłam szampan pikolo z czterema kieliszkami, niby mam osiemnastkę ale pić alkoholu mi się nie chce.

Za Charlie! - Powiedzieliśmy wszyscy razem, zbijając ze sobą kieliszki.

Jesteś oficjalnie w naszym kręgu przyjaciół! - Dodałam zawieszając jej na szyi nieśmiertelnik, każdy z naszej trójki taki miał, coś w rodzaju symbolu przyjaźni. - Jeśli ktoś zna powód dla którego Charlie nie może zostać naszą przyjaciółką niech wyjawi go teraz lub zamilknie na wieki. - Kontynuowałam robiąc żartobliwe ślubowanie. - A więc, od dziś dołączyłaś do naszego kręgu i pozostaniesz z nami na wieki wieków, Amen.

Ja... Nie w-wiem co powiedzieć... - Mocno przytuliłam swoją przyjaciółkę. - Nie musisz nic mówić. A teraz babeczki! - Zawsze miałam w sobie takie dziecko, lubią to we mnie i ja to w sobie lubię więc tego nie zmienię.

Kocham twoje kanapki, są przepyszne.

Twoje babeczki są lepsze nie ma nic lepszego od nich. - Odparłam z finezją w głosie.

Hej, zostaw dla mnie trochę. - Krzyknął Adam.

Popatrzyłam mu w oczy. - Wal się są tylko moje!

Cała Ania, nasza kochana Ania... - Podeszłam do niego i wręczyłam mu jedno ciastko. - Wiedziałem że się podzielisz.

Wiem że wiedziałeś. - Odpowiedziałam przemądrzale.

Dzień nam minął tak przyjemnie że chciałabym mieć wehikuł czasu aby go powtórzyć. Lecz wszystko się zaczęło, gdy nastała północ. Chłopaki pokładli się spać, a ja wraz z moją przyjaciółką wyszłam odetchnąć nocnym powietrzem i pogadać.

Tak właściwie, czemu wybrałaś akurat Polskę, jest wiele innych krajów. - Zapytałam.

Cóż, to było tak... Widziałaś to?! - Wskazała na łunę niebieskiego światła dochodzącego z głębi lasu.

Tak idziemy sprawdzić co to? - Kiwnęła głową, nasza młodzieńcza ciekawość. przewyższyła racjonalne myślenie. I udałyśmy się w głąb lasu biorąc tylko dwie latarki.

Bardzo jasne światło traciło na sile, do momentu gdy już prawie nic nie było widać, na szczęście, już wiedziałyśmy gdzie iść,trzymałyśmy się razem dla otuchy, biegłyśmy z całych sił, sama nie wiem jak to opisać, ale wszystko działo się w jakby spowolnionym tempie. Ciężko dysząc skryłyśmy się za drzewem przed punktem skupienia światła, wyjrzałam za drzewo, widok mną wstrząsnął... To było coś czego nigdy w życiu nie zapomnę...Pierwsze co się rzuciło w oczy to był gigantyczny tron,

było kolorach srebra i błękitu, z niektórych błękitnych części wydobywała się niebieska poświata, której blask zaciągnął nas tutaj. Wyglądał jakby był to tron dla kogoś wielkiego, lecz osoba która na nim „Siedziała" w zasadzie leżała. Była dość drobna. Siedzenie było dla niej za duże, mogła w nim się całkowicie położyć. Właśnie, ta osoba, była to młoda dziewczyna o niespotykanym wyglądzie. Porcelanowa blada prawie że biała skóra i białe włosy. Gdy na chwile otworzyła usta zauważyłam, iż jej kły wyglądają na bardzo ostre. Jak u wampira na filmach. Oczy miała zamknięte lecz płakała... Krwią. Tak zamiast łez, z jej oczu wydobywały się krople krwi... Lecz mimo to gdy spała na tym tronie, wyglądała tak spokojnie... Leżała częściowo na siedzeniu, lecz jej głowa spoczywała na oparciu,pod głową położyła swoją rękę, prawdopodobnie dla komfortu.Ja i Charlie popatrzyłyśmy na siebie z niedowierzaniem i w milczeniu spojrzałyśmy ostatni raz na nią, chciałam zrobić zdjęcie aby to jakoś udokumentować, nawet nie żeby ktoś poza moją przyjaciółką mi uwierzył. Jedynie aby mieć to jako„Pamiątkę" nieważne jak dziwnie to brzmi. Już miałam wyciągać telefon gdy zostałam szturchnięta przez Charlie.Podnosząc wzrok ujrzałam, jak ta dziewczyna otwiera w oczy.Zmęczone oczka, jakby przebudziła się po kilkuletniej śpiączce i wciąż nie widziała co ją otacza. Prawe było koloru zielonego,zaś lewe... Czerwone, a źrenica była w kształcie krzyża...Zanim, nas ujrzała zaczęłyśmy uciekać prawie na oślep, jedyne co wiedziałyśmy to to iż wracamy, ponieważ szłyśmy prostą drogą. Rzuciłyśmy się do samochodu zatrzaskując drzwi z takim hukiem, że obudziłyśmy resztę.

Co się stało? - Krzyknął Adam przebudzając się nagle.

Ciszej trochę... Ludzie chcą spać... - Rafał jedynie spojrzał na nas i się obrócił na drugą stronę, znów zasypiając.

A więc? - Zapytał już spokojniej, ja się trzęsąc nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wtedy Charlie złapała mnie za rękę i powiedziała żebym tłumaczyła co mówi. - Czyli, że w środku lasu znalazłyście wielki tron i dziewczynę o wampirzych kłach..? - Próbował sobie to wszystko w głowie poukładać, wierzył nam ale z pewną dozą dystansu, bo pomimo że jest to osoba która mi ufa, to właśnie opowiedziałyśmy coś co nawet nam ciężko uwierzyć, a przecież my to widziałyśmy na własne oczy.

Choć pokażemy Ci. - W końcu się odezwałam swoimi słowami i pociągnęłam go za rękę.

Czekaj chwile, tylko się ubiorę... Co się tu dzieje... - Gdy tylko go wyciągnęłam z pojazdu zaniemówiliśmy, w miejscu gdzie widziałyśmy to coś, teraz unosiły się kłęby czarnego dymu, wskazujące na pożar.

Ona tam może jeszcze być! - Pobiegłam od razu na nic nie zważając, sądziłam że muszę jej pomóc, nawet jeśli już tam jej by nie było.

Pomimo mojej słabej kondycji wspięłam się na szczyt swoich możliwości i biegłam ile tchu, od pewnego momentu moje obawy się potwierdziły,był to rozprzestrzeniający się pożar. Wzięłam kilka chusteczek, aby się nie nawdychać dymu. Coraz mocniej słabłam, wiedziałam że to głupie, ale chciałam jej pomóc. Zaczęło mi się lekko kręcić w głowie, ale już prawie byłam na miejscu nie mogłam się poddać nie w tej chwili... Znalazłam się przed za którym ostatnio się chowałam, był czarny dym, nic nie widziałam. Wzięłam zakryłam usta chusteczką raz jeszcze i zamykając oczy przebiegłam przez dym. Pisnęłam z bólu przewracając się... Podniosłam wzrok i zauważyłam ją. Ta sama dziewczyna o niezwykłym wyglądzie. Jej oczy wpatrywały się przerażone na coś czego nie mogłam dostrzec.Po chwili jej wzrok skierował się na mnie. A ja ze wycieńczenia miałam mroczki przed oczyma. Zrozumiałam że zbyt długo już nie pociągnę. Ostatnie co widziałam to jak zbliżała się do mnie,wyglądała na zranioną, ponieważ trochę kulała. Potem była już tylko ciemność.

Obudziłam się w łóżku szpitalnym podłączona do kroplówki. Byłam dość zmęczona pomimo tego że spałam. Podnosząc się spostrzegłam Charlie, opierała się na moim łóżku śpiąc. Chyba czekała aż się obudzę, a w tym czasie sama zasnęła.

Hej, jak się spało? - Popatrzyłam w prawo, a tam Adam siedział na krześle, uśmiechał się do mnie, w sumie nie byłam pewna co się stało. Ostatnie co pamiętam, to oczy tej dziewczynki.

Co się stało? Ile spałam? - Spytałam całkowicie zdezorientowana.

Cóż... Pobiegłaś w głąb płonącego by uratować, kogoś kto chyba nie istnieje. Udaliśmy się za Tobą by pomóc Ci wrócić, ale zastaliśmy Cię nieprzytomną, w tym czasie, Rafał dzwonił po pomoc. Na szczęście wszystko jest dobrze, najważniejsze że żyjesz. Spałaś około dwóch dni, wszystko w porządku, może wody? - Kończąc spytał zatroskany.

Dzięki. Nie trzeba, a co się z stało z tą dziewczyną? - Przypomniałam sobie dokładniej co się stało.

Ta po którą pobiegłaś? Nikogo nie było tam gdzie miała być.

Był tam gigantyczny tron, musiałeś go widzieć. - Odpowiedziałam lekko zdenerwowana.

Tronu też nie było, była tylko mała płonąca polana.

Ech... - Nie wiedziałam co odpowiedzieć, wtedy obudziła się Charlie.

Wreszcie! - Skoczyła na mnie uściskając mnie, była bardzo szczęśliwa. - Tak się o Ciebie martwiłam...

Wszystko ze mną dobrze. - Poklepałam ją po głowie, tuląc cały czas. - A Ty widziałaś tę dziewczynę? - Zapytałam wierząc że może ona widziała i nie wyjdę na wariatkę.

Cóż... Musiało nam się coś pomieszać... - Powiedziała trochę zasmucona.

Ech... Ważne że ostatecznie wszystko dobrze się skończyło, prawda?

Dokładnie! - Pozostała dwójka radośnie odpowiedziała.

Pójdę po lekarza, nim szybciej stąd wyjdziemy tym lepiej. - Dodał Adam po czym wyszedł.

Chwilę po tym jak drzwi się zamknęły, Charlie podeszła blisko mnie i do ucha wyszeptała mi coś co mną wstrząsnęło:

„Ja też ją widziałam, ona jest prawdziwa. Lecz zachowajmy to w sekrecie..."

Notatka, wreszcie to napisałem ^^ <3 cóż niedługo to przerzucę na nowe opowiadanie, więc to znaczy że będzie nowe opowiadanie. Konkretnie będę pisał tajemnicze/straszne opowiadania, raczej zazwyczaj krótsze ^^ <3

Miłej nocy wszystkim <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro