1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hej!

Cassie, wychodząc przez szkolną bramę, poczuła że ktoś łapie ją za ramię. Była to jej najlepsza przyjaciółka, Kylie.

-Chciała byś może pójść ze mną i z Cole na zakupy?-zapytała Kylie.

Kylie była ładną nastolatką o ciemno niebieskich oczach i kręconych, ciemno rudych włosach, uśmiech praktycznie nie schodził jej z twarzy, w dodatku miała charakterystyczną bliznę nad łukiem brwiowym.  Cassie była jej przeciwieństwem, miała czarne, proste włosy, była też wyższa od swojej przyjaciółki, nie za często się uśmiechała. Mimo to również była ładna. Sama nie wiedziała jak to jest, że tak wspaniale się dogadują.

-Nie mogę-przewróciła oczami Cassandra-oczywiście mam karę,  mam natychmiast wracać do domu i się uczyć.

-Co znowu?-Kylie popatrzyła na przyjaciółkę z nieskrywanym współczuciem.

-Matka nakryła mnie jak oglądałam "50 twarzy Greya". Wkurwiła się, powiedziała że jestem stanowczo za młoda na takie filmy, dała mi karę na wszystko co możliwe i nie odzywa się do mnie słowem od dobrych dwóch dni.

Kylie stłumiła śmiech.

-Przepraszam, ale cała sytuacja trochę mnie bawi, chociaż wiem jak okropnie układa ci się z matką. No dobra, to do zobaczenia jutro, mam nadzieję że rodzicielka nie zamknie cię w piwnicy- puściła oko do Cassandry i razem ze swoim chłopakiem, Cole'm, zaczęła oddalać się ulicą w stronę centrum handlowego.

Cassie zacisnęła zęby. To już kolejny raz z rzędu kiedy nie może normalnie pójść na zakupy z przyjaciółmi, bo ma karę. Nic szczególnie złego nie robi, mimo to jej matka uważa ją za jakąś okropną, niewychowaną córkę. A przecież ona stara się być dla niej jak najlepsza, nie wchodzi jej w drogę, nie prowokuje awantur. Pocieszała się jedynie myślą, że za niecałe 2 lata będzie pełnoletnia, wynajmie wtedy małe mieszkanie i zamieszka sama, nie będąc zmuszona słuchać się matki.

Wciąż wkurzona szła ulicą, zmierzając wolnym krokiem w stronę domu.

-Ej! Wszystko ok???-usłyszła znajomy głos. Wiedziała że to Charles, kolega z klasy, któremu podobała się od dawna. Nie przepadała za nim, sama nie wiedziała czemu. Był nawet przystojny, ale denerwujący, z tym swoim zawadiackim uśmiechem i błyszczącymi oczami. Takie chłopaki jak on nie interesowały ją zupełnie.

Milczała, mając nadzieję że odpuścił.

-Mogę ci jakoś pomóc?-kurwa czyli jednak za nią szedł. Czy on nie ma swoich własnych spraw?

-Spierdalaj-warknęła. Nie miała ochoty mu się zwierzać, na pewno nie osobie, której nie lubiła.

-Dobra-powiedział nieco urażony, a ona przyśpieszyła kroku. Jeszcze tego brakowało, żeby przez niego się spóźniła i dostała karę na kolejne kilka dni.

Po przyjściu do domu rzuciła plecak przy drzwiach i od razu zamknęła się w pokoju. Z ulgą zauważyła że zdążyła dojść do domu przez ulewą, bo teraz słychać było odgłos uderzania kropel o szybę.  Nie chciała widzieć matki, przynajmniej na razie.

Szybko przejrzała zeszyty i uznała że na jutro nie wiele ma zadane, sięgnęła więc po telefon, by sprawdzić co tam słychać na klasowej grupie. Po jakimś czasie weszła na Instagrama, przeglądać najnowsze fotki.

Zobaczyła zdjęcie Kylie i Cole'a razem na lodach. Ona też tam mogła być, niestety w wieku 16 lat nie miała prawa nawet spędzić czasu z przyjaciółmi, bo matce to nie odpowiadało, zajebiście.

Przeglądając dalej Instagrama, natknęła się na zdjęcie chłopaka ze starszej klasy. Wiedziała kto to. Trudno żeby nie, skoro każda dziewczyna z jej klasy gadała o nim na przerwie. Uchodził za szkolnego bad boya, ponoć przeleciał więcej lasek niż wszyscy chłopcy ze szkoły razem wzięci. Pewnie to tylko plotki.

Nie dziwiła się koleżankom, bo sama uwielbiała jego styl, czarne bluzy i mnóstwo tatuaży. Podobało jej się też, że mimo tego iż miał niedawno skończone 18 lat, zachowywał się tak męsko, palił i podobno swego czasu nawet szczycił się karierą miejscowego dealera. Pomyślała co by rzekła matka gdyby przyprowadziła go do domu i powiedziała, że to jej chłopak. Może wyrzuciła by ją z domu. Nie było by to znowu takie złe.

Zaczęła zastanawiać się, jak to jest być w związku z bad boyem. Osobiście nie znała żadnej z lasek z którymi ten bad boy James był, więc nie miała kogo spytać o to jak mu się z nim układało. Cole, chłopak Kylie, był zwykłym, chyba nieco nudnym, ale za to opiekuńczym człowiekiem. Nie znała go zbyt dobrze, trudno jej było go dokładnie ocenić, chociaż zdążyła go polubić. Wiedziała że Kylie jest z nim szczęśliwa, a to najważniejsze. Jej przyjaciółka była jedyną osobą, której na niej zależało, więc Cassie traktowała ją jak skarb i każdą możliwą chwilę spędzała właśnie z nią.  Nie wiedziała co by bez niej zrobiła.

 Kylie dziwiła się zawsze, dlaczego Cassie, mimo swej urody, nigdy nie miała chłopaka. Ona sama w przeszłości miała ich trójkę. Cassandrze dotychczas po prostu nie podobał się żaden mężczyzna, no chyba że ten James, ale on podobał się każdej dziewczynie która miała chociaż trochę gustu.

Kiedy rozmyślała o Jamesie i Kylie, do jej pokoju wtargnęła matka.

-Nie uczysz się?- zapytała, mierząc ją uważnie spojrzeniem.

-Nie mam na jutro nic do nauki-spięła się Cassandra i już wiedziała czym to się skończy.

-Chcesz dostać złą ocenę? Nie po to cię wychowuję, byś skończyła jak twój ojciec, jebany narkoman, nie powodziło mu się w życiu to zaćpał się na śmierć, chcesz tak?

-Ciekawe przez kogo zaczął ćpać!-wyrwało się Cassie. Ale naprawdę tak myślała, przecież ojciec zanim poznał matkę był zupełnie inny. Jeszcze trochę po jej urodzeniu był normalny.

Dziewczyna zawsze dziwiła się, dlaczego ojciec ożenił się z matką. To absurdalne i głupie.

-Bezczelna gówniaro, ja...

Cassandra nie chciała słuchać już tego co matka miała do powiedzenia, zwyczajnie ruszyła do drzwi wyjściowych, zabierając tylko telefon. Nie miała pojęcia dokąd pójdzie i właściwie było jej wszystko jedno, byle by nie musieć słuchać wyzwisk tej kobiety. Miała już serdecznie dość matki i jej wiecznej nienawiści do niej. Trzaskając drzwiami, wybiegła na dwór, prosto na deszcz.

^ 𝐴 𝑜𝑡𝑜 𝐶𝑎𝑠𝑠𝑎𝑛𝑑𝑟𝑎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro