6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Albo on, albo ja- powiedziała Kylie od razu kiedy Cassandra weszła do klasy. Mówiła zaaferowanym głosem- zerwij z nim. Nie możesz już utrzymywać z nim kontaktu, nie po tym jak chciał cię pobić. To zaszło za daleko. On będzie cię krzywidzić cały czas, psychicznie, może nawet fizycznie. To skończony kutas.
Cassie westchnęła.
-Kylie, on był pijany. Ludzie pod wpływem alkoholu różnie się zachowują. On naprawdę taki nie...
-Owszem, jest. To bad boy, wiem, jak ranił inne dziewczyny ze szkoły. Nie liczy się z uczuciami innych. Niestety, ciebie także nie potraktuje ulgowo. Musisz urwać z nim kontakt, to jedyne wyjście, uwierz
-Jestem jego pierwszą dziewczyną, on naprawdę mnie lubi- tłumaczyła się Cassandra w despreacji- Kylie, on nawet nigdy nie był w związku i nie chciał być. Dla mnie zrobił wyjątek.
-Nie bądź głupia!- Kylie zaczęła płakać- jesteś tylko jego zabawką, ten chuj traktuje cię jak rzecz! Albo on, albo kończymy naszą przyjaźń, nie będę patrzeć, jak on cię krzywdzi! Jeśli naprawdę ci na mnie zależy, jeśli naprawdę uważasz się za moją przyjaciółkę, błagam zrób to, zerwij z nim.
         Cassie czuła że zaraz oszaleje. Nie mogła stracić przyjaciółki, ale nie chciała rezygnować z miłości do bad boya. Był dla niej niezwykle ważny. Po chwili jednak kiwnęła głową.
-Zrobię to- powiedziała zrezygnowana.

𝐃𝐨: 𝐉𝐚𝐦𝐞𝐬
𝑇𝑜 𝑘𝑜𝑛𝑖𝑒𝑐. 𝑁𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑐𝑒̨ 𝑚𝑖𝑒𝑐́ 𝑧 𝑡𝑜𝑏𝑎 𝑘𝑜𝑛𝑡𝑎𝑘𝑡𝑢, 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜 𝑡𝑦𝑚 𝑐𝑜 𝑚𝑖 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖𝑙𝑒𝑠́.

Drżącymi rękami nacisnęła "wyślij". Miała wrażenie że traci cząstkę swojego serca. Kochała go, tak bardzo jak nigdy nie przypuszczała że potrafi kochać. On odmienił jej życie, dzięki niemu była nareszcie szczęśliwa, wreszcie czuła się kochana i potrzebna. A tego bardzo jej brakowało przez całe dotychczasowe życie.
Po chwili dostała powiadomienie o nowej wiadomości, więc szybko odczytała wiadomość od Jamesa.
𝐎𝐝: 𝐉𝐚𝐦𝐞𝐬
𝑇𝑎𝑘 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑝𝑟𝑎𝑠𝑧𝑎𝑚, 𝐶𝑎𝑠𝑠𝑖𝑒:(. 𝐵𝑦𝑙𝑒𝑚 𝑝𝑜𝑑 𝑤𝑝𝑙𝑦𝑤𝑒𝑚 𝑎𝑙𝑘𝑜ℎ𝑜𝑙𝑢, 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖𝑎𝑙𝑒𝑚 𝑐𝑜 𝑟𝑜𝑏𝑖𝑒̨, 𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎𝑙𝑒𝑚 𝑐𝑖𝑒̨ 𝑢𝑑𝑒𝑟𝑧𝑦𝑐́, 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑒̨. 𝑆𝑡𝑟𝑎𝑠𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑘𝑟𝑜, 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑧𝑒̨ 𝑠𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎𝑗 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑚𝑛𝑎, 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑗𝑎𝑠́𝑛𝑖𝑚𝑦.

𝐃𝐨: 𝐉𝐚𝐦𝐞𝐬
𝑇𝑜 𝑘𝑜𝑛𝑖𝑒𝑐, 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑎𝑚 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑘𝑜𝑛𝑎𝑐́

Usiłowała powstrzymać łzy kiedy już kolejny raz czytała tę wiadomość.
-Pani Cassandro, może przeczyta nam pani tę wiadomość którą z wielkim zaangażowaniem właśnie pani pisała?- zwróciła się do niej nauczycielka od geografii, którą akurat miała jej klasa.
      Wszyscy popatrzyli na dziewczynę z ciekawością.
-Przepraszam- powiedziała Cassie łamiącym się głosem, a Kylie popatrzyła na nią ze współczuciem.
-Nie zasługuje na ciebie- szepnęła- rezygnujesz z niego dla własnego dobra, wierz mi.
-W każdym razie- nauczycielka postanowiła dać jej spokój- musicie przygotować projekt w parach, o atrakcjach we Francji. Macie czas do następnego poniedziałku.
      Cassie spojrzała na Kylie wzrokiem mówiącym "robimy razem", ale nauczycielka widząc to pokręciła głową.
-Będziecie losować z karteczek z kim będziecie w parze. Nieco integracji na pewno wam nie zaszkodzi.
     Ostatnią rzeczą na jaką dziewczyna miała w tym momencie ochotę było beztroskie robienie projektu z kimś z klasy, jednak zyskanie jedynki z geografii na pewno nie poprawiło by jej stosunków z matką, więc musiała się postarać.
       Kiedy przyszła kolej na to, by Cassie wylosowała z pudełka karteczkę z imieniem osoby, chwyciła pierwszy los z brzegu z nadzieją że zobaczy napisane na niej imię  przyjaciółki lub jakiejś w miarę fajnej dziewczyny, ale kiedy zobaczyła na kogo trafiła, jęknęła.
-Jest aż tak źle?- zmartwiła się Kylie, a Cassie pokiwała  głową.
-Oczywiście, nie kto inny jak Charles. Spośród tylu osób w klasie, musi to być akurat on!
-Czemu go tak nie lubisz?- przyjaciółka  skrzywiła się- jest milion razy lepszy od tego kutasa Jamesa.
-Jest natrętny, ciągle zadaje mi pytania na które nie mam najmniejszej ochoty odpowiadać. Myśli, że da radę mnie poderwać.
       Napotkała wzrok Charlesa, który uśmiechnął się nieśmiało.
-Ugh...
***
-Błagam, poczekaj! Nie możesz tak po prostu mnie olać- Cassie wracała ze szkoły, kiedy usłyszała za sobą znajomy głos.
-Chyba jasno się wyraziłam, że nie mamy o czym rozmawiać. Między nami skończone- powiedziała, patrząc w czarne oczy Jamesa. Te same oczy które przyprawiały ją zawsze o zawrót głowy.
-Byłem pijany, nie chciałem cię pobić, naprawdę. Cassie, wiesz jaka ważna dla mnie jesteś- chwycił ją za rękę.
-Właśnie że kurwa nie wiem- zirytowała się dziewczyna- traktujesz mnie jak szmatę do podłogi, wyzywasz, stosujesz wobec mnie przemoc, próbujesz zgwałcić i teraz  uważasz że mam ci to tak po prostu puścić płazem?
-Przecież cię do cholery jasnej przeprosiłem- warknął James ale po chwili się zreflektował- wybacz. Żadna dziewczyna nie spodobała mi się jeszcze tak jak ty. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, wiem że źle zrobiłem i jest mi z tego powodu naprawdę przykro. Kocham cię, Cassandro.
         Cassie przymknęła oczy.
-Proszę cię, nigdy więcej tak nie rób- powiedziała do niego- chwilami się ciebie boję i wydajesz mi się obcym człowiekiem.
-Czy to znaczy że dasz mi jeszcze jedną szansę?- pochylił się nad nią. Dla przypadkowych przechodniów ta scena mogła wydawać się urocza.
-Ostatnią- odparła zrezygnowana Cassie- ale Kylie nie może się dowiedzieć, że jesteśmy razem. Ona cię nienawidzi. Nie chcę jej stracić, jest wspaniałą przyjaciółką.
-Nie powiem jej- obiecał James i zaczął ją całować, tak jak zawsze to robił, z wyjątkową namiętnością i wprawą.
        W takich chwilach Cassandra naprawdę uwielbiała cały świat, a w szczególności kochała  swojego chłopaka.
Razem poszli do jego mieszkania i na tym samym łóżku, na którym dziewczyna straciła dziewictwo zaledwie kilka dni temu, uprawiali długo sex, a potem długo leżeli nago w  łóżku, dotykając się, całując, przytulając i poddając różnym pieszczotom.
-Dlaczego tak bardzo cię kocham?- zapytała Cassandra, gładząc chłopaka po umięśnionym torsie, pokrytym dziwnymi tatuażami.
-Mnie bardziej zastanawia dlaczego ja ciebie kocham- pogłaskał jej włosy i pocałował po szyi.
      Oparła głowę na jego rozpalonej klacie, a on opowiadał jej historię o znaczeniach swoich tatuaży. Na plecach wytatuowane było podobno imię jego zmarłego brata, na ręce miał swój pierwszy motor, a na brzuchu rysunek heroiny w proszku. Był to podobno pierwszy narkotyk który wstrzykiwał sobie do żył. Wszystkiego Cassandra słuchała z uwagą. Nie wiedziała że może się zakochać w tym chłopaku jeszcze bardziej. Jednakże tak właśnie się działo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro