17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Muszę już wracać - powiedziałem zerkając na zegarek zawieszony na ścianie. Zayn kiwnął tylko głową i wstał czekając aż zbiorę podręczniki. Ruszyłem do drzwi, a za mną on. Czułem jego wzrok na plecach - Dziękuję - odparłem odwracając się do niego z dłonią na klamce.

- Cała przyjemność po mojej stronie Niall - uśmiechnął się lekko, a ja nie wytrzymałem i zrobiłem coś bardzo głupiego. Zrobiłem dwa kroki i stanąłem na palcach, wciskając na jego wargi pocałunek. Stał bezruchu i wtedy zdałem sobie sprawę jakim idiotą jestem. Odsunąłem się od niego nie będąc w stanie patrząc na niego.

Otworzyłem szybko, ale gdy tylko przekroczyłem próg, poczułem palce zaciskające się na moim nadgarstku, zatrzymujące mnie w miejscu. Zayn obrócił mnie w swoją stronę i złapał moją twarz w dłonie. Przymknąłem oczy, gdy wpił się w moje wargi. Oddałem pocałunek stając na palcach. Oparłem dłonie na biodrach Malika, gdy on przycisnął mnie do drewnianego filaru utrzymującego daszek nad werandą. Wsunął język do mojej buzi, przez co wydałem z siebie zduszony przez jego wargi jęk. Przycisnął biodra do moich i złożył malutki całus w prawym kąciku moich warg. 

Stałem bez ruchu z zamkniętymi oczami, przyśpieszonym oddechem, wciąż opierając się. Rozchyliłem powieki, gdy Zayn odsunął się na milimetr. Patrzył na mnie z uśmiechem przemykającym po jego twarzy. Pochylił się i ucałował płatek mojego ucha.

- Wiem, że wtedy stałeś za drzwiami - wyszeptał mi prosto do ucha, a ja czułem jego gorący oddech. Zadrżałem lekko w jego ramionach - Przyjdź do mnie wieczorem - przygryzł lekko moje ucho, a ja rozchyliłem wargi w bezgłośnym jęku. 

- N-nie mogę - wymamrotałem - Mam sz-szlaban.

- Jestem pewien, że jesteś w stanie nagiąć zasady - powiedział i cmoknął mnie krótko - Ale jeżeli nie.. Trudno Niall - westchnął cicho robiąc krok do tyłu - Choć będzie my przykro - wzruszył ramionami.

- Przyjdę - powiedziałem szybko łapiąc go za rękę. Nie chciałem by taki mężczyzna był zły na mnie. Na wargi Zayna natychmiast wrócił uśmiech - Ale dopiero po dwudziestej drugiej. O tej godzinie rodzice kładą się spać.

- W porządku - pocałował mnie w czoło, a potem obdarzył krótkim, ale czułym pocałunkiem. 

Z dużym rumieńcem na policzkach zbiegłem z jego werandy i ruszyłem do domu, zastanawiając się jak niby mam się wymknąć w nocy z domu. Ale wymknę, nawet jeżeli miałbym wyjść oknem. 

Od autorki: Ten rozdział ssie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro