33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Thomasa:

- Hej wszystkim- powiedziałem wchodząc do kuchni, jednak co dziwne nikt mi nie odpowiedział

Oderwałem wzrok od telefonu po czym zacząłem się rozglądać. Wszyscy byli w kuchni, jednak co dziwne każdym miał wymalowane na twarzy zdziwienie, no może oprócz Liama....ten patrzył na coś z lekkim obrzydzeniem. Spojrzałem w lewo na kuchnię i dopiero teraz zorientowałem się o co chodzi.

Theo i Mike migdalili się i nawet nie zwracali uwagę na to że wszyscy są na dole. W sumie od paru dni się dziwne zachowują ale jakoś nie zwróciłem na to uwagi.

- I to niby ja mam problemy z picie- powiedziałem chcąc przerwać to przedstawienie

- Hmmm- wymruczał Theo po czym oderwał się od ust Mike'a- o Thomas! Już jesteś. Piękny mamy dziś dzień nieprawdaż?

- Piękny był póki nie zaczęliście się lizać- wtrącił Liam

- Lizać? To była transfuzja śliny- krzyknął Minho, a ja w tym samym momencie zaczął sobie robić kawę z ekspresu

- Co wam w ogóle odwala?- zapytał Brett wtulajac się w Liama, który jak gdyby nigdy nic siedział u niego na kolanach

- Po pierwsze to tobie ruja się chyba skończyła więc nie musisz przytulać się do Liama- zaczął Mike- a po drugie to chyba  zapomnieliśmy wam o czymś powiedzieć- dodał spoglądając na Theo, a ten od razu kiwnął mu na tak- ja i Theo jesteśmy przeznaczonymi- odparł wtulajac w siebie chłopaka, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły

- Jak to przeznaczony?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia- przecież mówiłeś, że twojego przeznaczonego zabili handlarze gdy was ratował?- powiedziałem i nie wiedzieć czemu Scott zaczął się dławić kawą

- Tylko mnie drasneli- powiedział Mike ignorując zachowanie Scotta, po czym uniósł swoją bluzkę ukazując bliznę na brzuchu

- Zasłoń!- krzyknął Theo spuszczając jego bluzkę

- Nie podoba ci się? Jak chcesz mogę iść na operację

- Theo jest po prostu zazdrosny!- krzyknął Dylan z drugiego końca pokoju, a wszyscy momentalnie wybuchli śmiechem

- Ty i Thomas się lepiej szykujcie bo dziś po papiery jedziecie- powiedział wkurzony chłopak po czym wyciągnął za rękę Mike'a z kuchni

Przewróciłem tylko oczami po czym upiłem łyk gorącej kawy. Boże co za cudowne uczucie. W końcu coś miłego mnie spotyka, bo ostatnie dni nie były za ciekawe. Prasa niedawno opublikowała nasze zdjęcia i w mediach społecznościowych często do nas wypisują. Ja mam głównie pogróżki od jakiś omeg, że jak nie umiem siedzieć na dupie u jednego faceta to najlepiej, aby sobie odpuścił i oddał go w dobre ręce

A Dylan? Z tego co wiem piszą do niego omegi z pocieszeniami i proponują, aby spotkał się z nimi ponieważ jak to one twierdzą są bardziej troskliwe i oddane

Dylan mi nie pokazał tych wiadomości. Sam raz przez przypadek chwyciłem jego telefon bo myślałem że to mój. Mamy w końcu te same modele więc łatwo jest się pomylić. Zorientowałem się dopiero po chwili gdy po przeczytaniu wiadomości na ekranie blokady ogarnąłem, że ja mam tą funkcję wyłączoną.

Dylan chciał przede mną to ukrywać. To miłe z jego strony

- Gotowy na powrót do piekła?- zapytał Dylan opierając się o blat obok mnie?

- Tylko na chwilę tam jedziemy. Nie dramatyzuj- powiedziałem z lekkim rozbawieniem, a ten od razu posłał mi ciepły uśmiech

- Mam do ciebie propozycje- wyszeptał tak abym tylko ja usłyszał

- Zamieniam się w słuch

- Co ty na to, aby w szkole uciec tylnymi drzwiami i pójść do jakiejś kawiarni? No wiesz. Szofer od razu zawiezie nas do domu a ja chcę się trochę rozerwać- zaproponował a ja od razu spojrzałem na resztę czy czasem nie podsłuchują. Na szczęście byli zajęci swoimi sprawami- To jak będzie?- dopytał unosząc jedną brew

Boże jak to bosko wygląda

- Hmmmm- udałem, że się zastanawiam, jednak w głowie miałem bardzo oczywistą odpowiedź- okey.... jestem za

- No i pięknie- odparł ukazując szereg białych zębów

*************

- Gotowy?- zapytałem spoglądając na Dylana gdy staliśmy przed bramą głównego wejścia.

- No cóż- powiedział wzruszając ramionami- do dzieła- dodał posyłając mi piękny uśmiech

Kiwnąłem po czym ruszyliśmy w stronę wejścia. Najdyskretniej jak tylko się dało weszliśmy do szkoły, jednak po paru krokach stanęliśmy słysząc, że gwar na korytarzu stał się głośniejszy

- Dylan!- krzyknęły jakieś omegi podbiegając do niego przez co byłem zmuszony odsunąć się w bok

Wokół Dylana zgromadziła się grupka jego adoratorek, a ja z niecierpliwością czekałem aż książę łaskawie odgoni swoje panie.

- Hej- usłyszałem znajomy głos więc od razu spojrzałem w tamtą stronę

- Hej Jacob

- Co tutaj robicie....znaczy nie to, że się nie cieszę....w końcu mogę znów porozmawiać z tak piękną omegą- powiedział zalotnym tonem przez co od razu przewróciłem oczami

- Daj spokój flirciarzu, na mnie te twoje sztuczki nie zadziałają

- Doprawdy?- zapytał po czym położył dłoń na moich plecach, a swoje usta zbliżył do mojego ucha- to powiedz jakich sztuczek użył Scott- wyszeptał, a moje serce od razu przespiesyło że strachu

Nawet on chce wypominać mi te zdjęcia?

- Odwal się ode mnie- powiedziałem chcąc go od siebie odsunąć jednak bez skutku

- Scott'owi bez problemu się oddajesz, a mnie nie chcesz?- powiedział już z lekką pogardą i cwanym uśmiechem na twarzy

- Puszczaj mnie ty wywłoko i nie rób ze mnie puszczalskiej dziwki- wysyczałem przez zęby

- No weź.....co ty taki?

- Nie słyszałeś co do ciebie powiedział?- usłyszałem głos Dylana a po chwili poczułem szarpnięcie za dłoń- Jeszcze raz tak zrobisz to wszystkie zęby ci wybije- dodał a na korytarzu nastała cisza

Co chwilę słyszałem tylko ciche szepty albo śmiech. Atmosfera zrobiła się napięta, a ja chcąc nie chcąc wtuliłem się w ramię szatyna, aby go trochę uspokoić

- Już dobrze dobrze- powiedział Jacob unosząc dłonie w górę- widzę, że wasza relacja się pogłębiła- dodał po czym ruszył w drugą stronę- Szczęścia

Staliśmy tam chwilę a gdy ludzie zaczęli się rozchodzić poczułem jak mięśnie Dylana rozluźniają się

- Chodźmy- powiedziałem i nie czekając na odpowiedź pociągnąłem chłopaka w stronę gabinetu

************

Po odebraniu papierów tak jak ustaliliśmy z Dylanem uciekliśmy przez tylne wyjście. Przez pewien czas spacerowaliśmy w ciszy, a Dylan co jakiś czas szturchał mnie swoim biodrem. Za nasz cel wybraliśmy sobie niewielką kawiarenkę do której często chodziłem z Bradem po lekcjach. Jednak jak się później okazało był to zły pomysł. Przez opublikowanie tych zdjęć co jakiś czas do naszego stolika podchodziły jakieś omegi.

One się nawet nie krępowały. Z góry rzucały pytaniami czemu jeszcze ze mną siedzi i czy nie chcę iść do ich stolika

Na szczęście Dylan wykazał się dużą inteligencją i zgrabnie odganiał potencjalne kandydatki. Niestety spokój nie trwał długo więc musieliśmy opuścić kawiarnie.

Chodziliśmy od kawiarni do kawiarni, jednak wszędzie był ten sam problem. Boże co za uparte omegi. Nawet w spokoju nie dadzą posiedzieć

- Mam pomysł- powiedział Dylan i nim zdążyłem zapytać o co chodzi ten chwycił mnie za dłoń po czym wprowadził do sklepu

Dylan bez pytania mnie o zdanie kupił sześć piwa po czym na powrót chwycił moją dłoń i wyprowadził ze sklepu. Szatyn pokierował się ze mną w bliżej nieznanym kierunku, a już po chwili znaleźliśmy się nad rzeką przez którą prowadził most

- Moment....gdzie ty mnie zabierasz?- zapytałem gdy ten zaczął schodzić w dół

- Pod most- wyznał rozbawiony

Przewróciłem tylko oczami po czym bez słowa sprzeciwu pokierowałem się za Dylanem. Usiedliśmy na małym murku zaraz obok Dylana po czym chwyciłem za piwo które mi podał

- W końcu- zaczął zabierając łyk piwa

- W końcu co?

- Spokój.....czysty relaks- odparł spoglądając na mnie

- No ja nie wiem- zacząłem po czym otworzyłem piwo- No wiesz....mam bardzo słabą głowę

- Spokojnie, jesteś ze mną i nic ci nie grozi. A jeśli chodzi o Brada to wezmę całą winę na siebie- zapewnił kładąc dłoń na piersi

Zacząłem się zastanawiać, a w głowie miałem dziesiątki "za" i "przeciw" . Z jednej strony dobrze tak się rozluźnić bo dzisiejszy dzień do spokojnych nie należy....ale z drugiej strony. Co jeśli znów coś odwale i rzucę się na usta Dylana

- To jak będzie?- zapytał wyciągając puszke w moją stronę- raz się żyje

Eh......i jak odmówić tak słodkiej buźce

- W sumie masz rację- odparłem z uśmiechem na ustach po czym stuknąłem puszkę o puszkę

***********

- Dyyyyyyluuuuuś- powiedziałem przeciągle po czym wtuliłem się w jego tors

Wypiłem już dwa i pół piwa a ja nadal jestem trzeźwy......

Tylko świat jakoś zaczął dziwnie wirować

Siedziałem własnej bokiem na kolanach Dylana, a czemu? Powód jest prosty, rozłamem trochę piwa z mojej strony, a nie chcę siedzieć na mokrym

Perspektywa Dylana:

- Chyba już trochę za dużo wypiłeś- powiedziałem chcąc zabrać mu puszkę, ale ten szybko odsunąłem ją w bok- Thomas....proszę cię oddaj to piwo

- Bo?

- Bo jesteś już upity- wyjaśniłem, a ten zaczął się nad czymś zastanawiać

- Okey....masz rację, wyleje to piwo- odparł a ja odetchnąłem z ulgą

Chłopak spojrzał na mnie, na puszkę i znów na mnie. Na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech, a ja od razu wiedziałem, że ten mały blondynek coś kombinuje. Długo nie trwało a chłopak przechylił butelkę po czym wypił jej zawartość do końca

- Thomas!- krzyknąłem rozszerzając oczy- mówiłeś, że wylejesz to piwo

- No i wylałem.....nie powiedziałem gdzie wyleję- odparł pijackim głosem

- O Boże- westchnąłem zakrywając twarz dłonią- co ja z tobą mam- dodałem już z rozbwaniem

- Ze mną? Ze mną będziesz miał co tylko zechcesz?- powiedział uwodzicielskim tonem, a w mojej głowie powstawały miliony brudnych myśli

- Na przykład co?- zapytałem kładąc dłoń na jego nogę po czym delikatnie zacząłem ją masować

- Na przykład to- wyszeptał chwytając moje policzka w dłoń po czym usiadł przodem do mnie

Chłopak lekko ścisnął moją twarz po czym zaczął się do mnie przybliżać. Przymknąłem oczy, a ją po chwili czułem jak jego delikatne usta spotykają się z moimi. Thomas przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc tym samym o dostęp, a ja od razu rozchyliłem wargi. Nasze języki złączyły się w chaotycznym tańcu, a już po chwili czułem jak zaczyna brakować mi miejsca w spodniach.

Dylan ogarnij się- pomyślałem a w tym samym momencie chłopak zakręcił biodrami

No i chuj

Moje dłonie momentalnie wylądowały na jego biodrach, a z ust blondyna wydobył się cichy jęk. Zaczęliśmy się łapczywie całować, a moje podniecenie rosło z każdą kolejną chwilą

Znaczy tylko do momentu, aż nie usłyszałem  znajomego głosu gdzieś na mości

- Jestem- powiedział męski znajomy głos

- Co ci tak długo zajęło- powiedział drugi

- Wiesz, że teraz mieszkam...

- Dyluś- wtrącił Tommy przez co zagłuszył jego dalszą wypowiedź

- Ciiiii- szepnąłem do chłopaka a ten w odpowiedzi zmarszczył brwi

Chłopak przewrócił tylko oczami po czym wpił się w moją szyję.....eh.... przynajmniej ma zajęcie

- Masz jakiś nowych?- zapytał znajomy głos

- Nie..... ostatnio bogaci rzadziej kupują omegi....

Moment.....to handlarze!

Muszę tam iść i

- Ku*wa. Uciekaj! Te auto to tajniacy!- krzyknął drugi a po chwili słyszałem jak odbiegają

KUR.....a byłem tak blisko

Ale przynajmniej wiem dziennie spotykają. Na pewnie nie powiem tego Scott'owi. Tym razem to ja zabłysne

Ale teraz czas zająć się czymś równie ważnym

Spojrzałem w dół na blondyna chcąc go pocałować, jednak szybko wybiłem sobie ten pomysł z głowy

- Najpierw mnie podniecasz a teraz to?- zapytałem bardziej sam siebie ponieważ blondyn spał w najlepsze na mojej klatce piersiowej- No nic.....trzeba cie zabrać do domu

~~~~~~~~~~~~~~~

Jutro prawdopodobnie nie będzie rozdziału. Mam dziś dużo obowiązków i chyba się nie wyrobię

Za to muszę się pochwalić bo to mój najdłuższy rozdział i składa się z ponad 1800 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro