54.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Camille


Wyrwałam się na chwilę z domu na spotkanie z Alex, zanim mój narzeczony i syn zaczęliby protestować. Matka ma wychodne i muszą się z tym pogodzić. Na pewno znajdą sobie jakieś zajęcie. Nawet nie odczują, że nie ma mnie w domu. Oby tylko James pamiętał, że po zabawie z dzieckiem musi posprzątać. Nic mu nie da, że poczeka na mnie. Wtedy będzie musiał działać pod presją.

Długo nie widziałam się z Alex. Mamy wiele do nadrobienia, jeśli chodzi o plotki. Szczególnie że nie należę do kobiet, które poza swoim facetem i dzieckiem świata nie widzą. Kocham ich, ale bez przesady. Zamknięcie się z rodziną w domu i niedopuszczanie do siebie innych ludzi jest dla mnie chore. Każdy czasami powinien zmienić swoje codzienne towarzystwo.

Odkąd przeprowadziłam się do Portland, mało rozmawiam z przyjaciółką. Alex nie ma już tyle czasu, co kiedyś, żeby przyjeżdżać do mnie. Poświęciła się dla swojego chłopaka, ale chyba było warto, bo nie dostaję już na messengerze wiadomości, w których na niego narzeka. Może w końcu dojrzał do związku? Oby. Może wybawię się jeszcze na ich ślubie, chociaż znając tego idiotę, pewnie zabroni przyjaciółce mnie zaprosić. W ogóle najlepiej odciąłby ją od znajomych.

Alex zasługuje na szczęście, bo miła z niej osoba. Czasami potrafi pokazać pazurki, ale to akurat dobrze. Dzięki tym nie jest niczyim popychadłem. I przede wszystkim zawsze jest szczera, a to nie podoba się każdemu. Ja ją za to uwielbiam. Lepsza szczerość niż przyjaciółka przytakująca mi na każdym kroku i patrząca jak się kompromituję, do tego czerpiąca z tego radość.

Obawiam się, co zastanę po powrocie do mieszkania, ale przecież James umie odmówić swojemu dziecku, więc nie powinnam się martwić. Akurat. Stwarza pozory. Już dawno przestał rygorystycznie podchodzić do wychowania syna. Nosi go na rękach po całym mieszkaniu i opowiada o wszystkim, na co Callan wskazuje rączką. A maluch słucha go z zainteresowaniem, a czasami nawet się śmieje z opowieści tatusia.

Gdyby nasz domek był już skończony, moglibyśmy spędzać czas w ogrodzie, gdzie synek mógłby się wybiegać. Może lepiej by mu się później spało, ale Jamesowi chyba nie przeszkadza nasze małe mieszkanie, bo wcale nie śpieszy się z przeprowadzką. Jestem cierpliwa. Na razie nie jest ciasno, każdy ma miejsce dla siebie i nie obijamy się od ściany do ściany, więc nie marudzę.

– Cześć. - Alex uśmiecha się na mój widok. – No mamuśka, figurę masz już lepszą ode mnie.

Ćwiczyłam w domu razem z Jamesem, który zrezygnował z siłowni. Nie chciało mu się już tam chodzić, a gdy widział mnie ćwiczącą podczas drzemek syna, czasami dołączał do mnie. W większości jednak mnie obserwował. Raz się wkurzyłam i wykrzyczałam mu, że jak się zaniedba, to go zostawię. Zadziałało. Poszedł na siłownie, ale tylko kilka razy. Musiałam uodpornić się na jego spojrzenia, chociaż bywało trudno. Po wspólnym domowym treningu, korzystając z dłuższej drzemki malucha, uprawialiśmy seks. Dla takiego zakończenia warto było się zmęczyć.

– Mam ogromną motywację. - Uśmiecham się szeroko.

– Nie mów, że James zmusił cię do ćwiczeń? - Przygląda mi się uważnie.

Mój facet nigdy nie zasugerował, że jestem gruba albo wyglądam źle, chociaż wiele razy dałam mu ku temu powody, narzekając na swoją wagę. Chyba unikał kłótni, która mogłaby się rozegrać z tego powodu. Chciałam wyglądać dobrze przede wszystkim dla siebie, dla swojego dobrego samopoczucia, a nie faceta, który i tak by nie docenił moich wysiłków, jak robi to większość kobiet. Na szczęście James nie był jak inni faceci, którzy byli w stanie pocieszyć się wychudzoną panienką albo ślinić na widok kobiet z wielkim biustem.

– Nie – kręcę głową – ale wiesz, przy dziecku nie ma mowy o siedzeniu całymi dniami.

Szczególnie przy tak ożywionym, jak Callan. Czasami męczy mnie, gdy muszę stać przy nim i pilnować, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Poza tym muszę mieć oczy dookoła głowy, bo chwila nieuwagi może sprawić, że stanie się coś złego. Mój syn ciągle jest ciekawy świata i nie ma mowy o siedzeniu w miejscu. Czasami przypomina tym swojego tatę za czasów, gdy się poznaliśmy. Teraz James trochę się wyciszył i najchętniej przesiedziałby całe dnie w domu. Mam nadzieję, że za rok znowu zaczniemy więcej czasu spędzać na wycieczkach. Jakichkolwiek byle wyrwać się z domu. Mamy przecież nowego towarzysza, któremu trzeba pokazać kawałek świata.

– Gdzieś słyszałam, że karmienie piersią też sporo daje, poza dużymi cyckami. - Śmieje się.

Kto by pomyślał, że akurat Alex zainteresuje się tym tematem? Na pewno nie ja. Mam wrażenie, że ona nie lubi dzieci. Omija mówienia o nich i nie zachwyca się mijanymi na mieście maluchami. Chociaż nigdy nie zaprzecza, że chce mieć swoje dzieci, za kilka lat. Oczywiście, gdy jej facet dorośnie, bo sam zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Miałaby ciężki los z nim i maluchem. Chociaż nie wydaje mi się, żeby chłopka Alex w ogóle myślał o zakładaniu rodziny. Zmyłby się w chwili, gdyby dowiedziałby się o jej ciąży. Obym się myliła. Poza tym wolałabym, żeby pogoniła gnoja, bo nie był jej wart.

Moje piersi nie są duże. Nie zawsze mogłam karmić piersią i przez to często bywały ciężkie i obolałe. James pomagał mi odciągać pokarm, co było dla mnie zawstydzające. Powinnam to robić sama, ale czasami nie dawałam rady. Za to jemu podobało się, że mógł bezkarnie dotykać moich piersi poza chwilami bliskości. Typowy facet, chociaż nie wiem, czy każdy jest tak pomocny po porodzie. Mogłam liczyć również na masaże, które akurat bardzo mi się spodobały.

– Zmaleją.

– A szkoda, nie? - Zerka na mnie. – Zakupy czy McDonald?

Niezdrowe żarcie jak miło. Czekałam na jakiegoś hamburgera albo dwa. Nie to, żebym wyeliminowała fast foody ze swojej diety. Musiałam zacząć uważać na to, co jem ze względu na dziecko. Cóż, nie aż tak bardzo, skoro mogłam karmić je butlą. Miałam gdzieś gadanie innych matek, które na forach internetowych próbowały wszystkim wmówić, że najlepiej jest karmić piersią jak najdłużej. Ta, najlepiej do osiemnastych urodzin. Mam je za wariatki i nie zamierzam stosować się do rad obcych ludzi, dla których pewnie jestem złą matką. Niech powiedzą to mojemu zadowolonemu, szczęśliwemu i zadbanemu synkowi.

– Jedzonko. - Szczerzę się jak głupia na myśl o hamburgerze.

Próbuję dowiedzieć się, jak Alex układa się w związku, bo nie mówi dużo na ten temat. Tak naprawdę to nie mówi o nim w ogóle. Próbuje odwrócić moją uwagę. Udaje jej się. Gada o pracy, czym zainteresowała mnie na chwilę. Wcale nie marzę o powrocie. Odpowiada mi, że mogę więcej czasu spędzać w domu. Przyjaciółka wspomniała coś nawet o planach na wakacje, ale nie o swoim facecie. Coś mi nie pasuje i muszę w końcu zapytać.

– Co z wami? – odzywam się, gdy w końcu daje mi dojść do słowa.

– Z kim? - Marszczy brwi.

Niech nie udaje, że nie wie, co mam na myśli. Sprawia, że zaczynam wątpić w zapewnienia, że w jej życiu jest dobrze. Może jestem wścibska, ale chcę mieć pewność, że moja przyjaciółka nie kłamie.

– Z tobą i twoim chłopakiem. Pytam, co u was?

– Jest dobrze. - Uśmiecha się do mnie. – Camille, naprawdę.

– To dlaczego o nim nie mówisz?

Do tej pory zawsze znajdowała moment, żeby narzekać na swojego faceta. Zapewniała nam rozrywkę opowieściami o jego głupich pomysłach i cholernej zazdrości. Zwłaszcza że chłopak zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak. Nie mogło być aż tak idealnie, żeby nie mówić nic. Nawet ja narzekam czasami na Jamesa. Nie ma w tym nic złego. Poza tym, gdyby było dobrze, Alex pochwaliłaby się, co zrobił jej chłopak, że była w końcu z niego zadowolona.

– Bo nie mam o czym. - Wzrusza ramionami. – Wieje w nim nudą. Serio, czasami aż mam ochotę sprowokować jakąś kłótnię, byle coś się działo.

Wiem, że byłaby do tego zdolna. Jednak woli cieszyć się spokojem, bo nie ma pewności, jak długo potrwa.

– Powiedziałabyś mi, gdyby coś się działo? - Przyglądam się jej dokładnie. – Powiedz, że tak.

Nie chcę później obwiniać się, że kiepska ze mnie przyjaciółka, bo czegoś nie zauważyłam. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby okazało się, że chłopka Alex zrobił jej krzywdę. Niekoniecznie fizyczną, chociaż nie wiem, do czego ten idiota mógł być zdolny. Sceny zazdrości robione przy znajomych swojej dziewczyny nie wyglądały dobrze. Poza tym, czemu uważał, że on może pisać z innymi dziewczynami, a Alex nawet nie może spojrzeć na innego faceta?

– Tak. Wiem, że często go demoralizowałam – śmieje się – ale się stara. Nie utrudniam mu tego.

– Dzisiaj ci odpuszczam. - Uśmiecham się.

– I dobrze, bo mam zamiar wydać sporo kasy, a pewnie nie mamy dużo czasu?

Zerkam na telefon, żeby sprawdzić godzinę. Brak wiadomości od Jamesa, więc pewnie dobrze sobie radzi. Jednak nie powinnam zostawiać go zbyt długo samego z dzieckiem. Nie chcę, żeby się zniechęcił. Mój facet musi przyzwyczaić się, że nie tylko ja będę siedzieć z Callanem w domu. Poza tym, gdy wrócę do pracy, tatuś będzie opiekował się wtedy synkiem cały tydzień.

Oczywiście nie obyło się bez zakupów. Kupiłam parę ubranek dla dziecka, bo z niektórych już wyrosło. Nie mogę uwierzyć, że mój synek już nie jest maluszkiem, którego trzeba cały czas nosić na rękach. Dla siebie nie kupiłam prawie nic. Poza butami, które są nieodłącznym elementem zakupów. Niezależnie od tego, czy mam je gdzie schować, czy nie. Coś wymyślę, przecież w nowym domu będzie więcej miejsca. Już nie mogę się doczekać, gdy się tam wprowadzimy. Do naszego wymarzonego domku za miastem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro