57.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

James


Miło budzić się obok Camille w naszym wielkim łożu. Przynajmniej już mnie nie szturcha, gdy się wierci i mogę się spokojnie wyspać. Nie to, żeby do tej pory narzekał. Wysypiam się do momentu, aż syn nie płacze. Ostatnio maluch przesypia całe noce, co mnie bardzo cieszy. Wiem, że to się może w każdej chwili zmienić, dlatego korzystam z każdej nocą, gdy nie musimy do niego wstawać.

Podoba mi się, że mogę całe dnie spędzać teraz w ogrodzie. Korzystając z ładnej pogody, nie muszę zamykać się z pracą w swoim gabineciku. Skoro pracuję z domu, muszę mieć osobne pomieszczenie. Camille nalegała, bo uznała, że tylko w taki sposób nie będzie mi przeszkadzała, gdy będę załatwiał sprawy zawodowe. Nigdy mi nie przeszkadza. Chyba bardziej zależało jej na tym, żebym jej wtedy nie zanudzał.

– Do tego obrazka brakuje tylko psa. - Uśmiecha się Camille.

A mnie niczego nie brakuje. No, chyba że basenu i narzeczonej prężącej się w bikini. Widok idealny. Rozglądam się po ogrodzie w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na basen. Jest go sporo. Może zmniejszymy miejsce na boisko do piłki nożnej. Syn mi kiedyś za to podziękuje. Szczególnie gdy podrośnie i zacznie rozglądać się za dziewczynami. Będzie mógł je zapraszać na imprezy przy basenie i patrzeć się na nie bezkarnie, gdy będę rozebrane.

– Nie.

Kiedyś chciałem mieć psa, ale nie mam czasu na zwierzaka. Szkoda by mi było zostawiać go samego. Ciągle bywałem poza domem, kto by się zajął psem podczas mojej nieobecności? Nie chcę za każdym razem zastanawiać się, czy jechać na wakacje i z kim zostawić psa, czy zostać w domu. Poza tym teraz mamy dziecko i na nim musimy się skupić. Gdy Callan podrośnie i będzie chciał pieska, pomyślimy. Chociaż pewnie wtedy ulegnę namową synka i jego mamusi, a po naszym ogrodzie będzie biegał mały piesek.

– Czemu? - Patrzy na mnie zaciekawiona.

– Bo właśnie zastanawiam się, gdzie wykopać basen. - Obejmuje ją w talii i przyciągam do siebie.

Jak ona to robi, że cały czas pragnę jej tak samo? Mimo kilku lat związku nadal czuję się jak zakochany nastolatek. Camille nie jest dziewczyną, z którą można się nudzić. Oby się to nie zmieniło. Cieszę się, że poznałem Camille. Jest kobietą, która pasuje do mnie idealnie i prawie nic jej we mnie nie przeszkadza. Prawie, bo są rzeczy, o które potrafi zrobić awanturę. I w większość muszę jej ustąpić dla swojego bezpieczeństwa. Poza tym jest bardzo przekonująca, gdy czegoś chce.

– Zwariowałeś. - Śmieje się. – Braknie miejsca w momencie, gdy postawisz tam bramki. - Wskazała na koniec ogrodu.

Trudno. Najwyżej będziemy robić grilla na tarasie. I wylegiwać się tam. Coś wymyślę. Zagospodarujemy ogród tak, że starczy miejsca na wszystko. Poza tym basen nie musi być ogromny. Wystarczy, żeby dało się w nim trochę popływać. Znajdę firmę, która się tym zajmie. Jutro przejrzę kilka stron w Internecie i zorientuję się, jak miałaby wyglądać budowa basenu w moim ogrodzie.

– Myślę, że nasz syn zrozumie, że piłka nożna nie przyniesie mu tylu rozebranych panienek.

Będzie chciał robić imprezy pod naszą nieobecność. Lepiej, żeby miał do tego dobre warunki. Callan na pewno będzie miał niezłe branie u dziewczyn, przecież odziedziczył urodę po ojcu. Tylko jeśli będzie miał mój charakter, ciężko będzie mu znaleźć dziewczynę na stałe. To, że jego mama ze mną wytrzymuje, nie oznacza, że jest więcej takich kobiet. Przekonałem się o tym, dopóki się nie poznaliśmy.

– A więc o to chodzi? Zboczeniec. Nie zgadzam się.

Nie, przecież Camille wcale nie jest zazdrosna. Czasami mi przygaduje, że pewnie inne dziewczyny są od niej ładniejsze, ale wtedy udowadniam jej, że dla mnie ona jest śliczna. Nie chcę żadnej innej kobiety. Oczywiście Camille nie robi mi scen zazdrości, bo rozmawiałem z jakąś dziewczyną albo się do niej uśmiechnąłem. Przywykła. Taki już jestem. Lubię rozmawiać z ładnymi kobietami, ale nic więcej. Nie zdradziłbym swojej narzeczonej. Może spać spokojnie. Zresztą powinna już wiedzieć, że jestem zapatrzony w nią jak w obrazek i nie zamierzam zaprzepaścić naszego związku dla chwilowego romansu z jakąś idiotką.

– A seks? - szepce jej do ucha. – Moglibyśmy pływać w nocy nago. Na pewno ci się spodoba.

Nikt by nie zauważył, co robimy. W okolicy są tylko dwa domy i to w sporej odległości od naszego. Specjalnie wybraliśmy cichą okolicę. Nie potrzebujemy wścibskich sąsiadów. Poza tym zasłania nas płot. Moja narzeczona w końcu da się przekonać. Jestem pewny, że uzna mój pomysł za dobry. Musi sobie tylko go przemyśleć na spokojnie. Mogę jej pomóc, jeśli nadal będzie niezdecydowana.

– A co z bramkami?

Już wiem, że Camille wzięła mój pomysł pod uwagę. Świetnie. Czyżby wizja seksu w basenie ją przekonała? Muszę tylko wykorzystać swoje pięć minut na przekonanie jej i przyklepanie pomysłu. Postaram się, żeby wyszło na moje.

– Boisko będzie nieco mniejsze. - Całuję ją w nosek. – Zgódź się.

– Nie wiem, jak ty sobie to wyobrażasz. - Kręci głową.

Pod wieczór w odwiedziny przyjeżdżają rodzice. Chcą w końcu zobaczyć, jak się urządziliśmy. I oczywiście odwiedzić wnuka, którego do tej pory mieli prawie na co dzień. Zdążyli się już za nim stęsknić. Teraz będą widywać Callana tak jak rodzice Camille, ze względu na naszą przeprowadzkę, ale to sprawiedliwe. Jednych i drugich dziadków dzieli prawie taka sama droga do nas. Moi rodzice ani rodzice Camille nie będę wykłócać się, kto spędza więcej czasu z Callanem. Wydaje mi się, że byliby do tego zdolni.

– James, właśnie zmienił plany. - Chwali się Camille.

– Odnośnie do czego? – dopytuje mama i zerka na mnie. – Chyba nie ślubu?

Nie zrobiłbym tego. Jestem pewny swoich uczuć. Chcę, żeby Camille została moją żoną. W końcu dojrzałem do tej decyzji. I dobrze. Niech żaden dupek nie myśli, że sprzątnie mi ją sprzed nosa. Nie da się ukryć, że jestem zazdrosny o swoją narzeczoną. Boję się, że kiedyś moja praca sprawi, że Camille ze mną nie wytrzyma. Nie chcę wybierać między nią a robotą. Oczywiście wybrałbym swoją rodzinę.

– Nie, mamo.

– Chce mieć basen.

Ta mała wredna kobitka celowo robi mi na złość. Widzę to po wyrazie jej twarzy. Obiecuję, że się doigra. Myśli, że rodzice są w stanie wybić mi ten pomysł z głowy. Nie ma mowy. Przyklepane.

– Gdzie? - Tata zerka na ogród.

Jest tyle miejsca, że jedynym problemem jest usytuowanie go w miejscu, z którego nie będzie widać go z daleka. Nie żartowałem o nagich nocnych kąpielach z narzeczoną.

– Gdzieś przy płocie, ale w sporej odległości od bramek.

– James, gdzie ty to wszystko zmieścisz? - Mama marszczy brwi. – Chyba że mówisz o małym basenie?

Oczywiście, o takim, który kupię jutro w sklepie, rozłożę na środku ogrodu. A najlepiej taki, żebym nie mógł się w nim nawet położyć. Najlepiej, żeby był to basenik dla dzieci. Taki, w którym posadzimy Callana i będzie się czuł, jakby się kąpał w swojej wanience. Zarabiam dobrze, więc mam prawo wydawać pieniądze na zachcianki swoje i mojej rodziny.

– Tak. Takim płytkim dla dzieci. - Przewracam oczami.

Zapłacę odpowiednim osobom, żeby zaplanowali przestrzeń ogrodu według moich wytycznych i wtedy zobaczymy, co da się z tym zrobić. Chociaż nie sądzę, żeby mieli problem. Ogród na razie jest pusty. Nic w nim nie robiliśmy. Jedynie rozłożyliśmy leżaki, które można przenieść w każdej chwili. Gdy pojawi się basen, zagospodarujemy resztę miejsca. Rodzice jeszcze będą szukać powodu, żeby częściej nas odwiedzać.

– I miałabym w tym pływać nago – szepcze Camille, nachylając się nade mną niby pod pretekstem sięgnięcia po kubek. - Żartujesz sobie.

Ledwie powstrzymuję śmiech. Nie chcę tłumaczyć rodzicom, co mnie rozbawiło. Ta dziewczyna jest niemożliwa. Jeszcze chwilę temu wydawało mi się, że była przeciwna wybudowaniu basenu. Jednak nie bardzo.

Po wyjściu rodziców zamierzam zająć się swoją narzeczoną, która igra ze mną od rana. Nie zniosę dłużej jej droczenia się ze mną. Oby Callan dzisiaj chciał ze mną współpracować i pójść spać wcześniej niż zwykle albo przynajmniej nie przebudzić się w nocy.

– A jak mój wnuk? – pyta tata, chcąc zmienić temat. I dobrze, że to zrobił. – Rozrabia?

– Ani trochę. - Uśmiecham się do niego.

Pamiętam słowa narzeczonej, żeby pod żadnym pozorem nie skarżyć na własne dziecko. Nigdy nie powinienem tego robić, nawet jeśli mój syn byłby największym rozrabiaką na świecie. Podejrzewam, że nieźle by mi się oberwało, gdybym powiedział chociaż jedno złe słowo na Callana. Dlatego wolę tego nie robić. Udaję, że jest grzecznym dzieckiem, żeby moi rodzice nie zniechęcili się do wnuka. Inaczej mogliby nie chcieć zostawać z nim, gdy wyjadę gdzieś z Camille. Nie na każdą wycieczkę będziemy mogli zabrać ze sobą dziecko. Wtedy dziadkowie bardzo nam się przydadzą.

– Akurat. - Śmieje się mama, na co wzruszam ramionami. – Ale chyba nie jest źle?

– Dajemy sobie radę. - Zerkam na uśmiechniętą Camille.

Lepiej, żeby to ona nagrabiła sobie u Camille. Chociaż to niemożliwe. Moja narzeczona ma ogromny szacunek do moich rodziców. Do swoich w sumie też, mimo że często wyprowadzają ją z równowagi. Nie wiem nawet, czy kiedyś powiedziała im coś złego wprost. Narzekała na rodziców czasami, ale gdy widzę ją w ich towarzystwie, zawsze jest szczęśliwa. Za to ja często kłóciłem się z rodzicami. Szczególnie za czasów szkolnych. Nie rozumieli mnie, a ja ich. Teraz wiem, że zawsze chcieli dla mnie i dla siostry dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro