65.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Camille


Przed chwilą wyszłam od lekarza. Potwierdziło się, że jestem w ciąży. W sumie nie powinno mnie to dziwić. Sama chciałam zrezygnować z antykoncepcji. Nie sądziłam tylko, że minie tak mało czasu, a już będę spodziewać się kolejnego malucha. Nie planowaliśmy tego i Jamesa reakcja na wieść o kolejnym dziecku, wytrąciła mnie z równowagi. Po prostu nie spodziewałam się, że informację o drugim maluchu przyjmie ze spokojem. Jestem pewna, że jest gotowy. Idealny z niego tatuś. Callan go uwielbia.

Po powrocie do domu zaczynam płakać. Nie wiem czemu, przecież James nie jest na mnie zły. Wydaje mi się nawet, że się cieszy. Powinnam być zadowolona. Mam szczęśliwą rodzinę, a przede wszystkim kochającego męża, który mnie wspiera. Mogę liczyć na jego pomoc w każdej chwili.

– Chcesz go? - Spoglądam na niego ze łzami w oczach.

Nie to, żeby miał wybór. Już raz mu obiecałam, że po pojawieniu dziecka w jego życiu nic się nie zmieni, ale to nieprawda. Zmieniło się wiele i James też to dostrzega, tyle że nie widzi problemu. Nie mam pewności, że dam sobie radę z dwójką dzieci, więc nic nie mogę mu nic zapewnić. Szczerze mówiąc, to boję się odpowiedzialności, która na nas spadnie po urodzeniu się malucha.

– Tak. - Uśmiecha się.

– Dlaczego nie mogłeś tak zareagować na wieść o Callanie?

Wkurza mnie, że wtedy nie mógł zaakceptować faktu, że zostanie ojcem. Był dla mnie wsparciem podczas całej ciąży, ale przez większość czasu czułam, że nie chce dziecka, że nie jest na nie gotowy. Moje obawy zniknęły na porodówce, w chwili, gdy James wziął synka po raz pierwszy na ręce. I codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że go kocha.

– Kochanie – przytula mnie – to nie sprawi, że nagle będę z niecierpliwością wyczekiwać tego malucha. I nie zamierzam czytać tym razem żadnego forum.

– Więc jednak je czytałeś? - Śmieję się.

Do tej pory się do tego nie przyznał, ale skąd miałby wiedzieć, jak zmieni się ciało kobiety przez dziewięć miesięcy i co robić, żeby pomóc jej łagodzić bóle stóp, kręgosłupa i inne niedogodności związane z ciążą? Starał się, żeby to był dla mnie dobry czas. Być może dzięki Jamesowi nie zarzekałam się, że nigdy nie dam namówić się na kolejną ciążę. Poza tym, mimo że cholernie się bałam, nie wspominam źle porodu.

– Trochę musiałem. Bywałaś zołzą. - Patrzy na mnie z uśmiechem. – Jak się domyśliłaś?

Powinnam mu przywalić za tę uwagę. Chyba zapomina, że największą zołzą bywam tylko dla niego. I to w momentach, gdy mnie prowokuje. James czasami nie wie, kiedy powinien się zamknąć dla własnego dobra.

– Że jestem w ciąży? - Pokiwał głową. – Brak okresu.

– I to zmusiło cię od razu do sięgnięcia po test ciążowy? - Marszy brwi. – Zdarzał ci się spóźniać.

Owszem, ale odczekałam kilka dni. Nie chciałam panikować. Gdyby nie to, że odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, nie przejęłabym się, chociaż wtedy nie musiałabym się niczym martwić. Wiedziałam, że coś było nie tak, a pierwsze podejrzenie padło na ciążę. Wtedy chciałam się mylić. Teraz już nie wiem, co myśleć. Jestem przerażona, że wkrótce znowu zostanę matką, a nie radzę sobie czasami ze swoim półtorarocznym synkiem. Callan bywa wymagający. Potrzebuje uwagi dwojga rodziców. Co, jeśli zacznie być zazdrosny o młodsze rodzeństwo? Z dwójką dzieci będzie mi trudniej. Szczególnie gdy zostanę z nimi sama, bo James będzie w pracy.

– Jestem w drugim miesiącu ciąży. - Opieram głowę na jego ramieniu.

Oczywiście nie chciałam, żeby Callan był jedynakiem. Często wykłócałam się o to z Jamesem i moimi rodzicami, którzy twierdzili, że powinniśmy się starać o drugie dziecko, póki mój mąż jest chętny i nie wyszliśmy z pieluch. Takim myśleniem nigdy z nich nie wyjdziemy. Myślałam, że chwilę odpoczniemy i zatęsknimy za opieką nad niemowlakiem. Tak wychowany dwójkę maluchów i pewnie nie pomyślimy o kolejnym dziecku. Nie to, żebym bardzo chciała mieć ich trójkę.

– Rzeczywiście, nie dało się nie zauważyć braków. - Śmieje się.

On akurat nie zauważył. Zaraz go uderzę i przestanie się ze mnie śmiać.

– Super, że cię to bawi.

– Przepraszam. - Całuje mnie. – Jestem szczęśliwy. Co w sobie takiego masz?

– Teraz? - Patrzę na niego. – Twoje dziecko.

Nie mam pojęcia, co zatrzymało przy mnie Jamesa. Czasami ledwo wytrzymuję sama ze sobą, ale jego to nie zniechęca. Walker też bywa wkurzający, więc chyba dobraliśmy się idealnie. Poza tym oboje możemy być sobą, będąc razem.

– Tak, to pewnie przez to. - Uśmiecha się. – Tego nie miała żadna.

– I lepiej, żeby tak zostało.

Nie chciałabym się dowiedzieć za jakieś kilka lat, że gdzieś na świecie jest jeszcze jedno dziecko, którego akurat ojcem jest James. Wściekłabym się. To zniszczyłoby naszą rodzinę. I nie mam na myśli dziecka, a kłamstwo. Chociaż nie jestem pewna czy umiałabym się dzielić swoim mężem z innymi dziećmi niż nasze. Sama myśl, że przebywałby w domu innej kobiety, która miałaby jakieś prawa do mojego męża, sprawia, że się denerwuję.

– Zapewniam cię, że nie mam innego dziecka – opowiada poważnie.

Wierzę mu, bo wiem, jak bardzo się bronił przed wczesnym rodzicielstwem. Do wypadku byliśmy odpowiedzialni i przykładaliśmy dużą uwagę do antykoncepcji. Niestety później nie nad wszystkim mieliśmy kontrolę, ale chyba wzbranianie się przed dzieckiem nie było już naszym priorytetem.

– To może skoro już spłodziłeś drugie, po narodzinach weźmiemy się za następne? - Patrzę na niego. – I tak przez najbliższe pięć lat. Co ty na to?

Nie chcę wielkiej gromady. Myślę, że trójka albo czwórka dzieci to wystarczające wyzwanie. Nie dla młodych rodziców jak my, ale za kilka lat. Jak już Callan i jego braciszek lub siostrzyczka pójdą do szkoły. Wtedy może dam się namówić na powiększenie rodu Walkerów. Na pewno wcześniej do tego nie dopuszczę.

– Żartujesz.

– Nie chcesz mieć drużyny piłkarskiej? Albo, chociaż piątki maluchów? - Śmieję się z jego przestraszonej miny. – Nie zwariowałam.

– Właśnie, że tak.

– James – klepię go po ramieniu i spoglądam na zegar – może skup się na tym jednym, które już mamy? Idź zmienić mu pieluchę i zejdźcie na coś do jedzenia.

Mój mąż uważa, że dopóki dziecko nie marudzi, nie trzeba się nim zająć. Po co skoro dobrze bawi się samo? Kiedyś dotrze do niego w końcu, że cisza dziecka oznacza katastrofę.

– Jeszcze śpi. - Marszczy brwi.

Owszem, ale to kwestia kilku minut, gdy usłyszymy płacz Callana, który zniecierpliwiony będzie próbował wydostać się z łóżeczka. Ostanie dnie nasz syn wstaje dokładnie o tej samej godzinie, niezależnie od tego ile śpi. Jakby miał ustawiony wewnętrzny budzik, bo nie może przegapić ani chwili rozrabiania przy rodzicach.

– Masz mało czasu. - Spycham go z kanapy. – Musisz mi pomagać, jestem w ciąży.

Mam zamiar mu trochę dogryzać. Niech wie, że w małżeństwie nie zawsze jest idealnie.

– Wcześniej nie wykorzystywałaś tego argumentu od pierwszych chwil – burknął pod nosem, wstając.

Starałam się nie prosić Jamesa o nic, ale czasami było mi ciężko wstać samej z łóżka. Byłam bezradna i miałam ochotę płakać. Przecież ciąża to nie choroba, a wiele kobiet jest bardzo aktywnych do dnia porodu. Jednak James nie marudził i sam chciał być na każde moje zawołanie, gdy nie mogłam czego zrobić. Nie dał się nawet wygonić z domu, żeby móc mnie pilnować.

– Nie wykorzystywałam w ogóle. - Śmieję się.

Bałam się, że jak przestraszę Walkera tak bardzo, zostanę sama z dzieckiem. Przecież mógł wymigać się pracą, a w którymś momencie uświadomić mi, że ma dość. Nie chce być jeszcze ojcem i muszę dać sobie rade sama. Nie chciałam wychowywać synka bez Jamesa. Pragnęłam szczęśliwej rodziny dla naszego malucha. Dobrze, że mój mąż chce tego samego.

– Pamiętaj tylko, że ciąża nie trwa w nieskończoność – odzywa się, gdy wchodzi po schodach. – Twój okres ochronny minie za kilka miesięcy. Jakoś to wytrzymam.

Jak dobrze, bo nie uważam, że jest to stan, w którym chciałabym spędzić większość życia. Nie rozumiem kobiet, które zachwalają ciążę. Owszem nie przechodziłam swojej najgorzej, ale trudno było mi się pogodzić z niedogodnościami z nią związanymi. Nie było dla mnie problemem odmówienie sobie alkoholu. Wkurzały mnie moje nastroje i to, że nie mogłam sprać wtulona w Jamesa, co najbardziej lubię. Spanie na plecach jest beznadziejne. Brak możliwości samodzielnie ubrania się albo wykąpania również działała mi na nerwy. Nie wstydziłam się swojego męża, ale czasami brak prywatności nie był dla mnie komfortowy. Poza tym czasami miałam wrażenie, że w ciąży przestałam podobać się Jamesowi.

– Zawsze mogę zaciążyć kolejny raz.

– Nie ma mowy. - Śmieje się. – Zadbam o zapas prezerwatyw. Zobaczysz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro